Nasza pani z Ravensbrück: historia Johanny Langefeld
Niezwykła historia Oberaufseherin z Ravensbrück
Ostatni rok przyniósł wiele nowych informacji na temat postaci Johanny Langefeld, pierwszej kierowniczki obozu dla kobiet Ravensbrück. W 2019 roku ukazał się film dokumentalny na jej temat, a od kilku dni można także przeczytać bardzo ciekawą publikację książkową autorstwa Marty Grzywacz o historii Langefeld. Nie jest to powieść inspirowana faktami, tylko książka dziennikarska zawierająca wiele ciekawych informacji pochodzących z rozmów z osobami obeznanymi w temacie. Autorka książki wykonała ogromną pracę odszukując i rozmawiając z przedstawicielami różnych instytucji, jak muzea pamięci na terenie Polski i Niemiec oraz z członkami rodziny Langefeld. Jestem aktualnie w połowie czytania tej książki, jednak już teraz mogę ją szczerze polecić!
"Johanna Langefeld urodziła się 5 marca 1900 roku w Kupferdreh w okolicach Essen. Wzrastała w domu o ultra narodowych i ewangelickich tradycjach. Przez wiele lat nie pracowała i dopiero w roku 1934 podjęła się pracy na stanowisku kierowniczki kursów gospodarstwa domowego. Od roku 1935 pracowała jako kierowniczka domu w ośrodku pracy Brauweiler a w sierpniu 1937 ubiegała się po przyjęcie do NSDAP. W marcu 1938 po przeczytaniu ogłoszenia w gazecie ubiegała się o posadę nadzorczyni w KZ Lichtenburg w Pretschin nad Elbą. Już po roku dostała awans na przełożoną nadzorczyń (Oberaufseherin) i gdy obóz został przeniesiony do Ravensbrück pozostała tam na swojej pozycji.
Jako przełożona nadzorczyń miała duże uznanie, co odbiło się w sposób znaczący na jej pozycję w Ravensbrück. Podlegała wprawdzie komendantowi części więźniarskiej obozu (Schutzlagerführer) i miała mu stać przy jego boku jako strona doradzająca, co miało jakoby wpływać na dobrą współpracę.
W następnej kolejności opisane zostaną kompetencje w sprawie podejmowania decyzji Oberaufseherin Langefeld na przykładzie raportów karnych. Dozorczynie wszystkich obozów koncentracyjnych miały za zadanie sporządzać pisemnie meldunki o wykroczeniach więźniarek przeciw prawu ustanowionemu w obozie a następnie przekazywać je swojej przełożonej, która odpowiedzialna była za ich sprawdzenie i przesłuchanie więźniarki by potwierdzić zasadność meldunku. To przełożona nadzorczyń decydowała o karze i sposobie jej wykonania.
Ocalała więźniarka Johanna Sturm zeznała, iż Langenfeld często stała z ręką gotową do uderzenia i oczekiwała przyznania się do winy. Starsze obozu Bertha Teege i Luise Meier zostały aresztowane w lecie 1941, ponieważ inna więźniarka Johanna Baumann zarzuciła im, że prowadziły w obozie potajemnie dziennik o charakterze politycznym. Zostały zamknięte w bunkrze i były przesłuchiwane przez komendanta Maxa Koegela, któremu oznajmiły, iż nie prowadziły żadnego dziennika. Po około godzinie usłyszały jak ktoś jest przywiązywany do pręgierza i po usłyszeniu 10 uderzenia powiedziały, że to Baumann jest autorką tego dziennika. Baumann otrzymała 25 uderzeń, przy czym wymierzyła je sama Langefeld.
Margarete Buber Naumann, która w październiku 1942 roku została osobistą sekretarką Langefeld, opowiada o przesłuchaniu. Pewna kobieta będąca w stanie wygłodzenia ukradła burka i została zaprowadzona przed Langefeld. Podczas przesłuchania więźniarka płakała a Buber Naumann obawiała się, że kary jaka groziła tej kobiecie za popełnione wykroczenie. Dlatego też prosiła Langefeld o zaniechanie ukarania tej kobiety i nieprzekazanie meldunku o karze do komendanta. „Langefeld milczała, poruszała nerwowo głową a następnie porwała na strzępy kartkę z meldunkiem i wrzuciła ją do kosza”.
Johanna Langefeld twierdziła po wojnie, że w ciągu każdego tygodnia wyrzucała ok. 15 do 30 meldunków. Poza sekretarką Johanna Langefeld miała także inne pomocnice wśród więźniarek, które organizowały apele oraz pracę przymusową. Główną rolę odegrała polska więźniarka Helena Korewina, którą to Langefeld ustanowiła osobistym tłumaczem a następnie głównym gońcem w obozie, ponieważ miała do niej sympatię. Renee Skalska przypomina sobie nawet, że Langefeld nie podejmowała żadnych decyzji bez pytania o zdanie Korewiny i że nawet jej polecała organizować komanda robocze w gospodarstwach rolnych.
Johanna Langefeld zauważyła, że inicjatywa Heleny Korewiny przyczyniała się do prawidłowego przebiegu organizacji pracy przymusowej. Po wojnie jeszcze przyznawała jeszcze z dumą, że zawsze jak była przełożoną to panował porządek i cisza w czasie apelu i wyjścia do pracy.
26 marca 1942 został Langefeld powierzony projekt utworzenia na terenie Auschwitz obozu dla kobiet. Wybrała w tym celu 1000 kobiet z Ravensbrück, które to uważała za najlepiej przydatne w nowym obozie oraz dwie starsze obozu Berthe Teege i Luise Mauer.
Już po 6 tygodniach jak relacjonują starsze obozu Langefeld kazała się im zjawić w swoim pokoju i oznajmiła, że wszyscy więźniowie mają opuścić ulice. Z okien mogły obserwować jak personel SS zagonił więźniów do komory gazowej i jak wspominają świadkowie, Langenfeld była wstrząśnięta. Po czym zapytała starsze obozu, czy widziały co się wydarzyło. Gdy więźniarki przytaknęły, dostały polecenie milczenia w tej sprawie.
Wkrótce po tym Langefeld wydała im polecenie wykonania selekcji wśród więźniarek, czego za nic nie chciały się podjąć. Miały mówić więźniarkom, że będą przetransportowane do sanatorium. Ponieważ więźniarki nie dały się przekonać, zdecydowała, że selekcje przeprowadzą nadzorczynie a sama nie przekazała odmowy do biura politycznego w celu ukarania starszych obozu.
Mauer mówi o tej sytuacji więcej. „Nie chciałyśmy przyczynić się do śmierci ludzi. Dlatego też nadzorczynie przejeły ten obowiązek i przeszukiwały każdy zakątek baraku, by dokonać selekcji wszystkich więźniarek”.
W czasie trwania dochodzenia przez stronę amerykańską Johanna Langefeld nie wspominała o masowym zabijaniu. O tej części historii Ravensbrück mówiły za to ocalone więźniarki. „Cechował ją wielki antysemityzm” określiła Johanna Sturm. Jako przykład podaje wydarzenie z czerwca 1940 roku, kiedy to Langefeld kazała zamknąć 3000 żydowskich kobiet w jednym baraku i pozostawić je bez jedzenia i picia/
Johanna Langefeld koncentruje się w swoich zeznaniach w czasie dochodzenia przeprowadzonego przez stronę amerykańską na ukazaniu jej szczególnej roli polegającej na wyzwoleniu kobiet od władzy SS.
Rudolf Höss, komendant Auschwitz przyznaje, że Johanna Langefeld bardzo często działała samowolnie i niewypełniana zaleceń szefa więźniarskiej części obozu Aumeiera, któremu podlegał w zasadzie obóz kobiecy.
W czasie wizytacji Himmlera 18 lipca 1942 roku Langefeld starała się przekonać go by zniósł jej zależność wobec Aumeiera. Zgłosiła również wniosek, by zwolnić ośmioro więźniów funkcyjnych, którzy to przez nieprawdziwe zeznania nigdy nie mogli mieć szans na zwolnienie. Rzeczywiście już w Ravensbrück prosiła Langefeld Himmlera o zgodę na zwolnienie kilku więźniów funkcyjnych, niestety bez powodzenia. Chodziło tu o zwolnienie między innymi austriackiej socjaldemokratki a osiągnęła w ostateczności zwolnienie przynajmniej pięciu więźniarek.
Przy tej okazji prosiła także o zwolnienie niemieckiego więźnia Görlitza, który w Auschwitz nosił czarny trójkąt oznaczający więźnia asocjalnego. Gdy Aumeiner usłyszał o tym w obecności Himmlera, określił Langefeld „szmatą”, która ciągle się wtrąca w nie swoje sprawy. Himmler chciał zobaczyć akta więźnia, który to miał jakoby obrazić SS Manna. Po przeglądnięciu akt zarządził Himmler, że odtąd żaden SS mann nie ma prawa przestąpić żeńskiego obozu.
Około 18 dni później, Johanna Langefeld doznaje kontuzji, w wyniku czego zostaje przeniesiona do Hohenlynchen przy Ravensbrück. Stamtąd próbuje jeszcze porozumieć się z Oswaldem Pohlem, szefem grupy D zajmującej się zarządem obozów koncentracyjnych i zostaje podjęta decyzja, iż obozy żeńskie nie są zależne od szefów więźniarskiej części obozu lecz od nadzorczyń najwyższego szczebla.
Edmund Bräuning, szef więźniarskiej części obozu w Ravensbrück pozostał na swoim stanowisku, został w konsekwencji podjętych decyzji zatrudniony do organizacji pracy w fabrykach zbrojeniowych oraz spraw kadrowych nadzorczyń. Johanna Langefeld wspomina, iż w czasie jej pracy w Ravensbrück musiała znosić humory Bräuninga, co potwierdza również Buber – Neumann, iż ich wzajemne stosunki były coraz trudniejsze.
Szczególną słabość miała jednak Langefeld do Polek. Według niej Polki będące ofiarami eksperymentów medycznych i skazane na śmierć, były męczennicami i bohaterkami swojego narodu. Tak twierdzili świadkowie sytuacji z 18 marca 1943 kiedy to miały zostać rozstrzelanych 10 kobiet. Nie jest do końca pewnie, czy Johanna Langefeld została zdjęta z urzędu 5 dni po tym wydarzeniu czy też dopiero 20 kwietnia 1943 roku. Nie została postawiona w stan oskarżenia ze względu na to, że odeszła ze służby, co oznaczało nie podleganie pod jurysdykcję SS".
Johannes Schwartz: Handlungsoptionen von KZ Aufseherinnen. Drei alltags und geschlechtsgeschichtliche biografische Fallstudien. In: Hildegard Kramer (Hrsg.) NS – Täter aus interdisziplinärer Perspektive. München. 2006. S. 349-374.
Johanna Langefeld z synem Herbertem oraz Johanną Gode,
córką innej nadzorczyni w Ravensbrück, 1940
Źródło: film "Przypadek Johanny Langefeld", 2019
córką innej nadzorczyni w Ravensbrück, 1940
Źródło: film "Przypadek Johanny Langefeld", 2019
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz