Czego nie wolno było robić nadzorczyniom?


Czego nie wolno było robić nadzorczyniom?

Zazwyczaj kiedy myślimy o nadzorczyniach pracujących w obozach, wyobrażamy sobie kobiety, których władza nad więźniarkami była nieograniczona. Strażniczki SS często określane były przez więźniów jako "panie życia i śmierci", gdyż mogły nakładać kary oraz brać udział w selekcjach - decydować o życiu lub śmierci danej więźniarki. Jednak jak w każdej nazistowskiej organizacji, także w formacji pomocniczej SS-Gefolge, kobiety musiały przyswoić obowiązujące reguły i zasady działania w bezpośrednim kontakcie z więźniarkami. I chociaż może się nam wydawać, że władza nadzorczyń była absolutna, to jednak warto wiedzieć czego nadzorczyniom nie wolno było robić pod groźbą kar nałożonych na nie same.
Ilustracjami do tekstu są rysunki autorstwa czeskiej artystki, więźniarki  obozu Ravensbrück, Niny Jirsikovej.


Bicie więźniarek

Może się to wydawać absurdalnym zakazem w warunkach pracy w obozie oraz relacji jakie składali Ocaleni po wojnie, a jednak nadzorczynie jak i pozostała załoga obozu, miała zakaz używania przemocy wobec więźniów! Praca nadzorczyń miała polegać na dozorowaniu więźniarek, pilnowaniu wydajności ich pracy oraz zaprowadzaniu komanda na miejsce pracy lub do fabryki i odbieraniu go po skończonym dniu pracy. Na terenie zakładów produkcyjnych i fabryk często nadzorczynie miały także zakaz wchodzenia do hali, gdzie pracowały więźniarki. Jeśli wymagały tego przepisy, nadzorczynie pilnowały więźniarek wewnątrz hali, a ich zadaniem było także eskortowanie kobiet do toalety jeśli więźniarka zgłosiła taką potrzebę. Więźniarki nigdy nie mogły zostać same. Niestety, według niezliczonej ilości relacji, wiadomo, że nadzorczynie używały siły i przemocy wobec więźniarek. Specjalnie je upokarzały na oczach cywilnych robotników. W obecności dyrektorów fabryk starały się jednak być mniej agresywne, obawiając się, że nazistowscy właściciele zakładu doniosą do komendantury obozu swoje uwagi wobec negatywnego zachowania danej nadzorczyni. Pobite więźniarki, głodne i osłabione były także gorszymi pracownikami, mniej wydajnymi. W 1944 roku komendant obozu Auschwitz wydał nawet specjalny rozkaz, aby nadzorczynie zaprzestały maltretowania więźniarek i używania pejczy. W obozie było bowiem zbyt dużo przypadków, kiedy nadzorczynie biły do nieprzytomności pracujące kobiety. Przypadki bicia więźniarek zazwyczaj miały miejsce na apelach, przy ogromnej ilości świadków. Widok idącej nadzorczyni wywoływał w więźniarkach paniczny lęk i strach, gdyż kojarzył im się głównie z widokiem cierpienia oraz maltretowania.


Prywatne relacje z więźniami

Jednym z największych i najbardziej przestrzeganych zakazów, które dotyczyły nadzorczyń było wchodzenie w jakiekolwiek prywatne relacje z więźniami obojga płci. Oczywiście to samo tyczyło się więźniów. Kontakty między załogą SS a więźniami miało mieć jedynie charakter służbowy i odbywać się na ściśle określonych zasadach. Więźniarki musiały za każdym razem oddawać szacunek nadzorczyni, meldować się w języku niemieckim, wykonywać natychmiast wszelkie polecenia nadzorczyni oraz nie podważać jej decyzji. Jak pokazała rzeczywistość, nadzorczynie utrzymywały prywatne relacje z wybranymi więźniarkami polegające na wzajemnych korzyściach. Zazwyczaj były to więźniarki funkcyjne, które załatwiały dla nadzorczyń różne usługi, także gromadziły dla nich cenne rzeczy z paczek wysyłanych do więźniów. Niekiedy nadzorczynie wyszukiwały więźniarki, które wykonywały dla nich na zamówienie portrety, szyły i przerabiały ubrania lub wykonywały rękodzieło. Więźniarki miały ogólne rozeznanie, z którą nadzorczynią można bezpiecznie prowadzić "handel wymienny" lub nawet pozyskać ważne informacje dotyczące funkcjonowania obozu, personelu SS czy bieżącej sytuacji politycznej. Bardzo rzadkie były przypadki, kiedy nadzorczyni wchodziła w intymne relacje z więźniarką o podtekście seksualnym. Raczej ta bariera nigdy nie była przekraczana, bowiem za złapanie nadzorczyni na gorącym uczynku, groziły jej bardzo surowe konsekwencje łącznie z wydaleniem ze służby. Natomiast część nadzorczyń pracujących w dużych obozach koncentracyjnych, jak np. KL Auschwitz-Birkenau próbowała nawiązywać intymne relacje z więźniami-mężczyznami. Były także przypadki, kiedy para nadzorczyni-więzień wspólnie kradła kosztowności zrabowane uprzednio zwożonym do obozu Żydom. Wielokrotnie mężczyźni-więźniowie otwarcie fantazjowali na temat kontaktów seksualnych z żeńskim personelem SS, jednak te sytuacje pozostawały w większości w sferze męskich marzeń i nie dochodziło do ich realizacji.


Intymne kontakty z esesmanami

Nadzorczynie miały także zakaz nawiązywania intymnych relacji z męską załogą SS. Oficjalnie kobietom pracującym w obozach nie wolno było utrzymywać kontaktów seksualnych z esesmanami. Prawdopodobnie przepis ten nawiązywał do "czystości krwi" oraz dotyczył reguł panujących w "zakonie rodów SS". Każda kobieta, z którą niemiecki mężczyzna chciał się związać, musiała udokumentować swoją "aryjskość" oraz pełne oddanie wobec ideologii. Chciano w ten sposób uchronić ustawę o czystości niemieckiej krwi przed ewentualnym jej złamaniem. W obozach pracowały nadzorczynie, które były mężatkami oraz kobiety, które miały dzieci lub te dzieci rodziły w czasie służby. Były przypadki, kiedy nadzorczyni w wysokiej ciąży kopała i biła więźniarki nie zważając na swój odmienny stan. Większość nadzorczyń, które zostały zrekrutowane do pracy w latach 1943-1944 miało wówczas około 20-26 lat. Te młode kobiety bardzo często wchodziły w swoje pierwsze związki z mężczyznami właśnie podczas pracy w obozie. I w tych przypadkach powodem zwolnienia była ciąża nadzorczyni. Wiele kobiet przerywało służbę i wracało do swoich rodzinnych miejscowości, aby tam urodzić dziecko. Zakaz pozamałżeńskich kontaktów seksualnych miał też na celu odgórne kontrolowanie wysokiego stanu liczbowego nadzorczyń, z którego brakami zazwyczaj borykało się kierownictwo obozów.

     
 Ujawnienie tajemnicy służbowej

Praca w obozach koncentracyjnych była jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic SS. Tylko w pełni oddani nazistowskiej ideologii niemieccy żołnierze mogli pełnić służbę w miejscach, gdzie masowo umierali ludzie uznani za "element niepożądany". Codzienny widok tysięcy wynędzniałych więźniów, dym z krematoriów unoszący się nad ziemią, wielogodzinne apele - specyficzne warunki pracy w obozach wymusiły na kierownictwie nałożenie nakazu zachowania tajemnicy służbowej po to, aby prawda o tym, jak wygląda realizacja "Ostatecznego rozwiązania" nie wyszła poza teren obozu. Zazwyczaj jeśli osoba, która wyraziła chęć pracy w obozie w charakterze strażnika czy strażniczki i ukończyła pozytywnie szkolenie, nie mogła już za bardzo wycofać się z tej służby. Droga kariery nadzorczyni zawsze prowadziła ją w coraz mroczniejsze zakamarki Zagłady. Nadzorczynie w czasie urlopu nie mogły nikomu opowiadać o tym, na czym dokładnie polega ich praca, jak wygląda obóz oraz co robią więźniowie. Nie wolno było ujawniać danych personalnych więźniów, statystyk, ani tym bardziej informacji o egzekucjach, operacjach doświadczalnych czy selekcjach do gazu. Nadzorczynie miały zakaz wchodzenia na teren krematoriów w KL Auschwitz, gdyż ten widok mógł być zbyt szokujący dla kobiet. Także obecność w czasie egzekucji polegającej na rozstrzeliwaniu był dla nadzorczyń tak bardzo wstrząsającym przeżyciem, że zakazano im uczestniczenia w tych kluczowych momentach pozbawiania życia więźniarek. Nadzorczyniom nie wolno było fotografować się w obecności więźniów. Jedynymi zdjęciami, na których widać nadzorczynie i więźniarki są fotografie propagandowe, wykonane przez kierownictwo obozu. Natomiast portretowe zdjęcia nadzorczyń w uniformach często wysyłane były do rodzinnego domu jako dowód zaangażowania ideologicznego. W dedykacji chętnie zamieszczano podpis: "Na pamiątkę wspaniałego czasu mojej służby". 

  


Zobacz też:

Komentarze

Popularne posty:

Translate