Film "Eine Gefangene bei Stalin und Hitler" [recenzja]
Film zrealizowany został na podstawie wspomnień Margarete Buber-Neumann, niemieckiej Żydówki o komunistycznych poglądach. Zycie Margarete w latach 30. i 40. XX wieku było jednym wielkim pasmem tragedii. Razem z drugim mężem, Heinzem Neumannem uciekła z Niemiec do Hiszpanii, następnie do Szwajcarii, by ostatecznie zamieszkać w Związku Radzieckim. Jej mąż został aresztowany w 1937 roku i wkrótce rozstrzelany. Pierwszy jej mąż, z którym się już dawno rozwiodła, wyjechał razem z dwoma córkami do Palestyny. Margarete została sama w Moskwie, gdzie w 1938 roku aresztowano także i ją oraz skazano na 5 lat gułagu. Tutaj właśnie zaczyna się film - od przesłuchań w Moskwie i długim pobycie Margarete w radzieckich więzieniach. Ponad połowa filmu skupia się na realiach życia w aresztach, więzieniach oraz kazachstańskim obozie-gułagu. W 1940 roku Margarete została przekazana wraz z innymi niemieckimi więźniami w ręce nazistowskich żołnierzy. W filmie pokazana jest scena na moście w Brześciu Litewskim, przez który przebiegała granica między Związkiem Radzieckim a Rzeszą. Margatere po kolejnych przesłuchaniach zostaje skazana na wieloletni pobyt w obozie koncentracyjnym Ravensbrück.
Książka autorstwa Margarete Buber-Neumann
Film "Eine Gefangene bei Stalin und Hitler" został zrealizowany przez niemiecką telewizję ZDF w 1968 roku. Zastosowano tutaj ciekawą perspektywę, gdyż z początku widzimy dziennikarza, który przeprowadza wywiad z prawdziwą Margarete Buber-Neumann, a następnie jej głos jako narratora słyszany jest już z offu w połączeniu ze scenami fabularnymi. Film bardzo trudno jest gdziekolwiek obejrzeć, jest właściwie nie do dostania. Dzięki uprzejmości Muzeum Ravensbrück mogłam obejrzeć ten film (trwający około 1,5 godziny) z płyty na komputerze. Przy okazji wykonałam zdjęcia, aby móc zrobić krótką analizę tego filmu pod kątem realizmu miejsca oraz kostiumów aktorek. Przepraszam za niską jakość zdjęć - taką kopię filmu oglądałam i prawdopodobnie lepszej nigdzie się nie zobaczy.
Margarete Buber-Neumann
Muszę przyznać, że mnie najbardziej interesowały sceny pokazujące wydarzenia z obozu Ravensbrück. Margarete odegrała ważną rolę w historii tego miejsca. Znając doskonale niemiecki została osobistą 'szrajberką' czyli sekretarką, kierowniczki Johanny Langefeld. Miała więc dostęp do najważniejszych dokumentów obozowych: list transportowych, kartotek personalnych więźniarek, pism urzędowych oraz do innych materiałów zawierających tajne dane. Dzięki temu mogła po wojnie odtworzyć wydarzenia wręcz z fotograficzną precyzją. Książki nie czytałam - nie ukazała się dotąd w języku polskim, a szkoda! Natomiast w Niemczech wspomnienia pani Buber-Neumann są jedną z podstawowych publikacji dotyczących Ravensbrück.
Przyjrzyjmy się więc wybranym kadrom z filmu, gdyż odwzorowują one całkiem dokładnie wydarzenia z książki. Zważywszy na to, że w latach 60. na terenie byłego obozu Ravensbrück stacjonowało wojsko radzieckie, kręcenie ujęć w prawdziwych poobozowych plenerach było niemożliwe. Zresztą w Ravensbrück nic nie pozostało z architektury barakowej. Jedynie można byłoby wykorzystać budynki dawnej administracji SS, co także nie było możliwe do zrealizowania w tamtych latach ze względu na bardzo zły stan użytkowy. Jednak producenci filmu bardzo dobrze zaaranżowali obozową rzeczywistość, dzięki czemu uzyskali spore podobieństwo do prawdziwego obozu.
Pierwsze ujęcia z obozu Ravensbrück pokazują przyjazd nowego transportu kobiet, w tym oczywiście Margarete. Kamera pokazuje kwitnące kwiaty szałwii - co było bardzo charakterystyczną rzeczą dla tego miejsca. Niestety ze względu na to, że film jest biało-czarny nie widać koloru czerwonego, który dominował wokół architektury barakowej. Kobiety z nowego transportu ustawiono 'po pięć' - czego zawsze pilnowały nadzorczynie. Tutaj jedna ze strażniczek stoi obok kolumny 'Zugangów'. Przyszłe więźniarki z ciekawością obserwują to, co dzieje się na placu apelowym.
Następnie widać ujęcie ogólne na ulicę obozową i kolumny więźniarek wracające lub idące do pracy. maszerują w równych szeregach po pięć, co jest prawidłowe i zgodne z historią.
Zbliżenie na idące kolumny. Na przedzie idzie nadzorczyni z psem służbowym, wilczurem. Każda więźniarka niesie łopatę, tak więc idą one do pracy poza obóz. W tle widać obozowe baraki, które także wyglądają bardzo podobnie do tych autentycznych.
Dla porównania fotografia z 1939 roku pokazująca ulicę obozową w Ravensbrück.
W czasie kwarantanny więźniarki całe dnie siedzą w swoim baraku i cerują odzież lub szyją jakieś drobne elementy garderoby. W obozie istniało nawet specjalne komando złożone ze starszych wiekiem więźniarek, które zajmowały się tylko takimi pracami ręcznymi.
Warto zwrócić uwagę na uniformy więźniarek, które są jednymi z najlepiej odwzorowanych kostiumów w filmie fabularnym o tym obozie. Strój więźniarek w latach 1939-42 składał się z klasycznej sukni w szaro-niebieskie pasy oraz granatowego fartuszka z kieszonką. Dodatkowo więźniarki miały nakaz noszenia białych chust, które musiały zawiązywać zazwyczaj pod szyją.
Wyposażenie wnętrza baraku także jest poprawne. Charakterystyczne stołki 'cielaki' były nieodłącznym elementem obozowej rzeczywistości. Zachowały się katalogi firm, które wyposażały obozy w potrzebne meble.
Zbliżenie na jedną z nadzorczyń. Co ciekawe, strażniczki w tym filmie mają prawidłowe oznakowanie na furażerkach czyli orzeł jest przyszyty po lewej stronie furażerki. Natomiast brakuje godła na lewym ramieniu uniformu! Innym błędem jest złe oznakowanie funkcji u nadzorczyń. Na kołnierzykach od marynarki mają one przyszyte gwiazdki wojskowe, niektóre jedną, inne dwie, a Oberaufseherin ma trzy gwiazdki. W rzeczywistości nadzorczynie nie nosiły takich oznakowań! Ich funkcje przyszywane były na lewym rękawie uniformu w postaci czarnego trójkąta, taśmy funkcyjnej SS oraz gwiazdki.
Oberaufseherin Johanna Langefeld. W filmie aktorka jest nieco zbyt młoda. Langefeld miała 40 lat, kiedy rozpoczęła pracę w Ravensbrück. Ponownie błędne oznaczenie funkcji - brak srebrnej otoczki wokół furażerki. Do koszuli mogłaby mieć założony krawat. Przydałaby się także wpięta odznaka NSDAP, gdyż Langefeld należała do nazistowskiej partii.
Ujęcie z wnętrzem baraku. W Ravensbrück były prycze z trzeba kondygnacjami. W początkowej fazie istnienia obozu więźniarki spały pojedynczo na łóżkach. Do dyspozycji miały pościel w biało-niebieską kratkę i poszewkę z poduszką. Łóżka zawsze musiały być idealnie zasłane.
W filmie pokazana jest także scena z wywożeniem chorych więźniarek ciężarówką do lasu i ich rozstrzelaniem. Słychać jedynie strzały. Więźniarki stojące na apelu liczą na głos poszczególne strzały.
Margarete Buber-Neumann oraz Johanna Langefeld w biurze. Według mnie osobista sekretarka komendantki mogłaby nosić bardziej cywilny strój niż pasiak. Raczej żadna nadzorczyni nie chciałaby siedzieć tak blisko więźniarki, która miała na sobie brudny pasiak.
Przyjrzyjmy się więc wybranym kadrom z filmu, gdyż odwzorowują one całkiem dokładnie wydarzenia z książki. Zważywszy na to, że w latach 60. na terenie byłego obozu Ravensbrück stacjonowało wojsko radzieckie, kręcenie ujęć w prawdziwych poobozowych plenerach było niemożliwe. Zresztą w Ravensbrück nic nie pozostało z architektury barakowej. Jedynie można byłoby wykorzystać budynki dawnej administracji SS, co także nie było możliwe do zrealizowania w tamtych latach ze względu na bardzo zły stan użytkowy. Jednak producenci filmu bardzo dobrze zaaranżowali obozową rzeczywistość, dzięki czemu uzyskali spore podobieństwo do prawdziwego obozu.
Pierwsze ujęcia z obozu Ravensbrück pokazują przyjazd nowego transportu kobiet, w tym oczywiście Margarete. Kamera pokazuje kwitnące kwiaty szałwii - co było bardzo charakterystyczną rzeczą dla tego miejsca. Niestety ze względu na to, że film jest biało-czarny nie widać koloru czerwonego, który dominował wokół architektury barakowej. Kobiety z nowego transportu ustawiono 'po pięć' - czego zawsze pilnowały nadzorczynie. Tutaj jedna ze strażniczek stoi obok kolumny 'Zugangów'. Przyszłe więźniarki z ciekawością obserwują to, co dzieje się na placu apelowym.
Następnie widać ujęcie ogólne na ulicę obozową i kolumny więźniarek wracające lub idące do pracy. maszerują w równych szeregach po pięć, co jest prawidłowe i zgodne z historią.
Zbliżenie na idące kolumny. Na przedzie idzie nadzorczyni z psem służbowym, wilczurem. Każda więźniarka niesie łopatę, tak więc idą one do pracy poza obóz. W tle widać obozowe baraki, które także wyglądają bardzo podobnie do tych autentycznych.
Dla porównania fotografia z 1939 roku pokazująca ulicę obozową w Ravensbrück.
W czasie kwarantanny więźniarki całe dnie siedzą w swoim baraku i cerują odzież lub szyją jakieś drobne elementy garderoby. W obozie istniało nawet specjalne komando złożone ze starszych wiekiem więźniarek, które zajmowały się tylko takimi pracami ręcznymi.
Warto zwrócić uwagę na uniformy więźniarek, które są jednymi z najlepiej odwzorowanych kostiumów w filmie fabularnym o tym obozie. Strój więźniarek w latach 1939-42 składał się z klasycznej sukni w szaro-niebieskie pasy oraz granatowego fartuszka z kieszonką. Dodatkowo więźniarki miały nakaz noszenia białych chust, które musiały zawiązywać zazwyczaj pod szyją.
Wyposażenie wnętrza baraku także jest poprawne. Charakterystyczne stołki 'cielaki' były nieodłącznym elementem obozowej rzeczywistości. Zachowały się katalogi firm, które wyposażały obozy w potrzebne meble.
Bauwelt-Katalog, 1943 (Bauwelt Bauverlag BV GmbH, Berlin)
Zbliżenie na jedną z nadzorczyń. Co ciekawe, strażniczki w tym filmie mają prawidłowe oznakowanie na furażerkach czyli orzeł jest przyszyty po lewej stronie furażerki. Natomiast brakuje godła na lewym ramieniu uniformu! Innym błędem jest złe oznakowanie funkcji u nadzorczyń. Na kołnierzykach od marynarki mają one przyszyte gwiazdki wojskowe, niektóre jedną, inne dwie, a Oberaufseherin ma trzy gwiazdki. W rzeczywistości nadzorczynie nie nosiły takich oznakowań! Ich funkcje przyszywane były na lewym rękawie uniformu w postaci czarnego trójkąta, taśmy funkcyjnej SS oraz gwiazdki.
Oberaufseherin Johanna Langefeld. W filmie aktorka jest nieco zbyt młoda. Langefeld miała 40 lat, kiedy rozpoczęła pracę w Ravensbrück. Ponownie błędne oznaczenie funkcji - brak srebrnej otoczki wokół furażerki. Do koszuli mogłaby mieć założony krawat. Przydałaby się także wpięta odznaka NSDAP, gdyż Langefeld należała do nazistowskiej partii.
Ujęcie z wnętrzem baraku. W Ravensbrück były prycze z trzeba kondygnacjami. W początkowej fazie istnienia obozu więźniarki spały pojedynczo na łóżkach. Do dyspozycji miały pościel w biało-niebieską kratkę i poszewkę z poduszką. Łóżka zawsze musiały być idealnie zasłane.
W filmie pokazana jest także scena z wywożeniem chorych więźniarek ciężarówką do lasu i ich rozstrzelaniem. Słychać jedynie strzały. Więźniarki stojące na apelu liczą na głos poszczególne strzały.
Ujęcie z więźniarkami na apelu. Zauważyłam błąd w ich strojach. Trójkąty i numery powinny być przyszyte na lewym ramieniu. W filmie przyszyte są na prawym. Natomiast zbliżenie na nogi więźniarek pokazuje w jakim obuwiu chodziły kobiety. W sezonie zimowym mogły mieć na nogach pończochy lub skarpety oraz chodaki. Nie były to jednak w pełni drewniane chodaki. Ich wierzch był materiałowy. Niektóre kobiety mają zabandażowane nogi - to oznacza, że były operowane doświadczalnie!
Margarete Buber-Neumann oraz Johanna Langefeld w biurze. Według mnie osobista sekretarka komendantki mogłaby nosić bardziej cywilny strój niż pasiak. Raczej żadna nadzorczyni nie chciałaby siedzieć tak blisko więźniarki, która miała na sobie brudny pasiak.
W ostatnich latach istnienia obozu Ravensbrück, więźniarki nosiły cywilne stroje z namalowanymi farbą czerwonymi lub białymi krzyżami. Taka kombinacja jak na poniższym zdjęciu raczej nie istniała. Krzyże malowano tylko na cywilnych strojach.
Więźniarki obozu Ravensbrück tuż po wyzwoleniu. Na płaszczach widać charakterystyczne białe lub krzyże uniemożliwiające lub utrudniające ucieczkę z obozu.
Podsumowując... Wielka szkoda, że ten właśnie film jest tak mało znany szerszemu gronu odbiorców ze względu na trudność w zdobyciu jego kopii. Film powinien być rozpowszechniony w niemieckich szkołach jako pomoc przy omawianiu tematyki Zagłady. Tym bardziej, że jest zrealizowany w języku niemieckim. O wiele lepiej ogląda się film, w którym nadzorczynie mówią do więźniarek po niemiecku niż np. po angielsku lub, co gorsza, po polsku. Film pokazuje przekrojowo jak straszne były obydwa totalitaryzmy: komunizm w Związku Radzieckim oraz nazizm w Rzeszy Niemieckiej. Bohaterka była świadkiem tragedii ludzkich, jakie rozgrywały się po obydwu stronach tych dwóch ideologii. Jednak mam wrażenie, mając w pamięci sceny z czeskiego filmu "Zastihla mě noc", że obóz Ravensbrück w tym akurat filmie został pokazany całkiem łagodnie. Nie ma tu ujęć z nadzorczyniami bijącymi więźniarki, nie ma tej grozy ani niewolniczej pracy kobiet. Pod tym względem trochę mnie ten film rozczarował i nie wykorzystano jego całkowitego potencjału. W latach 60. społeczeństwo niemieckie nie było w pełni gotowe, aby oglądać realistyczne sceny z obozów koncentracyjnych, zwłaszcza w telewizji. Niemniej jednak warto będąc w Muzeum Ravensbrück poprosić o możliwość obejrzenia tego filmu, co sama uczyniłam i za co jestem wdzięczna pracownikom, że wyszukali go dla mnie ze swojego zbioru audiowizualnego.
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz