Zaduszki w obozie Ravensbrück: zmarłych obcowanie

 
"Kiedyś podczas nocnej zmiany przeżyłyśmy dziwny moment. Jedna z aufseherek uzbrojona w rewolwer i latarkę, wyszła wraz z kolonką na dwór przed barak. Zaczęły się szepty, że pod barakiem kogoś widziano, ktoś się zaczaił czy schował. Wróciły po jakimś czasie skonsternowane, blade. I znów szepty: duch samobójczyni, którego już nieraz widziano na drutach, tam gdzie sobie odebrała życie, ukazał się aufseherce. Zagadane nie zwracałyśmy przy naszym stole uwagi na te pogwarki. Barak nasz zawierał dwie pracownie, oddzielone od siebie oszkloną kancelarią, gdzie siedziały dozorujące nas Niemki. Nagle widzimy, że häftlingi z drugiej sali jak stado oszalałych owiec cisną się i z krzykiem wpadają do drzwi kancelarii. Nasza strona zrywa się na równe nogi, przewracając stołki, rzucając robotę i tłoczy się również ku kancelarii. (...) Nie rozumiałam, co się stało, poczułam jakby mnie jakiś silny prąd przeszył. Błyskawiczna myśl: ‘rewolucja, ktoś rzucił się na aufseherki. Weszły blade Niemki i ’kolonoführerki’, zaczęły uspokajać, tłumaczyć. Okazało się, że jakiś häftling ukryty w słomie, spłoszony przez aufseherkę znikł, szukano go bezskutecznie. Wreszcie wzięto go za ducha. Ktoś komuś to powtórzył, ktoś przypadkiem stuknął. Zbiorowa panika ogarnęła wszystkie. Wiele przysięgało i zaklinało się, że widziały białą postać przechodzącą przez salę".
Irena Pawlewska-Szydłowska, maszynopis


Nie płacz…

Nie płacz – wrócę do Ciebie – powrócę jesienią
Szumem lecących liści, nadwodnych mgieł cieniem,
Bladym uśmiechem astrów ostatnich na grzędzie.
Nie płacz droga – cóż z tego, że grobu nie będzie,
Który mogłabyś stroić wieńcami i kwieciem,
Że zniknę smugą dymu w tej krwawej zamieci,
Garstką prochu, rzuconą gdzieś na obcej ziemi.
Nie płacz – łzy Twoje ciężarem kamieni
Upadną mi na duszę.
                                       
Ja wrócę do Ciebie

Cichą piosenką wiatru, co w lesie kolebie
Drzew wierzchołki i tęskną kołysankę nuci.
Zatańczę w blasku świecy, gdy do domu wrócisz
I nad ciekawą pochylisz się książką.
Dotknę Twoich warkoczy, przewiązanych wstążką
I otulę Cię całą wzrokiem jak pieszczotą.
A może głos rozpoznasz nabrzmiały tęsknotą
W dźwięku strun rozśpiewanych w starym fortepianie
„Melodią” Masseneta.

Och, nie płacz kochanie –
Bo gdy zobaczę we łzach oczy Twoje jasne,
Targnę płomieniem świecy i razem z nią zgasnę.


Halina Golczowa
Neubrandenburg, 1944
 
 
Noc Zaduszna
 
Migotliwe światełka, ogniki.
Lekkie smugi snujących się dymów.
Stare drzewa, krzyże i pomniki.
Chryzantemy i wieńce z sośniny.
 
Gdzieś z oddali dobiega szum miasta.
Jakieś wozy łomocą po bruku.
Już niedługo uderzy dwunasta.
I śpieszę się do was - ja, gość z Ravensbrücku.
 
W noc zaduszną, w noc dziwnej żałoby,
powróciłam na ojczystą ziemię
razem z wami błądzić między groby -
nieuchwytny cień pomiędzy cienie.
 
Pragnę za cmentarną bramą odpoczynku.
Za murem cmentarnym - snu przy was,
gdzie jest napisane:
'żywi będą zazdrościć umarłym'.

Halina Golczowa

 
Cmentarz

Długie spłaszczone kopce, czarnych tabliczek rząd...
Biedni... nie doczekali!... nie ma powrotu stąd...
Nazwisko, imię, lata, religia i skąd ród...
Lecz ile męki, cierpień, choroby jakie, głód,
Tego się nikt nie dowie... już wszystko zakrył grób...
Nie ma słów w ludzkiej mowie... i wie jedynie Bóg!

Przychodzą tu z modlitwą. Smutek, tęsknota, żal,
Nieograniczona myślą wieczności głąb i dal...
Zaświatów ciche tchnienie... wymowne choć bez słów
Ileż tu serc, co biły! Ileż tu martwych głów...
I tyle zgasłych oczu... już w nich nie błyszczą łzy,
Nie wskrzeszą blasku szczęścia nawet wolności dni...
Nie ujrzy ich rodzina, zaginął wszelki słuch...
Do swoich... Do Ojczyzny powrócił duch...

Elżbieta Popowska
 
*  *  *
Jesienny spacer po miasteczku Fürstenberg/Havel:
 










 

Komentarze

Popularne posty:

Translate