Róża "Zmartwychwstanie" na Powązkach Wojskowych


Pierwsze róże "Zmartwychwstanie" ku pamięci kobiet z Ravensbrück już w Polsce!

Na początku września 2019 roku odwiedziłam z moją niemiecką koleżanką cmentarz na Powązkach Wojskowych z okazji przypadającej 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Odnalazłyśmy także symboliczny pomnik poświęcony pamięci więźniarek Ravensbrück w kwaterze B26. Wtedy wpadłam na pomysł zaprojektowania niewielkiej rabaty kwiatowej, obok tego pomnika, na której posadziłabym krzaczki róży "Zmartwychwstanie", wyjątkowej odmiany wyhodowanej specjalnie ku pamięci ofiar Ravensbrück.
Tak miejsce to wyglądało we wrześniu: 

Tuż obok pomnika znajduje się pusty plac, niezabudowany. To właśnie na tym skrawku ziemi postanowiłam posadzić róże, ale zanim do tego doszło, musiałam skontaktować się z zarządem cmentarza komunalnego, który odpowiada za Powązki Wojskowe. 16 września napisałam maila do zarządu i opisałam swój pomysł z zasadzeniem róż, tłumacząc czemu to miejsce jest najodpowiedniejsze.  Tydzień później nadeszła pozytywna odpowiedź z zarządu - miałam zgodę na posadzenie róż!


Rosarium jest częścią przyszłorocznych uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia obozu Ravensbrück. Jest moim prywatnym projektem, który współdzielę z moją niemiecką koleżanką, poznaną rok temu na konferencji w Berlinie dotyczącej... nadzorczyń SS. Nasza znajomość od tamtego czasu rozwija się bardzo pozytywnie, obie interesujemy się historią obozu Ravensbrück, sztuką tworzona przez więźniarki oraz współczesnymi produkcjami filmowymi o tematyce obozowej. Przy sadzeniu róż pomagała mi inna koleżanka.

Róże zamówiłam dość późno, gdyż czekałam na odpowiedź od zarządu cmentarza. Kupiłam je w dniu 7 października poprzez stronę internetową szkółki różanej "Roseraies Orard" we Francji. 22 października moje róże zostały wysłane, odebrałam je 5 dni później od kuriera.


W dniu 9 listopada 2019 roku posadziłyśmy cztery różane krzaczki: trzy nowe oraz jeden, który ma już rok - moją własną różę, którą hodowałam w donicy na balkonie. Po roku stwierdziłam, że róża ma zbyt mało miejsca dla korzeni i lepiej, aby rosła w gruncie, jak normalna róża wielkokwiatowa. Rano pojechałam na giełdę kwiatową i zakupiłam trzy worki ziemi do róż, każdy po  20 litrów oraz jeden worek 60 litrów z korą sosnową. Narzędzia ogrodowe wypożyczyłyśmy z naszej pracy. Kilka dni przed sadzeniem róż ponownie skontaktowałam się z biurem zarządu cmentarza wojskowego i poinformowałam o konkretnym dniu, kiedy będę sadzić róże. Sadzenie róż wiąże się z przewiezieniem na wózku worków z ziemią oraz łopat czy konewek na wodę. Wszystko było więc z góry umówione.


Cały proces sadzenia zajął nam około trzech godzin. Łącznie od godziny 10:00 do godziny 15:30 zajęte byłyśmy czynnościami związanymi z akcją "sadzenie róż". Wszystko poszło po naszej myśli, gleba okazała się świetnej jakości, dodatkowo wymieszałyśmy ją z ziemią do róż. Po wkopaniu krzaczków róże obficie podlałyśmy. Planujemy dokupić jeszcze jedną ziemię, aby usypać specjalne kopczyki zabezpieczające młode rośliny przed mrozem. Oraz jeden worek kory, gdyż są jeszcze gdzieniegdzie prześwity. Róże będę osobiście doglądać przez najbliższy rok. Młode krzewy wymagają wzmożonej opieki, zwłaszcza róże wielkokwiatowe o historycznej odmianie tak jak "Zmartwychwstanie" z 1974 roku.

Komentarze

Popularne posty:

Translate