"Toyland" - film z niemiecką perspektywą wojny


Coraz bardziej popularne w Niemczech są filmy pokazujące II wojnę światową z perspektywy zwykłych ludzi. Pełnometrażowe filmy, takie jak "Lore" (2012) pokazują dramatyczne wybory zwykłych mieszkańców dużych miast, ale też i małych wiosek. Najnowszy film "Jojo Rabbit" (2019) pokazuje wyobrażenia młodego niemieckiego chłopca, członka Jungvolk, o przywódcy Trzeciej Rzeszy. Wyobraźnia dziecka odgrywa tu kluczową rolę. Prawdopodobnie reżyser chciał zrozumieć, jak rzeczywistość nazizmu postrzegało najmłodsze pokolenie "Aryjczyków".  Produkcje filmowe, gdzie główne role grają młodzi aktorzy, w tym także dzieci, zawsze przyciągają większą uwagę publiczności. Dziecko jako ofiara systemu - to temat, który jest aktualny w dzisiejszej niemieckiej kinematografii. 

"Toyland" to połączenie znanej produkcji "Życie jest piękne" i (późniejszego) "Chłopca w pasiastej piżamie" w wersji krótkometrażowej. Pokazuje dziecięcą naiwność i perspektywę patrzenia na wydarzenia w czasie wojny. W opisie czytamy: "Akcja filmu dzieje się w czasie II wojny światowej. Heinrich i David są oddanymi przyjaciółmi. Twierdzą, że łączy ich braterstwo krwi. Matka Heinricha przygotowuje syna do ciężkich dni – wyjazdu Davida do obozu. Wmawia mu, że David jedzie do 'Krainy zabawek'. Heinrich nie chcąc opuścić przyjaciela postanawia wyjechać razem z nim…"

Obejrzyj film "Toyland" (2007)
język: niemiecki
napisy: angielskie


Toyland | Oscar - Best Live Action Short Film

Patrząc na to, jakie filmy pokazuje się w niemieckich kinach na przestrzeni ostatnich 10 lat, można wysnuć takie wnioski:

1. Zwyczajni Niemcy i wojna 
Obecnie bardziej interesujące dla reżyserów i pisarzy są losy zwykłego człowieka, nie żołnierza z pierwszej linii frontu. Chcemy poznać mieszkańców Berlina, którzy musieli funkcjonować w wojennej rzeczywistości, zmagających się z traumą utraty bliskich albo historię niemieckiej mniejszości mieszkającej w Prusach Wschodnich, zmuszonej do ucieczki przed Rosjanami w 1945 roku. Tutaj muszę zareklamować niezwykłą książkę Hansa Fallady "Każdy umiera w samotności", na podstawie której także nakręcono film fabularny "Alone in Berlin" (2016). Książka oparta jest na autentycznej, tragicznej historii niemieckiego małżeństwa Otto i Elise Hampel, które starało się na swój oryginalny sposób walczyć z systemem. Jaki? Tego Wam nie zdradzę, przeczytajcie książkę... 


2. Mój przyjaciel Żyd 
W niemal każdej współczesnej produkcji pojawia się motyw żydowskiego dziecka lub żydowskiej rodziny, która jest zmuszona do ucieczki, ukrywania się lub zostaje deportowana do obozu koncentracyjnego. W serialu "Wojna i ja" (2018) już w pierwszym odcinku widzimy ataki na żydowskie sklepy, w których aktywny udział bierze lokalna jednostka chłopców z Hitler-Jugend. W filmie "Złodziejka książek" (2013) główna bohaterka odkrywa, że jej przybrana rodzina ukrywa w piwnicy żydowskiego chłopca. Natomiast w absurdalnym od strony faktograficznej filmie "Chłopiec w pasiastej piżamie" (2008) obserwujemy rozwijającą się przyjaźń pomiędzy synem komendanta obozu koncentracyjnego, a żydowskim chłopcem, więźniem tegoż obozu. W filmach i książkach (na podstawie których powstały też filmy fabularne) wykorzystano już chyba wszystkie możliwe wątki dotyczące sytuacji Żydów w nazistowskich Niemczech. Nie inaczej jest też w przypadku krótkometrażowego filmu "Toyland". 

3. Świadomość Holokaustu 
Wielokrotnie historycy spierali się o to, czy zwyczajni Niemcy byli świadomi istnienia obozów koncentracyjnych. Oczywiście, że byli tego świadomi! Niektórzy nawet sami donosili na swoich sąsiadów do Gestapo. Tak działał ten system. W Niemczech obozy funkcjonowały od 1933 roku, początkowo były to raczej zakłady karne, w których izolowano niepoprawnie funkcjonujące jednostki społeczne. Film "Toyland" pokazuje, że zwykła Niemka wiedziała, gdzie wysłano jej sąsiadów żydowskiego pochodzenia. Własnemu synowi mówi, że jego żydowski kolega pojechał do "krainy zabawek", gdyż chciała oszczędzić mu szoku i traumy. Podobny chwyt zastosowano w filmie "Życie jest piękne", gdzie ojciec mówi synkowi, że obóz to tak naprawdę gra, w której trzeba zdobyć jak największą liczbę punktów, aby wygrać. Małe dziecko na ogół wierzy w to, co mówią jego rodzice, więc w tych dwóch przypadkach dzieci uwierzyły dosłownie swoim rodzicom, że ludzie jadą do "krainy zabawek" lub grają w specjalną grę.  

4. Czy taka sytuacja byłaby możliwa? 
Nie można tego całkiem wykluczyć. Jednak wydaje mi się, że żadna Niemka nie zaryzykowałaby, aby iść na Gestapo i prosić o pomoc, kiedy w tle pojawia się deportacja do obozu. Jej syn już wówczas byłby doskonale zindoktrynowany i nie mógłby przyjaźnić się z żydowskim kolegą. Sytuacja w filmie "Toyland" to raczej fikcja. Nie wiem, jak niemieckie matki tłumaczyły dzieciom fakt, że ich żydowscy sąsiedzi znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. A może wcale nie musiały tego tłumaczyć, gdyż ich dzieci doskonale wiedziały - wszak pobierały lekcje z zajęć w nazistowskiej organizacji młodzieżowej. Raczej było to milczące przyzwolenie. Od 1936 roku każde "aryjskie" dziecko i młodzieniec miał obowiązek przynależności do Jungvolk lub do Hitler-Jugend. dzieci były nastawiane przeciw wszystkiemu, co "nie-aryjskie". Żydowska rodzina z pewnością próbowałaby opuścić terytorium Rzeszy Niemieckiej, następnie szukać schronienia poza miastem, ostatecznie zostałaby skierowana do punktu zbiorczego i stamtąd wysłana do getta na terenie okupowanej Polski lub od razu do obozu zagłady, jeśli mówimy o późniejszych latach, a w opisie filmu podano datę 1942. 

Jeżeli chcecie poznać autentyczne losy żydowskiej dziewczyny z Berlina w 1942 roku, która została zmuszona do ukrywania się przez kilka lat w mieście, przeczytajcie książkę Marie Jalowicz Simon "Żyłam w ukryciu" z 2015 roku. 

"Zimą na przełomie 1941 i 1942 roku czułam ogromne zagrożenie, jakbym cały czas miała na szyi zaciskający się stopniowo stryczek. Nosiłam w sobie okropny strach. A mówiąc dokładniej: strach miał mnie w posiadaniu. Chciałam się uratować, ale nie wiedziałam jak. Często przez cały dzień nie miałam nic do roboty. Chodziłam wtedy po mieście i odwiedzałam znajomych, którzy mieszkali najdalej ode mnie, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. Ciągle docierały do mnie kolejne hiobowe wieści: tu ktoś został wywieziony, tam ktoś dostał nakaz deportacji. Byłam tak głodna i zrozpaczona, że często już na klatce schodowej robiłam kilka ćwiczeń relaksujących, zanim zadzwoniłam do czyichś drzwi. Proste ćwiczenia oddechowe miały rozluźnić moją twarz. (...) Właśnie w tej chwili podjęłam stanowczą decyzję: cokolwiek się zdarzy z tymi ludźmi, nie stanie się to ze mną. Nie pójdę razem z nimi".








Komentarze

Popularne posty:

Translate