Najciekawsze trasy rowerowe wokół Oświęcimia


Rowerem przez Oświęcim

Z okazji Światowego Dnia Roweru (3.06) chciałabym pokazać Wam najciekawsze trasy rowerowe w Oświęcimiu! Przez półtora roku, raz w miesiącu przyjeżdżałam do Oświęcimia na trzy dni w ramach studiów podyplomowych. Jeśli tylko mogłam rezerwowałam dla siebie dodatkowy nocleg na terenie Muzeum Auschwitz z niedzieli na poniedziałek i wtedy miałam możliwość zwiedzania okolic. Na wycieczki jeździłam w niedziele popołudniami (wykłady kończyły się w południe) oraz w poniedziałki do godziny 13:00, gdyż około godziny 15:00 zazwyczaj miałam już pociąg powrotny do Katowic, a z Katowic do Warszawy. Do domu często wracałam w późnych godzinach wieczornych czyli około 22:00. 

Jednak już przed pierwszym przyjazdem na studia zaczęłam analizować okolicę miasta, którą chciałam zwiedzić. Do Oświęcimia przyjeżdżałam już kilkukrotnie przed tymi studiami, więc samo miasto nie było mi całkiem obce. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz tam przyjechałam, a było to zdaje się około 2007 roku, wydawało mi się, że miasto jest bardzo duże i rozległe. Mieszkałam w wynajętym pokoju w Brzezince, a rower wypożyczałam od właścicieli hoteliku. Sam Oświęcim nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia. Szare, stare kamienice, ciche, ciemne i wyludnione ulice, brak dobrej komunikacji oraz autokary z turystami bez przerwy jeżdżące na trasie Muzeum Auschwitz, a dawnym obozem Birkenau. Wieczorami chodziłam na kolację na rynek miasta, kilka razy jadłam w restauracji "Skorpion" na przeciwko dworca kolejowego, która w czasie wojny była ekskluzywnym hotelem dla SS - ale wówczas jeszcze tego nie wiedziałam. O godzinie 20:00 miasto Oświęcim, a konkretnie dzielnica Zasole zapadała w sen i całkowicie pustoszała. Jeździłam rowerem po pustych ulicach, turyści wrócili do Krakowa, Muzeum Auschwitz było już zamknięte, więc tylko nieliczni mieszkańcy pokazywali się między blokami. Muszę przyznać, że aura tego miejsca była dziwna i przygnębiająca. A może ja to tak odbierałam, gdyż na co dzień mieszkam w stolicy, dużym mieście, które ciągle tętni życiem i taka małomiasteczkowa rzeczywistość była dla mnie czymś nowym. 




Studiowanie i zwiedzanie - czy to jest możliwe?

Kiedy już zaczęłam studia, musiałam nieco zmienić swoje wyobrażenia o studiowaniu i podróżowaniu. Wykłady zajmowały bardzo dużo czasu. Od piątkowego popołudnia, przez całą sobotę i potem w niedzielę do południa. W tym czasie przebywałam na terenie Muzeum Auschwitz z jedną godzinną przerwą na obiad i krótszymi przerwami między wykładami, kiedy mogłam jedynie rozprostować nogi i przejść się wokół bloków dawnego obozu. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, jak zrealizuję mój pomysł zwiedzania miasta i okolic na rowerze, kiedy nie mam na to ani czasu ani tym bardziej roweru! Chodzenie na nogach zdecydowanie odpadało - zbyt duże odległości. Przejście z Muzeum do galerii handlowej Niwa zajmowało mi pół godziny szybkim marszem. Dwa razy zrobiłam sobie spacer z Muzeum Auschwitz do Birkenau - to odległość około 3 kilometrów! Z takich spacerów wracałam dość mocno zmęczona, po drodze robiłam zdjęcia okolicznych pól i łąk oraz samego Birkenau - fotografowałam miejsca, do których raczej nikt z turystów nie zagląda, bo nie ma tego w programie zwiedzania. Kiedyś idąc rampą w Birkenau w stronę wyjścia zobaczyłam w oddali odjeżdżający ostatni autobus muzealny i musiałam wracać "z buta" do hotelu w Muzeum Auschwitz. Mój spacer wydłużył się o kolejne 3 kilometry. Więc rower w Oświęcimiu to podstawa i już!




Pierwszą wycieczkę rowerową po okolicach Oświęcimia odbyłam w 2013 roku przy okazji konferencji dla nauczycieli. Między kolejnymi wykładami, które nie były dla mnie aż tak interesujące, postanowiłam wypożyczyć rower z Centrum Dialogu i Modlitwy, w którym mieliśmy konferencję. Ku mojemu zadowoleniu mieli kilka rowerów na wynajem, więc natychmiast skorzystałam z okazji, aby wyrwać się za miasto. Miałam do wyboru: wałęsanie się po terenie Muzeum Auschwitz (wtedy można było wejść na teren Muzeum od tak po prostu) lub wziąć rower i zobaczyć coś nowego. Wybrałam rower. 





Czasem zabierałam wypożyczony rower ze sobą do Birkenau, gdyż obawiałam się zostawić go bez przypięcia. Co prawda obok głównej bramy jest z boku stary stojak rowerowy, jednak nie miałam żadnego zabezpieczenia. Odradzam mimo wszystko spacerowanie z rowerem po terenie byłego obozu - grunt nie jest równy, prowadzenie roweru po takich kamienistych ścieżkach było bardzo nieprzyjemne i męczące. Rzecz jasna nie powinno się jeździć na rowerze po terenie Birkenau, chociaż mieszkańcy okolicznych wsi często korzystają z nieuwagi ochroniarzy i przejeżdżają na skróty przez rampę. Turyści mogą otrzymać za to pouczenie, gdyż wyraźnie w regulaminie zwiedzania jest zakaz jazdy na rowerach czy innych kołowych pojazdach. Powyższe zdjęcia zrobiłam w kwietniu 2013 roku. 

Wtedy odkryłam też to, co znajduje się tuż za granicą Birkenau czyli ścieżki biegnące wysokimi nasypami pomiędzy rowami melioracyjnymi. W większości te rowy zostały wykopane przez więźniów i ciągną się aż do rozlewiska Wisły. Nie znałam topografii tego miejsca, więc jeździłam na wyczucie. Trzeba tutaj uważać, aby nie zgubić się w tym labiryncie kanałów i strumyków, niektóre ścieżki kończą się nagle i trzeba zawracać. Niektóre mają dobrą nawierzchnię, inne są zarośnięte. 


Oświęcim - miasto, które Cię pozytywnie zaskoczy!

Pierwszą wycieczkę na rowerze powinno się zrobić po samym Oświęcimiu, nawet taką krótką, 15 kilometrową. Coraz bardziej zaczęłam przekonywać się do tego miasta, odkryłam kilka ciekawych zakątków, pięknie zaaranżowanych parków z fontannami i starannie zakomponowanymi kwiatowymi klombami. Od kilku lat coś wreszcie zaczęło się dziać pozytywnego z architekturą miejską czy aranżacją miejsc publicznych w Oświęcimiu. Zasole zaczęło odradzać się i wręcz dynamicznie zmieniało się na moich oczach w ciągu półtora roku (2017-2018) - zbudowano dwie nowe, duże inwestycje, a kolejne są już w planach! Zaczęłam dostrzegać pozytywne akcenty okolic byłego obozu, tzw. "strefie Muzeum", która do tej pory była dosłownie wymarłą strefą około-obozową. W samym mieście pojawiła się nowoczesna infrastruktura miejska, budowane są ścieżki rowerowe, które nanoszone są następnie na mapy turystyczne. Zwłaszcza okolica Alei Tysiąclecia wygląda bardzo estetycznie: nowe klomby z kwiatami, fontanny i ławeczki zrobiły na mnie duże wrażenie!






Punkt Informacji Turystycznej - od tego zacznij!

Zawsze przed każdą podróżą warto zaopatrzyć się w plan miasta lub okolicy, aby nie zabłądzić! Tuż obok Muzeum Auschwitz, w pasażu handlowym przy parkingu samochodowym, znajduje się Punkt Informacji Turystycznej (ulica Stanisławy Leszczyńskiej 12), w którym można za darmo otrzymać mapy i przewodniki. Ja bywałam w nim dość często, miły pan, który zazwyczaj tam pracował, chętnie odpowiadał na moje pytania dotyczące najciekawszych tras rowerowych wokół Oświęcimia. 
Rower natomiast możecie bez problemu wynająć w mieście, ja znalazłam doskonały punkt wypożyczania rowerów tuż obok byłego obozu, przy ulicy Legionów. Pod koniec moich przyjazdów do Oświęcimia, nie musiałam już nawet umawiać się na oddanie roweru z właścicielem - po prostu otwierałam bramę wjazdową, rower zostawiałam przy garażu, a kwotę za wypożyczenie kładłam pod wycieraczkę...  Ceny za wynajem na kilka godzin wynosiły około 30zł - więc było warto! 




Dojazd do Oświęcimia pociągiem z własnym rowerem

Czasem brałam swój własny rower do Oświęcimia. Jednak to była wówczas cała wyprawa! Jechałam międzynarodowym pociągiem relacji Warszawa-Wiedeń (IC Chopin). O godzinie 23:50 pociąg zatrzymywał się w Oświęcimiu. O północy byłam więc na miejscu, w Muzeum Auschwitz. To trochę nietypowe meldować się na wartowni u ochrony równo o północy... Wcześniej rezerwując pokój zawsze zgłaszałam nietypową godzinę przyjazdu. Tą opcję wybierałam tylko wtedy, kiedy przyjeżdżałam wcześniej o jeden dzień czyli z czwartku na piątek, bo np. w piątek musiałam skorzystać z zasobów archiwum w Muzeum. Archiwum czynne jest tylko od poniedziałku do piątku i to do godziny 15:00. Przyjazd w nocy był więc jedynym sensownym rozwiązaniem, żeby potem nie tracić poniedziałku na siedzenie w papierach. Poniedziałek mogłam przeznaczyć na rower! 



Drugą, bardziej skomplikowaną opcją podróży koleją z rowerem był wybór Pendolino z Warszawy do Katowic. W Katowicach miałam niekiedy godzinną lub dwugodzinną przerwę przesiadkową na pociąg osobowy do Oświęcimia. Czekałam więc z rowerem na dworcu kolejowym lub rower przywiązywałam do stojaka, a sama szłam do pobliskiej galerii handlowej. Potem czekała mnie już tylko godzinna podróż pociągiem osobowym, zazwyczaj w tym pociągu spotykałam już znajomych ze studiów, którzy tak jak ja podróżowali z różnych miejsc w Polsce, a Katowice były naszą stacją przesiadkową. Na powyższych zdjęciach możecie zobaczyć zdjęcia wnętrza pociągu osobowego relacji Katowice-Oświęcim. Na tej trasie jeździły zarówno starsze pociągi oraz te nowocześniejsze.  

W następnych wpisach z serii "Rowerem przez Oświęcim" opiszę konkretne trasy rowerowe i miejsca, które warto zwiedzić będąc w Oświęcimiu! 




Komentarze

Popularne posty:

Translate