"Nasz opór wzbudzi falę!" Sophie Scholl i "Biała Róża"
Są takie historie, które zapadają głęboko w pamięć. Jedną z nich jest biografia młodej niemieckiej dziewczyny, która wraz z grupą znajomych postanowiła walczyć z nazistowskim systemem. I zapłaciła za to najwyższą cenę. Dziś nawet nie jestem pewna, kiedy dowiedziałam się o Sophie Scholl i nielegalnej, antynazistowskiej grupie oporu pod nazwą "Biała Róża". Ale historia mocno mną wstrząsnęła. Na tyle, że kupiłam film na DVD "Sophie Scholl - ostatnie dni" (2005) i natychmiast go obejrzałam. Nie mogłam uwierzyć, że to działo się naprawdę!
Nie będę tutaj opisywać całej historii powstania tej grupy i jej działalności - jedynie w skrócie napiszę, że Sophie Scholl, jej brat Hans oraz znajomi z uniwersytetu w Monachium wpadli na pomysł, aby wyrazić swój opór wobec polityki Hitlera za pomocą... ulotek. Zanim jednak do tego doszło, warto wspomnieć, że rodzeństwo Scholl było początkowo bardzo zaangażowane w... członkostwo w młodzieżowych organizacjach nazistowskich. Hans Scholl należał do Hitlerjugend, natomiast Sophie do Bund Deutscher Mädel. Kolejne lata wypełnione przez pracę na rzecz działań wojennych (obowiązkowa służba dla Rzeszy) skierowały rodzeństwo na zupełnie przeciwną stronę - stali się z początku cichymi, a następnie bardziej otwartymi przeciwnikami ideologii nazistowskiej. Sophie zainteresowała się działalnością grupy "Biała Róża", do której należeli studenci uniwersytetu monachijskiego, w tym także jej starszy brat Hans. Często tak jest, że kiedy dojrzewamy i miną pierwsze ekscytacje, jak w przypadku rodzeństwa Scholl organizacją młodzieżową - wtedy zauważa się mankamenty sytuacji, w której się znalazło. Na to wszystko nałożyły się działania wojenne prowadzone przez Rzeszę, a także przymusowa praca w fabrykach zbrojeniowych, do której odgórnie kierowana była Sophie Scholl.
Sam fakt wstąpienia na drogę nielegalnej działalności wobec państwa niemieckiego, był ogromnym wyzwaniem ale też i zagrożeniem. Gestapo bezustannie tropiło i namierzało każdego obywatela, który zdecydował się podnieść rękę na władzę i okazać swój sprzeciw. Nielegalna, konspiracyjna praca grupy studentów polegała na drukowaniu ulotek z odezwami antywojennymi oraz teksami opisującymi zbrodnie nazistowskie. Łącznie stworzono sześć tekstów, które powielano w prywatnych domach na specjalnie skonstruowanej maszynie. Ulotki rozwożono do wielu niemieckich miast, nawet do Wiednia. Każda taka podróż z pakietem kilkuset ulotek stanowiła ogromne ryzyko w sytuacji kontroli. Pierwsze cztery ulotki, kopiowane w setkach egzemplarzy, powstały w lecie 1942 roku. W lutym 1943 roku gestapo zaczęło przyglądać się bliżej studentom z Monachium, przypuszczając, że wśród nich są osoby odpowiedzialne za propagowanie ideologii niezgodnej z polityką Rzeszy Niemieckiej. Tragicznym dniem okazał się 18 lutego 1943 roku, kiedy domysły gestapo okazały się prawdziwe, a rodzeństwo Scholl zostało przyłapane na gorącym uczynku w trakcie roznoszenia ulotek na terenie samego uniwersytetu w Monachium. Podejrzaną sytuację, kiedy Sophie rozrzuciła dziesiątki kartek w głównym holu uniwersyteckim, zaobserwował woźny, natychmiast powiadamiając rektorat, a ten z kolei po wstępnym przesłuchaniu przekazał rodzeństwo w ręce gestapo.
Po czterech dniach, w trakcie których członkowie grupy "Biała Róża" byli przesłuchiwani przed Trybunałem Ludowym w Monachium, zapadły wyroki skazujące trójkę studentów na śmierć przez ścięcie na gilotynie. Kara jest szokująca, jednak trzeba pamiętać, że ścięcie na gilotynie było w Niemczech oficjalną karą śmierci przeznaczoną dla przeciwników systemu. Ścięcie miało też dodatkowy charakter upodlający skazanego.
Tutaj nasuwa mi się takie skojarzenie z postacią Irmy Grese, która została powieszona w wieku 22 lat za zbrodnie w obozach koncentracyjnych. Również dorastała w nazistowskich Niemczech, podobnie jak Sophie zaangażowana była w działalność w nazistowskiej organizacji młodzieżowej, ale wybrała drogę kariery, która poprowadziła ją ku zbrodni. Była zaślepiona ideologią nazistowską, nie potrafiła dojrzeć prawdziwego oblicza wojny, jaką prowadziły Niemcy. Nigdy nie żałowała za swoje czyny i uważała, że umiera za Niemcy z czystym sumieniem. Sophie Scholl także została skazana na śmierć w młodym wieku, bo mając 21 lat (zginęła z wyrokiem w imieniu prawa nazistowskiego), także do końca wierzyła w swoją misję i w wolne Niemcy. Obie te młode kobiety pełniły służbę dla Niemiec: pierwsza w imieniu Rzeszy, druga przeciw Rzeszy (z myślą o zmianie systemu politycznego). Obie zostały skazane na śmierć i umierały idąc na szafot z głową podniesioną do góry. Jakże różne postawy wobec Rzeszy Niemieckiej prezentowały te dwie Niemki, prawda?
Dziś postać Sophie Scholl jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych postaci czasów II wojny światowej. Jest ikoną swoich czasów, symbolem walki o niepodległość i wolność. Jej przesłanie można byłoby zawrzeć w tzw. "11. przykazaniu": aby nigdy nie być obojętnym wobec zła, które nas otacza!
W lipcu 2021 roku w czasie swojego pobytu w Monachium, postanowiłam odwiedzić uniwersytet monachijski i obejrzeć wystawę poświęconą działalności "Białej Róży". Nie mogłam nie zobaczyć miejsca, gdzie działa się tak niezwykła i ważna historia! Budynek oraz jego wnętrze zachował swój pierwotny wygląd, dzięki czemu można poczuć, jak wyglądała konspiracyjna praca rodzeństwa Scholl w czasie wojny! Ogromny hol z antycznymi rzeźbami robi niezwykłe wrażenie. Przed budynkiem, na ziemi, można zobaczyć wyjątkowy pomnik: kamienne ulotki z manifestem ugrupowania: symbol oporu monachijskich studentów.
Zapraszam do obejrzenia krótkiej foto-relacji z wystawy!
Uwielbiam historię o Białej Róży. Jedna z moich ulubionych wojennych i związanych z ruchem oporu. To aż przywraca wiarę w ludzkość. I rzeczywiście, w sumie dopiero teraz zdałam sobie sprawę z pewnego "podobieństwa" Sophie z Irmą. Wpajano im to samo w szkołach i nie tylko, a jednak wybrały dwie zupełnie różne drogi. Smutne. Ciekawe co by się stało, gdyby kiedykolwiek się poznały, z tak różnymi poglądami. To by było ciekawe
OdpowiedzUsuń