10 lat blogowania o nadzorczyniach!

 

Blogowanie o sprawcach Zagłady - czy to ma sens?

Długą drogę przeszłam odkąd zaczęłam po raz pierwszy szukać odpowiedzi "kim były kobiety pracujące w obozach?". A zaczęłam szukać mając 15 lat i będąc jeszcze uczennicą szkoły podstawowej. Czyli zaczynałam swoją "przygodę" z II wojną światową podobnie jak większość moich znajomych, którzy są dziś pasjonatami lub uznanymi pracownikami różnorodnych instytucji naukowych czy badawczych związanych z historią.
Na pytanie kiedy zaczęłaś/zacząłeś się TYM (czyli tematyką wojny) interesować, większość znajomych (i ja sama) odpowiada, że już będąc nastolatkiem czytaliśmy książki wspomnieniowe byłych więźniów lub oglądaliśmy filmy wojenne. Na to wszystko nałożyły się relacje naszych dziadków lub babć, którzy przeżyli wojnę, a dla nas, młodych ludzi, zawsze był to tajemniczy świat, który chcieliśmy za wszelką cenę poznać i zrozumieć!
Dalej poszło już samo... 

Gorzej miała się sytuacja z poznaniem strony sprawców. Bo o ile w latach 90. XX wieku w Polsce było dostępnych dużo książek wspomnieniowych o tematyce wojenno-obozowej, o tyle publikacji naukowych opisujących sprawców - praktycznie nie było! A jeśli już coś się ukazywało, były to książki dotyczące tylko najbardziej znanych postaci czołowych przywódców nazistowskich. A ja chciałam wiedzieć, kim były tajemnicze kobiety pracujące w obozach i nie będące kapo. Nosiły uniformy i pejcze, wysokie wojskowe buty i były bardzo groźne - tak jawiły mi się w tamtym czasie nadzorczynie. Nikt nie umiał mi za bardzo odpowiedzieć na pytania i dlatego też moja ciekawość sięgnęła zenitu i jeszcze mocniej zapragnęłam dowiedzieć się o nich wszystkiego, co tylko można! Było to niełatwe zadanie. Ale małymi kroczkami udało mi się ustalić konkretne fakty i odnaleźć się w tym labiryncie wojennej przeszłości. 

Jedna z pierwszych plansz dotyczących nadzorczyń, którą opracowałam w 2007 roku

Podejmowałam też swoje pierwsze próby narysowania nadzorczyń, jednak nie były to w pełni poprawne wizerunki, ani pod względem techniki rysunkowej ani prawidłowości historycznej. Nie wiedziałam wówczas, jak wyglądały uniformy nadzorczyń, jakie były dystynkcje, powielałam błędy z filmów fabularnych, na których się wzorowałam lub wymyślałam swoje własne wersje uniformów. Dużą pomocą okazała się znajomość z grupami rekonstrukcyjnymi, w których uzyskałam profesjonalne doradztwo i mogłam na własne oczy zobaczyć z bliska wygląd niemieckich mundurów z czasów wojny oraz wziąć do ręki repliki różnych broni.

W 2007 roku założyłam też bloga dotyczącego nadzorczyni Irmy Grese i właściwie dzięki temu, możliwe że nieświadomie, rozpropagowałam wiedzę w Polsce na temat obozowych sprawczyń. Inne osoby zainteresowane tym tematem zaczęły ze mną korespondować i wymieniać się swoimi opiniami oraz wiedzą, co także bardzo pomogło mi w moich własnych badaniach - popchnęło je do przodu. Nawiązałam kilka bardzo ważnych znajomości z fachowcami oraz znawcami tematyki wojennej i Holokaustu. Wymienialiśmy się dokumentami, archiwalnymi zdjęciami - byłam na dobrej drodze do zrozumienia nadzorczyń! 

Screen nieistniejącego już bloga 'schnell.blog.pl' z 2007 roku.

Komiks "Schnell!" był częścią bloga o Irmie Grese, 2007

Screen pierwszego bloga 'ssaufseherin.blog.pl' z 2008 roku.

W 2008 roku postanowiłam stworzyć drugi blog, tym razem dotyczący ogólnie nadzorczyń i blog ten systematycznie uzupełniałam o treści pochodzące z różnych źródeł: książek, filmów, artykułów naukowych... Coraz więcej rysowałam, a muszę się przyznać, że rysunki o tematyce typowo obozowej tworzyłam od około 2000 roku... Chciałam być coraz lepsza, inspirowałam się pracami byłych więźniów, zaczęłam samodzielnie podróżować do miejsc pamięci. W czasie studiów na ASP w Łodzi odwiedziłam kilka razy muzeum na Majdanku oraz brałam udział w konferencjach w muzeum Auschwitz dotyczących sztuki obozowej. Efektem moich ówczesnych poszukiwań była praca licencjacka na wydziale grafiki dotycząca malarstwa obozowego oraz publikacja z tekstami wierszy obozowych w formie książki. 

W blogowaniu popełniłam kilka błędów, treści mogły wzbudzać kontrowersję u osób, które nigdy nie słyszały o nadzorczyniach obozowych lub kojarzyły je tylko poprzez marne jakościowo produkcje filmowe. Niemniej jednak spotkałam na swojej "badawczej" drodze przychylnych mi ludzi, którzy zawsze chętnie odpowiadali na moje coraz bardziej szczegółowe i dociekliwe pytania. Kontynuacją pracy licencjackiej była także moja praca magisterska, która stała się dla mnie niezwykle ciekawą analizą tego, jak artyści odbierają wydarzenia Zagłady i jak je przedstawiają za pomocą swojej sztuki. Sama wówczas zmagałam się z dość głośną krytyką komiksu o nadzorczyni Grese, który narysowałam jako integralną część bloga. Praca magisterska była więc dla mnie samej odautorskim komentarzem do wydarzeń kilku ostatnich lat własnej działalności artystycznej. 

Jedna z moich pierwszych ilustracji nadzorczyń, 2007

Z pewnością ogromnym krokiem na przód była dla mnie korespondencja mailowa z osobami z zagranicy, mieszkającymi w Niemczech. To otworzyło mi oczy na stan wiedzy o sprawcach Zagłady - zrozumiałam wówczas, że to, co robiłam było powtórzeniem drogi, którą już dawno przeszli niemieccy badacze Holokaustu! Zrozumiałam, że kluczem do wiedzy o nadzorczyniach są niemieckie książki naukowe i... niemieckie muzea pamięci. Bez tego nigdy nie poznałabym w pełni historii nadzorczyń i niemieckich sprawczyń. 

Pamiętam, że największym szokiem był dla mnie moment, kiedy zwiedzając wystawę o nadzorczyniach w Ravensbrück w 2013 roku, zobaczyłam zdjęcia takich samych jak ja, młodych kobiet - moich rówieśnic! Patrzyły na mnie uśmiechnięte kobiety, przytulające swoje psy, spacerujące po lesie, pływające łódką po jeziorze... Nigdy nie przypuszczałabym, że na wystawie o tych sadystycznych kobietach odnajdę w pewnym sensie... siebie samą! Tym bardziej nie mogłam uwierzyć w zbieg okoliczności, kiedy na archiwalnym zdjęciu z budowy osiedla SS zobaczyłam rower niemieckiej marki, na którym sama jeżdżę od wielu lat! Może życie tamtych kobiet nie różniło się aż tak bardzo od życia, jakie ja sama prowadziłam - wciąż szukając drogi do zrozumienia nadzorczyń.

Rok później, w 2014, wróciłam do Ravensbrück na uroczystości wyzwolenia obozu, tym razem ze swoim rowerem, aby móc zwiedzić okolice miasteczka Fürstenberg, które tak bardzo mi się spodobało w czasie pierwszej wizyty w Brandenburgii! Wtedy też w trakcie rozmowy ze znajomą usłyszałam, że powinnam napisać książkę o nadzorczyniach, skoro się nimi tak bardzo interesuję. I w ten sposób zaczęła się moja 6-letnia przygoda z opracowywaniem publikacji o nadzorczyniach z Ravensbrück. 

Sylwetki nadzorczyń na ilustracjach z 2008 roku

Wiele się od tamtego czasu wydarzyło, chciałam tym razem podejść do tego tematu bardziej dojrzale i naukowo. Stare blogi o nadzorczyniach zostały zamknięte w 2012 roku z powodu anulowania platformy 'blog.pl'. Przez kilka lat nie wznawiałam internetowej działalności, chociaż kilka osób śledzących moje poczynania, pytało się czemu te blogi tak nagle zniknęły. W polskim środowisku badaczy Holokaustu też coś się zmieniło: zaczęto bardziej zwracać uwagę na stronę sprawców! Dziś już wiem, że to także była naturalna konsekwencja prowadzenia badań. To samo stało się w Niemczech w późnych latach 90. XX wieku, kiedy uwaga historyków zwróciła się bardziej w stronę problemu kobiet wspomagających różnorodne jednostki administracyjno-wojskowe w nazistowskich Niemczech.

Z każdym kolejnym rokiem posuwałam się coraz dalej we własnych poszukiwaniach, odwiedzałam warszawskie biblioteki, a także różnorodne muzea oraz instytucje, w których odnajdywałam niemieckie artykuły czy publikacje naukowe opisujące udział kobiet w zbrodni Zagłady. Odkrywałam kolejne elementy tej skomplikowanej układanki. Powoli ukazywał mi się całościowy obraz nadzorczyń, już jako autentycznych kobiet z krwi i kości, a nie tylko sadystycznych "blond bestii". Zebrałam dość pokaźny materiał dokumentowy i z początkiem 2018 roku, otworzyłam nowy blog o nadzorczyniach - ten, na którym obecnie piszę!

 
Szkice sylwetek nadzorczyń z 2012 roku

Teraz z perspektywy ostatnich trzech lat muszę stwierdzić, że była to dobra decyzja! Obawiałam się, że nie będę miała o czym za bardzo pisać. Blog o nadzorczyniach, czy to ma w ogóle sens? Poprzednie blogi, które prowadziłam miały inny charakter i nie miały możliwości dodawania osobnych postów. Tym razem spróbowałam bardziej klasycznego wyglądu bloga i zadziałało! Nie muszę się obawiać, że zabraknie mi pomysłów na wpisy, zawsze mam zaplanowanych około dziesięciu wpisów do przodu. Niekiedy pomysły rodzą się z potrzeby chwili, pod wpływem obejrzanego filmu lub przeczytanej książki. Temat nadzorczyń chyba nigdy się nie wyczerpie, a ja mogłabym mówić o nich i pisać bez końca! Wciąż odnajduję nieznane historie dotyczące obozu Ravensbrück czy samych nadzorczyń. Niekiedy muszę poświęcić sporo czasu, aby przygotować wpis i żeby był on wiarygodny.

Mój blog jest bardzo niszowy - tematyka jest dość wąska i skierowana raczej do osób, które same się interesują podobnymi tematami lub szukają bardzo konkretnych informacji np. o umundurowaniu czy zachowaniu nadzorczyń. Nie wystarczy dziś przeczytać kilku współczesnych książek, aby powiedzieć, że wie się wszystko o tym, czym była wojna i kim byli sprawcy - to bardziej skomplikowany proces, który mi samej zajął ponad 10 lat... Największym moim sukcesem jest chyba to, że z mojej wiedzy korzystają inni: osoby, które potrzebują mieć przedłożone konkretne informacje, bo pracują w branży filmowej, teatralnej, kostiumowej, dziennikarskiej, piszą prace naukowe i chcą mieć podaną tą wiedzę "na talerzu".

W ostatnich dwóch latach miałam możliwość pracy przy wysokobudżetowym filmie o tematyce obozowej i mogłam swoją wiedzę wykorzystać w bardzo konkretny sposób (tym samym ratując zapewne produkcję przed popełnieniem dziesiątków błędów!) oraz otrzymałam zaproszenie do uczestnictwa w tworzonej przez Karolinę Sulej książce "Rzeczy osobiste" o ubraniach i modzie w obozach koncentracyjnych. Książka zebrała doskonałe recenzje, a w 2021 roku została nagrodzona w wielu prestiżowych konkursach, co mnie samą pozytywnie zaskoczyło po wcześniejszych negatywnych doświadczeniach z dziennikarzami. Zaryzykowałam i się udało.

W 2021 roku opublikowałam ostateczną wersję swojego (tworzonego z przerwami od 2014 roku!) ebooka o nadzorczyniach z Ravensbrück. Zebrałam tutaj całą swoją wiedzę w jednym miejscu mając na uwadze to, aby z tego opracowania mógł każdy skorzystać!
Wiele wpisów na bloga czeka w swojej kolejce do napisania, bądźcie cierpliwi, z pewnością będą to kolejne, niezwykle ciekawe historie! Mam nadzieję, że będziecie częstymi gośćmi na tej stronie i że każdy z Was znajdzie tu odpowiedzi do pytań o trudną przeszłość. 

Do usłyszenia w Nowym Roku 2022! 

Komentarze

  1. Congratulations on how far you have come and everything you have achieved! This has been a fascinating, eye-opening, educational blog and I thank you so much for the work that you do to keep this history alive.

    On an unrelated note, I would like to say it has been crazy to see how your artistic skills have developed and blossomed. You are really, really good, and your growth and improvement over the years is obvious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for the visit on my wesite and for the kind words! I'm planning more interesting informations about female supervisors and about Ravensbrück history!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty:

Translate