Co słychać w Ravensbrück po dwóch latach pandemii?
Za nami kolejna, już 77. rocznica wyzwolenia obozu Ravensbrück. Tym razem podwójnie wyjątkowa: to pierwsze otwarte spotkanie po dwóch latach pandemii, to także uroczystości, które odbyły się w trakcie toczącego się w tle militarnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Wydźwięk współczesnej wojny jest w Ravensbrück wyjątkowo mocno obecny. To przecież wojska rosyjskie wyzwalały obozy koncentracyjne w 1945 roku, jak KL Auschwitz czy właśnie Ravensbrück. Co prawda słowo "wyzwolenie" nie jest prawidłowe: obóz był wówczas opuszczony przez załogę niemiecką, a kilka tysięcy więźniarek zamknięto w obozie i pozostawiono na pastę losu. Białoruski oddział Armii Czerwonej przejeżdżając przez Fürstenberg na motorach, wjechał także i, tym samym, odkrył obóz Ravensbrück. Nie toczyły się tutaj żadne walki i nie doszło do żadnej wymiany ognia między wojskami niemieckimi a rosyjskimi.
Dziś, kiedy oczy świata patrzą na Ukrainę i zbrodnie popełniane przez armię rosyjską nie da się nie porównywać obrazów zbombardowanych ukraińskich miast do znanych wszystkim obrazów zniszczonych miast po nalotach niemieckich z czasów II wojny światowej. Tamta rzeczywistość znów zapukała do drzwi Europy. To rzeczywistość, w której żyjemy, a tuż obok nas giną masowo cywile, docierają też pierwsze informacje o powstających rosyjskich koloniach karnych na terenach okupowanych, będących faktycznie obozami koncentracyjnymi dla żołnierzy ukraińskich i przeciwników reżimu rosyjskiego. Historia znów zatoczyła koło.
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z uroczystości 77. rocznicy wyzwolenia Ravensbrück:
Hasło "Nigdy więcej wojny!" nie sprawdziło się. Na świecie toczy się kilkadziesiąt konfliktów zbrojnych, większych lub mniejszych, a ludzie dopóki będą istnieć, będą ze sobą walczyć. Historia świata to przede wszystkim historia bitew i wojen, dominacji jednego narodu nad drugim. Uczyliśmy się o tym w szkole, dziś doświadczamy tego naocznie. I wciąż jesteśmy tak samo bezradni.
Politycy, historycy, ludzie kultury i sztuki nie mogą pojąć, jak w XXI wieku, po doświadczeniach Zagłady, może być w środku Europy wojna na skalę porównywalną z atakiem nazistowskich Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 roku. Dlaczego jeden kraj najechał bezprawnie drugi, demokratyczny kraj twierdząc, że "wyzwoli" go i zjednoczy ludzi dla ich dobra. Czy jesteśmy świadkami odwróconych ról, w których dawny wyzwoliciel stał się agresorem?
Politycy, historycy, ludzie kultury i sztuki nie mogą pojąć, jak w XXI wieku, po doświadczeniach Zagłady, może być w środku Europy wojna na skalę porównywalną z atakiem nazistowskich Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 roku. Dlaczego jeden kraj najechał bezprawnie drugi, demokratyczny kraj twierdząc, że "wyzwoli" go i zjednoczy ludzi dla ich dobra. Czy jesteśmy świadkami odwróconych ról, w których dawny wyzwoliciel stał się agresorem?
Interreligiöses Gedenken in der Mahn- und Gedenkstätte
Ravensbrück am 1. Mai 2022
W tegorocznych przemówieniach wygłoszonych w Miejscu Przestrogi i Pamięci Ravensbrück, często nawiązywano do obecnej sytuacji politycznej w Europie. W żadnym innym miejscu, jak na terenie byłych obozów koncentracyjnych słowa o wojnie nie brzmią tak groźnie i przerażająco. Bo były to miejsca, gdzie cierpieli i umierali w większości cywile - ludzie całkowicie bezbronni. Obozy koncentracyjne zawsze towarzyszą każdemu konfliktowi zbrojnemu, gdzie trzeba odseparować przeciwników i opozycjonistów. Można je nazywać obozami lub koloniami karnymi, jednak cel ich funkcjonowania zawsze jest taki sam.
W Ravensbrück było nadzwyczaj spokojnie. Niewielka liczba gości, spowodowana prawdopodobnie sytuacją popandemiczną sprawiła, że nie przyjechały zorganizowane grupy z zagranicy. Zabrakło także polskich grup, co mnie zaskoczyło. Co roku polskie grupy dość mocno akcentowały swoją obecność, tym razem było inaczej. Natomiast dość liczna była delegacja francuska, co wiązało się prawdopodobnie z otwarciem czasowej wystawy dotyczącej francuskiego ruchu oporu i jego członkiń, zesłanych do obozu Ravensbrück w czasie wojny.
Komentarze
Prześlij komentarz