"Wokół nadzorczyń obozowych, narosło tak wiele mitów, że właściwie nie wiadomo od czego zacząć. Problemem przy zajmowaniu się tym tematem jest również mała dostępność źródeł i opracowań na ten temat". Tak napisała Sandra, autorka kanału "Rozczytani" na YouTube.
Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu na temat nadzorczyń, a także przy okazji polecam książkę Jana Jakuba Grabowskiego "Suki, wiedźmy i bestie".
Nadzorczynie obozowe - wiedźmy i bestie? Źródło: Rozczytani [YouTube]
Cieszę się, że są osoby w Polsce, które pomału "przejmują pałeczkę" tematyki żeńskiego personelu strażniczego w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych. Ja jestem już na nieco innym etapie swojej pracy naukowej o tej tematyce i przyznam się szczerze: nie chcę rozmawiać czy pisać o przemocy, narzędziach tortur i uniformach - bo tę drogę już przeszłam, chcę teraz zająć się bardziej pracą z dokumentami źródłowymi w archiwach.
Osoby takie jak Jan Jakub Grabowski, czy Sandra - poprzez swoje książki oraz filmy, prowadzą bardzo dobrą edukację historyczną, która z pewnością zaowocuje większą świadomością na temat kobiet-sprawczyń Zagłady. A jeśli ktoś chce zająć się tematem nadzorczyń i je poznać? No właśnie: nie wiadomo od czego zacząć. Myślę, że trzeba zachować zdrowy rozsądek i rozpocząć analizowanie tego tematu od sprawdzonych publikacji i dokumentów. Podane przeze mnie przykłady twórczości młodych badaczy mogą być dobrym punktem wyjścia do poznawania tego trudnego skrawka historii.
"Ludzie nazywają je sukami i wiedźmami, bo próbują oswoić przerażającą prawdę, że to były zwykłe kobiety. Trudno jest to pojąć, więc bezpieczniej jest nazwać je bestiami. Nie czytałam książki, ale tytuł odstręcza bo szufladkuje, klasyfikuje, a sprawa nie jest taka prosta". Napisał ktoś w komentarzu pod filmem zamieszczonym na kanale "Rozczytani".
Kliknij na obrazek i kup książkę w formie audiobooka:
Książka "Suki, wiedźmy i bestie" jest dostępna także jako audiobook.
W tym wszystkim trzeba pamiętać, że owe "bestie", "wiedźmy", "suki" czy "hieny" były ludźmi, takimi jak my. Proces ich odczłowieczenia, zapoczątkowany po wojnie także na salach sądowych i w artykułach prasowych, utrwalił się w kulturze masowej przez dziesiątki lat. Ja sama staram się nie używać tych przydomków w stosunku do nadzorczyń obozowych, jedynie podaję je jako ciekawostkę i przykład radzenia sobie z ekstremalnie trudnymi sytuacjami. Już więźniowie w obozach próbowali oswoić przerażającą rzeczywistość, która ich otaczała, a wszelkiego rodzaju określenia stosowane wobec sprawców miały pomóc im samym przezwyciężyć własne emocje. Warto wziąć to pod uwagę, nie powielać błędnych kalek językowych z przeszłości oraz dbać o poziom i rzetelność w badaniach naukowych.
Komentarze
Prześlij komentarz