14.12.1945: "Kramer and Irma Grese Hanged"

Kto cieszył się ze śmierci Irmy Grese?
14 grudnia 1945 roku społeczeństwo niemieckie mieszkające w brytyjskiej strefie okupacyjnej obudziło się w nowej rzeczywistości. Niby wszystko wyglądało tak samo, jak dzień wcześniej, ale nagłówki porannych gazet "krzyczały" o wykonanych wyrokach śmierci na jedenastu zbrodniarzach z Belsen. Z pewnością był to ogromny sukces brytyjskich oficerów oraz wszystkich osób zaangażowanych w przeprowadzenie pierwszego procesu sądowego, rozliczającego zbrodnie wojenne. Oczy świata znowu na chwilę zwróciły się w stronę skazanych w procesie załogi obozu Bergen-Belsen.
"Kramer and Irma Grese Hanged", "Gloucestershire Echo", 14.12.1945
"Eleven Belsen Camp Criminals Hanged", "Evening Post", 14.12.1945
Zainteresowanie procesem w Lüneburgu osłabło w listopadzie 1945 roku, kiedy na pierwszy plan zaczęły wysuwać się informacje dotyczące planowanego procesu w Norymberdze, gdzie mieli być sądzeni czołowi nazistowscy dygnitarze. Josef Kramer, chociaż był komendantem obozu w Birkenau, nie miał tak wysokiej i ważnej funkcji jak Hermann Göring. Młoda Irma Grese bijąca więźniarki celofanowym pejczem też zdążyła nasycić swoją osobą ciekawskie spojrzenia, a jej nowa fryzura, zaciśnięte usta czy nowe pończochy na nikim nie robiły już wrażenia.
Od czasu ogłoszenia wyroków skazujących na "bestiach z Belsen" pojawiły się w niemieckiej i angielskiej prasie pojedyncze artykuły informujące o odrzuceniu przez feldmarszałka Montgomery'ego apelacji skazanych o ułaskawienie. Potem czekano już tylko na wykonanie wyroków. 20 listopada rozpoczął się w Norymberdze planowany od dawna proces pokazowy, który toczył się pod przewodnictwem Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Kiedy skazani z procesu w Lüneburgu byli przewożeni do Hameln i czekali na swoje egzekucje, społeczeństwo czterech stref okupacyjnych Niemiec było już mocno zaangażowane w to, co działo się na sali sądowej w Norymberdze.
"Kramer, Grese and nine hanged other murders hanged", "Evening Post", 14.12.1945
"Hanging Of Eleven Belsen Murders", "Halifax Daily Courier", 14.12.1945
"Hanging Of Eleven Belsen Murders", "Halifax Daily Courier", 14.12.1945
Ponowna uwaga została skierowana na skazanych z procesu Belsen w chwili, kiedy wszyscy już nie żyli, a wyroki zostały wykonane. 13 grudnia 1945 roku około godziny 18:00, kiedy zmarłe osoby leżały już w swoich skrzyniach zakopanych w głębokich grobach na "małym zachodnim dziedzińcu", Brytyjczycy wywiesili informację na drzwiach więziennej bramy z podanymi godzinami zgonów dla każdej powieszonej osoby. Dopiero wówczas dziennikarze mogli dowiedzieć się o wykonanych wyrokach śmierci. Informacje o przeprowadzonych egzekucjach pojawiły się w prasie następnego dnia, 14 grudnia.
Message Form: Executions of Belsen prisoners carried out Hameln gaol 13 Dec 45
The National Archives, WO 309/485
The National Archives, WO 309/485
Wcześniej, o godzinie 17:15 w dniu 13 grudnia 1945 roku nadano telegram do kilku wydziałów Brytyjskiej Armii Renu, informujący o wykonanych wyrokach i podano godziny zgonów. Przez wiele lat, w różnych opracowaniach mylono kolejność wykonania wyroków. Zazwyczaj podawano, że Irma Grese została powieszona jako pierwsza. Dlatego zawsze trzeba dotrzeć do bezpośredniego źródła informacji z zachowanych dokumentów. Telegram znajduje się w zasobach "The National Archives" pod sygnaturą WO 309/485.
Albert Pierrepoint sam pomylił się spisując swoje wspomnienia, w których podał informację, że Irmę Grese powiesił jako pierwszą. Trzeba tutaj wziąć pod uwagę to, że pisząc autobiograficzną książkę nie korzystał z archiwów brytyjskich, aby potwierdzić autentyczność wykonania przez siebie samego wyroków na skazanych, tylko spisywał te wydarzenia z pamięci. Irmę Grese powiesił w 1945 roku, natomiast książkę wydano w 1974 roku! Przy takiej ilości egzekucji oraz w zderzeniu z tyloma emocjami ludzi, którzy umierali na jego oczach, mogło dojść do pomyłki nawet u osoby będącej bezpośrednim świadkiem wydarzeń.
Prawdą jest, że zapamiętał Irmę Grese i że zrobiła na nim wrażenie (wszak poświęcił jej sporo miejsca w swojej autobiografii), ale w sensie odwagi w obliczu śmierci. Pierrepoint mógł jej prawdziwie współczuć i jak sam przyznał - nie interesowały go uczynki danej osoby, które zaprowadziły ją na szafot przed oblicze kata. Rzecz jasna, był świadomy, że Irma Grese należała do personelu obozu Belsen i została skazana za zbrodnie wojenne.
"Eleven Belsen Criminals Hanged", "The Birmingham Mail", 14.12.1945
"Beasts of Belsen Hanged", "The Goventry Evening Telegraph ", 14.12.1945
Wiadomo też, że wszystkie egzekucje odbyły się prawidłowo. Nie było żadnych komplikacji, a skazani poszli na swoją śmierć w spokoju i ciszy. Nikt nie krzyczał, nie próbował opierać się swojemu tragicznemu przeznaczeniu. Nikogo nie ciągnięto siłą na zapadnię, a takie fałszywe informacje były niekiedy podawane w różnych późniejszych publikacjach.
Wszyscy skazani stanęli na szubienicy o własnych siłach, starając się już tylko umrzeć z godnością dla samego siebie. Z perspektywy czasu osobiście sądzę, że każda z tych osób chciała po prostu... umrzeć jak najszybciej, a ostatnie słowo Irmy Grese może też o tym świadczyć. Psychiczna agonia czekania na wykonanie wyroku, niepewność co do dnia i godziny egzekucji, ekstremalny stres, długotrwały brak snu oraz patrzenie i słuchanie wszelkich dźwięków świadczących o przygotowaniach do egzekucji i pochówku mogły rzeczywiście być prawdziwą torturą dla skazanych.
"Eleven Belsen Guards Hanged", "Manchester Evening News", 14.12.1945
"Kramer and Gang Hanged - Two By Two", "DerbyEvening Telegraph", 14.12.1945
Wokół egzekucji niemieckich zbrodniarzy z Belsen przez lata naleciało wiele fałszywych informacji oraz nieprawdziwych faktów. A przecież wystarczyło sprawdzić w brytyjskich czy kanadyjskich archiwach, jak naprawdę wyglądały wydarzenia z grudnia 1945 roku. Wszystko jest udokumentowane na piśmie. Nikt nigdy nie podjął się zadania, aby przejrzeć dostępne zasoby archiwalne i wreszcie - po 80 latach od tamtych egzekucji - pokazać prawdę, jak umierali ludzie na brytyjskiej szubienicy w więzieniu Hameln.
Dziś z perspektywy czasu wiadomo, że rozliczenie zbrodni niemieckich było chwilowym zadośćuczynieniem wobec ofiar. Kolejne procesy pokazowe w Lüneburgu, Norymberdze czy w Hamburgu, a także egzekucje w więzieniu Hameln, trwające aż do grudnia 1949 roku, uświadomiły społeczeństwu niemieckiemu, że upłynie jeszcze wiele lat zanim Niemcy będą w stanie rozliczyć się z dorobkiem nazistowskiej polityki. Może nawet to ostateczne rozliczenie zbrodni II wojny światowej nigdy już nie nastąpi...
Myślę też, że Irma Grese miała rację prosząc w swoim pożegnalnym liście z dnia 11 grudnia 1945 roku: "Ihr sollt ewig an mich denken" ("Powinniście zawsze o mnie pamiętać"). Jeżeli kiedykolwiek o niej zapomnimy, "jakiś Auschwitz może spaść nam nagle z nieba"...
Odpowiedź na pytanie "Kto cieszył się ze śmierci Irmy Grese?" brzmi: Cały świat.
Zobacz też:













Komentarze
Prześlij komentarz