Przejrzeć się w "lustrze Zagłady": szczur numer 9

Czy odważysz się spojrzeć w "lustro Zagłady"?
W hotelu "Stad Hameln", dawnym więzieniu "Zuchthaus Hameln", zderza się życie ze śmiercią. Żywi obcują ze zmarłymi, chociaż nie każdy gość hotelowy ma świadomość historii miejsca, w którym wykupił drogi nocleg. Goście przyjeżdżają więc do miasta Hameln, kierują swoje kroki do recepcji ekskluzywnego, czterogwiazdkowego hotelu nad Wezerą, tam meldują się, dostają ciężki klucz, a potem idą przez lobby i widzą duży, błyszczący obiekt: lustrzanego szczura. Szczur stoi w pozycji do skoku, z ugiętymi, przednimi łapkami. Wzbudza podziw oraz zainteresowanie u przyjezdnych gości. Wiele osób robi sobie z nim pamiątkowe zdjęcia.
W 2016 roku ja również przyjechałam do Hameln... pospacerować wokół hotelu. Weszłam do środka, chcąc zjeść obiad w przyhotelowej restauracji i dostrzegłam stojącą rzeźbę szczura. Wiele takich rzeźb powstało z okazji "Rattenfestival" w 2004 roku. Rzeźba z hotelowego lobby była projektem autorstwa Jörna Neumanna o nazwie "Gespiegeltes Hameln" lub "Spiegelratte" - "Lustrzany Szczur". Ten konkretny szczur miał przypisany numer 9.
"Ratten - Festival 2004 in Hameln"
"Czasem udaje mi się oderwać od zgiełku codzienności, gości, spraw bieżących, poczty, zebrań, dokumentów i wybrać się na spacer. Tak, na spacer. Długo zastanawiałem się, czy to słowo pasuje do jakiejkolwiek penetracji terenów byłego obozu Zagłady. Ale nie idę wszak, aby zwiedzić, nie oprowadzam też nikogo. Nie przechodzę, by trafić do jakiegoś celu znajdującego się gdzie indziej, niż w miejscu, z którego zacząłem wędrówkę. Nie uczestniczę w żadnym obejściu lub objeździe. Nie dokonuję żadnej inspekcji. Nie maszeruję dla sportu także. Pozostaje więc spacer". - Pisał w swojej książce "Epitafium" Piotr Cywiński, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
Mój "spacer" z Irmą Grese trwa nieprzerwanie od 20 lat. Nie wiem ile kroków zrobiłyśmy przez ten czas, ale z pewnością można je już liczyć w setkach tysięcy. Niektóre ścieżki prowadziły do miasta Fletnika, a w 2016 roku, siedząc w hotelowej restauracji, wylewałam swoje nagromadzone emocje nad okolicznościowym talerzem z parującym risotto. Byłam bardzo głodna po długiej podróży z Lüneburga z przesiadką w Hanowerze, ale ściśnięte gardło nie pozwalało mi zjeść do końca tego obiadu.
"Dom jest miejscem intymnym. Nie dlatego, że odzwierciedla nasze stany ducha, przyzwyczajenia, obyczaje. Ale dlatego, że są w nim przestrzenie, w których jesteśmy sami, jesteśmy sobą i nie musimy nic nikomu udowadniać. Jeśli chcesz, by świat stał się choć trochę bardziej Twoim domem, musisz poznać Auschwitz. Musisz spojrzeć w lustro Zagłady".
Więzienie w Hameln stało się "domem" dla Irmy Grese na ponad osiem lat. Od swojej śmierci do marca 1954 roku "mieszkała" w głębokim na ponad trzy metry grobie na "małym zachodnim dziedzińcu" i nawet dziś, przechodząc obok tego miejsca (już całkiem pustego oraz przebudowanego) czuję jakiś dziwny ścisk w sercu. Chcę nie patrzeć na ten trawnik, ale moje oczy odruchowo kierują się w tamtą stronę...
"Penetruję" więc miejsca związane z Irmą Grese: jej życiem i śmiercią. Spaceruję śladami młodej nadzorczyni z Auschwitz i czasem moje wędrówki coraz bardziej przypominają autentyczne wydarzenia z przeszłości. Zachodzę w obszary (nie)pamięci, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. To właśnie w dalekim hotelu nad Wezerą znalazłam "lustro Zagłady", które przybrało kształt szczura z numerem 9.
"Idąc, można widzieć zarówno objawy normalnego życia: gwar przy jednorodzinnych domkach, śmiejące się dzieci wybiegające na pobliskie wiejskie ulice, jak i relikty różnych części poobozowych: baraki, tory, wieżyczki i ciągnące się bez końca druty, ale także lasy, łąki, rzekę. To zderzenie życia i śmierci wielu zwiedzającym wydaje się zupełnie niezrozumiałe, czasem wręcz nieznośne".
Ilekroć jestem na terenie hotelu "Stad Hameln" myślę nie tyle o powieszonych osobach, ile o turystach, którzy relaksują się przy kieliszkach wina, oglądają mecz w patio czy przygotowują swoje rowery do wycieczek. Czy mają świadomość, w jakim tak naprawdę miejscu nocują? Czy wiedzą, ile ludzkich tragedii i dramatów widziały te "hotelowe" mury? Ile ostatnich słów z już prawie martwych ust słyszały te ściany oraz ile ludzkich, tęsknych spojrzeń wychodziło poprzez zakratowane okienka na rzekę Wezerę? Ludzie przychodzą i odchodzą. Zmarli towarzyszą żyjącym w ich wędrówce w poszukiwaniu prawdy.
"To zderzenie między śmiercią a życiem jest jednak w tej przestrzeni regułą, normą. Żałoba jest następstwem śmierci, lecz przestrzenią jej realizacji jest życie. Śmierć jest zawsze w liczbie pojedynczej, a objawy życia na ogół w mnogiej. Siłą więc rzeczy, przechodząc spacerem przez Birkenau, dosyć różne obrazy, myśli i zagadnienia stają człowiekowi przed oczyma".
Odbywałam swoje "marszruty" po mieście Hameln: po promenadzie nad rzeką Wezerą, wokół budynku dawnego więzienia, po plątaninie wąskich uliczek gęsto obsadzonych starymi kamienicami, między drzewami porastającymi leśny cmentarz "Am Wehl"... Różne myśli i obrazy stawały mi przed oczyma. "Każda z tych dróg wzbudza inne wrażenia i stawia inne pytania" - kontynuuje w swojej książce Piort Cywiński. Zawsze jednak wracałam do "szczura numer 9", żeby jeszcze trochę na niego popatrzeć i z nim pobyć. "Dużo łatwiej wykrzyczeć, że się z tym nie daje rady. Albo zamilknąć i iść. (...) czasem wystarczy zupełnie milczeć i być. Współistnieć i współczuć. Auschwitz zdaje się być drogą w dużo większym stopniu wiodącą przez empatię. Czy jednak empatia wystarcza?".
Hotelowa dekoracja ze "szczurem numer 9" stała się dla mnie imitacją "lustra Zagłady", w którym mogłam też przyjrzeć się sama sobie: dziewczynie, która zawsze interesowała się tematyką sprawców Zagłady, ale nie była świadoma, jak wielką odpowiedzialnością jest towarzyszenie, współistnienie oraz współczucie wobec zmarłego sprawcy, którego 80 lat temu osądziła ludzka sprawiedliwość. W 2025 roku obiecałam Irmie, że już nie rozpłaczę się nad risotto. Po prostu zamilknę. Będę słuchać, co chce mi powiedzieć "szczur numer 9" i wezmę się do pracy.
Czasem bywa tak, że przeglądając się w czyjejś śmierci, można ujrzeć własne życie. To tylko moja wyobraźnia wykreowała współczesną rzeźbę szczura z numerem 9 na "sarkofag" w którego wnętrzu ukryła się dusza Irmy Grese. Wita ona hotelowych gości i wciąż błyszczy, przyciągając uwagę oraz wzbudzając zachwyt swoim wyglądem.
Aby poradzić sobie z czyjąś nieobecnością oraz niemożnością porozmawiania z żywą osobą, nasz mózg często szuka zastępczych obrazów lub przedmiotów - symulakrów. "Szczur numer 9" z hotelowego lobby, stał się dla mnie symbolem skazanej z numerem 9 - młodej nadzorczyni z Auschwitz, która została powieszona w starym więzieniu nad Wezerą. Wszak miasto Hameln pełne jest tajemnic, legend oraz szczurów. A jak wiadomo... w każdej legendzie (i w niektórych szczurach) kryje się ziarno prawdy.
Zobacz też:







Komentarze
Prześlij komentarz