Jakiej narodowości były nadzorczynie SS?


Jakiej narodowości były nadzorczynie SS?

Niby wszystko jest jasne, a przynajmniej być powinno. Czy każdy potrafi odpowiedzieć poprawnie na pytania: "Kim były nadzorczynie SS?", "Jaką narodowość miały te kobiety?". A jednak pojawiają się wątpliwości, co do przynależności narodowej sprawczyń Zagłady... 

Nadzorczynie zostały osądzone po wojnie, a ich czyny uznano za "zbrodnię przeciwko ludzkości". Miały narodowość niemiecką czyli były Niemkami. Tylko kobiety czystej krwi aryjskiej mogły ubiegać się o pracę na stanowisku "pomocnic SS".

Jednak... zawsze są wyjątki. 

Wśród nadzorczyń SS pracujących w obozach koncentracyjnych były też i takie z nich, które dość dobrze lub biegle mówiły po... polsku. Przeglądając nazwiska strażniczek można zobaczyć także i te, o typowo polskiej pisowni lub polsko brzmiące. Jak to możliwe?!

Tutaj warto podkreślić pewien aspekt dotyczący komunikowania się załogi SS z więźniami obozu i tym samym odpowiedzieć na pytanie: czy nazistowscy oprawcy, także nadzorczynie, rozmawiali z więźniami po polsku? Odpowiedź brzmi: nie. Zdarzały się jednak wyjątki, że nadzorczynie potrafiły powiedzieć kilka prostych słów po polsku lub całkiem dobrze znały ten język. Piszę tutaj głównie o języku polskim, gdyż w obozie Ravensbrück, polskie więźniarki  stanowiły większość wśród osadzonych.

W oficjalnych rozmowach z nadzorczyniami lub innymi osobami z personelu wolno było rozmawiać  tylko w języku  niemieckim! Jednak te nadzorczynie, które dłużej pracowały w danym obozie, zwłaszcza w takim, gdzie większość więźniów pochodziła z jednego kraju (w tym wypadku z Polski), nadzorczynie w trakcie swojej służby  umiały porozumieć się w kilku podstawowych słowach w języku polskim. Słów tych uczyły się ze słuchu, nie umiałyby ich zapisać. To, co zasłyszały u więźniarek czy funkcyjnych, jak ‘blokowe’ czy ‘kolonki’ przy okazji różnorodnych sytuacji z dnia codziennego, powtarzały, a tym samym po wydaniu komendy w języku niemieckim, mogły spróbować to samo  powiedzieć w języku polskim. Przede wszystkim były to krótkie komendy wydawane jednym słowem: ‘Szybko!’, ‘Pracuj!’, 'Dalej!', ‘Wstań!’, ‘Idź!’, ‘Stój!’, ‘Pokaż!’ oraz przekleństwa czy wulgaryzmy wobec więźniarek.

Były przypadki, kiedy nadzorczynie bardzo dobrze znały język polski. Mam tutaj na myśli kobiety, które w czasie wojny, mając niemieckie korzenie, podpisały tzw. ‘Volkslistę’. Kobiety te znały język niemiecki oraz polski, miały podwójną narodowość. Niekiedy takie osoby o podwójnej narodowości były wręcz zmuszane przez niemieckie władze do podpisania ‘Volkslisty’. Odmowa wykonania tego polecenia  była surowo karana, także osadzeniem w obozie koncentracyjnym! Najbardziej niezwykła sytuacja z udziałem nadzorczyni mającej podwójną narodowość została zapamiętana przez jedną z byłych więźniarek Ravensbrück:

„Na dwa tygodnie mniej więcej przed końcem, zlikwidowaniem obozu, spotkałam tam aufseherkę, która była moją klientką z Warszawy. Była ona Volksdeutschem. Spotkawszy mnie tam, poznała mnie i pomagała mnie i mojej matce, chroniąc mnie przed ciężką pracą. Dzięki temu przetrwałam ten obóz. Aufseherka była zmuszona do podpisania listy Volksdeutsch - jej matka była Niemką; po wejściu Niemców do Polski bracia jej przyjęli Volksdeutscherstwo, a ją za to, że nie chciała podpisać tej listy, przetrzymano 9 miesięcy w obozie w Ravensbrück - wreszcie tam torturami zmuszono ją do podpisania listy, jak również przyjęcia funkcji aufseherki. Podczas pracy w obecności innych więźniarek nie rozmawiała ze mną po polsku. Odszedłszy jednak od nich, gdy byłyśmy same, rozmawiała ze mną po polsku i wiele razy skarżyła się płacząc na swój los.”
Zeznanie spisane dnia 7.12.1945 r.
w Polskim Instytucie Źródłowym w Lund

Nadzorczyni Annelise Franz, która była pierwowzorem filmowej Lizy w filmie ‘Pasażerka’, urodziła się w Zgorzelcu (Görlitz) w katolickiej rodzinie o polskich korzeniach. Zofia Posmysz, autorka książki ‘Pasażerka’ również była zaskoczona, gdy dowiedziała się o pochodzeniu nadzorczyni, z którą miała kontakt w obozie.

„Z domu nazywała się Jankowicz, jej mama była katoliczką, czyli albo była Polką, albo pochodzenia polskiego.”
„Zofia Posmysz, numer 7566”, Gazeta Wyborcza 17.09.2016

Dla innego przykładu, nadzorczynią, która podpisała ‘Volkslistę’ oraz zmieniła nazwisko z polskiego na niemieckie była Wanda Kalacińska, od 1941 roku nazywała się Klaff.    Pracowała w obozie Stutthof. Po wojnie została osądzona i powieszona podczas publicznej egzekucji na terenie Gdańska.
Wśród zachowanych list z nazwiskami nadzorczyń SS można zobaczyć też i takie o typowo polskiej pisowni. Ktoś całkiem nieobeznany w temacie mógłby pomyśleć, że w obozach koncentracyjnych członkiniami personelu pomocniczego były także Polki, jednak takie myślenie jest błędne! Rodowite Polki, mające wyłącznie polskie korzenie oraz polską narodowość nigdy nie pracowały jako nadzorczynie SS! Zresztą Polacy jako społeczeństwo byli uważani przez nazistów za ludność przeznaczoną do unicestwienia. Tym samym nikt z kierownictwa jakiegokolwiek obozu nie zgodziłby się na to, aby Polka, nieczysta rasowo w oczach Niemców, pracowała na równi z niemiecką załogą SS.

*

Przy okazji omawiania tego problemu chciałabym zwrócić uwagę na język używany w filmach, którym posługują się aktorki odgrywające rolę nadzorczyń. W sławnej ‘Liście Schindlera’ można usłyszeć, że nadzorczynie mówią płynnie po polsku do więźniarek. Jest to spory błąd, który może utwierdzić oglądających film, że załoga SS była polskiej narodowości skoro nadzorczynie oraz strażnicy rozmawiali w KL Auschwitz po polsku!
W filmie ‘Lista Schindlera’ w ujęciu pokazującym kobiety rozbierające się w łaźni, wyraźnie słychać, że nadzorczynie SS mówią do nich po polsku: ‘Ubrania składać!’, ‘Rozbierać się!’, ‘Pod prysznic!’ oraz stosują całkiem długie i złożone zdania, jak: ‘Dostaniecie mydło i ręcznik, pójdziecie pod prysznic, do dezynfekcji!’. W rzeczywistości nadzorczynie nie umiałyby wymówić aż tak długiego i skomplikowanego zdania z poprawnie brzmiącym polskim akcentem!

Niepoprawne użycie języka sprawców w filmie 'Lista Schindlera' (1993) 
- niemieckie nadzorczynie w łaźni w KL Auschwitz mówią po polsku:



Sytuacja z łaźni pokazana w filmie Spielberga była plagiatem. Niewiele osób wie, że pierwowzorem była scena z czeskiego filmu 'Zastihla Mě Noc' (1986): 


 
Zastosowano tutaj pewien niebezpieczny skrót myślowy. Aby ten film mógł przedstawiać prawdziwie zaaranżowaną sytuację z obozowej łaźni, aktorki grające sceny z udziałem nadzorczyń powinny mówić po niemiecku, a ich słowa powinny być przetłumaczone w formie napisów na ekranie. Nawet jeśli w filmie słychać inne głosy w języku niemieckim, zbliżony kadr z nadzorczynią SS mówiącą wyraźnie po polsku do więźniarek jest całkowitym zakłamaniem obozowej rzeczywistości!

Na powyższym przykładzie widać, jak wiele pracy trzeba włożyć w to, aby współczesny film fabularny był w pełni zgodny z prawdą historyczną. Każde niedociągnięcie lub niedopatrzenie ze strony producentów może być przyczyną wielu nieporozumień prowadzących do historycznej nieprawdy.

Zobacz:   Truth About Camps

Komentarze

Popularne posty:

Translate