"Za kratą są zielone drzewa..." [Film]


"Za kratą są zielone drzewa..."

Grażyna Chrostowska, polska poetka i działaczka podziemnego ruchu oporu w okresie II wojny światowej. Aresztowana została 8 maja 1941 wraz z ojcem, podczas odwiedzin u uwięzionej już siostry Apolonii w więzieniu "Pod Zegarem". Przetrzymywana w więzieniu na Zamku w Lublinie, wywieziona została do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. 18 kwietnia 1942 r., w wieku 20 lat, została rozstrzelana w zbiorowej egzekucji wraz z siostrą Apolonią i dwunastoma innymi Polkami.
"Za kratą są zielone drzewa" to tytuł filmu o życiu i twórczości pochodzącej z Lublina poetki Grażyny Chrostowskiej. Zrealizowany z okazji 75 rocznicy śmierci poetki film, w reżyserii Magdaleny i Rafała Kołodziejczyków, powstał we współpracy z Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie.

Zobacz film:

 
Grażyna Chrostowska, lata 30. XX w.

  Kadr z filmu "Za kratą są zielone drzewa..."

Krótka analiza jednej ze scen z filmu...
Warto omawiać takie niskobudżetowe produkcje filmowe z fabularyzowanymi, inscenizowanymi wstawkami, aby uniknąć w przyszłości błędów co do poprawności kostiumów historycznych lub np. zachowywania się postaci, które w rzeczywistości obozowej nie miałyby miejsca! Już wyjaśniam, o co mi chodzi! Przyjrzyjmy się poniższym kadrom z filmu "Za kratą są zielone drzewa...". 


To scena w bloku więźniarek. Więźniarki stoją w dwóch szeregach, środkiem idzie nadzorczyni. W filmie ten moment jest szczególny - to chwila, kiedy nadzorczyni prawdopodobnie zabrała wyczytane numery więźniarek do bunkra. Wyczytane więźniarki, w tym Grażyna Chrostowska i jej siostra zostały wieczorem rozstrzelane w egzekucji na terenie obozu.  W filmie nie zobaczymy tego, jak nadzorczyni wyczytuje numery, a szkoda. Tuż za nadzorczynią powinna iść kolonka czyli więźniarka kierująca pracą danego komanda lub blokowa - jeśli inspekcja odbywałaby się już po czasie pracy, w bloku mieszkalnym więźniarek. Wyczytane więźniarki (a raczej wywołane po numerze) powinny pójść za nadzorczynią do biura Oberaufseherin, gdzie zostałyby sprawdzone ich personalia i wówczas byłyby przekazane do bunkra. Ale wróćmy do filmu...


Powyżej też jest kilka błędów - kostiumowych i aranżacyjnych, jeśli można to tak nazwać. Po pierwsze: jeśli to jest scena w ogóle jakiegoś apelu dla więźniarek na kwarantannie lub porannej inspekcji w bloku, który zawsze przeprowadzała Blockleiterin, nadzorczyni odpowiedzialna za cały blok, to więźniarki nie powinny stać tak ściśle obok siebie. Raczej nadzorczyni wchodziła do sypialni razem z blokową i tam sama sprawdzała stan zasłanych łóżek. Więźniarki czekały wówczas w sali obok, w jadalni. Stały wokół stołów. Przegląd ubrania więźniarek nadzorczynie robiły już na zewnątrz, bo wówczas miały łatwiejszy dostęp do każdej więźniarki. Nadzorczyni nie powinna stykać się z więźniarkami, nie powinna stać zbyt blisko nich - takie po prostu były przepisy. Zresztą nieco dziwny jest sposób trzymania szpicruty przez nadzorczynię. Raczej nie powinna dotykać ubrania więźniarki rączką szpicruty, tylko końcówką! Nadzorczynie po to głównie nosiły pejcze i szpicruty (nie, nie po to, aby chlastać nimi więźniarki), tylko, aby zachować zasady higieny i nie dotykać ręką więźniarek. A jeśli już mówimy o dotykaniu więźniarek:


No właśnie, tutaj mamy kluczowy błąd, który pojawia się w różnych filmach współczesnych. W rzeczywistości nadzorczynie starały się zminimalizować wszelki kontakt fizyczny z więźniarkami i nie pchały swoich łap do twarzy więźniarek, nie macały ich od tak sobie... Jeśli już coś chciały, np. sprawdzić czy więźniarka podłożyła sobie papier pod pasiak dla ochrony przed zimnem, lub jeśli chciały sprawdzić czy ma dodatkowe majtki, to albo wysługiwały się blokową, albo szpicrutą. Lub jeśli wyjątkowo chciały same sprawdzić, to zawsze miały na rękach rękawiczki! Zawsze!!! 
Jako dowód można przytoczyć pierwszą z brzegu relację byłej więźniarki, tym razem KL Auschwitz-Birkenau, Antoniny Piątkowskiej:

"Generalne apele odbywały się w 1942 r. Wypędzono nas na podwórze, stałyśmy na śniegu cały dzień. Później uformowano nas w piątki i zbliżyłyśmy się do bramy. Na terenie obozu byli ustawieni SS-mani i SS-manki, wszyscy tam byli. Jeśli któraś z więźniarek nie orientowała się, nie potrafiła szybko przebiec, wówczas SS- manka laską dotykała ją – nigdy ręką, bo się nas brzydziły – i kierowała ją na blok 25, blok śmierci".
Źródło: Zapisy terroru, IPN GK 196/163

A tutaj widzimy nadzorczynię, która dotyka twarzy więźniarki (jej podbródka), aby ta spojrzała na nią i... to jest kolejny błąd!!!! Więźniarki nie powinny patrzeć w oczy nadzorczyni! Powinny stać ze spuszczonymi głowami, wzrokiem wbitym w podłogę lub patrzeć się przed gdzieś siebie, ale nigdy na nadzorczynię. 


Pomijam już to, że tutaj więźniarki powinny mieć dłuższe chustki na głowach i włosy schowane pod chustką, to już błąd kostiumagrafów, którzy do czegoś takiego dopuścili. Tak samo kostium nadzorczyni byłby bardzo dobry, gdyby nie orzeł, który z boku furażerki przewędrował na jej front. Idealnie byłoby też, gdyby nadzorczyni miała czarną pelerynę. Sama sylwetka nadzorczyni bardzo mi się podoba, jej mina, fryzura, taki chłód od niej bijący. Można byłoby jeszcze lepiej popracować nad stroną wizualną więźniarek i nadzorczyni. Dopracować te szczegóły, o których napisałam powyżej. 
Jednak na przykładzie tylko tej jednej 30 sekundowej sceny, sami widzicie, że można zrobić szczegółową analizę i wypunktować sporo błędów! Jeśli chcesz przeczytać więcej informacji na temat dylematów, przed którymi staje dziś kostiumograf, kliknij w obrazek poniżej.


Zobacz też:



Komentarze

Popularne posty:

Translate