Rekonstrukcja historyczna - problemy kostiumografa
Współczesne przedstawienia niemieckich
żeńskich formacji SS-Gefolge
Wielokrotnie już powtarzałam ten temat przy różnych okazjach, ostatnio podczas konferencji w Oświęcimiu, gdzie zaprezentowałam krótki wykład o nadzorczyniach SS, także o tym jak przedstawia się je we współczesnych sztukach wizualnych. A temat dotyczy błędów w kostiumach historycznych, które mają na sobie aktorki odgrywające rolę niemieckich kobiet z formacji pomocniczych SS-Gefolge. Niestety im nowsza produkcja filmowa (bo głównie sprawa dotyczy sztuki filmowej), tym jest gorzej. I dzieje się tak niezależnie od tego, w którym kraju wyprodukowano dany film, czy to Niemcy czy Austria czy Polska. Nie wiem też czy to wina zbyt niskiego budżetu na daną produkcję czy wina zatrudniana kostiumografów, którzy kompletnie nie znają się na realiach tych żeńskich formacji, których było dużo i które różniły się między sobą wyglądem uniformów.
Zobacz film "Za kratą są zielone drzewa":
Jako pierwszy przykład wezmę jeden z najnowszych niskobudżetowych (no właśnie!) filmów dotyczących historii obozu Ravensbrück, a dokładniej historii polskiej więźniarki tego obozu - Grażyny Chrostowskiej, rozstrzelanej w egzekucji w kwietniu 1942 roku. Filmu "Za kratą są zielone drzewa" (2017) nie widziałam, jednak kiedy zobaczyłam w Internecie zdjęcia z planu filmowego prawie załamałam ręce, że zmarnowano taki potencjał! Zdjęcie wygląda tak:
Zbliżenie na postać nadzorczyni (SS-Helferin) w filmie "Za kratą są zielone drzewa"
Czemu zmarnowano potencjał tego filmu? To, co jest ogromnym atutem tej produkcji są ujęcia ze scenami obozowymi kręconymi na terenie autentycznego byłego obozu na Majdanku (podobnie w filmie "Zastihla mě noc" (1986) Majdanek grał rolę obozu Ravensbrück) - reżyser miał więc możliwość pokazania realnej przestrzeni obozowej: z barakami, wieżyczkami itp. Jednak kiedy popatrzymy na to konkretne ujęcie powinny się nam nasunąć ogromne wątpliwości, co do niemal każdego szczegółu pokazanych postaci.
Zacznijmy od sylwetki kobiety w uniformie, prawdopodobnie miała to być nadzorczyni SS. Miała być... ale nią nie jest! Uniform, który aktorka ma na sobie to strój służbowy formacji "SS-Helferin" z charakterystyczną czarną gładką furażerką. Kobiety z tej formacji pracowały w obozach, owszem, ale jako sekretarki, telegrafistki, panie od "papierkowej" roboty. Nie miały one bezpośredniej styczności z więźniarkami jak pokazano w tym filmie! SS-Helferinnen nie nosiły pasa z bronią ani tym bardziej pejczy lub pałek do bicia! Nie miały też wysokich butów z cholewami, nosiły zwykłe damskie obuwie - wszak pracowały w biurach administracji obozowej. Na potrzeby filmu wypożyczono nie ten kostium, co trzeba. Zazwyczaj dla ludzi nieobeznanych w temacie nadzorczyń, każdy damski, nazistowski kostium z runami SS jest uniformem zbrodniarki wojennej pracującej w obozie. Co z tego, że ten strój został wypożyczony z renomowanej firmy specjalizującej się w kostiumach historycznych "Hero Collection", skoro jest on niepoprawny?
Scena apelu w filmie "Za kratą są zielone drzewa" (2017)
Teraz przyjrzyjmy się więźniarkom. Na pierwszy rzut oka niby wszystko jest dobrze. Kobiety stoją w dużej odległości od siebie, może było zbyt mało statystów, aby pokazać kilkusetosobowy blok. Nadzorczyni stoi zbyt blisko więźniarki. A może coś do niej mówi w tym momencie? Aktorki grające role więźniarek mają na sobie pasiaste suknie. Wydaje mi się, że w oryginalnych strojach nie było paska, którym więźniarki mogły przewiązać się w talii. Ale to jest szczegół. Więźniarki w filmie mogły mieć dodatkowo założone na pasiak granatowe fartuchy - tak, jak początkowo wyglądały kobiety w Ravensbrück.
Więźniarki obozu Ravensbrück przy wyplataniu słomianych warkoczy, 1941
Najbardziej rzucającym się w oczy błędem jeśli chodzi o ubranie więźniarek są chustki i... włosy. Regulamin obozu nakazywał, aby więźniarki wiązały chustki pod brodą, a włosy zaczesywały gładko do tyłu i związywały w warkocz. W Ravensbrück nie obcinano kobietom włosów lub pozwalano aby włosy odrosły. W filmie aktorki mają na sobie zbyt małe chustki. Porównajcie wielkość chust na zdjęciu archiwalnym - zakrywają cały tył głowy, a brzeg chustki opada aż na barki. Powinno się uszyć dla aktorek w filmie duże chusty, które zakrywałyby ich włosy. Wtedy też można byłoby je zawiązać pod brodą. Niestety przez rozwiane włosy aktorek cały strój obozowy bardzo traci na autentyczności i wygląda tandetnie. W prawdziwych realiach obozu Ravensbrück było nie do pomyślenia, aby więźniarkom wystawały włosy spod chustki, tym bardziej długie kręcone loki! Maria Mandl, kierowniczka Ravensbrück, potrafiła bardzo dotkliwie pobić więźniarkę, gdy zobaczyła u niej wystające kosmyki kręconych włosów. To, co widać na filmie "Za kratą są zielone drzewa", to poważny błąd w wizerunku więźniarek!
Więźniarki obozu Ravensbrück, 1941
Brak odpowiednich plenerów do kręcenia scen obozowych, zielona trawa porastająca przestrzeń Miejsc Pamięci i wskazująca na współczesność filmu osadzonego w latach 40. - to wszystko psuje efekt końcowy produkcji. Wiadomo, że teren Ravensbrück wysypany był ostrym żwirem. Więźniarki chodziły boso kalecząc stopy o kamienie. Pasiaki w tym filmie są zbyt czyste i zbyt nowe - można je było nieco ubrudzić, podrzeć, poplamić - są na to sposoby, aby nową rzecz przystosować na potrzeby stworzenia warunków obozowych. Wizualna strona rekonstrukcji ubiorów historycznych jest w filmie najważniejsza! Dialogi czy ustawienie aktorów w poszczególnych scenach mogą być nawet sprawą drugorzędną.
Ujęcie z więźniarkami w filmie "Za kratą są zielone drzewa"
Scena z niemieckiego filmu "Eine Gefangene bei Stalin und Hitler" (1968)
Podobny błąd zauważyłam w filmie "Życie jest piękne" (1997). Tam także nadzorczyni SS, którą widać w scenie z więźniarkami, nosi uniform formacji "SS-Helferin". Z pewnością miała to być sylwetka strażniczki, gdyż pogania ona więźniarki, aby szybciej wychodziły do pracy. Co ciekawe, w późniejszych scenach widać tą samą "nadzorczynię" z założonym na uniform białym fartuszkiem kuchennym.
SS-Helferin pilnuje więźniarek w filmie "Życie jest piękne"
Wiele jeszcze pracy przed reżyserami filmów fabularnych. Problemy z rekonstrukcją historyczną wynikają z niewielkiej wiedzy na temat żeńskich formacji niemieckich w III Rzeszy. Stąd na inscenizacjach czy pokazach plenerowych można zobaczyć kobietę "SS-Helferin" przechadzającą się z pejczem w ręku i przepasaną wojskowym pasem z kaburą. Widząc niepoprawne kostiumy zawsze staram się interweniować i pisać w tej sprawie do osób, które mogą mieć wpływa na końcowy efekt filmu. Często jednak jest już zbyt późno, gdyż zdjęcia są publikowane wtedy, kiedy film jest zmontowany.
Błąd w rekonstrukcji: SS-Helferin z pejczem i pistoletem
Komentarze
Prześlij komentarz