Przemoc seksualna wobec nadzorczyń w obozach


Przemoc seksualna wobec nadzorczyń w obozach

Obszar obozów koncentracyjnych był miejscem, w którym przetrzymywano tysiące ludzi uznanych za wrogów III Rzeszy. Wszelkie akty przemocy i okrucieństwa były nastawione na więźniów. Począwszy od krwawych i brutalnych przesłuchań na Gestapo, aż po kary nakładane już w samym obozie  składały się na ogólnoprzyjęty przez SS system terroru.
Niekiedy przemoc słowna lub fizyczna dotykała także osoby pracujące w obozach jako personel pomocniczy. Sytuacja kobiet, które dobrowolnie podjęły służbę w strukturze  ‘SS-Gefolge’ była wyjątkowa. Strażniczki mogły być narażone na wiele nietypowych zdarzeń, z którymi większość z nich zetknęła się po raz pierwszy dopiero w czasie swojej pracy.  
 
"... nadzorczynie zajmowały w hierarchii obozowej pozycję podrzędną. Przypisanie im wszystkim z tego powodu  statusu ‘zdominowanych’ nie odpowiada jednak społecznej rzeczywistości obozowej. (...) większość kobiet przyzwyczajała się do życia w obozie i znajdowała także swoje miejsce w szeregach SS. Załoga żeńska niekiedy bardzo uparcie     starała się zaistnieć w męskiej społeczności i była przez  kolegów i przełożonych odbierana jako nadzwyczaj pewna siebie. Przede wszystkim z racji na brutalność kobiet, wielu - szczególnie wysokich rangą - SS-manów uważało je za intruzów, próbujących wtargnąć do militarnej, zarezerwowanej dla mężczyzn strefy."
Elissa Mailänder-Koslov
"Zwykła praca? Nadzorczynie SS na służbie w obozach
koncentracyjnych", Zeszyty Majdanka nr XXV, 2011
 
Istnieją pewne rozbieżności, co do pozycji nadzorczyń w obozach. Z jednej strony były niemieckimi kobietami, a tym samym musiały spełniać bardzo surowe kryteria ‘czystości rasowej’, aby móc podjąć pracę jako służba  pomocnicza SS. Jednocześnie wymagano od nich całkowitej bezwzględności wobec uwięzionych, co wyraźnie kłóciło się z nazistowską ideologią pojmowania kobiecości. Nic więc dziwnego, że mężczyźni z SS nie potrafili lub nie chcieli  zaakceptować obecności kobiet noszących mundur i broń. Esesmani często pokazywali swój lekceważący stosunek do służby nadzorczyń. Bardziej dominujące strażniczki same próbowały zabiegać o względy wyższych rangą oficerów, co mogło zapewnić im lepszą funkcję i aprobatę. Zazwyczaj jednak esesmani określali nadzorczynie mianem ‘histeryczek’, ‘rozwydrzonych kwok’, ‘niemieckich dziwek’. Nadzorczynie stały się dla mężczyzn z SS osobną grupą kobiet, niekiedy sprowadzoną jedynie do zaspokajania ich własnych potrzeb. Nielicznej grupie strażniczek udało się wejść w związki małżeńskie, za to wiele z nich w czasie służby urodziło dzieci, których ojcami byli różni mężczyźni.
 
"Gdy będąc służbowo w łaźni szukałam łaziebnego, znalazłam go w otwartym pomieszczeniu w całkiem  niedwuznacznej sytuacji z nadzorczynią Ani - moja obecność nie speszyła ich zupełnie - otrzymałam potrzebną mi odpowiedź i wyszłam czym prędzej - zażenowana i speszona byłam tylko ja."
Stefania Perzanowska „Gdy myśli do Majdanka wracają”
 
David Olère "Le Kapo Nue", fragment
 
W Ravensbrück, gdzie pracowało bardzo wiele nadzorczyń, a wciąż nowe kandydatki przyjeżdżały na szkolenie, męska agresja wobec strażniczek nie była aż tak zauważalna. Dzięki silnej pozycji głównej nadzorczyni, niemieckie kobiety mogły czuć się względnie bezpiecznie w pracy na terenie ‘wzorcowego obozu’. Coraz śmielej próbowały zachęcać mężczyzn do bliższych kontaktów, co nie uszło także uwadze  więźniarek obserwujących swoich oprawców oraz ich zachowanie. Podczas codziennych apeli, w czasie wielogodzinnej pracy w polu, więźniarki zapamiętały strażniczki śmiejące się i wdzięczące do towarzyszących im esesmanów. Więźniarki były również naocznymi świadkami stosunków seksualnych nadzorczyń z esesmanami lub więźniami  ‘funkcyjnymi’, jak nieraz działo się w obozie Auschwitz. To śmiałe, a nawet wyzywające podejście strażniczek do ich własnej cielesności, którą starały się za wszelką cenę podkreślać przed mężczyznami stało się dla nich ich własnym przekleństwem. Powszechne opinie męskiej załogi SS dotyczące nadzorczyń nie pozostawiały wątpliwości, że nie były one traktowane z szacunkiem należnym kobietom.
Z pewnością istniały sytuacje, zwłaszcza pod koniec wojny, gdzie nadzorczynie były przez esesmanów z premedytacją upijane, bite oraz gwałcone pod pretekstem dobrej zabawy. W strefie niedostępnej dla nikogo spoza SS, rozgrywał się cichy dramat niemieckich kobiet z personelu pomocniczego. Zastraszane, pozostawione samym sobie nadzorczynie popadały w jeszcze większe pijaństwo i agresję.
 
 
O tym, jak naprawdę traktowano nadzorczynie w obozie mogą świadczyć relacje więźniów, którzy będąc naocznymi świadkami słyszeli słowa mężczyzn z personelu SS kierowane do strażniczek. Specyficzna sytuacja nadzorczyń pracujących ‘za drutami’ często odbierała im kobiecość, uwypuklając raczej męskie cechy jak brutalność czy brak empatii.  
 
"Po kilku miesiącach pracy w różnych komandach Tadeusz Rybacki otrzymał zajęcie w najbardziej pożądanym miejscu w Auschwitz I - został kelnerem w stołówce SS. Kiedy na wiosnę 1942 roku do obozu przybyły strażniczki SS, w tym samym czasie, kiedy trafiły do niego więźniarki ze Słowacji, był świadkiem wielu pijackich ekscesów. ‘Tutaj wszystko pili, była to zupełnie taka zbójecka uczta’ - wspomina  wydarzenia jednego z wieczorów. - ‘Pili, śpiewali, tam się poklepywali. Najrozmaitsze alkohole były na stole - koniaki francuskie były. I myśmy im roznosili jedzenie. Dolewałem im wina i jakaś esesmanka, kiedy jej nalewałem, złapała mnie za ramię. Powiedziała do mnie »kochanie...« i wszyscy zaczęli na mnie patrzeć. Sytuacja była dla mnie groźna i ze strachu omal nie rozlałem wina, ale na szczęście jeden z esesmanów zaczął na nią wrzeszczeć: »Zamknij ryj, ty dziwko!« i puściła mnie’."
Laurence Reese ”Auschwitz. Naziści i Ostateczne Rozwiązanie”   
 
Wzmożona potrzeba kontaktów seksualnych u nadzorczyń  mogła być przyczyną niebezpiecznych sytuacji dla więźniów -mężczyzn, którym nie wolno było dotykać personelu SS, zwłaszcza kobiet. Zamieszczona relacja Tadeusza Rybackiego nie pozostawia wątpliwości, że nadzorczynie same z siebie wielokrotnie próbowały zachęcać więźniów do bliższych spotkań na intymnym poziomie.
 
"Później tego samego wieczora inna strażniczka zaczęła się zalecać do niego i innych kelnerów. ‘Jakaś wielka pijana   kobieta szła, zataczając się, prawdopodobnie do toalety, ale zobaczywszy nas, zaczęła robić nieprzyzwoite gesty oznaczające stosunek seksualny. Z twarzami bez wyrazu szeptaliśmy do siebie: »Czego ta dziwka chce?«"
Laurence Reese ”Auschwitz. Naziści i Ostateczne Rozwiązanie”
 
 
Ordynarne słownictwo męskiej załogi SS wobec strażniczek było stosowane także w rozmowach między więźniami, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z relacji pomiędzy żeńską, a męską załogą obozu. Również więźniarki były   świadome, jak wyglądało życie ich oprawców, kiedy opuszczali swoje miejsce pracy i udawali się na odpoczynek.
 
"W Stabsgebäude odbywają się nocne orgie mieszkających tam SS-manek i SS-manów, którzy we wszystkim, nawet w jedzeniu przebierają miarę. Bogactwo, przepych i zabawy bardzo trywialne i niewyszukane. Na pąsowe kobierce o włosie wysokim jak trawa, na perskie dywany leżące na ziemi ktoś wymiotuje pobudzając do tego innych. Następują wybuchy śmiechu, biegi i żarty polegające najczęściej na szczypaniu, biciu, wysuwaniu spod kobiet niespodziewanie krzeseł, w rezultacie czego przewracają się wśród ogólnej radości (...). Najhuczniejszy udział biorą Aufseherin Brunner, Aufseherin Franz, kierowniczka kuchni i magazynu żywnościowego, i jej siostra Hasse – Arbeitsdiensführerin. Poranki po takiej nocy bywają do siebie podobne. Jakiś mniej pijany wyrzuca na dwór nieprzytomnych SS-manów, wlecze za włosy po brudnych dywanach śpiące SS-manki. Po nowej dawce narkotyku pójdą pomiędzy baraki przeprowadzać rewizje i wyznaczać kary."
Seweryna Szmaglewska "Dymy nad Birkenau"
 
David Olère "L'orgie des SS", fragment
 
Publiczne okazywanie sobie sympatii oraz uczuć, otwarte flirtowanie ze sobą osób z personelu SS wpisywało się  w obozową rzeczywistość. Znudzeni monotonią pracy esesmani i nadzorczynie zabawiali się kosztem więźniów, dosadniej pokazując im, kto ma prawo śmiać się i kochać.   

 "
Gdy stany osobowe baraków są zgodne z liczbami podawanymi w szrajbsztubie, aufzejerka składa raportfeldführerowi przy bramie. Tam zwykle odbywają się ranne spotkania aufzejerek z podoficerami, poklepywanie ‘dam’ w pośladki, zrzucanie męskich czapek i tym podobne ‘figle’, na które patrzymy marząc o abtreben."

"Antonina Piątkowska, "Wspomnienia oświęcimskie"
 
Obszar zagadnień związanych z przemocą wobec kobiet  z ‘SS-Gefolge’ pracujących w obozach koncentracyjnych jest jak dotąd niezbadany. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że sprawy te należą do bardzo delikatnych aspektów badań nad Zagładą, często określanych jako ‘tabu’. Inną przyczyną może być fakt, że nadzorczynie były sprawczyniami, katami, osobami współodpowiedzialnymi za zbrodnię ludobójstwa. Ich kobiecość i cielesność została pominięta, zepchnięta  na dalszy plan. Ich pracę w obozach zawsze porównywano z pracą esesmanów zastanawiając się, jak to możliwe, aby kobiety nosiły broń palną, a swoim zachowaniem przewyższały mężczyzn w okrucieństwie. Jednak to właśnie ich sytuacja jako osób sprawujących bezpośrednią władzę nad więźniarkami każe także zastanowić się nad  specyficzną  perspektywą ‘kobiety-sprawcy’. Kobiety, która także miała nad sobą bezpośrednią władzę przełożonych oraz musiała  podporządkować się odgórnym zasadom ustanowionym przez zwierzchnictwo SS.

Jak łatwo było ze statusu ‘sprawcy’ przejść do ‘ofiary’ można sobie uzmysłowić analizując sposoby karania nadzorczyń. Mogło ono przybrać łagodną formę pouczenia, jednak równie dobrze mogło oznaczać fizyczne znęcanie się nad nieposłuszną strażniczką. Bicie nadzorczyń po twarzy przez przełożonych, w tym przez sadystyczne kierowniczki obozów lub podobozów oraz esesmanów także nie należało do rzadkości. Nadzorczynie liczyły się z możliwością takiej kary. Sytuacje, w których nadzorczynie były publicznie poniżane przed więźniarkami musiały być dla nich samych ogromnie stresujące i upadlające. Traciły one swój autorytet władzy, a ich pozycja w oczach więźniarek malała. Jednocześnie więźniarki widząc jawną przemoc kierowaną pod adresem strażniczek uzmysławiały sobie, że dla esesmanów nawet służba niemieckich kobiet nie jest żadnym zaszczytem wyróżniającym te kobiety w jakiś wyjątkowy sposób.

Najsurowiej karane były te nadzorczynie, które dopuściły się homoseksualnych relacji z inną nadzorczynią lub więźniarką. W obozie Ravensbrück znane były związki głównie między współwięźniarkami niemieckimi. Każdy taki nakryty przypadek, gdzie nadzorczyni ujawniła swoją odmienną orientację był brutalnie tłumiony poprzez długoterminowy areszt w ‘bunkrze’ i służbowe zwolnienie.
    

   
Niekiedy przemoc fizyczna dotyczyła nadzorczyń, które były doświadczonymi pracownicami i pełniły wzorowo służbę. Dla każdej kobiety najbardziej brutalnym aktem przemocy jest gwałt, który pozostawia trwałe ślady w jej psychice  i nie daje o sobie zapomnieć. Nie inaczej było w przypadku nadzorczyń, które zostały niespodziewanie zmuszone do stosunku seksualnego w czasie swojej służby. Nadzorczyni Lisotte Janda została zgwałcona w trakcie służby na terenie ‘Effektenkammer’ w obozie Birkenau. W drugiej połowie 1944 roku zachowanie osób z niemieckiej załogi SS  odchodziło od wszelkich norm. Liczne transporty Żydów węgierskich prowadzonych po selekcji natychmiast do komór gazowych, a także myśl o przegrywanej wojnie sprawiły, że Niemcy tracili kontrolę nad sytuacją w obozie oraz nad własnym zachowaniem. Pijani esesmani często    odwiedzali ‘Effektenkammer’, na który mówiono potocznie ‘Kanada’. Ogromne baraki, w których znajdowały się rzeczy odebrane osobom zwożonym do obozu były miejscem, które chętnie plądrowali członkowie załogi SS. Lisotte Janda była młodą nadzorczynią, w 1944 roku miała 24 lata, a łagodne usposobienie przyczyniło się do jej pozytywnej opinii wśród więźniarek jako ‘dobrej’ strażniczki.
 
"... na wózku dziecięcym, piszcząc przeraźliwie, wjeżdża popychany przez samego Hahna nasz gładki, nieszkodliwy Wurm, pijany jak bela. Jednocześnie otwierają się drzwi służbowego, staje w nich Janda, oceniając swym przenikliwym spojrzeniem sytuację. Zapada milczenie. ‘Ślepy’ chowa rewolwer. Wurm przestaje wyć. Hahn zostawia wózek, podchodzi do Jandy, mlaskając wstrętnie i pożerając ją oczami. Janda zamyka mu  drzwi przed nosem. Rozwścieczony, włazi do pokoju od strony korytarza. Rozlega się pisk, brzęk tłuczonego szkła, charczenie, odgłosy szamotania. Siedzimy nieruchomo, jak przyrośnięte do krzeseł. Byle nie dostrzegli w nas kobiet, nie zechcieli się z nami ‘pobawić’. Ze wstydem odczuwam wyraźne współczucie dla Jandy.
Wreszcie orgia pijaństwa, wywleczona tym razem na   światło dzienne, kończy się - cudem! - bez groźniejszych    dla nas następstw. Wurm usypia w wózku. ‘Wiener Schnitzer’ jodłuje zataczając się bez przerwy. Po godzinie blada jak upiór Janda otwiera drzwi służbowego pokoju  i każe sprzątnąć szkło potłuczonej lampy i szyb."

Krystyna Żywulska "Przeżyłam Oświęcim"
 
Nigdy nie dowiemy się ile nadzorczyń zostało w ten sposób wykorzystanych, gdyż brakuje relacji z tej drugiej strony. Służba dla tych kobiet miała być zaszczytem, jakkolwiek ona nie wyglądała na co dzień. Czasem więźniarki mogły zobaczyć to, co Niemcy starali się ukryć przed ich wzorkiem: fakt, że nadzorczynie nie przedstawiały dla męskiej załogi SS zbyt dużej wartości - ani jako pracownice, ani jako koleżanki. Lisotte Janda będąc na służbie w obozie miała tam swojego adoratora, z którym często spotykała się w czasie pracy. Nawet posiadając protekcję podoficera SS, nadzorczynie nie mogły być pewne czy nie staną się obiektem męskiej dominacji o seksualnym charakterze.   
 
 
Fragment książki "Nadzorczynie z Ravensbrück"      

Komentarze

Popularne posty:

Translate