Obozowe pasiaki czyli strój więźniarek Ravensbrück


Strój więźniarek Ravensbrück

Nie tylko nadzorczynie musiały stosować się do regulaminu i przepisów dotyczących ich służby jak i funkcjonowania całego obozu. Także, a może przede wszystkim wszelkie zasady dotyczyły więźniarek, gdyż to właśnie dla nich budowano ogromne obozy koncentracyjne, z myślą o wyzysku tysięcy ludzi. Obóz Ravensbrück miał być "wzorcowym obozem koncentracyjnym dla kobiet". W związku z tym więźniarki musiały stosować się do szeregu przepisów i regulaminów, a dzień powszedni w obozie musiał przebiegać według ściśle określonego planu. Zwłaszcza w latach 1939-42 niezwykle zaostrzony regulamin stanowił nawet o tym, w co może być ubrana więźniarka, co może mieć przy sobie, jaką fryzurę powinna nosić (jeśli nie miała obciętych włosów) oraz co powinno znajdować się w jej szafce.
 
Przeczytaj artykuł pt.

Więźniarki Ravensbrück nosiły pasiaki czyli sukienki z drelichu w szaro-niebieskie pasy. W lecie miały sukienki z krótkim rękawkiem, natomiast w zimie otrzymywały pasiaki z długim rękawem oraz tzw. jaki czyli pasiaste kurtki, uszyte z tego samego materiału co suknia. Ten strój w żaden sposób nie chronił kobiet przed zimnem meklemburskiej pogody. Od marca do października więźniarki chodziły... boso, gdyż załoga SS uważała, że jest już wystarczająco ciepło. W zimie więźniarki otrzymywały laczki czyli chodaki z drewnianą podeszwą i materiałowym wierzchem, nie chodziły w tradycyjnych chodakach.
 
   
Na lewym rękawie pasiaka każda więźniarka Ravensbrück musiała mieć naszyty trójkąt w kolorze zależnym od powodu jej aresztowania oraz wyszytą literą odpowiadającą narodowości. Polskie więźniarki były oznakowane zazwyczaj czerwonym trójkątem (oznaczającym więźnia politycznego) z literą P czyli Polen - Polska. Poniżej trójkąta naszyty był na białym kawałku materiału numer obozowy, który zastępował nazwisko danej kobiety. Więźniarki zawsze wywoływano po numerach w języku niemiecku - trzeba było od razu nauczyć się wymawiania swojego numeru w tym języku. Za brak naszytego trójkąta lub numeru lub za nieumiejętność zameldowania się przed nadzorczynią, więźniarkom groziła kara doraźna czyli uderzenie w twarz ręką lub pejczem przez nadzorczynię, rzadziej meldunek.
 

Sukienki miały kołnierzyk i rozcięcie zapinane na kilka guzików. Strój był upodobniony do koszul nocnych. Więźniarki otrzymywały dodatkowo bieliznę (często używaną i nie pasującą). Dodatkowym, obowiązkowym elementem stroju więźniarki Ravensbrück była chustka na głowę, zazwyczaj biała. Więźniarki musiały nosić chustki przez cały czas, zawiązane pod brodą i przykrywające włosy. Za zgubienie chustki także groziło bicie przez nadzorczynię na apelu, jeśli więźniarka pokazała się publicznie bez tego ważnego elementu swojej garderoby.

Anna Kassing zginęła w Ravensbrück w 1945 roku.
 
*   *   *


Posłuchaj relacji polskich więźniarek Ravensbrück: 


część 2: "Wyzwolenie Ravensbrück"

 
 Na ilustracji autorstwa Mai Berezowskiej można zobaczyć moment apelu: po lewej stronie nadzorczyni z pejczem, przed nią w szeregach stoją polskie więźniarki w białych chustkach. 
 
 
Do pasiaka więźniarki nosiły w pierwszych latach istnienia obozu granatowy fartuszek z małą kieszonką z prawej strony. Wszystkie więźniarki wyglądały prawie identycznie, tylko numery były różne. W regulaminie obozowym znalazł się także przepis o tym, jaką fryzurę mogą nosić więźniarki. Nadzorczynie bardzo starannie sprawdzały czy więźniarki nie mają loków lub fryzury z przedziałkiem. Jeśli więźniarka nie stosowała się do regulaminu i nie dbała o fryzurę, mogła otrzymać karę całkowitego zgolenia włosów.   
 
 "Tak właśnie wyglądałyśmy: karykaturalne, groteskowe dziewczynki z ochronki. Z ochronki bezlitośnie surowej. Włosy, którym regulamin nakazywał nienagannie gładkie odczesanie w tył, od czoła, broń Boże, bez rozdziałka, zaplatałyśmy w ścisły  warkoczyk, na czubku głowy, a ten z kolei wplatałyśmy w drugi dolny, jak to robiono małym dziewczynkom (...)  Suknie nasze miały uroczy krój worka i mieniły się pięknie w szare i szafirowe pasy. Na to wkładałyśmy fartuch ciemnogranatowy, wybitnie dziecinnego kroju, z kieszonką z prawej strony, wiecznie pełną skarbów dziewczynek z ochronki: kawałek sznurka, strzępek kolorowego papieru, ogryziony kikucik ołówka, resztka zrudziałej wstążki, kamyczek do szlifowania paznokci. Ostatni list z domu... Od czasu do czasu dozorczyni blokowa robiła nam w tych kieszonkach rewizje i odbierała nielitościwie z trudem nagromadzone skarby. Niejedna wówczas płakała z żalu zupełnie dziecinnymi łzami."
Wanda Dobaczewska "Kobiety z Ravensbrück"


W Muzeum Ravensbrück zachowało się kilka pasiaków, niektóre z nich Muzeum pozyskało od rodzin lub krewnych byłych więźniarek. Oto jeden z pasiaków, który znajduje się w zbiorach Muzeum Ravensbrück:


Ten sam pasiak został wyeksponowany na wystawie głównej w Muzeum oraz pokazany w książce o historii obozu Ravensbrück, o której pisałam już wcześniej na blogu.  


Nadzorczynie, zwłaszcza kierowniczki bloków, kontrolowały wieczorem więźniarki sprawdzając stan ich odzieży. Więźniarki ustawiały się w kolejce i pojedynczo przechodziły obok nadzorczyni z podniesionymi rękami, aby pokazać, że nie mają dziur pod pachami. Nadzorczyni kazała im też podciągnąć spódnicę i sprawdzała czy nie noszą dodatkowej bielizny lub pończoch. Taka kontrola trwała bardzo długo jeśli nadzorczyni sprawdzała dokładnie każdą więźniarkę (na bloku mieszkało około 250-300 kobiet). W czasie kontroli dochodziło też do rękoczynów i bicia więźniarek jeśli nadzorczyni uznała, że ich strój jest nieprawidłowy.

Poniżej niezwykła fotografia polskiej więźniarki Ravensbrück, Zofii Klinke, wykonana w 1945 roku. Na zdjęciu pozuje w swoim obozowym pasiaku. Wyraźnie widać naszyty trójkąt i numer.

 
 
 
 Zobacz też:



 

Komentarze

Popularne posty:

Translate