SS-Helferin: sprawczynie zza biurka
Kobiety z albumu Karla Höckera
14 stycznia 2007 roku do amerykańskiego Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie przyszła paczka. Znajowało się w niej 116 czarno-białych, prywatnych fotografii z albumu należącego niegdyś do Karla Höckera, oficera SS i adiutanta komendanta obozu KL Auschwitz, Richarda Baera. Tajemnicza, anonimowa przesyłka jak i znajdująca się w niej zawartość, na zawsze zmieniły całkowicie obraz Zagłady oraz wizerunek nazistowskiego oprawcy. Co takiego zobaczyli pracownicy z Muzeum Holokaustu i dlaczego ten album stał się przełomowym materiałem badawczym dla kolejnych pokoleń historyków?
Otóż ten właśnie album z tymi konkretnymi zdjęciami przedstawia nazistowską załogę SS nie jako ‘bestie’ masowo mordujące swe ofiary zwożone do obozu, lecz przede wszystkim pokazuje nazistów jako zwykłych ludzi, śmiejących się beztrosko, odpoczywających i spędzających razem wolny czas z dala od dymiących kominów. Na zachowanych fotografiach można zobaczyć wysokiej rangi funkcjonariuszy SS, takich jak komendanci obozu Auschwitz: Richarda Baera oraz Rudolfa Hössa i jego adiutanta, Josefa Kramera oraz lekarza obozowego przeprowadzającego eksperymenty pseudomedyczne, Josefa Mengele, nazywanego ‘Aniołem Śmierci’. Wiele zdjęć przedstawia młode i uśmiechnięte kobiety w eleganckich mundurach towarzyszących niemieckim oficerom. Kobiety te, podobnie jak nadzorczynie, należały do personelu pomocniczego SS, jednak ich oficjalna nazwa brzmiała ‘SS-Helferinnen’.
Na archiwalnych fotografiach z albumu Höckera można zobaczyć zatrzymane w kadrze szczęśliwe chwile niemieckiej załogi SS w ośrodku ‘SS-Sola Hütte’ latem 1944 roku. Jest to zaledwie jeden dzień, podczas którego oficerowie SS wraz z kobietami ze służby pomocniczej jedzą świeżo zerwane jagody, opalają się na tarasie i razem śpiewają wesołe piosenki. Czasem do ośrodka przyjeżdżały żony esesmanów razem ze swoimi dziećmi. Kobiety z personelu strażniczego także mogły korzystać z uroków ‘Sola Hütte’, gdyż podobnie jak mężczyznom wartownikom, wolno im było składać wnioski z prośbą o kilkudniowy wyjazd.
W 1942 roku w KL Auschwitz zatrudniono pierwszą grupę kobiet, pracownic węzłów łączności, które określane były mianem ‘pomocnic SS’ i zatrudnione zostały na podobnych zasadach co nadzorczynie SS. W swojej obszernej publikacji pt. ‘Załoga KL Auschwitz’ Aleksander Lasik, polski historyk specjalizujący się w historii obozów koncentracyjnych, wyjaśnia na czym polegała praca kobiet na służbie jako ‘SS-Helferinnen’, zatrudnionych w systemie łączności.
„Podlegały one sądownictwu SS i otrzymywały miesięczne pobory z tą jedynie różnicą, iż nie miały bezpośredniego kontaktu z więźniarkami i zatrudniane były przez komendanturę obozu. Między radiotelegrafistkami SS a nadzorczyniami SS nie istniała żadna zależność służbowa. Wśród kobiet zatrudnionych w obozowym węźle łączności nie występowała ponadto żadna wewnętrzna hierarchia służbowa. Zarówno zadania, jak i plan dyżurów ustalał im kierownik placówki łączności, który był ich bezpośrednim przełożonym. Omawiana grupa kobiet była w obozie nieliczna, tak jak niewielka była obsada SS-mańska komórki, w której były one zatrudnione.”
Aleksander Lasik
„Załoga SS w KL Auschwitz w latach 1940-1945”
Aleksander Lasik
„Załoga SS w KL Auschwitz w latach 1940-1945”
Członkinie personelu pomocniczego SS, należały do kobiecej elity narodowosocjalistycznej. Tylko specjalnie wybrane kandydatki mogły ubiegać się o uczestnictwo w szkoleniu dla ‘pomocnic SS’, a po jego pozytywnym ukończeniu przyjmowane były w poczet ‘rodzinnej wspólnoty SS’. W książce Kathrin Kompisch pt. ‘Sprawczynie’ przeczytać można wiele ciekawych oraz ważnych informacji na temat kobiet z personelu pomocniczego SS.
„Kobiety same chętnie zgłaszały się do korpusu pomocnic SS, były też informowane o takiej możliwości i zachęcane przez przywódczynie BDM oraz NSF. W każdym wypadku zgłoszenie miało następować dobrowolnie. (...) idealne kandydatki powinny mieć rodzinne związki z SS jako żony, córki, siostry lub też wdowy po poległych esesmanach, a dzięki współpracy z SS dochowywałyby wierności ‘zakonowi’.(...) W pracy okazywały niezachwianą wiarę w nazistowskie państwo. Pozostawały przekonane o słuszności rasowych dążeń SS i pragnęły walecznie bronić swojego ‘zakonu’. Ten fanatyczny zapał stanowił ważny element podczas szkolenia pomocnic SS, ponieważ dawał poczucie przynależności do organizacji z ponadprzeciętnie zaangażowanym personelem. Do tego dochodziła perspektywa zrobienia kariery w elitarnej organizacji nazistowskiej. (...) Po pomyślnym ukończeniu szkolenia pomocnice SS otrzymywały skierowanie do służby w Rzeszy lub też na którymś z okupowanych terenów. Coraz częściej nie tylko zastępowały mężczyzn na stanowiskach kierowniczych, ale również żeński personel, który nie był wyszkolony zgodnie z wytycznymi SS. Pracowały w kluczowych punktach nazistowskiej polityki zagłady, na przykład jako pomocnice łączności w obozach koncentracyjnych Auschwitz, Buchenwald, Dachau, Mauthausen Mittelbau, Neugamme, Sachsenhausen oraz Stutthof (...) Te miejsca wymagały personelu bezwarunkowo oddanego nazizmowi, który nie będzie miał żadnych wątpliwości związanych z ludobójstwem.”
Kathrin Kompisch „Sprawczynie”
Kathrin Kompisch „Sprawczynie”
‘SS-Helferinnen’ nosiły mundury różniące się nieco krojem od mundurów nadzorczyń SS. Podstawowa różnica, jeśli przyjrzymy się zdjęciom z albumu Höckera, widoczna jest na przykładzie furażerki. ‘Pomocnice SS’ nosiły gładkie furażerki czarnego koloru z symbolem godła narodowego na przodzie. Nadzorczynie nosiły furażerki szarego koloru, zbliżonego do koloru całego munduru. Inny był też fason marynarki u kobiet z formacji ‘SS-Helferinnen’, inny kształt samego kołnierza i kieszeni. Na żakiecie, po lewej stronie pomocnice SS nosiły przyszytą owalną naszywkę z symbolem runicznym dwóch błyskawic, które oznaczały ‘SS’. Nad tą naszywką znajdowała się niewielka kieszonka, do której kobiety wkładały poszetkę czyli małą, białą chusteczkę. Na lewym rękawie munduru przyszyta była naszywka z orłem. Krój spódnicy także różnił się od tej w mundurze nadzorczyń. Spódnica u ‘SS-Helferinnen’ była gładka oraz miała dwie małe kontrafałdy u dołu po lewej i po prawej stronie. Nie było jednej, długiej kontrafałdy biegnącej centralnie pośrodku spódnicy z przody i z tyłu. Kobiety z formacji ‘SS-Helferinnen’ nosiły zwykłe, damskie obuwie. Ze względu na ich biurowe warunki pracy, nie było potrzeby, aby nosiły one ciężkie i zazwyczaj niewygodne wojskowe oficerki, jak było w przypadku nadzorczyń.
Kobiety z łączności, które pracowały w obozie KL Auschwitz, podobnie jak pozostała część załogi SS, były świadkami masowych mordów przeprowadzanych na tysiącach ludzi zwożonych codziennie do obozu. Kobiety radiotelegrafistki doskonale zdawały sobie sprawę z sytuacji i miejsca, w którym pracowały, gdyż dobrowolnie zgodziły się przyjąć posadę jako służba pomocnicza w obozie zagłady. Przez ich ręce przechodziły niekiedy ściśle tajne dokumenty dotyczące stanu osobowego więźniów, członków załogi oraz wszelkich spraw administracyjnych całego kompleksu obozowego. ‘Pomocnice SS’ były naocznymi świadkami mordów, mogły zaobserwować zachowanie męskiej części załogi obozu względem więźniów, prawdopodobnie wiedziały też na czym polega praca ich koleżanek ze służby wartowniczej. To, co odróżniało kobiety z łączności od nadzorczyń SS był brak czynnego udziału w ludobójstwie, polegającego na fizycznym znęcaniu się nad więźniarkami oraz na uczestnictwie w selekcjach, zarówno na rampie w Birkenau, jak w ciągu trwania codziennej służby. Radiotelegrafistki nie miały więc bezpośredniego kontaktu z więźniami. Pomimo to, poprzez swoją pracę będącą częścią zbrodniczej działalności SS były współodpowiedzialne za prawidłowe przeprowadzenie ‘ostatecznego rozwiązania’ i fakt ten na stałe włączył je w tryby mechanizmu Zagłady.
Komentarze
Prześlij komentarz