'Karriere einer Mörderin ' - proces załogi Bergen-Belsen
17 listopada 1945: zakończenie procesu zbrodniarzy z Bergen-Belsen
"Usiadłam przy ognisku i pilnowałam piekących się w ogniu ziemniaków. Zaobserwowałam wiele par oczu wpatrujących się we mnie, pełnych nadziei i oczekiwania. Następnie obróciłam się i zobaczyłam nadzorczynię o niezwykłej urodzie, która zbliżała się w moim kierunku. Była to wysoka niebieskooka blondynka o atrakcyjnej aparycji oraz wyjątkowo ładnych równych zębach i jak mi zaraz wpadło w oczy – posiadała ładne oficerki, które z pewnością musiały być drogie. Później dopiero dowiedziałam się, że była to sławna Irma Grese. Nie poznałam jej wtedy, przypominała większość nadzorczyń i mogła się nazywać jakkolwiek. Uśmiechając się podeszła do mnie i zapytała łagodnie: „Fajnie to tak ogrzewać ręce przy ognisku, prawda?” Następnie zmienił się diametralnie jej wyraz twarzy. Popchnęła mnie w kierunku ognia i kazała mi wziąć ziemniaka gołą ręką, który ciągle znajdował się w ognisku. Zaraz po tym nadepnęła swoimi ciężkimi butami na moje ręce tak, że będące ciągle twarde ziemniaki rozpadły się w moich rękach. Ból był nie do zniesienia, kości w moich dłoniach zostały złamane i jeszcze przez wiele lat miałam blizny po poparzeniach".
Agnes Sasson "Überlebt als Kind ein Konzentrationslager", Berlin 1992
Ilustracja z włoskiej gazety "La Domenica Degli Italiani", 21.10.1945
Kiedy wysiadała z wojskowego samochodu, tłumy zebrane wokół budynku, w którym miała toczyć się rozprawa sądowa, skandowały: "Irma Grese! Irma Grese!" Nie było czerwonego dywanu, za to wciąż trzaskały migawki aparatów fotograficznych, a twarz "Pięknej Bestii" jaśniała dziwnym blaskiem. To było pięć minut sławy Irmy Grese, najbardziej przerażające pięć minut, jakie ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.
Sensacja od dawna wisiała w powietrzu, skutecznie podsycana przez dziennikarzy i korespondentów zagranicznych, bowiem nieprzerwanie od końca kwietnia, aż do dnia rozpoczęcia procesu, w gazetach ukazywały się artykuły dotyczące zbrodniarzy z Belsen. 17 września 1945 roku, tłumy gapiów mogły po raz pierwszy z bliska przyjrzeć się wszystkim oskarżonym. Taśmy filmowe zarejestrowały moment wysiadania oskarżonych z wojskowych ciężarówek, jak i pierwsze chwile po wejściu na salę sądową. To, co przykuło od razu uwagę zebranych, wszystkowidzących oczu kamer oraz aparatów, był nienaganny wygląd Irmy Grese, a dokładniej jej oryginalna fryzura i... granatowe, błyszczące buty. Większość oskarżonych, założyła dość zniszczone, wysłużone uniformy SS.
Sensacja od dawna wisiała w powietrzu, skutecznie podsycana przez dziennikarzy i korespondentów zagranicznych, bowiem nieprzerwanie od końca kwietnia, aż do dnia rozpoczęcia procesu, w gazetach ukazywały się artykuły dotyczące zbrodniarzy z Belsen. 17 września 1945 roku, tłumy gapiów mogły po raz pierwszy z bliska przyjrzeć się wszystkim oskarżonym. Taśmy filmowe zarejestrowały moment wysiadania oskarżonych z wojskowych ciężarówek, jak i pierwsze chwile po wejściu na salę sądową. To, co przykuło od razu uwagę zebranych, wszystkowidzących oczu kamer oraz aparatów, był nienaganny wygląd Irmy Grese, a dokładniej jej oryginalna fryzura i... granatowe, błyszczące buty. Większość oskarżonych, założyła dość zniszczone, wysłużone uniformy SS.
Artykuł na temat procesu załogi Bergen-Belsen w magazynie "Life", 8.10.1945
Opinia publiczna miała okazję bardzo dokładnie przyjrzeć się każdemu oskarżonemu z osobna. Dzień w dzień przez dwa miesiące, zbrodniarze byli przywożeni pod sam gmach sądu na ulicę Lindenstrasse 30, następnie po zakończeniu rozprawy, byli odbierani i pod eskortą przekazywani do miejskiego więzienia. Chętnych do zobaczenia oskarżonych, jak i do obserwowania samej rozprawy sądowej nigdy nie brakowało. W pierwszych dniach aula, w której odbywał się proces, zapełniona była po same brzegi. Wśród zebranych, oprócz członków sądu wojskowego i samych oskarżonych, znajdowali się dziennikarze, filmowcy, także strażnicy brytyjscy czuwający nad spokojnym przebiegiem rozprawy oraz liczni świadkowie różnych narodowości zeznający przeciwko zbrodniarzom.
"Lüneburger Post", wydanie z dnia 18.09.1945
Źródło: Gedenkstätte Bergen-Belsen
"Obóz w Bergen-Belsen był pierwszym obozem, w którym żołnierze brytyjscy a wraz z nimi korespondenci wojenni zetknęli się z przerażającymi faktami zbrodni ludobójstwa dokonanymi przez reżim hitlerowski. Wstrząsające sprawozdania, poparte fotografiami przedstawiającymi stosy trupów oraz więźniów - żywych szkieletów, spowodowały wybuch przerażenia i odrazy oraz żądania jak najszybszego ukarania winnych. Rozpoczęcie rozprawy planowane początkowo na pierwsze dni sierpnia 1945 roku mimo nacisków opinii publicznej musiało ulec odroczeniu ze względu na niemożność przygotowania i opracowania materiałów dowodowych. Proces zbrodniarzy z Bergen-Belsen został rozpoczęty 17 września 1945 roku. Odbywał się on w Lüneburgu przed angielskim sądem wojskowym, utworzonym zgodnie z przepisami specjalnego dekretu królewskiego, wydanego celem pociągnięcia zbrodniarzy wojennych do odpowiedzialności karnej".
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Budynek przy ulicy Lindenstrasse 30, w którym toczył się proces sądowy w Luneburgu.
Przeczytaj historię budynku MTV Turnhalle [pdf/DE]
Budynek MTV-Turnhalle, 1880
Przeczytaj historię budynku MTV Turnhalle [pdf/DE]
Budynek MTV-Turnhalle, 1880
Proces w Lüneburgu określony został jako "proces Josefa Kramera i 44 pozostałych", tak brzmiała jego oficjalna nazwa. Później, głównie w artykułach prasowych, zaczęto stosować określenie "proces Bergen-Belsen" lub "proces zbrodniarzy z Belsen". Jedenastu oskarżonych, w tym Irma, było sądzonych za zbrodnie popełnione zarówno w Auschwitz-Birkenau, jak i w Bergen-Belsen. Budynek gimnazjum przy ulicy Lindenstrasse 30 został przekształcony tak, by mógł pełnić funkcję sądu. Wewnątrz sali, w której toczył się proces, wstawiono specjalnie zbudowane ławy, w tym ławę oskarżonych, która była podzielona na trzy rzędy, co ułatwiało identyfikację poszczególnych osób. Ława musiała pomieścić 45 osób tak, by mogli być dobrze widoczni dla członków sądu. W rezultacie każdemu oskarżonemu został przypisany numer, który naszyto na duże białe opaski i który to numer każdy z nich miał na sobie podczas procesu. Autor książki o "Pięknej Bestii" sprytnie zauważył, że poprzez to "nadanie" numerów, oskarżeni utracili swoją indywidualność, nie mówiono np. "oskarżona Irma Grese..." tylko "oskarżona, numer dziewiąty...". Zaistniała tu pewna ironia, gdyż to właśnie ofiary zbrodniarzy z Belsen, więźniowie obozów, byli wcześniej numerowani, zatracili oni swoje imiona i nazwiska. Jak wiemy, system numerowania oskarżonych sprawdził się bardzo dobrze i był stosowany w późniejszych procesach.
Jaka była atmosfera na sali sądowej w pierwszych dniach procesu? Tego nie wie nikt, poza tymi, którzy mieli okazję uczestniczyć w tamtych wydarzeniach, ale można przypuszczać, że była dość ciężka i przygnębiająca. Przeważały raczej skrajne emocje: ciekawość ludzi wobec oskarżonych, sami oskarżeni, którzy byli w centrum uwagi, kolejno prezentowani przed sądem podczas mów wstępnych, dziennikarze, skupiający całą uwagę na swojej pracy i napisaniu jak najlepszych artykułów, a co najważniejsze, pierwsze spotkania ofiar i katów. To wszystko sprawiało, że ludzie mogli czuć się trochę rozkojarzeni i momentami zdezorientowani.
"Skomplikowany angielski system prawny, trudności porozumiewawcze (proces toczył się w języku angielskim, oskarżeni i świadkowie zeznawali w swych ojczystych językach, a ich zeznania trzeba było tłumaczyć na język angielski i odwrotnie - zeznania świadków, pytania oskarżyciela i obrońców, sądu itd. na języki ojczyste oskarżonych wzgl. świadków) oraz bardzo obszerny materiał dowodowy nie sprzyjały przyśpieszeniu toku procesu".
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Dzień w dzień przez wiele godzin, starano się przywołać i jak najdokładniej odwzorować tragiczne wydarzenia sprzed paru lat. Oskarżeni, raczej nie mieli innego wyjścia, jak tylko spokojnie siedzieć w ławach, obserwować, słuchać zeznań świadków i odpowiadać na zadawane pytania.
"Po 54 dniach rozprawy przewód sądowy został zakończony wyrokiem wydanym 17 listopada 1945 roku. Wszyscy główni oskarżeni (11 osób) zostali skazani na karę śmierci, 19 osób zostało skazanych na kary pozbawienia wolności od 1 roku do dary dożywotniego więzienia, a 14 oskarżonych zostało uniewinnionych (w tym 7 SS-manów , 4 SS-manki i 3 kapo). Znaczna ilość uniewinnień i łagodnych wyroków spowodowana była mało precyzyjnym śledztwem, co znowu wynikało z pośpiechu w zbieraniu materiałów obciążających. Ogromną wadą procesu było także to, że pociągnięto do odpowiedzialności karnej tylko tych funkcjonariuszy obozu, których zastano w momencie jego oswobodzenia".
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Juana Bormann, Irma Grese oraz Elisabeth Volkenrath opuszczają gmach sądu po wysłuchaniu wyroków skazujących, 17.11.1945
Wyroki odczytano bardzo szybko. Wszystkim 45 skazanym przedstawiono zarzuty oraz werdykt sądu w ciągu niecałych ośmiu minut! Oskarżonych wprowadzano kolejno w małych, kilkuosobowych grupach. Juanę, Irmę oraz Elizabeth przyprowadzono razem, gdyż były jedynymi kobietami skazanymi na karę śmierci przez powieszenie, a następnie zabrano je z powrotem do miejskiego więzienia w Lüneburgu.
Trzy oskarżone kobiety usłyszały taki wyrok sądu:
"No. 6 Bormann, 7 Volkenrath, 9 Grese. The sentence of this Court is that you suffer death by being hanged."
Bergen-Belsen Trial: Sentences, 17.11.1945
Bergen-Belsen Trial: Sentences, 17.11.1945
Ze strony Irmy nie zauważono żadnej reakcji na wyrok, podobno przyjęła go z kamienną twarzą, inaczej za to zareagowały jej towarzyszki: Elizabeth zaczęła ciężko oddychać, a Juana całkiem się załamała, może dlatego, że z całej trójki to właśnie Juana była najstarsza i najbardziej świadoma tego, co się stało.
"Znaczenie procesu lüneburskiego polega przede wszystkim na tym, że był on pierwszym na Zachodzie procesem zbrodniarzy wojennych z obozów koncentracyjnych szeroko komentowanym w prasie światowej i że dał całemu światu obraz postepowania reżimu hitlerowskiego wobec swoich ofiar, postepowania, które było ludobójstwem o niespotykanych w historii rozmiarach".
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Tadeusz Nizielski "Bergen-Belsen 1943-1945", Warszawa 1971
Przeczytaj artykuły prasowe o nadzorczyniach sądzonych
w procesie załogi Bergen-Belsen:
"Karriere einer Mörderin" (1995)
"Time" (8.10.1945)
"Newsweek" (16.10.1945)
W lutym 2016 roku odbyłam podróż studyjną do Dolnej Saksonii. Mieszkałam w Lüneburgu i stamtąd jeździłam do różnych miejsc związanych z historią obozu Bergen-Belsen oraz procesem sądowym nazistowskich zbrodniarzy. Poniżej zdjęcia pomnika upamiętniającego ofiary zbrodni nazistowskich popełnionych w obozie Bergen-Belsen, który znajduje się w Lüneburgu na przeciwko miejsca procesu sądowego z 1945 roku.
Oryginalny budynek gimnazjum, gdzie toczył się proces - nie zachował się. Na jego miejscu postawiono nowoczesną budowlę, w której znajduje się... amerykańska kręgielnia.
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz