Świadectwo z przeszłości: rysunek z 1944 roku

Jednym z najbardziej zagadkowych doświadczeń związanych dla mnie z Miejscem Pamięci Ravensbrück jest pewien niewielki rysunek z 1944 roku, który zobaczyłam na wystawie dotyczącej "Róży z Ravensbrück" w 2013 roku. Dlaczego ten konkretny rysunek wywołał u mnie tak wielkie emocje? Dlatego, gdyż sama narysowałam identyczną pracę, jednak swoją ilustrację stworzyłam w... 2007 roku. Ale zacznijmy od początku...
Wśród moich obozowych rysunków jest jedna praca przedstawiająca więźniarkę, która "poszła na druty" czyli wybrała śmierć poprzez porażenie prądem z drutów kolczastych. Pracę zatytułowałam "Nowy dzień", gdyż ciała więźniów znajdowano w trakcie apelu porannego, kiedy to liczono stan osób w blokach więźniarskich, a samobójstwa często popełniano w nocy. Rysunek był zainspirowany filmem "Ostatni etap", gdzie jest nawet scena z ciałem więźniarki wiszącym na drutach. Stąd też narysowałam wysokie druty - takie same, jakie otaczały kobiecy obóz w Birkenau. Dodatkowo, po skończonej pracy postanowiłam dorysować jeszcze małą różyczkę, także wiszącą na drutach, która była przeniesieniem wizualizacji z więźniarki na czasy współczesne: dziś turyści zwiedzający muzeum Auschwitz często wieszają róże na drutach, aby w ten sposób uczcić pamięć o Ofiarach. Motyw róży na drutach jest też moim ulubionym motywem obozowym. Róża na moim rysunku wygięta jest także w podobnym układzie, co ciało więźniarki.
Nie byłam zadowolona, że nie zmieściłam całych stóp więźniarki i musiałam je "uciąć", miałam też spore problemy z narysowaniem zagiętej ręki i wielokrotnie ją zmieniałam, ścierałam i rysowałam na nowo aż zrobiłam prawie dziurę w kartce, co widać na oryginale. Specjalnie do tego rysunku sama stawałam przed lustrem i pozowałam, nie wiedząc czy taka poza więźniarki byłaby w ogóle możliwa do wykonania w rzeczywistości. Czy dałoby się w ten sposób zawisnąć na drutach? Niewielką próbę zrobiłam będąc w Birkenau, jednak zrezygnowałam z opierania się o druty, gdyż kilka razy zarysowałam się ostrymi kolcami.
Rysunek narysowałam w 2007 roku i nie był to mój jedyny rysunek, jaki wtedy narysowałam o tematyce obozowej. Czasem inspiruję się pracami byłych więźniów lub nawet je kopiuję zmieniając styl i dodając inne tło, jednak w tym wypadku pamiętam, że ten rysunek narysowałam po kilku próbach odnalezienia właściwej pozy dla więźniarki. Potem go zeskanowałam i zamieściłam w Internecie na kilku portalach, na których miałam swoje konta, schowałam do segregatora i właściwie o nim zapomniałam.

W 2013 roku po raz pierwszy miałam okazję pojechać do Miejsca Pamięci Ravensbrück. Wzięłam ze sobą teczkę z kilkoma swoimi rysunkami, aby móc je pokazać osobom, które organizowały wyjazd. Wśród rysunków znalazł się też i ten z więźniarką na drutach, gdyż uważałam go wówczas za jeden z moich najlepszych obozowych rysunków. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie moment, w którym zrobiło mi się naprawdę gorąco: oto na jednej z czasowych wystaw w Muzeum dotyczącej wizerunków róży w sztuce obozowej, zauważyłam przedruk swojego rysunku z... 1944 roku! Oto i on:

  
W pierwszej chwili myślałam, że jest to dokładnie mój własny rysunek, jednak Muzeum nie kontaktowało się ze mną w sprawie jego publikacji na potrzeby wystawy. Kiedy podeszłam bliżej i przyjrzałam się dokładniej, stwierdziłam z zaskoczeniem, że nie jest to mój rysunek - widniał na nim podpis z inicjałami i datą "44". Byłam w szoku i nie wiedziałam jak to możliwe! Pamiętam, jak rysowałam ten rysunek i  nie przypominałam sobie, abym go skopiowała 1:1! A te dwa rysunki są właściwie identyczne! Tak samo skadrowane, układ rąk jest taki sam, poza więźniarki również, na obydwu z nich jest mała różyczka i co najdziwniejsze: rozmieszczenie drutów jest identyczne! Zupełnie jakby te dwa rysunki z 1944 i 2007 roku ktoś skopiował przez kalkę! Na prawej ręce więźniarki wyciągniętej w górę na rysunku z 1944 roku widnieje zdaje mi się numer obozowy - a przecież numery tatuowane były na lewej ręce. Na moim rysunku delikatnie naszkicowałam zacięcia od ostrych drutów, to nie miał być numer! Moja praca ma więcej szczegółów - rysowałam ją mechanicznym ołówkiem, stąd taka dokładność. Rysunek z 1944 roku jest narysowany dość... prymitywnie, bez wyraźnego cieniowania.

Czy rysunek z 1944 roku to udane fałszerstwo?  Muzeum Ravensbrück zakupiło go w 2009 roku - nie mogłam więc znać "pierwowzoru" - wątpię, aby gdziekolwiek opublikowano tą pracę przed 2009 rokiem! Czy ktoś znalazł w Internecie mój rysunek i go przerysował, twierdząc, że to oryginał z 1944 roku? W jakim celu ktoś miałby tak oszukiwać? Czy zbadano papier i stwierdzono, że zakupiona praca ma kilkadziesiąt lat? Ta sprawa nie daje mi spokoju. I chciałabym wiedzieć, jak naprawdę było! Która praca jest prawdziwa? Czy mogłam w przypływie natchnienia narysować coś, co stworzono w czasie wojny? "Zobaczyć" obraz z przeszłości? W takie historie nie chce mi się wierzyć... Poniżej zdjęcie, które zrobiłam do własnej dokumentacji w czasie pobytu w Ravensbrück w 2013 roku. Wzięłam swoją pracę i przyłożyłam ją do planszy z wystawy, na której zamieszczono przedruk rysunku zakupionego przez Muzeum:


Jeśli dobrze poszukać, można znaleźć wiele podobnych motywów z więźniarkami, drutami i różami. Właśnie takie motywy pokazano na wystawie "Róża z Ravensbrück" w 2013 roku. Jednak nie znałam wówczas wielu prac rysunkowych dotyczących sztuki z obozu Ravensbrück.

Postać kobiety z różą na tle drutów pojawiła się na okładce książki Kathariny Katzenmaier... 


... oraz na okładce książki autorstwa Neus Catali z wykorzystaniem anonimowego rysunku z podpisem "Hernan" z około 1980 roku:








Komentarze

Popularne posty:

Translate