Eugenia Kocwa: ucieczka z Ravensbrück

 
‘Waldkolonne’ czyli ‘Leśna Kolumna’ oficjalnie nazywana ‘Forst Neues Gut’ znajdowała się niedaleko głównego obozu Ravensbrück, w majątku gospodarczym. Polskie więźniarki pracujące w lasach były uznawane za uprzywilejowane komando, prawdopodobnie ze względu na ciężkie warunki codziennej egzystencji. Mimo to, ‘Leśna Kolumna’ była atrakcyjnym miejscem pracy dla więźniarek, tam mogły poczuć namiastkę wolności w otoczeniu pięknej przyrody.
 
„Kolumna ta, tzw. ‘Forst-Neues Gut’, składała się z 20 więźniarek politycznych Polek. Przez rok cały, bez względu na pogodę wychodziło o świcie z obozu 20 Polek, by powrócić dopiero o zmroku z pracy. Praca ciężka nawet dla dojrzałego zdrowego mężczyzny. Las obszaru ponad 250 ha, własność SS, o charakterze doświadczalnym. Kolumna musiała wykonywać wszystkie prace przez cały rok, począwszy od nawożenia wydm piaszczystych ziemią urodzajną, sadzenia drzewek, wycinków w młodnikach, karczowaniu pni, ścinania drzew w starodrzewiu, korowaniu, ładowaniu na wozy, a nawet opieką nad zwierzętami. Bez żadnej fachowej pomocy musiały same stawiać wieże obserwacyjne dla myśliwych, karmniki dla zwierzyny. Jedna dozorczyni, obowiązkowo z psem, nie mająca pojęcia o tym, jak praca jest ciężka, poganiająca i żądająca coraz to większej wydajności pracy.”
Maria Liberakowa 

Archiwum obozu Ravensbrück
Biblioteka Narodowa w Warszawie
 
 
Więźniarką odpowiedzialną za prowadzenie kolumny była Maria Liberakowa, wielokrotnie po wojnie wspominana przez Ocalone koleżanki. Nazywano ją także ‘mamą’ lub ‘panią Myszką’, co świadczyło o silnych więzach, jakie wytworzyły się pomiędzy więźniarkami z komanda, a jego kierowniczką. Maria Liberakowa była mocno zaangażowana w samopomoc koleżeńską na terenie obozu, zwłaszcza starała się ulżyć więźniarkom, które były wykorzystywane do eksperymentów pseudomedycznych.

Zadaniem ‘Leśnej Kolumny’ była także nielegalna organizacja wszelkich rzeczy, które mogłyby przydać się więźniarkom w obozie. Te niewielkie, drobne podarunki przynosiły ulgę oraz chwilową radość kobietom schorowanym i przebywającym dłużej w szpitalnym rewirze. Tuż za plecami niemieckiej załogi, więźniarki pracujące w lesie prowadziły nielegalną ‘organizację’, dzięki czemu nazwa ’Leśnej Kolumny’ stała się rozpoznawalna wśród więźniarek w całym Ravensbrück.
 
„Dzięki temu na przykład, wszystkie bloki i izby rewirowe, gdzie były Polki, obchodziły Gwiazdkę uroczyście, bo przy choince. Starczyło ich zresztą i dla innych, zaprzyjaźnionych narodowości, bo ukrywając choinki pod sukienkami czy choćby w rękawach, przynosiłyśmy je masowo do lagru w okresie przedświątecznym. (...) Kolumna ta zaś była instytucją i było wiele racji, dla których nie wolno było jej nierozsądnie narażać, dla których trzeba było ją utrzymać.”
Wanda Szczawińska „Gienka i Gienia”
Miesięcznik Prowicjonalny, 2002
 
 
W ‘Leśnej Kolumnie’ pracowała polska więźniarka Eugenia Kocwa. To właśnie jej historia pokierowała losem innych kobiet z tego komanda, również losem nadzorczyń SS pilnujących pracy więźniarek. Podczas pobytu w ‘Leśnej Kolumnie’ Eugenia Kocwa postanowiła uciec z Ravensbrück, sprytnie wykorzystując sprzyjające warunki, jakie panowały w tym konkretnym komandzie.  
 
„Robiło się coraz cieplej, na drzewach pojawił się zielony nalot. Sprawa mojej ucieczki stała się znów aktualna. Teraz z każdym dniem wszystko szło ku lepszemu. Las, martwy i zimny przez tyle długich miesięcy, powoli wracał do życia. Coraz to inne krzewy wydawały na świat młodziutkie jasnozielone listeczki, nabrzmiewały drzewne pąki. (...) Ten las wczesnowiosenny, pociągający nieprzepartym urokiem odradzającego się życia, odsunął w mej świadomości groźny koszmar koncentracyjnego obozu na plan bardzo daleki. Żyłam nim i w nim; stojąc na coraz dłuższych apelach czułam jeszcze jego zapach i słyszałam lekki szmer otwierających się pączków.”
Eugenia Kocwa
„Ucieczka z Ravensbrück”
 
Eugenia Kocwa spisała swoje wspomnienia w powojennej książce zatytułowanej ‘Ucieczka z Ravensbrück’. Zanim jednak Kocwa podjęła ostateczną decyzję o ucieczce wiosną 1944 roku, przez kilka miesięcy bardzo starannie się do niej przygotowywała: zbierała informacje, poznawała teren, a nawet zgromadziła odpowiednie ubrania.
 
„Podjęłam więc na nowo starania zmierzające do skomponowania mego ‘podróżniczego stroju’. Chodziło głównie o suknię, gdyż brakujące mi jeszcze drobiazgi, jak pasek od kurtki lub szalik bardziej do niej odpowiedni, niż cieniutka chustka z szyfonu, teraz już mogłam nabyć stosunkowo łatwo na lagrowej giełdzie. (...) Znów żyłam tylko myślą o ucieczce. Obudzone na nowo potężne pragnienie nie dopuszczało do mnie lęku. Obmyślałam szczegóły samej techniki ucieczki. Były dwie możliwości, jeśli chodziło o czas i miejsce: albo uciec z lasu w czasie pracy, albo w czasie przerwy obiadowej znad rzeki.”
Eugenia Kocwa
„Ucieczka z Ravensbrück”
 
 
Ucieczka Kocwy była całkowitym zaskoczeniem zarówno dla więźniarek z kolumny, jak i dla personelu strażniczego. Kobiety pracujące w tym komandzie poruszały się dość swobodnie po terenie lasu. Przydzielone do pilnowania ich nadzorczynie rzadko kiedy interweniowały w sprawach związanych z przebiegiem pracy. Więźniarki otrzymywały konkretne polecenia od leśniczego zarządzającego pracami w nadleśnictwie. Strażniczki nie używały przemocy wobec więźniarek, wpływ na to miał sam leśniczy, który zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli więźniarki będą bite lub popędzane, nie będą w stanie wydajnie pracować, tym samym wykonywać swoich obowiązków. Nadzorczynie stosowały się do zasady zwierzchnictwa osoby leśniczego i nie próbowały narzucać swoich własnych reguł.
 
„Warunki w naszej kolumnie były tylko dlatego możliwe, że leśniczy, który nas wynajmował do pracy od zarządu lagru, był dość względny, poza tym pozostawiał nam przydział pracy w określonym terminie do wykonania, nie pilnując  na każdym kroku. Miałyśmy swoje pomieszczenie, w którym mogłyśmy się przebrać, osuszyć, czasem coś ugotować. Dozorczynię starał się leśniczy byśmy miały zawsze względną.”
Maria Liberakowa
Archiwum obozu Ravensbrück
Biblioteka Narodowa w Warszawie
 
„...w czasie pracy cieszyłyśmy się dużą swobodą, gdyż ze względu na jej rodzaj było niemożliwością wszystkie pracujące stale mieć na oku, nie mówiąc już o tym, że każda dozorczyni, która dłużej chodziła z kolumną, traktowała swą funkcję w sposób raczej formalny, w głębokim przekonaniu, że żadna z nas nie będzie na tyle szalona, by próbować ucieczki.”
Eugenia Kocwa
„Ucieczka z Ravensbrück”
 
Eugenia Kocwa uciekła w czasie przerwy obiadowej, 25 maja  1944 roku. Jej decyzja pociągnęła za sobą bardzo surowe konsekwencje dla wszystkich więźniarek z ‘Leśnej Kolumny’, a także dla nadzorczyń, które pilnowały więźniarek. Jeśli chcielibyśmy ustalić, czego nadzorczynie bały się najbardziej w swojej pracy, to właśnie ucieczka więźniarek była dla nich najczarniejszym scenariuszem.
 
 
Udana ucieczka Kocwy była jedyną pozytywnie zakończoną próbą ucieczki z obozu Ravensbrück, jaka podjęta została przez indywidualną więźniarkę. W innych przypadkach więźniarki zostały złapane i ukarane śmiercią. Niewiele było też przypadków prób ucieczki, ze względu na bardzo trudne warunki terenowe, bliskość miasteczka, w którym ktoś mógłby rozpoznać obcą osobę i bardzo szybko zorientować się, że ma do czynienia z osobą nie mówiącą płynnie w  języku niemieckim. Eugenia Kocwa miała to szczęście, że znała dobrze język niemiecki i ta zdolność pomogła jej bezpiecznie dotrzeć do Berlina, nie wzbudzając niczyjego podejrzenia.
 
„Poszłam, ani się obejrzawszy za siebie. Trochę nieprzyjemny był sam moment wyjścia zza kopczyka, trochę ciężkie te parę kroków dzielących mnie od polnej dróżki biegnącej wzdłuż kolejowego toru. Gdy znalazłam się na tej dróżce, już nie czułam strachu, choć byłam nie dalej, niż o trzy minuty drogi od szopy, w której znajdowała się nasza kolumna i dwie dozorczynie z psami. Nie bałam się również  gdy weszłam na drogę, łączącą dziedziniec, na którym się mieściły SS-mańskie stajnie, z innymi częściami folwarku Hof Neues Gut (...) Miałam na sobie swoje przedwojenne buciki dające mi chód lekki i swobodny, byłam ubrana jak każda inna kobieta; niosłam w ręku torbę, jakbym wracała z miasta po załatwieniu sprawunków. Minęła mnie jakaś kobieta idąca od strony folwarku; spojrzałam na nią z przyjaznym uśmiechem.”
Eugenia Kocwa
„Ucieczka z Ravensbrück”
 
Po przerwie obiadowej więźniarki z ‘Leśnek Kolumny’ szybko zorientowały się, że brakuje jednej z nich. Pani ‘Myszka’ specjalnie opóźniła zawiadomienie nadzorczyń, aby móc schować nielegalne dokumenty dotyczące obozu, które więźniarki ukryły w różnych miejscach na terenie folwarku. Ostatecznie powiadomiono nadzorczynie, a te dały znać komendanturze w Ravensbrück. Na miejsce przyjechała główna nadzorczyni oraz kierownik psiarni z esesmańską eskortą. Rozpoczęły się poszukiwania. ‘Leśna Kolumna’ została skierowana na trzy tygodnie do bloku karnego.
 
Ucieczka z obozu dała Eugenii Kocwie upragnioną wolność. Zdecydowała się podjąć tą najtrudniejszą decyzję i postawić wszystko na jedną kartę. Swoją ucieczką wzbudziła podziw u jednych więźniarek i nienawiść u drugich - tym, które były zbyt słabe, aby zrealizować podobny plan. Kocwa z nikim nie rozmawiała na temat planowanej ucieczki, swój sekret trzymała w zupełnej tajemnicy do samego końca.
 
Zdjęcia dawnego majątku ziemskiego wykonałam w maju 2015 roku.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Komentarze

Popularne posty:

Translate