"Warszawski pierścień śmierci": egzekucja w Magdalence
Śmierć w sosnowym lesie
Niemcy dobrze się do egzekucji wykonanej 28 maja 19242 r. przygotowali. Kilka dni wcześniej wyszukali odpowiednie miejsce, informując służby leśne, że zamykają cały obszar ze względu na ćwiczenia wojskowe. Do lasu nie mogła też wchodzić miejscowa ludność. Dzień przed egzekucją w Magdalence zjawił się oddział Wehrmachtu. Nieopodal duktu leśnego biegnącego w kierunku Lesznowoli żołnierze wykopali trzy duże doły. Tymczasem na warszawskim Pawiaku skompletowano listę skazańców, na której znalazło się 201 mężczyzn i 22 kobiety.
"Zrudział daleko przypiaskowy grunt
ode krwi
co do ostatniej kropli
z tych zwłok wyciekła..."
Jak zaznaczyła kierowniczka Muzeum Więzienia Pawiak, Joanna Gierczyńska, Pawiak jest miejscem symbolicznym, w którym w czasie wojny Niemcy więzili tysiące Polaków "bestialsko katowanych i torturowanych na przesłuchaniach Gestapo w al. Szucha". "Wiele osób rozstrzelano w tzw. warszawskim pierścieniu śmierci. Były to Palmiry, Magdalenka, Lasy Kabackie, Wólka Węglowa, Wydmy Łuże, Rembertów, Wawer i okolice Jabłonny. Później więźniów Pawiaka rozstrzeliwano w ruinach getta. Tysiące wywieziono na pewną śmierć do obozów koncentracyjnych" - mówiła kierowniczka muzeum Pawiak.
Transport zaczęto formować w ulewną burzową noc z 27 na 28 maja 1942 roku. Więźniowie od początku zdawali sobie sprawę, że dzieje się coś niedobrego, bowiem nie pozwolono im się ubrać, zabrać rzeczy osobistych ani jedzenia na drogę. "Formowanie transportu na egzekucję rozpoczęło się późnym wieczorem 27 maja i przebiegało w wielkim pośpiechu. Więźniów zabierano z cel niespodziewanie, przy wrzaskach, biciu i kopaniu ze strony wachmajstrów i gestapowców. Kaci uniemożliwiali ofiarom nawet założenie ubrania, dlatego wielu osadzonych opuszczało cele w samej bieliźnie. Świadomość, że jest to transport śmierci, dodatkowo utwierdzało niewydanie ani depozytów, ani żywności na drogę" - relacjonowała Gierczyńska.
Więźniów oddziału męskiego wywołanych z cel zebrano na oddziale V, a następnie przeprowadzono do kaplicy więziennej. Podobna sytuacja miała miejsce na oddziale żeńskim, tzw. Serbii, gdzie Niemcy wybrane na egzekucję kobiety umieścili w kaplicy.
Egzekucje trwały kilkanaście godzin
Między trzecią w nocy a dziewiątą rano ofiary wywieziono do Lasu Sękocińskiego koło Magdalenki. Egzekucja rozpoczęła się o czwartej rano na terenie majątku Łazy, gdzie dzień wcześniej wojsko niemieckie wykopało rowy" - mówiła kierowniczka. Zostali wówczas zamordowani reprezentanci różnych środowisk i grup społecznych, m.in. lekarz prof. dr med. Leon Pękosławski, działacz socjalistyczny Gustaw Karol Lewestam, członek Stronnictwa Pracy Franciszek Kwieciński, dziennikarz Jerzy Roman Szyszko czy organizator Związku Walki Zbrojnej na Pomorzu mjr Józef Ratajczak.
W egzekucji koło Magdalenki zginęło dziewięciu funkcjonariuszy polskiej straży więziennej pełniących do momentu aresztowania służbę na Pawiaku. "W grupie rozstrzelanych więźniarek znajdowało się 15 ravensbruczanek z pierwszego transportu, który odszedł z Pawiaka 22 września 1941 r. Ciążył na nich wyrok śmierci za działalność w konspiracji skierowaną przeciwko Rzeszy Niemieckiej. W styczniu 1942 r. zostały one przewiezione ponownie na Pawiak i rozstrzelane" - podkreśliła Gierczyńska.
Ofiary zamordowano strzałami z broni maszynowej i spoczęły one w trzech położonych obok siebie zbiorowych mogiłach. Aby ukryć ślady zbrodni, Niemcy zamaskowali miejsce egzekucji, zasadzając tam małe brzózki. Łącznie stracono 202 mężczyzn i 22 kobiety - dodała kierowniczka muzeum.
Okoliczni mieszkańcy słyszeli wówczas dochodzące z lasu odgłosy strzałów. Skazańców mordowano strzałami w pierś lub w tył głowy. Przeprowadzone po wojnie ekshumacje wykazały, że niektóre kobiety miały na oczach przepaski, a część rannych zakopano żywcem. Miejsce kaźni niemieccy i ukraińscy kaci z załogi Pawiaka zamaskowali gałęziami brzozowymi. Jednak zrobiono to na tyle niechlujnie, że zbrodnia szybko wyszła na jaw. W sękocińskim lesie zginęli ludzie reprezentujący różne środowiska i grupy społeczne. Byli wśród nich zawodowi wojskowi, naukowcy, działacze polityczni.
Fragment rozmowy z Joanną Gierczyńską pochodzi ze strony Polskiego Radia.
Zdjęcia wykonałam 15 sierpnia 2019 roku.
Dojazd: pociągiem Kolei Mazowieckich ze stacji Warszawa Al. Jerozolimskie do stacji Nowa Iwaniczna, czas przejazdu 20 min. Dalej rowerem do Lesznowoli/Magdalenka, ok 25 min. Przy skrzyżowaniu ulicy Słonecznej z Jarzębinową znajduje się drogowskaz do pomnika.
"serce małego ptaka
gdy burza twe gniazdo rozbije
gdy burza twe gniazdo rozbije
utuli cię ziemia wilgotna
a brzoza liściem przykryje..."
Zofia Pociłowska-Kann, więźniarka Ravensbrück
* * *
Lista piętnastu więźniarek obozu Ravensbrück rozstrzelanych w Lesie Sękocińskim 28 maja 1942 roku. Kobiety trafiły do Ravensbrück we wrześniu 1941 roku z wyrokami śmierci, tzw. Sondertransport. Po rozpatrzeniu ich akt, Niemcy postanowili skierować je ponownie do więzienia na Pawiaku, prawdopodobnie z zamiarem wykonania późniejszej egzekucji. Kobiety wróciły na Pawiak w dwóch transportach: w styczniu i w kwietniu 1942 roku.
1. Czyżewska Halina
2. Danielewicz Elżbieta
3. Derecka Anna
4. Kauczew/Kawczew/Kauchaczew Halina
5. Kierzkowska Mieczysława
6. Krakowska Wanda
7. Krupska Władysława
8. Księżopolska Anastazja
9. Kwiecińska Zofia
10. Rywczak Helena
11. Skowrońska Władysława
12. Stefańska Natalia
13. Tokarska Maria
14. Wawer Maria
15. Żukowska Kamila
2. Danielewicz Elżbieta
3. Derecka Anna
4. Kauczew/Kawczew/Kauchaczew Halina
5. Kierzkowska Mieczysława
6. Krakowska Wanda
7. Krupska Władysława
8. Księżopolska Anastazja
9. Kwiecińska Zofia
10. Rywczak Helena
11. Skowrońska Władysława
12. Stefańska Natalia
13. Tokarska Maria
14. Wawer Maria
15. Żukowska Kamila
Tak opisuje ten dzień polska lekarka – wieloletnia więźniarka funkcyjna Anna Czuperska: "Najgłębiej wryła mi się w pamięć noc z 27 na 28 maja 1942. Późno, po wieczornym apelu, nasza cela lekarek zaczęła układać się do snu (…) W chwilę potem rozległy się wrzaski gestapowców i padły pojedyncze nazwiska więźniarek z III oddziału. (…) Wkrótce usłyszałyśmy tupot ciężkich kroków pod drzwiami szpitala i zgrzyt klucza w zamku. (…) Gestapowcy wyczytali z listy nazwiska: Janina Kardej-Zamajska i Janina Górska (aresztowane w 1940). Obie leżały od dłuższego czasu w szpitalu więziennym. Kardej-Zamajska w celi nr 4, po niedawnej operacji pęcherzyka żółciowego, Janina Górska, chora na zapalenie surowicówek. Przedstawiłam gestapowcom ciężki stan obu kobiet, niezdolnych do poruszania się, lecz prośby i przedłożone motywy nie miały żadnego znaczenia. Kazali je zanieść na noszach. Obie więźniarki, choć zdawały sobie sprawę, co je czeka, zachowywały się po bohatersku. Z kaplicy, mieszczącej się w tym samym pionie, co nasza cela, usłyszałyśmy po chwili pieśń 'Pod Twoją Obronę' i pojedyncze słowa 'Warszawianki'. To śpiewał chór zamkniętych w kaplicy więźniarek. Nad samym ranem Burkl i Fruwirth osobiście doprowadzili do transportu Helenkę Dąbrowską".
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz