Pierwszy transport Polek do obozu Ravensbrück


Droga do obozu: transport w nieznane

Droga do obozu Ravensbrück zawsze była taka sama. Grupę więźniarek wysyłano z więzienia strzeżonym transportem pociągowym do Niemiec. W relacjach pojawiają się pociągi bydlęce, jak i zwykłe, osobowe z przedziałami. Z kobietami jechali esesmani. Konwojowali grupę do docelowej stacji w Fürstenbergu, gdzie przekazywali ją w ręce nadzorczyń. Więźniarki domyślały się końcowego miejsca swojej długiej podróży. Po przekroczeniu niemieckiej granicy już żadna z nich nie wątpliwości jaka czeka ją przyszłość.

23 września 1939 roku do obozu Ravensbrück przyjechał transport, w którym były 23 polskie kobiety należące do polskiej mniejszości narodowej w Rzeszy Niemieckiej.

Przeczytaj artykuł o Wandzie Półtawskiej:
https://pamiec.pl/pa/teksty/artykuly/53992,UMIERAJAC-Z-GLODU-PLANOWALA-ZYCIE-tekst-dr-Iwony-Demczyszak.html?fbclid=IwAR04qySiIxP7--RGXU-U0xl2HT4eul4D-7T3b9-SQLoNBOE9Yy8rWjs9mn0

„Dopiero późnym popołudniem doczepiono nasz wagon   do jakiegoś pociągu i pojechałyśmy na północ. A więc do Ravensbrück. Do tej pory nie wiedziałyśmy, jaki obóz los nam przydzieli. Całą drogę wisiałyśmy na zmianę przy jedynym okienku i przez gęstą kratę oglądałyśmy migające krajobrazy. Skąpane w słońcu dojrzewające zboża, kwieciste łąki, spokojne stacyjki w obramowaniu rabat i klombów pełnych barwnego kwiecia, przechadzające się kobiety w letnich powiewnych sukienkach (...) Mijane jeziora mieniły się błękitną wodą, kołyszącymi się kajakami i brązowymi ciałami pływaków. Brzegi oblepiały tłumy na brąz opalonych amatorów słońca i wody. Nigdzie nie było widać oznak ani skutków toczącej się straszliwej wojny. Cisza, słońce, spokój, błękit nieba, przepych przyrody, wolni ludzie. A w naszym wagonie gorąco, zaduch nie do zniesienia, straszliwe pragnienie i rozpacz spowodowana bezsilnością”.
Irena Ciosińska "Po prostu miałam szczęście"


Dworzec kolejowy w miejscowości Fürstenberg/Havel

Nieświadome swojego dalszego losu, więźniarki upatrywały w obozie szansę na przeżycie. Wszystko wydawało się im  lepsze niż ciemna, wilgotna cela więzienna oraz brutalne przesłuchania gestapo, którym były poddawane przez wiele miesięcy. Jak się wkrótce przekonały, większość z nich jechała do Ravensbrück z wyrokiem śmierci.

                        
„Wiedziałyśmy, że gdzieś nas zabierają, bo zwrócili nam ubrania, nie wiedziałyśmy tylko gdzie. Nie było żadnych wyroków. Osobowy pociąg. Transport jednocześnie z Warszawy - ten nasz, z Lublina i z Krakowa. Spotkałyśmy się po drodze. Kiedy przekroczyłyśmy granicę, zorientowałyśmy się, że jesteśmy w Niemczech. Domyśliłyśmy się, że jedziemy do Ravensbrück. (...) Ale jeszcze miałyśmy dobre humory, bo uważałyśmy, że to jakaś zmiana. Humory się popsuły, kiedy przyjechałyśmy na bocznicę blisko obozu i przywitali nas esesmani z psami, a te psy warczały. I były wrzeszczące dozorczynie. Oni przy tym wszystkim strasznie krzyczeli. Już nie mówię, że bili pejczami, popychali”.
Alicja Gawlikowska-Świerczyńska, nr 7805, FKL Ravensbrück


Pociąg kolei regionalnych na dworcu w Fürstenbergu

„Na dworcu czekała nas zgraja kobiet - aufzejerek. (...) Miotały się w furii i nienawiści. W mroku, rozproszonym dopiero światłem dnia, wyglądały jak legendarne postacie wiedźm z Łysej Góry. Pełne złości i jadu dla nas, potrafiły uśmiechać się zalotnie do esemanów, czule przemawiać do psów i głaskać je pieszczotliwie. Upchane ciasno w samochodach, zostałyśmy zawiezione do obozu w Ravensbrück. Był już dzień. Ustawili nas na placu obozowym naprzeciw bramy wejściowej i trzymali cały dzień o głodzie. Doglądały nas owe aufzejerki w pelerynach, uzbrojone i z nieodłącznymi psami”.
Stanisława Młodkowska-Bielawska, nr 7680 FKL Ravensbrück


Początkowo transporty z więźniarkami dowożone były pociągami do stacji kolejowej w Fürstenbergu, która służyła także samym mieszkańcom oraz przyjezdnym gościom. W czasie wojny Fürstenberg wciąż był popularnym miejscem odpoczynku, noszącym miano uzdrowiska. Regularne konwoje więźniarek pod eskortą esesmanów i nadzorczyń z psami ze stacji do obozu stały się powszechnym widokiem dla mieszkańców miasteczka Fürstenberg.


 „Był szary świt 23 września, gdy pociąg zatrzymał się na małej stacyjce. Z wrzaskiem i ze szczekaniem psów otoczyły nas niemieckie dozorczynie, w siwych mundurach i czarnych pelerynach. Bijąc i popychając załadowały nas na ciężarówki i przewiozły na teren obozu”.
Maria Plater-Skassa, nr 7911, FKL Ravensbrück
„Pod wieczór mignęła w okienku umieszczona na słupkach drewniana tablica z napisem ‘Ravensbrück’. A więc jesteśmy u celu. (...) Dojechaliśmy do stacji Fürstenberg, a stąd poszliśmy pieszo do obozu. Przywitała nas brama z wymownym napisem: ‘Arbeit macht frei’, i podnosząca się rampa, by wypuścić kilku esesmanów z psami”.
Irena Ciosińska "Po prostu miałam szczęście"


Mural na północnej elewacji dworca w Fürstenbergu,
upamiętniający transporty więźniarek do obozu Ravensbrück


„Trzeciego dnia około południa pociąg zatrzymał się na małej stacyjce w lesie. Kazano nam wysiadać. Na podjeździe czekali już na nas esesmani i esesmanki z psami. Kazano nam szybko ustawiać się dziesiątkami, otoczono konwojem, rozległo się: ‘Marsz!’, a dalej już tylko: ‘Schnell, schnell, schnell’. (...) Doszłyśmy do bramy obozu, która otworzyła się szybko i po przejściu kolumny natychmiast zamknęła. Znalazłam się na terenie obozu koncentracyjnego Ravensbrück”.
Maria Cabaj, nr 11306, FKL Ravensbrück



"Naszą stacją docelową był Fürstenberg. Tam oczekiwała już na nas gromada uzbrojonych esesmanów i dozorczynie z psami, które na nasz widok obnażyły kły. Zdawało się, że lada moment rzucą się na nas i rozszarpią".
Otylia Grot „Gdy zabrakło miłości”

„Nareszcie 23 września rankiem, zziębnięte i głodne, przybyłyśmy do stacji Fürstenberg. Na stacji powitała nas zgraja dozorczyń obozowych z olbrzymimi psami, wilkami, specjalnie tresowanymi na ludzi. Wszystkie aufseherki miały rewolwery, którymi nam ciągle groziły, szczuły nas psami, biły po twarzy i kopały – od pierwszej chwili stosowali Niemcy metody udręczenia i terroru”.
Jadwiga Bielska, nr 7922, FKL Ravensbrück


Dawną drogę więźniarek z dworca kolejowego do obozu
upamiętniają namalowane na chodniku symbole

„W momencie, kiedy wysiedliśmy z pociągu, przywitały nas, (nam się wydawało, że trafiłyśmy do piekła i to diabły wyszły po nas), kobiety esesmanki, ubrane w szare mundury, w pelerynach, furażerki na głowach i strasznie wrzeszczały. Jak one krzyczały niesamowicie, wyzywały ‘polnische Banditen aus Warschau!’, kijami pobijały, pies między nami krążył szczekając. To było straszne, nie wiedzieliśmy co dalej nas czeka. I poprowadziły nas w końcu do bramy obozowej”.
Wywiad z panią Krystyną Zając, zrealizowany na potrzeby
projektu "O tym nie można zapomnieć...", Rzeczniów 26.03.2015


Od 1941 roku transporty przyjeżdżały na specjalną rampę obok obozu

„Z Berlina jedziemy daleko. Jeszcze jedziemy, jeszcze... no i wreszcie zajeżdżamy. Stacja Fürstenberg. Boże, gdzie my jesteśmy? To już takie dalekie miejsce, obce. Pociąg staje, otwierają się drzwi, wrzask niesamowity. Te aufzjerki, to ‘wrony’ jakieś latają. Faktycznie jak wrony wyglądały i tak zostało, tak później mówiłyśmy wszystkie na nie: ‘wrony’. Na czarno ubrane, czapki miały na      głowie takie szpiczaste, czarne buty z cholewami, płaszcz rozchylony... Latają jak szalone, biją, wściekają się, walą, nie wiadomo, o co im chodzi... Psy rzucają się na nas. Piątkami trzeba się ustawić, po pięć. To my się prędko poustawiałyśmy, trzymałyśmy się mocno za ręce. Okazało się, że nie wolno trzymać się za ręce i ja dostałam pierwsza po głowie za to. ‘Wrona’ myślała, że będę krzyczała, a ja się tylko skuliłam i powiedziałam: ‘Wariatka’. Potem na   samochody i do obozu. I tak się zaczęła moja znajomość z obozem koncentracyjnym”.
Stanisława Osiczko-Śledziejowska, nr 7712, FKL Ravensbrück
„Okruchy wspomnień”, wywiad przeprowadził Grzegorz Mruk

Specjalna odnoga torów kolejowych prowadzących do obozu Ravensbrück

Na nieczynnych torach zbudowanych w czasie wojny, dziś jeździ turystyczna drezyna

Autorka bloga na nieczynnych torach relacji Ravensbrück-Himmelpfort-Lychen 


Zobacz też:



Komentarze

Popularne posty:

Translate