Karanie nadzorczyń za spanie na służbie


"Noc była naszym sprzymierzeńcem. Młode aufseherki przyzwyczajone wysypiać się pod swymi pierzynami, a na pewno spędzając niejedną bezsenną, wesołą noc z SS-manami, opierały się gdzieś w kącie i rychło dawało się słyszeć upragnione, donośne chrapanie teutońskiej dziewicy. Czuwałyśmy nad ich snami niczym nad snem ukochanego dziecięcia. Wymykałyśmy się wtedy z  baraków, by tam pod osłoną ciemności, gdzieś pod ścianą przystanąć czy przykucnąć z koleżanką, dopóki nie spłoszy latarka SS-mana. Dla niepoznaki brało się jakieś futro czy buty, niby że się coś odnosi. Pod roziskrzonymi gwiazdami roztaczały się przede mną obrazy tak barwne i ciekawe z życia kobiet z najrozmaitszych stron Polski i obrazy męki naszej, prześladowań podczas wojny i okupacji".
Irena Pawlewska-Szydłowska, maszynopis


Powyższy cytat jest niezwykle interesujący, bowiem pokazuje rzeczywistość pracy nadzorczyń, które pilnowały więźniarek z czasie długich godzin nocnych, zazwyczaj w warsztatach lub fabrykach. Zwiększające się od 1943 roku zapotrzebowanie na szeroko pojęte wyposażenie dla wojska niemieckiego związane z działaniami militarnymi, zmusiło administracje fabryk do niemalże ciągłej produkcji w dzień i w nocy. Fabryki wynajmujące więźniarki z obozów koncentracyjnych były zobowiązane do oddelegowania części swoich własnych pracownic na szkolenie w charakterze nadzorczyń SS, które po ukończeniu kursu miały pilnować więźniarek pracujących w zakładzie fabrycznym. Niestety nie wszystkie nowe nadzorczynie przejmowały się swoimi obowiązkami, zwłaszcza, że ich praca wiązała się z wielogodzinnym dozorowaniem więźniarek w nocy. Przyciemnione światła, jednostajny szum maszyn oraz zakaz rozmów skutkował znużeniem zarówno u więźniarek, jak i nadzorczyń. Dodatkowym niebezpieczeństwem dla więźniarek była możliwość skaleczenia się w trakcie pracy lub uszkodzenia maszyny, co skutkowało biciem przez nadzorczynie.

"11 października 1944 roku nocą przewieziono nas stłoczone w wagonach jak bydło do obozu Sachsenhausen. Stąd skierowano nas dalej do komando Kleinmachnow, gdzie mieściła się fabryka części samolotowych Dreilinden Maschinenbau. Praca trwała dwanaście godzin dziennie, na zmiany - w dzień lub w nocy. Pracowałam przy tokarce obsługując dwie maszyny. Musiałam nauczyć się posługiwać się narzędziami, przede wszystkim suwmiarką (...) Potem wymiana noży. Trzeba było je zakładać i nastawiać. Często raniłam sobie palce przy tych czynnościach".
Zofia Jagodzińska, z d. Wróbel

Przeszukując zasoby archiwum Arolsen, znalazłam kilka dokumentów z obozu Gross-Rosen, nakładających kary pieniężne na nadzorczynie, które spały w czasie nocnej służby w fabryce. Spanie w godzinach pracy było traktowane jako poważny występek względem służby i regulaminem dozoru więźniarek. Nadzorczynie były zatrudnione do bezustannego pilnowania więźniarek w czasie pracy. Nawet do toalety więźniarki powinny iść w eskorcie nadzorczyni! Dochodziło więc do sytuacji, że nadzorczyni zezwalała dopiero wtedy skorzystać z toalety, gdy zebrała się większa ilość więźniarek zgłaszających taką potrzebę. Często więźniarki czekając na sygnał zgody, nie wytrzymywały i załatwiały się pod siebie, co wzbudzało szał bicia u nadzorczyń. 

Poniżej relacja więźniarki pracującej w fabryce DAW przy obozie w Malchow. Specjalnie podkreślono fakt, że więźniarki stale były nadzorowane przez nadzorczynie i esesmanów:

"Charakterystyczny był wygląd terenu fabrycznego. Składał się z wielkiej ilości małych parterowych budynków, tzw. 'bunkrów'. Wszystkie budynki były maskowane. Dachy były płaskie, rosły na nich sosny i była trawa. (...) Każdy bunkier był obsłużony przeciętnie przez 20 więźniarek. Zażalenia kierowano do aufseherek. Do pracy prowadzili nas posteni i aufseherki. Te ostatnie pozostawały z nami przez cały czas pracy w bunkrze. Od naszego wyjścia posteni pilnowali fabryki, wciąż byli w obawie, że uciekniemy. (...) Podczas pracy robili listę obecności, sprawdzano czy wszystkie więźniarki są obecne. O 12ej była przerwa obiadowa jednogodzinna. Sprowadzano nas do specjalnego bunkra, gdzie była elegancka sala jadalna, a przed tym bunkrem również nas liczono, pomimo, że prowadzili nas posteni i aufseherki z bunkra pracy na obiad. Po obiedzie rozpoczynała się praca o godzinie 1ej  i trwała do 6ej. Praca była na dwie zmiany. Kiedy kończyłyśmy, druga zmiana czekała przed bunkrem. Jeden tydzień pracowałyśmy w dzień, drugi nocą."
Cecylia Skórecka, zeznanie nr 174 z dnia 30.01.1946, Voices from Ravensbrück, Lund University Library

Jednak kiedy nadzorczyni ucinała sobie drzemkę była to bardzo korzystna sytuacja dla samych więźniarek, które mogły rozmawiać między sobą szeptem bez obawy, że zostaną zbite. Niektóre więźniarki uzdolnione plastycznie próbowały nawet szkicować śpiące nadzorczynie! Oczywiście taki rysunek był całkowicie nielegalny, gdyż nie tylko nie wolno było więźniarkom rysować, a tym bardziej nie wolno im było rysować kogokolwiek z personelu SS. 


Bardzo ciekawym rysunkiem jest ten autorstwa Jeannette l'Herminier przedstawiający śpiącą nadzorczynię. To prawdopodobnie jedyny rysunek nadzorczyni rysowany na żywo, kiedy więźniarka mogła patrzeć i rysować nadzorczynię! Dlaczego tak myślę? Scena przedstawia prawdopodobnie sytuację w fabryce na nocnej zmianie. Tutaj zdarzyła się właśnie taka sytuacja ze śpiącą nadzorczynią. Więźniarka mogła z dużym prawdopodobieństwem narysować nadzorczynię, niemalże siedząc obok niej. Rysunek jest zbyt dokładny. Gdyby był rysowany z pamięci, myślę, że byłby mniej szczegółowy. A tutaj autorka miała nawet czas na wycieniowanie elementów ubrania. Nadzorczyni ma na nogach oficerki, uniform też wygląda na ten późniejszego wzoru, widać wyraźne kieszenie i marszczenie z tyłu bluzy. Nieco dziwna jest poza, w której nadzorczyni zasnęła. Według mnie łatwiej byłoby siedzieć na krześle i położyć głowę na blacie stołu. Poza, w której spała ta nadzorczyni chyba nie była najwygodniejsza. Ale może za bardzo oślepiało ją światło lampy?


Powyżej meldunek karny nakładający karę pieniężną w wysokości 40 RM na nadzorczynię Marthę Labudę, która zasnęła na służbie w nocy 4 listopada 1944 roku, tym samym pozostawiając więźniarki bez nadzoru. Kto mógł donieść na taką nadzorczynie? Zapewne cywilni pracownicy fabryki, którzy nie zajmowali się pilnowaniem więźniarek, tylko nadzorowaniem czy produkcja jest właściwie realizowana i czy maszyny nie są uszkodzone. Taki pracownik widząc śpiącą nadzorczynię mógł złożyć na nią karny raport do kierownictwa obozu. Takie meldunki były bardzo powszechnie stosowane. 

Prawdopodobnie problemy ze spaniem nadzorczyń na nocnej zmianie były nagminne. Nadzorczynie mogły być przemęczone. Daty wystawienia tych dokumentów to koniec 1944 roku oraz styczeń 1945 roku, kiedy trwała już ewakuacja obozów. Gross-Rosen oraz jego podobozy stały się stacją zbiorczą oraz przesiadkową dla tysięcy więźniów konwojowanych dalej na zachód. Mimo to fabryki wciąż pracowały na pełnych obrotach. Poniżej jeszcze inny dokument podpisany przez kierowniczkę komanda, która jest zaniepokojona dużą ilością podległych jej nadzorczyń niewywiązujących się należycie ze służby i śpiących w trakcie nocnej zmiany. Jedna z podległych jej nadzorczyń spała między godziną 2-gą a 3-cią w nocy i trzeba było ją wielokrotnie budzić.



Komentarze

Popularne posty:

Translate