Wystawa o nadzorczyniach w nowej odsłonie!
Szybka recenzja z otwarcia wystawy o nadzorczyniach!
Po nieco ponad czterech latach - doczekaliśmy się całkiem nowej wystawy o nadzorczyniach w Miejscu Pamięci Ravensbrück. Wystawę można oglądać od 8 sierpnia, jednak oficjalne otwarcie ma nastąpić dopiero 13 września. Termin przesuwany był trzykrotnie, co miało także wpływ na moją rezerwację podróży do Niemiec i w ostatniej chwili musiałam przebukować bilet powrotny. Nie mogłam jednak przegapić możliwości zobaczenia tej wyjątkowej dla mnie wystawy! W tym wpisie zamieszczę kilka zdjęć z wnętrz, które mam nadzieję pokazują schemat zaprojektowania tej wystawy. Wcześniej opisałam dość szczegółowo wygląd poprzedniej wystawy i w porównaniu z obecną wystawą - różnica jest ogromna. Nie chcę przedłużać i poniżej spisałam swoje pierwsze pozytywne odczucia.
1. Na obecnej wystawie wykorzystano autentyczną przestrzeń budynku - to ogromna zaleta! Poprzednio wszystkie pomieszczenia podzielone były przez czarne, wysokie panele - stwarzało to klaustrofobiczne wrażenie i niepotrzebnie wprowadzało zamęt w poruszaniu się po ekspozycji. Obecnie zniknęły wszystkie sztuczne podziały - teraz widać, jak ten budynek wyglądał bez jakiejkolwiek ingerencji.
2. Jasne kolory - ściany odmalowano na jasne kolory - sprawia to przyjemne odczucia. I wreszcie widać pełne okna, a światło słoneczne może dodatkowo jeszcze tą przestrzeń rozświetlać. Natychmiast zwróciłam na to uwagę. Po ciemnych i ponurych, wręcz przytłaczających wnętrzach poprzedniej wystawy - teraz (muszę to napisać) z przyjemnością chodziło mi się po tych pomieszczeniach.
3. Zasłony w oknach - dodatkowych akcentem ocieplającym wnętrza są... zasłony w oknach! Początkowo nie zdziwiło mnie to za bardzo - wszak w pokojach hotelowych na tym samym osiedlu również wiszą zasłony. Jednak dopiero po chwili, oglądając archiwalne zdjęcia z wnętrz pokoi nadzorczyń, zauważyłam, że wzory na tych zasłonach są niemal dokładnie takie same, jak te wiszące w oknach współcześnie! Bardzo ciekawy chwyt - takie przełożenie tego, co było w tych wnętrzach kiedyś i co jest dziś. Super!
4. Kolor 'feldgrau' - charakterystyczny kolor uniformów nadzorczyń to słynny niemiecki kolor 'feldgrau'. To było pierwsze, co zauważyłam - może dlatego, że jestem 'wyczulona' na ten kolor i nawet zastanawiałam się, jakie barwy przewodnie zostaną wybrane do tej wystawy. Myślałam, że kolorystyka będzie nawiązywać do wystawy głównej w budynku dawnej komendantury, jednak bardzo dobrym posunięciem był wybór 'feldgrau'. Jestem ciekawa czy inni turyści też to widzą - to nawiązanie do koloru uniformów nadzorczyń?
5. Wszechobecny minimalizm - to dobrze i źle, że ta wystawa jest taka... minimalistyczna. Niby wszystko zostało pokazane i zaakcentowane, jednak brakuje mi niektórych zdjęć z poprzedniej wystawy, a i nowych dotąd niepublikowanych wcale tak dużo nie ma. Mimo wszystko ta 'czystość' i 'przejrzystość' wystawy są bardzo na plus. Teksty są przejrzyste, nie są przeładowane zbytnimi informacjami. Dla kogoś, kto nie interesuje się nazbyt tym tematem - ta wystawa spełnia swoje zadanie. Zwiedzając ją w godzinę można mieć już jako takie wyobrażenie o pracy nadzorczyń w obozach.
6. Oryginalne elementy ubioru - to duży skok u Niemców, aby pokazywać oryginalne elementy uniformów zbrodniarzy SS na wystawach w Miejscach Pamięci. Bardzo to doceniam, nawet jeśli nie do końca wiadomo czy dany przedmiot lub element stroju jest w 100% autentyczny. Dobrze jest zobaczyć, jak te kobiety naprawdę wyglądały, a strój wyeksponowany na wystawie tą ciekawość zapełnia.
7. Cytaty - bardzo dobrym rozwiązaniem są zamieszczone cytaty na ścianach pochodzące od byłych więźniarek lub samych nadzorczyń. Też stosuję często we własnych publikacjach cytaty, bo one pochodzą od świadków: zarówno katów jak i ofiar - i obie strony są tutaj równie ważnie. Cytaty dobrze uzupełniają wystawę, dopowiadają historię.
8. Ciągłość historii - niejakim podsumowaniem wystawy są poszczególne historie nadzorczyń oraz ich dzieci. To bardzo ciekawe przeczytać, jak potoczyły się dalsze losy kobiet z formacji SS-Gefolge. Do tej pory czegoś takiego nie było, a kiedy powstawała dawna wystawa, nie zgłosiły się jeszcze dorosłe dzieci nadzorczyń, aby opowiedzieć o swoich matkach. Teraz to się zmieniło i na przestrzeni ostatnich 10 lat Muzeum nawiązało kontakt z rodzinami byłych nadzorczyń.
9. Artystyczne kreacje - i to, co mnie także bardzo interesuje, to artystyczne projekty nawiązujące do historii nadzorczyń SS. Na wystawie można zobaczyć fragmenty filmów, w których pojawiły się sylwetki nadzorczyń oraz zobaczyć różne wydania słynnej w Niemczech książki "Lektor", o której zresztą pisałam na moim blogu. Muzeum zaprosiło do współpracy kilku artystów, których prace zostaną zaprezentowane we wrześniu na wystawie "Im Gefolge der SS", są to artyści niemieccy. Póki co, jedną z prac można już zobaczyć w tej chwili: są to pokrowce na poduszki z wyhaftowanymi cytatami nadzorczyń. Można więc usiąść na ławce i przytulić się do poduszki ze słowami Irmy Grese: "Po trzecie zeznaję..."
10. Moja strona - z dużym zaskoczeniem zobaczyłam screen swojej własnej strony - tak, tej, na której obecnie jesteś Czytelniku - na monitorze prezentującym strony internetowe dotyczące Irmy Grese. Cóż, moja strona nie jest tylko o Irmie, jednak miło, że autorzy wystawy zamieścili do niej link - szkoda, że się ze mną nie skontaktowali skoro podaję maila.
To są te najbardziej pozytywne moje spostrzeżenia o tej wystawie! Z pewnością napiszę też o elementach, które mi się nie podobają lub do których mam wątpliwości. Tymczasem zachęcam, abyście przy okazji pobytu w Niemczech zobaczyli tą wystawę - warto!
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz