Thea z piekła rodem: "Umkehr aller Weiblichkeit"
Dorothea Binz: zaprzeczenie wszelkiej kobiecości
Dorothea Binz była jedną z najokrutniejszych strażniczek SS w obozie Ravensbrück. Już jako 19-letnia dziewczyna zgłosiła się dobrowolnie na służbę w charakterze nadzorczyni. Obóz nad jeziorem Schwedt znajdował się w pobliżu jej miejsca zamieszkania, był więc dla Binz świetną okazją do szybkiego usamodzielnienia się, uzyskania wysokich kwalifikacji urzędniczych oraz otrzymania pewnej i w miarę dobrze płatnej posady.
"Był to zapewne wielki dzień w jej życiu, gdy po raz pierwszy przywdziała szary polowy mundur i wciągnęła na nogi buty z cholewami, a potem stąpając energicznym krokiem, ze szpicrutą w ręku, robiła swój pierwszy obchód po obozie. Od tego dnia ta brutalna i sadystyczna kreatura stanowiła integralną część systemu obozowego, który złamał życie tysiącom niewinnych więźniarek. A samica tego gatunku była jeszcze bardziej brutalna aniżeli samiec.
Thea Binz biła, kopała, tłukła wszystkie więźniarki, gdzie popadło, we dnie i w nocy. Czasami miała to być kara za jakieś drobne przewinienie dyscyplinarne, innym razem robiła to bez żadnego powodu - wyłącznie dla ‘Schadenfreude’. Posługiwała się przy tym pałką, szpicrutą, paskiem, suszką leżącą na biurku w jej pokoju - słowem, każdym przedmiotem, który w danej chwili miała pod ręką. Ilekroć Thea Binz pokazywała się w obozie, na wszystkie więźniarki padał strach".
Lord Russell of Liverpool, Pod biczem swastyki
Lord Russell of Liverpool, Pod biczem swastyki
Wstrząsające relacje dotyczące działalności Binz w obozie Ravensbrück pokazują tą nadzorczynię w bardzo negatywnym świetle. W 1947 roku wyrokiem brytyjskiego Trybunału Wojskowego w Hamburgu została skazana na karę śmierci przez powieszenie. Razem z Marią Mandl tworzyła duet sadystycznych morderczyń, które dzień i noc terroryzowały więźniarki. Binz została osobiście wybrana przez Marię Mandl na kierowniczkę aresztu czyli obozowego „bunkra”. Tam wykonywała wyroki chłosty, a także znęcała się nad więźniarkami polewając je lodowatą wodą.
"26 VIII 1939 dobrowolnie poprosiłam o przyjęcie mnie do SS. Zostałam przyjęta 1 września 1939 roku i skierowano mnie do pracy w obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Byłam w Ravensbrück aż do 20 I 1945. W tym dniu poszłam na urlop, który trwał aż do 20 IV 1945. Podczas urlopu musiałam regularnie zawiadamiać obóz. Miałam rangę kierowniczki. Zostałam aresztowana 23 maja 1945 roku.
Byłam najpierw zatrudniona na zewnątrz obozu. Tak było do września 1940 roku. Moje obowiązki były następujące: pilnowałam grup pracujących, aby ktoś nie uciekł. W tym czasie pracowałam po 9 godzin dziennie i tylko pół dnia w sobotę. Podczas tej pracy nie uczestniczyłam w przypadkach bicia więźniów. Od września 1940 r. do lipca 1943 r. pracowałam w Zellenblock (bunkrze). Przyszłam tam po Mandel, kiedy ona została Oberaufseherin. Bunkier był z cegły. Było w nim 78 cel. Od lipca 1943 roku aż do mojego urlopu 20 I 1945 r. pełniłam obowiązki Oberaufseherin.
Moje obowiązki były następujące: prowadzić apele rano i wieczorem. Podczas przesłuchań często biłam więźniarki po twarzy kiedy one były zuchwałe. Od 1940 roku Mandel i ja otrzymałyśmy polecenie od komendanta obozu, aby bić laską kiedy więźniarka była na to skazana. Obie odmawiałyśmy tego, ale mimo naszych odwołań wysokie autorytety nakazały nam tak czynić. W około sześciu lub siedmiu przypadkach zastosowałam uderzenie trzciną. Mandel czyniła to znacznie częściej. W bunkrze stosowano uderzenia w ilości od 4 do 25 za pomocą laski. Później mógł to robić ten kto chciał. Wszystkie wyroki były sygnowane przez Himmlera".
Moje obowiązki były następujące: prowadzić apele rano i wieczorem. Podczas przesłuchań często biłam więźniarki po twarzy kiedy one były zuchwałe. Od 1940 roku Mandel i ja otrzymałyśmy polecenie od komendanta obozu, aby bić laską kiedy więźniarka była na to skazana. Obie odmawiałyśmy tego, ale mimo naszych odwołań wysokie autorytety nakazały nam tak czynić. W około sześciu lub siedmiu przypadkach zastosowałam uderzenie trzciną. Mandel czyniła to znacznie częściej. W bunkrze stosowano uderzenia w ilości od 4 do 25 za pomocą laski. Później mógł to robić ten kto chciał. Wszystkie wyroki były sygnowane przez Himmlera".
Zeznanie pod przysięgą Dorothei Binz przed Wacławem Wierzbowskim z Polskich Sił Zbrojnych w dniu 24.IV.1946
Binz objęła „bunkier” po Marii Mandl. Wcześniej przez kilka miesięcy była przygotowywana do pełnienia nowej funkcji. Z czasem wprowadziła swoje własne rozporządzenia, które miały na celu jeszcze bardziej zaostrzyć rygor aresztu. Patrząc na kolejne szczeble kariery Binz w Ravensbrück, można zauważyć, że w bardzo szybkim tempie zdobywała coraz większe kompetencje jako nadzorczyni.
Otrzymanie przez Binz w 1943 roku funkcji Oberaufseherin było dla niej samej potwierdzeniem zdobytych umiejętności. Więźniarki w obozie przekazywały sobie z nieukrywanym lękiem tą informację, gdyż Binz jako główna nadzorczyni otrzymała od swoich przełożonych nieograniczoną władzę nad życiem uwięzionych kobiet.
"Binz zaprowadziła mnie do izby z natryskami. W rogu był prysznic, z którego już tryskała woda. Wypływała ona z rur umieszczonych na różnej wysokości, a wtłaczano ją pod wysokim ciśnieniem. Po mniej więcej dwunastu minutach upadłam, a wtedy Binz wylała mi na twarz kubeł wody. Gdy próbowałam zasłonić się rękami, otworzyła drzwi i zagwizdała na swoje dwa psy. Gdy jeden z nich ugryzł mnie w rękę, zemdlałam. Przypuszczam, wleczono mnie po ziemi do celi, odzyskawszy bowiem przytomność, zauważyłam, że całe plecy były podrapane, a odzież leżała obok mnie... Odtąd dostawałam tusz dwa razy w tygodniu - w każdy wtorek i piątek, i za każdym razem mdlałam".
Stanisława Szewczykowa
Binz pełniła obowiązki Oberki razem z inną nadzorczynią Anną Klein-Plaubel. Jednak większość więźniarek uważała, że to właśnie Binz jest właściwą komendantką obozu. To do niej należało zawsze ostatnie słowo dotyczące bieżących spraw. Jej codzienna obecność podczas apeli tylko upewniła więźniarki, że Binz jest naczelną nadzorczynią w obozie.
"Jej uprawnienia wobec więźniarek sięgały tak daleko, że mogła każdą z nich za najmniejsze przewinienie dyscyplinarnie odesłać do bloku karnego, jeżeli nie miała ochoty sama doraźnie ukarać jej biciem. Do jej zadań należało wymierzanie kary chłosty nakładanej przez komendanta (...) Bezlitośnie tłukła każdą kobietę spóźniającą się na apel albo kazała jej stać godzinami na baczność, raz po raz bijąc po twarzy".
Lord Russell of Liverpool, Pod biczem swastyki
„Thea” Binz czasem odwiedzała swoją rodzinną miejscowość Altglobsow, gdzie żyli jej rodzice i rodzeństwo. Mieszkańcy zapamiętali młodą nadzorczynię ze szpicrutą w ręku stojącą na środku drogi. Zauważono zmianę w jej wyglądzie: surowsze rysy twarzy, zacięte usta i rozbiegane spojrzenie. Mimo to, Binz twierdziła, że decyzja o wstąpieniu do służby wartowniczej w obozie była najlepszą, jaką mogła podjąć na tamten czas.
Kariera Binz jest jednym niekończącym się pasmem okrucieństw i szykan zadawanych więźniarkom Ravensbrück. Liczne relacje składane już po wojnie przez Polki, którym udało się przeżyć obóz i pamiętały Binz, były dowodem w późniejszym procesie załogi SS z Ravensbrück, w którym sądzona była również „Thea” Binz. Pozostała ona przez cały czas niewzruszona w trakcie odczytywania zeznań świadków, jej ówczesnych ofiar. Wyniosła postawa dawnej kierowniczki obozu była dowodem na prawdziwość słów Ocalonych.
Fragment książki "Nadzorczynie z Ravemsbrück", 2021
Komentarze
Prześlij komentarz