Jeśli sądzisz, że o KL Auschwitz wiesz wszystko... to się mylisz.
Każdy zna nazwę "KL Auschwitz" i chyba nikomu, zwłaszcza temu, kto jest Polakiem, nie trzeba tłumaczyć, co to jest dziś i czym było w czasie II wojny światowej. O ironio, współcześnie działające Muzeum Auschwitz jest wciąż jedną z najpopularniejszych... atrakcji turystycznych w Polsce! Jest to najczęściej odwiedzane polskie muzeum, gdyż co roku ponad dwa miliony osób z całego świata kupuje bilet i przekracza z przewodnikiem bramę byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. I wtedy to, w czasie zwiedzania, przewodnicy słyszą przeróżne pytania, często irracjonalne i niedorzeczne.
Ludzie, którzy przeczytali kilka współczesnych książek, tylko zainspirowanych prawdziwymi wydarzeniami z obozu Auschwitz, sądzą, że wiedzą o tym miejscu i jego historii wszystko. A potem z tą wątpliwą wiedzą przyjeżdżają do Muzeum KL Auschwitz i są zdziwieni. Bardzo zdziwieni tym, jak naprawdę to miejsce wyglądało w czasie w czasie wojny i jak ono funkcjonowało. I że niewiele miało wspólnego z filmami fabularnymi, czy tym bardziej "Tatuażystą z Auschwitz" czy "Chłopcem w pasiastej piżamce"... Ale po kolei. Postanowiłam wybrać pięć faktów dotyczących założenia i rozbudowy KL Auschwitz, o których wielu turystów nie ma pojęcia lub fakty te nie zawsze są omawiane w czasie zwiedzania byłego obozu z przewodnikiem. Warto przyjrzeć się im bliżej!
To, co trzeba sobie uzmysłowić, to sprawa, że dzisiejszy obraz byłego obozu Auschwitz (ten, który się zwiedza) w niewielkim stopniu przypomina obóz z czasów wojny. To miejsce było bardzo dynamiczne i jego topografia zmieniała się z miesiąca na miesiąc, z roku na rok! Inaczej KL Auschwitz wyglądał w czerwcu 1940 roku, a inaczej pod koniec swojego funkcjonowania w styczniu 1945! Dziś wiele obiektów, które zbudowano w czasie wojny wokół obozu już nie istnieje, zostało zniszczonych, przebudowanych lub przekształconych. Ile tak naprawdę jest dziś KL Auschwitz w Muzeum Auschwitz? Według mnie... niewiele.
14 czerwca 2022 roku obchodzono w Polsce 82. rocznicę pierwszego transportu więźniów z Tarnowa do obozu Auschwitz. Stąd też mój pomysł na ten wpis. Jest wiele nieznanych faktów o KL Auschwitz i w przyszłości przygotuję dla Was inne, podobne posty na ten temat, m.in. o obozie kobiecym w Birkenau.
Zdjęcia z terenu Muzeum KL Auschwitz (oraz z Birkenau) wykonałam w latach 2017-2018.
1. Obóz pośrodku niczego?
Chyba największe zdziwienie turystów, tych zza granicy, powoduje fakt, że obóz Auschwitz został zbudowany niemalże w centrum miasta Oświęcim. Owszem, nie jest to ścisłe centrum tylko dzielnica Zasole, jednak wokół obozu w 1940 roku stały prywatne domy, fabryki, oraz ogromna tzw. "osada barakowa" (22 budynki murowane i 90 bloków drewnianych!) dla przesiedleńców i uchodźców ze Śląska Cieszyńskiego, którzy od 1919 roku przybywali do Oświęcimia. Sam ścisły teren obozu został utworzony z dawnych polskich koszar wojskowych. Pośrodku niskich, parterowych budynków znajdowała się ogromna ujeżdżalnia. Po wysiedleniu mieszkańców z pobliskich domów, osady barakowej, a także po przejęciu terenu koszar, rozpoczęto - rękami pierwszych więźniów - natychmiastową przebudowę infrastruktury przyszłego obozu. Trzeba też podkreślić ważną informację: strefa interesów całego obozu KL Auschwitz-Birkenau rozciągała się niemalże na całe Zasole aż do granicy z rzeką Sołą i dworca kolejowego w Oświęcimiu. Oraz oczywiście wokół obozu Birkenau, który prawie 'wchłonął' wieś Brzezinka. Natomiast opuszczone domy na Zasolu zajęły rodziny członków załogi obozu, tym samym powstało duże "osiedle SS" z całym zapleczem gospodarczym, zapewniającym tym ludziom życie na wysokim poziomie i rozrywkę, tuż obok obozu koncentracyjnego.
2. Czteroletni plac budowy
Teren obozu był od czerwca 1940 roku, czyli od momentu osadzenia w obozie pierwszych więźniów, miejscem ogromnej budowy. Pierwszymi pracami jakie wykonywali więźniowie było wyrównywanie i całościowe obniżenie terenu dawnej ujeżdżalni dla koni, wytyczenie nowych dróg między blokami oraz skuwanie tynków ze ścian bloków. Te prace zajęły około roku, zanim przystąpiono do budowy nowych bloków i rozbudowy kuchni. W międzyczasie dobudowywano piętra do już istniejących bloków. Na obszarze dawnej ujeżdżalni od 1941 roku powstało osiem nowych bloków mieszkalnych dla więźniów. Do tego czasu wielki pusty plac był wykorzystywany jako miejsce do przeprowadzania apeli.
Zdjęcie lotnicze z połowy 1941 roku. Widać pusty plac po ujeżdżalni oraz rozpoczętą budowę nowych bloków. Jasny, długi budynek u góry to obozowa kuchnia, która już wtedy została dwukrotnie powiększona.
Rozbudowa obozu Auschwitz w 1941 roku na obrazie Władysława Siwka.
Więźniowie poganiani przez kapo pogłębiają teren pod nowy blok.
Ostatni etap rozbudowy kuchni obozowej dla więźniów, 1943.
W tle widać dymiące kominy kuchenne, których łącznie było 12.
Dziś osoby zwiedzające muzeum myślą, że od razu ten obóz wyglądał tak, jak obecnie. A to nieprawda! Dopiero od drugiej połowy 1943 roku, a na pewno od 1944 roku, można byłoby powiedzieć, że ścisły teren obozu wyglądał tak, jakim znamy go dziś.
Właściwie od czerwca 1940 roku do lata 1941 roku teren na przeciwko kuchni (jak i sama kuchnia) były wielkim placem budowy. Bloki budowano wolno, bo więźniowie byli wycieńczeni ciężką wielogodzinną pracą oraz szykanami ze strony esesmanów i więźniów funkcyjnych. Oraz ciągle brakowało materiału budowlanego w postaci cegieł... W pozostałych częściach obozu, grupy więźniów wyrównywały ulice za pomocą ciężkiego walca. Wszystkie drogi w obozie musiały być równe i utwardzone, żeby kolumny dziesiątek ludzi mogły iść marszowym krokiem.
3. Niemiecki estetyzm i porządek
A jednak Niemcy starali się wszelkimi sposobami upodobnić obóz Auschwitz do istniejących już od dawna i świetnie funkcjonujących tak dużych obozów, jak Dachau czy Sachsenhausen... Początkowo obóz był otoczony przez prowizoryczne drewniane słupy z rozpiętym drutem kolczastym, który zresztą trzeba było ciągle dosztukowywać. I chociaż w lipcu 1940 roku postawiono pierwsze betonowe słupy i rozpięto na nich druty, nie były one podłączone do prądu! Pierwszy gong obozowy stanowiła kolejowa szyna zawieszona na drewnianej, prymitywnej konstrukcji. 'Starszy obozu' czyli więzień funkcyjny uderzał w tą szynę metalowym prętem. W następnych latach zamieniono szynę na dzwon. Pomimo początkowych problemów z zaopatrzeniem w materiały budowlane (o których zresztą wspominał sam komendant Höss), już późną jesienią i zimą 1940 roku obóz Auschwitz pomału zaczynał przypominać uporządkowany i starannie zaprojektowany teren.
Dzisiaj chodząc po Muzeum KL Auschwitz turyści narzekają na nierówne chodniki, błoto, wystające kamienie. Sama wielokrotnie nadepnęłam na ostry, wystający kamyk lub potknęłam się o nierówny krawężnik. Ale w czasie wojny ulice obozowe wyglądały zupełnie inaczej. Chodniki przeznaczone tylko dla załogi SS, były równe i odgrodzone od krawężników. Na wiosnę 1941 roku posadzono młode drzewka, topole.
Obozowe ulice w KL Auschwitz miały sprawiać wrażenie niemieckiego porządku...
Czy widzicie ten drewniany drogowskaz pośrodku?
Estetyczny KL Auschwitz: nowe betonowe słupy, trawniki i żwirek...
Na dachu tzw. "starego teatru" widać zainstalowaną syrenę, uruchamianą
w czasie ucieczki więźnia...
Birkenallee w KL Auschwitz: tutaj mogli spacerować więźniowie, ale tylko w niedziele.
Budynek Biura Wydziału Zatrudnienia. Na parapetach skrzynki z kwiatami, poniżej starannie wypielęgnowany trawnik z małymi palikami. W tle główna wartownia.
Przed każdym blokiem zaprojektowano mały, trawiasty skwerek, który ogrodzono niskimi palikami z drucikiem. I pojawiło się coś, co dziś byłoby nie do pomyślenia dla zwiedzających muzeum Auschwitz: skrzynki z kwiatami na zewnętrznych parapetach bloków dla więźniów oraz budynków administracji obozowej. Pomalowano też białą farbą krawężniki, a wszystko to z powodu wizytacji Himmlera 1 marca 1941 roku. Estetyzacja obozów koncentracyjnych działa się już w czasie wojny - niemiecki porządek musiał iść w parze z niemiecką dyscypliną.
4. Komora gazowa w bloku nr 3
Ziemia okrzemkowa nasączona cyjanowodorem stała się symbolem KL Auschwitz. Każdy kojarzy niebieskawe granulki cyklonu B - śmiertelnej trucizny stosowanej do masowego uśmiercania ludzi w komorach gazowych. Jednak początkowo cyklon B używano do dezynfekcji odzieży więźniów, czyli stosowano go w celach, w jakich został on wynaleziony.
Sytuacja zmieniła się, gdy kierownictwo obozu zauważyło, że więźniowie w komandzie odpowiedzialnym za dezynfekcje odzieży, odczuwają silne zawroty głowy i nudności oraz tracą przytomność. Wtedy postanowiono przeprowadzić próbę dezynfekcji... ludzi, czyli sprawdzić jak bardzo odporny jest ludzki organizm na ten roztwór.
Najprawdopodobniej 3 września 1941 roku w obozie Auschwitz I rozpoczęła się pierwsza próba masowego uśmiercania ludzi przy pomocy gazu, cyklonu B. Zabito wówczas ok. 850 osób. Tuż po wieczornym apelu, w 28 celach w podziemiach bloku 11 (wówczas 13-ego), w którym mieścił się obozowy areszt, Niemcy zamknęli ok. 600 radzieckich jeńców wojskowych oraz 250 chorych polskich więźniów wyselekcjonowanych ze szpitala obozowego. Było tam także 10 więźniów z Karnej Kompanii, którzy zostali osadzeni w areszcie 1 września 1941 roku, po ucieczce jednego z więźniów.
W tomie "Głosów Pamięci" poświęconych historii krematoriów i komór gazowych w obozie Auschwitz, kierownik Działu Naukowego Muzeum dr Piotr Setkiewicz napisał: "...esesmani na polecenie kierownika obozu SS-Hauptsturmführera Karla Fritzscha zapędzili do podziemi bloku nr 11 około 600 sowieckich jeńców i 250 chorych ze szpitala, po czym wsypali przez piwniczne okienka granulki preparatu cyklonu B, wykorzystywanego dotąd w obozie do celów sanitarnych (dezynsekcji). Okna zasypano ziemią, nazajutrz zaś po stwierdzeniu, że niektórzy jeńcy i więźniowie dają jeszcze oznaki życia, esesmani dosypali kolejną porcję gazu, osiągając tym razem zabójcze jego stężenie. Wówczas to po raz pierwszy piece krematoryjne nie były w stanie podołać spaleniu tak dużej liczby zwłok, które musiano po części przez kilka dni składować w hali kostnicy, część zwłok zapewne zakopano w masowym grobie".
W latach 1942-43 na piętrze bloku 3-ego w obozie Auschwitz I znajdowały się duże komory gazowe do dezynfekcji odzieży za pomocą cyklonu B. Dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w czasie, kiedy zaczęto masowo uśmiercać ludzi cyklonem B, tym samym środkiem wciąż dezynfekowano cywilne ubrania. Zdarzało się, że do dezynfekcji przywożono odzież po... zagazowanych ofiarach!
Zachowała się niezwykła relacja Andrzeja Rablina z 1961 roku, w której szczegółowo opisuje pracę w komandzie zajmującym się dezynfekcją ubrań w bloku nr 3:
"Gazowanie w naszym komandzie odbywało się w następujący sposób. W salach przeznaczonych jako komory gazowe były drewniane listwy z haczykami do wieszania odzieży. Okna zaklejane celem uszczelnienia paskami papieru. Zaklejono również wentylator. Puszki z cyklonem wydawał nam kapo Mau w pokoju magazynu, do którego miał klucze. Wkładaliśmy maski gazowe wchodząc do sali nago lub w majteczkach kąpielowych. Czyniliśmy to ze względu na pchły. Ubrania były bardzo zapchlone. Wieszanie ubrań trwało nieraz do dwu dni. (...) Puszki otwierało się tzw. koroną metalową z zębami - przez uderzenie młotkiem, na skutek czego odpadało całe wieko. Chcąc uniknąć pokąsania przez pchły, które mimo pośpiechu obskakiwały ciało, obsypywałem się, po rozrzuceniu cyklonu dookoła stóp kryształkami. Czułem momentalnie jak pchły jakby sztywniały odsuwając się od skóry i odpadały na ziemie. Po rozrzuceniu kryształków - wychodziliśmy zamykając drzwi i uszczelniając przez zaklejenie paskami papieru. Po 24 godzinach wchodziliśmy w maskach - uruchamialiśmy wentylatory oraz otwieraliśmy okna. Przez kilka godzin wietrzyło się. Byliśmy stale narażeni na działanie gazu".
5. Nie od razu rampę w Birkenau zbudowano
I ostatnia, ważna sprawa do omówienia, która często, o ile nie najczęściej, przewija się w pytaniach osób zwiedzających muzeum KL Auschwitz. Czy wszystkich więźniów przywożono do Birkenau na sławną rampę? Otóż nie, ponieważ w pierwszych latach funkcjonowania obozu macierzystego KL Auschwitz, rampy w Birkenau... nie było!
W ciągu tych niespełna pięciu lat działania obozu Auschwitz, istniały łącznie trzy rampy wyładowcze. Jeśli zaś chodzi o sam obóz macierzysty KL Auschwitz I rampa, na której wysadzano więźniów, znajdowała się całkiem niedaleko obozu, w sąsiedztwie koszar SS. Więźniowie mieli do przejścia stamtąd jakieś 700 metrów do obozu. Rampa ta działała aż do 1945 roku. Można więc powiedzieć, że była to taka wewnętrzna odnoga kolejowa, tylko dla obozu Auschwitz I. Dziś można zobaczyć fragment tego torowiska idąc drogą w kierunku Wyższej Szkoły Zawodowej w Oświęcimiu. Druga rampa, na której przyjęto największą liczbę więźniów z całej Europy, znajdowała się pomiędzy obozem Auschwitz I, a obozem Auschwitz II (Birkenau) i została nazwana "Alte Judenrampe". Uruchomiono ją w 1942 roku, tam robiono selekcję, a następnie pieszo gnano ludzi pod eskortą do Birkenau. Tych, co nie mieli siły iść, ładowano na ciężarówki i wieziono wprost do komór gazowych.
Ta słynna rampa w Birkenau, która pojawia się w każdej książce i w każdym filmie fabularnym, została ukończona i oddana do użytku dopiero w maju 1944 roku. W latach 1942-43 główna wartownia znana jako "Brama Śmierci" miała tylko jedno skrzydło, drugie dobudowano później, przy okazji budowy torowiska i rampy. Rampa została zaprojektowana specjalnie z myślą o masowych transportach Żydów z Węgier. Większość z tych ludzi miała natychmiast zginąć w komorach gazowych, więc torowisko maksymalnie wydłużono do około 1 kilometra! Można powiedzieć, że ofiary były dosłownie dostarczane pod same drzwi komór gazowych!
Wiele jest jeszcze ciekawych i mało znanych faktów z historii obozu KL Auschwitz. A czy Ty znałeś te, o których napisałam? KL Auschwitz był w ciągłej rozbudowie, każdy aspekt jego funkcjonowania oparty był na pracy niewolniczej tysięcy więźniów. To dzięki starannie zaplanowanym działaniom SS, KL Auschwitz mógł z prowizorycznego, niewielkiego obozu przekształcić się w największą znaną dziś nazistowską fabrykę śmierci.
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz