Jeśli znacie film radziecko-polskiej produkcji pt. "Zapamiętaj imię swoje", to powinniście także znać inny film tego samego reżysera (Sergei Kolosov) - "Matka Maria" z 1982 roku. Muszę się przyznać, że ja tej produkcji nie znałam, ani historii tytułowej Marii, jaka została przedstawiona w tym filmie. Jeśli zastanawiacie się, gdzie obejrzeć ten film, to już podpowiem, że po wpisaniu tytułu w oryginale, jest on dostępny w Internecie, a nawet na YouTube. Niestety jakość tego filmu nie jest najlepsza, film powinno się odnowić cyfrowo, chociaż wątpię żeby to kiedykolwiek nastąpiło. Trzeba więc cieszyć się, że film w ogóle można obejrzeć bez wychodzenia z domu, bo inaczej bardzo trudno byłoby zdobyć tak stary film na jakimkolwiek nośniku poza kasetami VHS. Film nie jest za bardzo znany w Polsce, nigdy nie widziałam, żeby był w polskiej telewizji - jest to typowa radziecka produkcja i zapewne film był dystrybuowany zapewne jedynie na terenie ZSRR. Ale dziś możemy przyjrzeć się kilku ujęciom pokazującym obóz Ravensbrück i scenom z więźniarkami. Od razu napiszę, że zrobiły te ujęcia na mnie spore wrażenie - jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona!
Nie wiem czemu jest taka zasada, że im starszy film o tematyce obozowej, tym lepszy! Lepsze kostiumy, lepsza scenografia, lepsza praca ze statystami... Czuć klimat w tych filmach, nie ma tej współczesnej sztuczności, nie ma ingerencji komputera. Dzisiaj możliwości cyfrowe niestety w większości filmów działają na ich niekorzyść. Scenografia wygląda tandetnie. A tutaj wielkim atutem jest fakt, że reżyser kilka lat wcześniej, bo w 1974 roku, zrealizował inny film o tematyce obozowej i odwzorowanie realiów obozowych nie było dla niego czymś nowym.
Film dokumentalny "Serce oddane ludziom. Matka Maria", YouTube 2019
Matka Maria urodziła się w 1891 roku jako Jelizawieta Jurjewna Pilenko, na świat przyszła w Rydze, jednak dzieciństwo spędziła w Anapie, a następnie jej rodzina przeniosła się do Petersburga. Nie ukończyła studiów, w 1910 roku wyszła za mąż za Dmitrija Kuźmina-Karawajewa. Jelizawieta interesowała się poezją, a poprzez męża związała się z artystycznym środowiskiem Petersburga. Kilka lat później jej małżeństwo się rozpadło, a ona zaczęła podróżować po różnych miejscach wiążąc z tym swoją działalność polityczną, za którą nawet została skazana na dwa tygodnie aresztu. Jej przyszły mąż, Daniił Jermołajewicz Skobcow, należał do składu sędziowskiego orzekającego wobec Jelizawiety. Ruchy rewolucyjne w Rosji zmusiły Jelizawietę i jej męża, z którym miała w 1919 roku dwójkę dzieci, do opuszczenia kraju i wyemigrowania do Paryża. Łącznie Jelizawieta miała trójkę dzieci: Gajanę, Jurija oraz Anastazję.
We Francji małżeństwo cierpiało z powodów złych warunków materialnych. Dotknęła ich także tragedia: po długiej chorobie zmarła ich najmłodsza córka. W tym momencie Jelizawieta prawdopodobnie postanowiła wstąpić na drogę zakonną. Odkąd przyjechała do Francji aktywnie udzielała się w pomoc społeczną, przy czym cały czas pisała i publikowała tomiki ze swoimi wierszami. W 1932 roku Jelizawieta Skrobcova otrzymała rozwód i złożyła śluby monastyczne w cerkwi paryskiego Prawosławnego Instytutu Teologicznego św. Sergiusza, przyjmując na cześć Marii Egipcjanki imię zakonne Maria. Jej zadaniem było zakładanie nowych klasztorów oraz szeroka działalność charytatywna wobec bezdomnych w Paryżu. W 1936 roku zmarła nagle jej najstarsza córka, która przebywała w Moskwie.
Matka Maria w zakonnym habicie
Apogeum dramatu życia Matki Marii nastąpiło po wybuchu II wojny światowej. Matka Maria zaangażowała się w działalność francuskiego ruchu oporu i pomoc Żydom. Jednak w 1943 roku gestapo postanowiło brutalnie rozprawić się ze środowiskiem prawosławnym w Paryżu oraz zakończyć działalność schroniska kierowanego przez Matkę Marię. Pod jej nieobecność, aresztowano syna Jurija, którego prawdopodobnie wywieziono potem do obozu Mittelbau-Dora, gdzie zmarł. Matka Maria została wysłana do obozu koncentracyjnego Ravensbrück i tam nadano jej numer 19263. Mimo tych przeciwności, będąc już więźniarką nie zaniechała swojej posługi: dodawała otuchy więźniarkom, starała się je wspierać. W styczniu 1945 roku została przeniesiona do podobozu Uckermark, gdzie poważnie zachorowała. W marcu, na kilka tygodni przed wyzwoleniem obozu, zamieniła swój numer obozowy z inną więźniarką, której groziła selekcja do komory gazowej. Wiedząc, że sama nie przeżyje, Matka Maria dobrowolnie weszła w grupę więźniarek przeznaczoną na śmierć. Zginęła dnia 31 marca 1941 roku.
Jedna z wielu ikon przedstawiająca Matkę Marię. W 2004 roku Synod Ekumeniczny Patriarchatu Konstantynopola ogłosił ją świętą, obecnie jest czczona w Cerkwi Prawosławnej jako męczennica.
Sami przyznacie, że jest to tragiczna historia życia tej kobiety. Los jej nie oszczędzał, jednak potrafiła cieszyć się zwykłymi prostymi czynnościami, a mając artystyczną duszę, w każdej tej czynności dostrzegała promyk nadziei na lepsze jutro. Dziś na terenie Miejsca Pamięci Ravensbrück znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Matce Marii - świętej Cerkwii Prawosławnej. Warto też dodać, że w 1985 roku Matka Maria została pośmiertnie uhonorowana tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata - za pomoc Żydom w czasie niemieckiej okupacji na terenie Francji.
Zobaczmy teraz wybrane ujęcia z filmu, w których pokazano obóz Ravensbrück!
W pierwszym ujęciu widzimy ogólny plan na obóz Ravensbrück, który znamy oczywiście ze zdjęcia archiwalnego, wykonanego na potrzeby propagandy SS - widok na główną ulicę obozową z szeregiem baraków po oby stronach. W filmie wykorzystano makietę - tak mi się wydaje, że jest to po prostu mała makieta specjalnie sfilmowana tak, aby było wrażenie, że to autentyczne budynki. Tutaj ciekawostka - na końcu ulicy majaczy budynek krematorium z wydobywającym się ogniem z komina. W rzeczywistości w tym miejscu nigdy nie znajdowało się krematorium, tylko część przemysłowa obozu. W filmie pokazano krematorium, aby zapewne dodać dramatyzmu sytuacji.
Poznajecie twarz tej aktorki? Oczywiście, to Lyudmila Kasatkina, ta sama aktorka, która zagrała rolę tytułową w filmie "Zapamiętaj imię swoje" u tego samego reżysera. Tutaj znów wcieliła się w rolę więźniarki, Matki Marii. Pociesza ona inną więźniarkę. Scenografia jest bardzo dobra, trzeba pamiętać, że to Ravensbrück w 1945 roku - przepełniony obóz, który już dawno utracił miano "wzorcowego". Więźniarki mają brudne pasiaki, leżą na pryczach z brudnymi siennikami. W 1945 roku duża część więźniarek nosiła cywilną odzież naznaczoną krzyżami. Tutaj widzimy tylko kobiety ubrane w pasiaki. Scena może mieć miejsce w obozowym rewirze, czyli bloku dla chorych.
Jak na 10-minutowy fragment filmu, w scenach z Ravensbrück mamy naprawdę dużą ilość nadzorczyń! W rewirze pojawia się już pierwsza z nadzorczyń, ze wzrokiem mrożącym krew w żyłach. Krzyczy na cały blok: "Wer quatsch da rum?!" (Kto mówi?!), po czym lokalizuje, że to Matka Maria cały czas cicho rozmawia ze współwięźniarką. Podchodzi do jej pryczy i natychmiast z całych sił uderza ją bykowcem w głowę. Mocna scena. Kiedy pierwszy raz to zobaczyłam - szczerze - aż podskoczyłam z przerażenia! Zwłaszcza, że dźwięk uderzenia jest dość głośno zaakcentowany. Ale w filmie dzieje się coś dziwnego. Takie uderzenie bykowcem z pewnością musiało być bardzo bolesne dla normalnego człowieka. Mogłoby nawet na chwilę zamroczyć zdrową osobę. Każdy zacząłby krzyczeć lub zasłaniać głowę rękami. Ale tutaj Matka Maria jakby nigdy nic się nie stało, dalej kontynuuje swój monolog.
Czyżby nie poczuła tego mocnego uderzenia? Wygląda to dość nierealnie. Matka Maria nawet nie ma najmniejszego śladu na twarzy po tym uderzeniu. A powinna mieć wyraźną pręgę. Co jeszcze dziwniejsze, za chwilę nadzorczyni znów uderza ją po głowie i znowu Matka Maria pozostaje niewzruszona. Dla porównania, podobna scena jest w filmie "Zapamiętaj imię swoje" - tam więźniarka prosi nadzorczynię o kontakt z dzieckiem. Kiedy zbyt natarczywie odnosi się do nadzorczyni i zbyt blisko do niej podchodzi, tamta uderza ją pejczem w twarz, co powoduje krwawy ślad na twarzy więźniarki. Tutaj zabrakło elementu z charakteryzacji.
W filmie zdenerwowana nadzorczyni wychodzi z bloku jednocześnie przeklinając. Tutaj, pomimo dziwności tej sceny, pokazano coś ciekawego: największą wściekłość u nadzorczyni więźniarka mogła wzbudzić swoją niezachwianą postawą wobec przemocy. Bardzo często polskie więźniarki wspominały, że kiedy nie okazywały emocji, a raczej pokazywały swoją dumną postawę wobec nadzorczyń, tamte robiły się czerwone na twarzach ze wściekłości. Był to też sposób na przeciwstawienie się złu - nieokazywanie strachu! Matka Maria po tych dwóch uderzeniach patrzy potem prosto w twarz nadzorczyni, a jak już świetnie o tym wiemy - było to zabronione - dlatego nadzorczyni odchodzi przeklinając, bo wie, że przegrała to starcie.
Poniżej bardzo krótka scena pokazująca wywiezienie więźniarek z rewiru do komory gazowej. Chore więźniarki ładowano na samochody i wieziono pod komorę gazową, która w 1945 roku znajdowała się tuż obok krematorium. Nie była to jakaś profesjonalna komora gazowa, tylko drewniany barak, przebudowany wewnątrz na potrzeby gazowania. Nadzorczynie eskortowały więźniarki pod barak komory, a tam przejmowali je esesmani i więźniowie zajmujący się obsługą komory i krematorium.
W filmie widać ulicę obozową ze stojącymi przy każdym bloku nadzorczyniami. Dwie z nich mają psy służbowe. Ulica obozowa jest zbyt wąska. W rzeczywistości była trzy razy szersza. Ciężarówki nie podjeżdżały aż tak blisko bloków, tylko zatrzymywały się na placu przed kuchnią obozową. Trochę to sztucznie wygląda, taka ilość nadzorczyń. Nie będą robić selekcji, gdyż selekcja odbyła się już w rewirze i dokonał jej lekarz obozowy. Tutaj nie musiało stać aż tyle nadzorczyń, czyżby bały się, że więźniarki wyjdą z bloków? Zazwyczaj kiedy ładowano chore więźniarki do samochodów, w obozie ogłaszano "Lagersperre", czyli całkowity zakaz opuszczania bloków i pilnowały tego blokowe, nie nadzorczynie.
Samochody podjeżdżają i widzimy znów sporą ilość nadzorczyń, które szykują apel dla wybranych więźniarek. Muszą sprawdzić ich numery z listy wybranych do selekcji. Całkiem fajnie prezentują się te sylwetki nadzorczyń: mają zimowe płaszcze i wysokie buty, bo to przecież marzec 1945 roku. Mogłyby mieć jeszcze te czarne peleryny. Oznakowanie na furażerkach jest niepoprawne - nadzorczynie nie nosiły trupich czaszek. Wygląd bloków więźniarskich też jest całkiem dobry. Architektura jest nieco zmniejszona, bloki są zbyt niskie i umiejscowione zbyt blisko siebie - wiadomo, zbudowanie jednego pełnowymiarowego bloku byłoby bardzo kosztowne. A tutaj mamy w kadrze czasem 6 bloków - domyślam się, że były zbudowane jedynie połowicznie.
Nie było potrzeby aż tylu nadzorczyń w tej scenie. Zwłaszcza nadzorczyń z psami służbowymi, które były wykorzystywane przede wszystkim do dozorowania komand zewnętrznych. Wewnątrz obozu raczej żadna nadzorczyni nie chodziła z psem, chyba, że była to straż nocna - to owszem. Po co brać dwa lub trzy psy na kilkanaście chorych i wycieńczonych więźniarek? No, ale tutaj znowu obecność szczekających psów dodaje grozy wszystkiemu. Mimo to, naprawdę dobrze wyglądają te baraki, jako scenografia bardzo na plus! Spróbujcie dziś nakręcić film o Ravensbrück, choćby epizod, i zbudować kilka bloków z ulicą obozową, taka scenografia kosztowałaby zapewne kilkaset tysięcy Euro...
Nadzorczynie bardzo ordynarnie odnoszą się do więźniarek: krzyczą obelżywe słowa, np. "Ja, du auch, weg mit dir!" (Tak, ty też, precz z tobą!). Jednak czy tak naprawdę wyglądał moment zabierania więźniarek na selekcję? Zaczynam wątpić. Raczej nadzorczynie nie zajmowały się wyciąganiem więźniarek z bloku, popędzaniem ich, szturchaniem i ustawianiem do apelu. Te czynności powinna wykonywać obsługa bloku, czyli blokowa w asyście sztubowych. Jako pomoc mogła tutaj działać tzw. policja obozowa robiąc za obstawę. Nadzorczynie pilnowały, aby przebieg takiej akcji był płynny i żeby żadna z więźniarek nie próbowała uciec. Jednak osobiście bardzo rzadko dotykały chorych więźniarek! Jeśli już, to powinny je szturchać pejczami, kopać, ale nigdy dotykać rękami!
Wygląd więźniarek też jest całkiem poprawny, nawet zauważyłam, że mają naszyte trójkąty na lewym rękawie - brawo! I dodatkowo też na piersi. Ważne, że wszystkie więźniarki mają chusty na głowach i zakryte włosy. We współczesnych produkcjach dotyczących historii obozowych można zauważyć więźniarki z rozwianymi włosami - to jest duży błąd!
To, co jeszcze poprawnego zauważyłam w tym filmie, to naszywka na płaszczach nadzorczyń z godłem Rzeszy, która jest poprawna i jest to wzór Waffen-SS. Krój filmowych płaszczy nieco odbiega od oryginału, powinien być w kolorze feldgrau, a tu jest szaro-granatowy. Fryzury nadzorczyń delikatnie zalatują tymi latami 80. - zwłaszcza te baczki nad uszami, ale mogło być gorzej. Nie zawsze nadzorczynie nosiły włosy spięte w kok. Nie widzę też, aby któraś z nadzorczyń miała pas z pistoletem, a mogłaby mieć!
I na koniec drobny, ale ważny szczegół - nadzorczynie mają na rękach rękawiczki, co jest bardzo ważne! Po pierwsze miał to być filmowy marzec, a po drugie - znowu wracamy do sytuacji z bezpośrednim kontaktem z więźniarkami. Rękawiczki były bardzo ważnym elementem wyposażenia każdej nadzorczyni.
Dajcie znać, czy znaliście ten film i czy go widzieliście? Dla mnie jest on odkryciem, zarówno jeśli chodzi o historię życia Matki Marii, jak i o filmowy sposób pokazania jej biografii. Poniżej zamieszczam link do YouTube, gdzie możecie obejrzeć ten film w całości!
Komentarze
Prześlij komentarz