Staatsbibliothek zu Berlin, czyli: skarbiec z książkami
Jak wiecie bardzo lubię przeszukiwać biblioteki i czytelnie w poszukiwaniu książek, w których mogę przeczytać teksty o niemieckich nadzorczyniach obozowych. Aby być na bieżąco z badaniami naukowymi oraz najnowszymi konferencjami, powinnam regularnie przeglądać takie publikacje, również na potrzeby konsultacji filmowych czy pisania na blogu. Zależy mi na tym, żeby to, co Wam przedstawiam było rzetelną wiedzą historyczną, a nie moimi domysłami na dany temat - to chyba oczywiste!
Sprawa się nieco bardziej komplikuje, kiedy mieszka się w Polsce, a nie w Niemczech. Wszak najwięcej książek o tematyce obozowej opisujących sprawców Zagłady zostało napisanych przez niemieckich badaczy i to właśnie w Niemczech powinno się takich wydawnictw szukać. W Niemczech bywam raz do roku i przyjeżdżam na kilka dni, zazwyczaj do Berlina. A w Berlinie jest pewne miejsce, o którym myślałam już od bardzo dawna: Staatsbibliothek zu Berlin. To mekka dla takich osób jak ja, które wyczerpały już wszystkie dostępne źródła bibliograficzne w swoim regionie i muszą szukać książek w kraju, gdzie zostały one pierwotnie wydane. Mieszkając w Warszawie mam wiele możliwości, aby przeczytać niemieckie książki historyczne w oryginale, przede wszystkim jest to Goethe-Institut oraz Deutsches Historisches Institut Warschau. Dodatkowo można przewertować zasoby Biblioteki Głównej Województwa Mazowieckiego, Biblioteki Narodowej czy Biblioteki UW. Wychodzi z tego naprawdę potężna baza publikacji, z której od wielu lat korzystam! Ale wróćmy do Berlina!
Przyjechałam do Berlina w sobotę, więc w poniedziałek mogłam odebrać swoje zamówione książki. Jednak żeby to zrobić i dostać się do czytelni, trzeba wyrobić sobie kartę biblioteczną. Konto internetowe jest ważne tylko 30 dni, a potem wygasa. W informacji podano, żeby zarejestrować się osobiście w bibliotece, co będzie uprawniało do korzystania z zasobów bibliotecznych przez 1 rok. Wyrobienie karty jest bezpłatne, nie trzeba mieć żadnego zdjęcia legitymacyjnego, trzeba natomiast wypełnić kwestionariusz i gotowe - cały proces trwa 5 min.
Wszyscy pracownicy byli bardzo mili, z językiem angielskim nie było problemów. Natomiast przy centrum kopiowania to już musiałam kombinować po niemiecku, ale bez problemów się dogadałam. Po rejestracji na miejscu dostałam kartę biblioteczną z numerem, który był inny niż numer jaki dostałam online. Bardzo ważne są dwie ostatnie cyfry w tym numerze, bo one wskazują na regał, na którym znajdują się nasze zamówione książki! Bardzo ciekawe rozwiązanie! W Polsce trzeba wypełnić informacje na kartce z sygnaturą książki, potem zanieść kartkę do pracownika i czekać na wydanie książki, co czasami zajmuje 30 minut.
W Staatsbibliothek zu Berlin lepiej zamówić książki online i przyjść na drugi dzień (proces realizacji zamówienia na książki zajmuje kilka godzin, więc nie opłaca się czekać!) i odebrać swoje książki z regału - one już tam będą czekać! Jeśli mam na karcie dwie ostatnie cyfry 67, to na regale numer 67 znajdę swoje zamówienia. Podoba mi się to. Po skończonej pracy można odłożyć książki na "regał zwrotny", jeśli tego nie zrobimy to nasze zamówione książki będą leżały cały czas na naszym regale przez miesiąc. Czyli przez miesiąc można kilka razy przychodzić i brać swoje książki z regału. W Polsce takie zamówione książki trzeba oddać tego samego dnia, a jeśli chce się jeszcze raz do nich zajrzeć - trzeba je na nowo zamawiać.
Tutaj miałam pewien problem z odbiorem swoich zamówionych książek, gdyż po rejestracji w okienku otrzymałam kartę, na której był inny numer niż ten, jaki miałam nadany online. No i na mojej półce pod nowym numerem nie było moich książek, mimo, że system pokazywał mi, że są już dostępne. Książki zostały zamówione z moim starym numerem online, zaczynającym się od X. I teraz szukaj tych książek! Poprosiłam o pomoc panią z informacji - takich stanowisk jest kilka w bibliotece. Ale ona niewiele potrafiła zdziałać. Dopiero po około 20 minutach zobaczyłam pana, który rozkładał zamówione książki i podeszłam do niego, pokazując mu stronę ze swoimi zamówieniami online. Od razu wiedział gdzie szukać. Wyciągnął te książki ze stosu z jakiegoś innego wózka, w zupełnie innym miejscu niż mój regał. Sama bym ich nigdy nie znalazła. Trzeba więc pytać pracowników, bo oni wiedzą, gdzie co się znajduje. A czytelnia jest naprawdę ogromna z dużą ilością regałów i półek!
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o punkcie kopiowania, bo rzecz jasna chciałam mieć skany z tych książek. Punkt ze stanowiskami do kopiowania jest świetnie zaopatrzony - takich profesjonalnych skanerów jeszcze nie widziałam w warszawskich bibliotekach. Tylko w Bibliotece UW korzystałam ostatnio z profesjonalnego skanera, ale na całą bibliotekę jest tam tylko jeden skaner. Tutaj w Berlinie takich stanowisk było 6. Warto mieć swój pendrive, żeby zeskanowane pliki od razu zapisać na dysku. Ja wzięłam swój pendrive, ale... nie działał. System nie chciał się z nim połączyć. Możliwe, że wynikało to z faktu, że na terenie Niemiec są jakieś inne parametry. Zgłosiłam pracownikowi, że mam problem z połączeniem i nie było żadnego problemu - dostałam pracowniczy pendrive, na który mogłam sobie zgrać pliki, a potem wysłać transferem na maila. Można wybrać różne rodzaje formatów plików: jpg lub pdf. Szybko i sprawnie.
Podsumowując: jeżeli macie możliwość i potrzebę - koniecznie zapiszcie się do Staatsbibliothek zu Berlin. Ta ogromna biblioteka zawiera wspaniałe skarby, które warto kawałek po kawałku odkrywać. Rejestracja jest łatwa, pracownicy zawsze chętnie pomogą i nakierują, lokalizacja również doskonała - niemalże na tyłach Placu Poczdamskiego. Z hotelu jechałam tam na rowerze 10 minut. Planuję także kolejne wizyty w tej bibliotece, przede wszystkich chciałabym przejrzeć niemieckie gazety i czasopisma po 1945 roku, zawierające artykuły dotyczące procesów sądowych byłych nadzorczyń oraz wszelkich powojennych skandali z ich udziałem. A wiem, że było tego sporo w niemieckich gazetach z czasów DDR.
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz