Gelöbnis! Nadzorczynie składają przysięgę wierności

Moim honorem jest wierność!

Zawsze powtarzam, że formacja "SS-Aufseherin", która wykształciła się z zapotrzebowania na żeński personel strażniczy w obozach koncentracyjnych, była czymś absolutnie wyjątkowym nawet na czasy funkcjonowania Trzeciej Rzeszy! Była to jedyna kobieca formacja, cywilna o militarnym zabarwieniu, która miała pozwolenie na noszenie broni palnej i pasu wojskowego do tejże broni. Ani kobiety z SS-Helferin ani kobiety służące w jednostkach wspierających Wehrmacht, nie mogły na co dzień mieć przy sobie broni, a w początkowych latach wojny nawet nie przechodziły żadnego szkolenia strzeleckiego. 

Służba nadzorczyń obozowych miała chyba najbardziej militarny i koszarowy charakter ze wszystkich żeńskich jednostek wspierających w Trzeciej Rzeszy i jako jedyna, służba ta została po wojnie uznana natychmiast za czynny udział w zbrodni przeciwko ludzkości. Stało się tak zapewne dlatego, że to właśnie nadzorczynie miały bezpośredni kontakt z więźniarkami i mogły wpływać na ich życie, na to co działo się z nimi w czasie przebywania na terenie obozów koncentracyjnych. Dziś często mówi się, że nadzorczynie były "paniami życia i śmierci" więźniarek. Na blogu staram się nieco zdystansować od tej opinii i pokazać, że nadzorczynie nie mogły być całkowicie bezkarne czy samowolnie stosować kar cielesnych na więźniarkach. Jednak już sam fakt, że niemiecka kobieta rozpoczęła wstępne szkolenie jako nadzorczyni, postawił ją w szeregu powojennych zbrodniarzy wojennych. 

Nadzorczyni z psem pilnuje więźniarek, album propagandowy SS, Ravensbrück 1941

Nigdy też prawdopodobnie nie zobaczymy żadnej fotografii przedstawiającej nadzorczynię obozową w swoim uniformie z pasem wojskowym i kaburą. Już w czasie wojny sam fakt noszenia broni palnej przez kobiety był uważany za temat tabu. Nadzorczynie przechodziły szkolenie strzelnicze i są na to dowody w postaci zachowanych dokumentów oraz relacji pochodzących od samych nadzorczyń, jednak ponad tym przywilejem istniała niepisana zasada, że kobiety nie powinny pokazywać tej broni, wyjmować jej z kabury ani tym bardziej jej używać! Jedyną sytuacją, w której nadzorczyni mogła skorzystać z broni było zagrożenie własnego życia lub udaremnienie próby ucieczki podjętej przez więźniarkę. 

Broń palna była częstym powodem konfliktów między męskim a żeńskim personelem SS. Niektóre z nadzorczyń nie stawiały się na obowiązkowych szkoleniach strzelniczych otrzymując później naganę od kierownictwa obozu lub swojej przełożonej. Wszystkie problemy kobiet pracujących jako personel strażniczy wynikał z trudności przystosowania się do militarnego charakteru ich służby. 

Fotografie portretowe nadzorczyń obozowych

Każda nadzorczyni, która po szkoleniu została przyjęta na trzymiesięczny okres próbny, tym samym została uznana za nadzorczynię pomocniczą, musiała uprzednio złożyć oraz podpisać bardzo dużo dokumentów. Służba na terenie obozu koncentracyjnego obwarowana była wszelkimi możliwymi umowami, regulaminami czy oświadczeniami. Aparat urzędniczy Waffen-SS wymagał od kierownictwa obozów koncentracyjnych, aby każdy kto przekracza bramę obozu jako przyszły pracownik miał świadomość, że wchodzi w zamknięty hermetyczny świat, w którym "oczyszcza się niemiecki naród z elementów niepożądanych". Obozy koncentracyjne były wykonawcą nazistowskiej ideologii "wyższej rasy panów". Każda nadzorczyni stawała się poprzez swoją służbę urzędnikiem, a zadaniem takiego urzędnika było wypełnienie założeń ówczesnej niemieckiej ideologii. Odstępstw od tych założeń nie przewidywano. 

A nawet jeśli jakakolwiek nadzorczyni chociaż przez chwilę pomyślała o tym, aby działać na własną rękę i nie dostosowywała się do odgórnych wymagań, przewidziano specjalne oświadczenie dotyczące karności i podległości pod sąd Waffen-SS. Poważny wydźwięk tego dokumentu mógł skutecznie odstraszyć kogoś, kto chciał zbyt lekko traktować swoją pracę i obowiązki na terenie obozu. Jego treść można przetłumaczyć tak:

"Ja niżej podpisana, oświadczam i potwierdzam swoim podpisem, że w chwili zatrudnienia zostałam poinformowana, że będę odpowiedzialna za wszystkie przestępstwa popełnione przeze mnie w okresie mojego zatrudnienia w służbie Waffen-SS, której jurysdykcji podlegam w szczególnych sprawach karnych, w związku z czym i mnie obowiązują przepisy wojskowego Kodeksu Karnego lub specjalnego rozporządzenia o prawie karnym i kodeksu postępowania w sprawach karnych wojennych. Dotyczy to w szczególności przepisów karnych przestępstw wojskowych, takich jak zdrada wojenna, szpiegostwo, uwalnianie jeńców, bezprawne ich uwolnienie, fałszywe raporty urzędowe, przekupstwo, uszkodzenie mienia służbowego itp. Jestem szczególnie świadoma, że od orzeczenia postępowania wojennego nie można się odwołać".

Oświadczenie Hildegardy Raubsch (prawdopodobnie zatrudnionej jako SS-Helferin) z obozu na Majdanku, 24.02.1943 Źródło: IPN BU 2535/228

Pomimo podpisanych dokumentów i świadomości podlegania pod sąd wojskowy Waffen-SS, nadzorczynie nagminnie łamały regulamin obozowy, tym samym nie umiały dostosować się do militarnego charakteru swojej służby. Faktycznie nadzorczynie pełniły funkcję urzędnika służby cywilnej, należały do formacji pomocniczej SS-Gefolge i zdarzało się, że ich występki wobec regulaminu trafiały do wglądu wyższej instancji, a one same były skazywane na tymczasowy areszt lub bezwzględne więzienie, jak było w przypadku nadzorczyni Gerwing z obozu Ravensbrück. Wielokrotnie złamała ona regulamin obozu poprzez prywatne kontakty z więźniarkami, dawanie im żywności, papierosów, ubrań oraz kosmetyków, przenoszenie ich prywatnej korespondencji, a także niemoralne dotykanie miejsc intymnych więźniarek. Sprawa nadzorczyni Gerwing miała finał w sądzie w Berlinie, ona sama została skazana na rok więzienia.

Fragment wyroku skazującego wobec nadzorczyni Anny Gerwing, Berlin 29.07.1943
Źródło: Archiwum Państwowego Muzeum w Oświęcimiu

W nazistowskich Niemczech aparatura wojskowo-sądownicza musiała działać bez zastrzeżeń. Każdy obywatel podlegał kontroli, tego wymagało państwo i oczywiście wódz, w imieniu którego prawo to egzekwowano. Pełna inwigilacja społeczeństwa, wnikanie w najbardziej intymne obszary życia niemieckich kobiet i mężczyzn prowadziło do całkowitego podporządkowania się ideologii Rzeszy Niemieckiej. Można powiedzieć, że na każde odstępstwo od przyjętej normy istniał odpowiedni paragraf kodeksu karnego.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Żeby uświadomić Wam, drodzy Czytelnicy, że nic nie działo się przypadkowo, jeśli chodzi o historię nadzorczyń obozowych i to, co robiły one w czasie swojej służby. Ich wybory były często podszyte strachem, który rozlewał się na wszystkie aspekty ich życia. Strach i terror wprowadzony ideologicznie pod pretekstem ochrony niemieckich obywateli miał w rzeczywistości trzymać ich w sztywnych ramach niemieckiego prawa i umożliwić państwu bezproblemowe funkcjonowanie. Strach przed złamaniem regulaminu, strach przed przełożonymi, strach przed donosem ze strony koleżanki z pracy, strach przed niedopełnieniem obowiązków służbowych i surową karą - to było tło działania nadzorczyń. Wszystkie regulaminy, oświadczenia, szkolenia ideologiczne i duchowa więź ze "wspólnotą rodów SS" wpajały kobietom, że są pod stałą obserwacją i muszą w poprawny sposób współdziałać z grupą. A punktem kulminacyjnym wchodzenia do służby w obozie koncentracyjnym było złożenie uroczystej przysięgi wierności.

Przysięga złożona przez Hildegardę Raubsch (prawdopodobnie zatrudniona jako SS-Helferin) z obozu na Majdanku, 24.02.1943 Źródło: IPN BU 2535/228

Byłe nadzorczynie wspominały po wojnie, w trakcie przesłuchań, że ich wdrożenie do pracy odbywało się bardzo szybko. Dokumenty do podpisania podsuwano im tego samego dnia, zaledwie kilka godzin po przybyciu do Ravensbrück. Czym spowodowany był ten pośpiech? Prawdopodobnie tym, żeby żadna z kobiet, kandydatek do służby, nie próbowała wycofać się lub zrezygnować ze szkolenia. Od połowy 1943 roku większość nowych nadzorczyń werbowano lub kierowano do obozu poprzez urzędy pracy. Było to odgórne zarządzenie i właściwie nie sposób było wycofać się z takiego przydziału. 

Po przywitaniu kandydatek przez komendanta obozu, kierownika aresztu oraz Oberaufseherin, kobietom dawano do podpisania deklarację zaangażowania. Pracę polegającą na pilnowaniu więźniarek, czyli w oczach Niemców "przestępców" i "hołoty", przedstawiano jako "honorowe zadanie". Nowe nadzorczynie musiały zobowiązać się do wiernego i sumiennego wypełniania swojego zadania jako strażniczek. Mówiono im, że mają pilnować "przestępców", a zadanie to jest "szczególnym zaszczytem". O tych dokumentach napiszę osobny post - warto przeczytać, co zawierała deklaracja zachowania tajemnicy służbowej oraz zasady dotyczące traktowania więźniów. 


 
Fragment książki "Das SS-Helferinkorps" autorstwa Jutty Mühlenberg opisujący przysięgę składaną przez kobiety z formacji SS-Helferin

Nie wiadomo dokładnie, kiedy nadzorczynie składały uroczystą przysięgę. Możliwe, że wyglądało to podobnie, jak w przypadku kobiet z formacji SS-Helferin, które przysięgę składały w ostatnich dniach swojego podstawowego szkolenia. Przekładając to na realia służby nadzorczyń, przysięgę mogły składać właśnie po upływie około sześciu tygodni szkolenia, po którym następował trzymiesięczny okres próbny dla nadzorczyni określanej od tej pory mianem nadzorczyni "pomocniczej". 

Tekst ślubowania złożony przez Hildegard Raubsch w czasie jej służby na Majdanku brzmiał:

"Ślubuję: będę lojalna i posłuszna przywódcy Rzeszy Niemieckiej i ludu Adolfowi Hitlerowi oraz sumiennie i bezinteresownie będę wypełniała swoje obowiązki służbowe". 

Bardzo ciekawym aspektem, jeśli chodzi o treść przysięgi dla kobiet, jest fakt, że w późniejszym okresie, od około 1944 roku żeńskie formacje składając przysięgę mówiły o dochowaniu tajemnicy służbowej. Mężczyźni nie mieli tajemnicy służbowej ujętej w tekście przysięgi, gdyż już wcześniej, poprzez przynależność do SS czy Waffen-SS taką deklarację podpisywali. Przysięgę potwierdzało się uściskiem ręki z przełożonym.


Wszystkie te podniosłe momenty w służbie nadzorczyń jak przysięga, mnogość poważnie brzmiących dokumentów czy szkolenia ideologiczne miały wzbudzić w niemieckich kobietach poczucie przynależności do wspólnoty SS i utwierdzić je w przekonaniu, że ich praca jest honorowa, a one same wypełniają obowiązek wierności wobec Rzeszy i Führera. Za każdym razem, kiedy nadzorczyni zakładała swój pas służbowy i przypinała do niego kaburę z pistoletem, mogła przeczytać inskrypcje wyrytą na aluminiowej klamrze: "Meine Ehre heißt Treue". I za każdym razem upewniała się, że droga, którą wybrała przybliża ją do wypełnienia tego przyrzeczenia i jeszcze silniej wiąże ją z narodem, któremu z takim oddaniem służy. 


Zobacz też:

Komentarze

Popularne posty:

Translate