"Raport Pileckiego": kobiety w KL Auschwitz
Wyjątkowy kadr z filmu "Raport Pileckiego"
Wracam do analizowania filmu "Raport Pileckiego" i wybranych scen obozowych, przy których współpracowałam. Tym razem chciałabym przedstawić kilkusekundowe filmowe ujęcie, ale jakże ważne dla tej produkcji oraz przedstawiające przełomowe wydarzenie z historii obozu Auschwitz! Zanim jednak pokażę ten jeden kadr, przeczytajcie poniższy fragment artykułu Ireny Strzeleckiej "Kobiety w KL Auschwitz".
Irena Strzelecka, "Kobiety w KL Auschwitz" [w:]
"Auschwitz 1940-1945. Węzłowe zagadnienia z historii obozu"; Oświęcim 1995, t. II
Ujęcia z transportem kobiet w KL Auschwitz kręciliśmy przez około dwie godziny, każde ujęcie trwało 30 minut już z włączoną kamerą. Był marzec 2020 roku i tego dnia było bardzo zimno, padał śnieg z deszczem. Miesiąc, w którym kręciliśmy to ujęcie zbiegł się niemalże z rzeczywistością historyczną, ponieważ to właśnie pod koniec marca 1942 roku do obozu macierzystego KL Auschwitz przybyły dwa pierwsze transporty z więźniarkami: z Ravensbrück i ze Słowacji - dla mnie był to niezwykle symboliczny i mimo wszystko wzruszający zbieg okoliczności!
W filmie "Raport Pileckiego" nagraliśmy dwa ujęcia pokazujące kobiety-więźniarki. Ogólnie ujęcia przedstawiały przemarsz kobiet ubranych jeszcze w cywilne ubrania na teren obozu pod eskortą esesmanów oraz ujęcie z goleniem włosów. I to właśnie ta druga scena weszła do filmu jako kilkusekundowa migawka. Kiedy tylko wróciłam do domu po dniu spędzonym na planie filmowym, zaczęłam zadawać sobie pytania o tą konkretną scenę. Jako konsultant filmowy chciałam opisać dokładnie moje spostrzeżenia dotyczące pracy na planie i ujęć z więźniarkami. A jak wiecie, bardzo lubię analizować filmy fabularne.
W tych dwóch scenach odegrałam postać... nadzorczyni - jakżeby inaczej! Mam swoją własną replikę uniformu, nie było więc potrzeby szycia lub szukania odpowiedniego kostiumu. Zresztą w filmie "Raport Pileckiego" byłam członkiem zespołu scenograficznego, pracowałam jako konsultant do spraw obozu Auschwitz, a także odegrałam małą rolę statystki jako filmowa nadzorczyni. Statystki - ponieważ nie mogłam niczego powiedzieć na głos ani zagrać bardziej dynamicznie.
Najbardziej niezwykłe w scenie golenia kobiet w KL Auschwitz było to, że filmowy kadr został przełożony 1:1 z powojennej ilustracji byłego więźnia tego obozu, Jana Komskiego! Dla mnie, osoby, która od zawsze interesowała się sztuką w obozach, możliwość zobaczenia ujęcia z żywymi ludźmi, wyjętego wprost z kartki papieru, była niemalże jak spełnienie wieloletnich marzeń. Zapewne jesteście ciekawi, którą ilustrację mam na myśli. Otóż tą:
Fragment lekcji internetowej "Kobiety w KL Auschwitz", opracowanej przez pracowników naukowych Muzeum Auschwitz. Całość dostępna tutaj.
Nowo przybyłe szły do łaźni, gdzie najpierw zmuszano je, aby w gromadzie i w obecności esesmanów rozebrały się do naga i oddały odzież oraz wszystkie osobiste drobiazgi. Wszystkie te czynności odbywały się przy wtórze kpin i krzyków, którym niejednokrotnie towarzyszyło popychanie i bicie przez funkcyjne. Kobiety czuły się zastraszone, upokorzone i ograbione z rzeczy materialnych, nie zdawały sobie jednak sprawy, że był to dopiero pierwszy krok do odebrania im indywidualności i godności.
Nowo przybyłe szły do łaźni, gdzie najpierw zmuszano je, aby w gromadzie i w obecności esesmanów rozebrały się do naga i oddały odzież oraz wszystkie osobiste drobiazgi. Wszystkie te czynności odbywały się przy wtórze kpin i krzyków, którym niejednokrotnie towarzyszyło popychanie i bicie przez funkcyjne. Kobiety czuły się zastraszone, upokorzone i ograbione z rzeczy materialnych, nie zdawały sobie jednak sprawy, że był to dopiero pierwszy krok do odebrania im indywidualności i godności.
Następną procedurą było golenie owłosienia na całym ciele. Używano do tego tępych brzytew, które kaleczyły skórę, pozostawiając zacięcia i podrażnienia. Wygolone miejsca przecierano szmatą zanurzoną w środku dezynfekcyjnym. Nierzadko zdarzało się, że czynności te wykonywane były przez więźniów-mężczyzn i zawsze w obecności esesmanów, którzy niewybrednymi żartami i komentarzami dodatkowo poniżali kobiety.
"Miałyśmy bardzo ładne, długie włosy. Obcięto nam je całkiem. To był dla nas przykry widok, gdy patrzyłyśmy na te leżące włosy. Jedna z nas była rozsądna i zaczęła krzyczeć: 'Nie róbcie sobie z tego nic! Najważniejsze, że zostawili nam głowy. Włosy wkrótce odrosną!'. Dodała nam trochę odwagi. Ogolono nam włosy z całego ciała. Esesmani przyglądali się całej procedurze. Oglądali same młode kobiety. Podnosili nam piersi pejczami. Mogłyśmy słyszeć ich wrzaski: 'Człowieku, tu są same młode kobiety! Przywieziono tu klasztor!'. 'Jesteście z klasztoru?' – śmiali się. Im było do śmiechu, nam nie".
Katarina Grünsteinova z d. Feldbauer, APMA-B, Zespół Oświadczenia, t. 147, k. 92.
Czas zaprezentować kadr z filmu:
Naprawdę muszę przyznać, że wyszło bardzo dobrze jeśli chodzi o przełożenie ilustracji Komskiego na kadr filmowy. To trochę taki fotograficzny projekt "oryginał-kopia". Czy patrząc na ten kadr mielibyście wrażenie, że już gdzieś tą scenę widzieliście? Filmy, które nawiązują do autentycznej twórczości byłych więźniów są dla mnie najcenniejsze. Reżyser odsyła nas w tym wypadku do kolejnych wizualnych zapisów Zagłady.
Dla porównania, zobaczcie jak scena z goleniem włosów została pokazana w filmie "Zastihla mě noc" z 1985 roku. Akcja dzieje się wewnątrz baraku łaźni. Tutaj też nadzorczyni stoi z boku i przygląda się pracy więźniarek. Światło padające z góry buduje atmosferę grozy. Niewiele trzeba, aby pokazać dramat procedury rejestracji w obozie.
Moja czarna peleryna rzuca się w oczy i bardzo dobrze! Wiecie doskonale, że czarna peleryna to ważny atrybut nadzorczyń obozowych i ja też zawsze zwracam uwagę, czy filmowe strażniczki SS noszą czarne peleryny z kapturem. I rękawiczki. Rękawiczki to podstawa w umundurowaniu nadzorczyń. Każda nadzorczyni powinna mieć rękawiczki w kontakcie z więźniarkami, zwłaszcza tymi z nowego transportu. A już na pewno z tymi, które są nagie.
Na ilustracji Komskiego nadzorczyni nie jest poprawnie ukazana. Ma na nogach półbuty, dziwną wąską spódnicę i pagony na bluzie. Ustawienie aktorów i statystów jest nieco inne względem budynków niż na ilustracji. Nie mieliśmy zbudowanych dziesięciu bloków, jeśli chcielibyśmy pokazać lokalizację dokładnie tak, jak pokazał to Komski, wtedy trzeba byłoby dodać brakujące bloki w formie komputerowej. A to nigdy nie wygląda realistycznie.
Jest jeszcze inny obraz Jana Komskiego pokazujący podobną scenę z goleniem włosów:
Trudno jest zawrzeć wszystkie emocje w kilku sekundach. Oczami wyobraźni widziałam całą sekwencję tej sceny. Brakuje mi dynamiki i większego chaosu w tej scenie. Zwiększyłabym ilość statystów. Pomimo, że mieliśmy sporo kobiet na planie filmowym, w tym kilka aktorek, to jednak nie są one widoczne w dużej ilości. Przeszkadzało mi też to, że jako nadzorczyni powinnam raczej chodzić między tymi więźniarkami, może nawet którąś kopnąć lub popchnąć, a nie stać sztywno i obserwować.
Z drugiej strony taka była ilustracja i taki był zamysł reżysera, aby odegrać tą scenę. A już osobną kwestią jest to czy nadzorczynie naprawdę tak od razu pchały swoje łapska do więźniarek? Tak naprawdę, to nadzorczynie ingerowały jako ostatnie. Brudną robotę wykonywały za nie funkcyjne więźniarki. Ewentualnie mogliby dać mi do towarzystwa jakiegoś esesmana i w tej scenie śmialibyśmy się z więźniarek pokazując na nie pejczem - to chyba najbardziej by pasowało do rzeczywistości przyjmowania transportu.
I tutaj wkrada się już mały błąd lokacji: gdzie tak naprawdę golono kobiety w obozie macierzystym KL Auschwitz? Czy Komski malując/rysując scenę z kobietami golonymi na powietrzu miał rację? Czy golono je na placu, na zewnątrz przed blokami? Czy może w baraku łaźni, który stał między blokami 1 i 3? Na ilustracji Komskiego kobiety siedzą nago na tzw. Lagerstrasse, czyli długiej ulicy biegnącej wzdłuż bloków. Tą część obozu odgrodzono od reszty wysokim betonowym murem. Większość relacji pochodzących od byłych więźniarek, które doświadczyły przyjęcia do obozu opisuje raczej proces golenia w budynku łaźni.
Drewniany budynek łaźni zbudowany między blokami 1 i 2 w obozie
macierzystym KL Auschwitz, zdjęcie z 1945 roku.
Na pierwszym planie widoczni niemieccy jeńcy.
macierzystym KL Auschwitz, zdjęcie z 1945 roku.
Na pierwszym planie widoczni niemieccy jeńcy.
Kobiety prowadzono do drewnianej łaźni, która znajdowała się między blokami 1 a 2 czyli już teraz na terenie wydzielonego obozu kobiecego. Tam były dezynfekowane, strzyżone i przeprowadzano na nich badanie ginekologiczne. I oczywiście dawano im pasiaki lub ubrania po wcześniej zamordowanych więźniach - za duże workowate suknie lub kombinezony. Więc tak naprawdę takie strzyżenie na powietrzu raczej nie miało miejsca - chyba, że było tak ciasno w łaźni, że kolejny transport przyjmowano na ulicy przed blokami. Teraz pomyślmy sobie, jakie emocje musiałyby targać więźniami-mężczyznami, patrzącymi z okien bloków na rozebrane do naga kobiety... siedzące i strzyżone na zewnątrz. Jednak starano się wszelkimi sposobami odizolować kobiety-więźniarki od mężczyzn-więźniów...
Po prawej stronie blok nr 2, pośrodku pozostałości po drewnianej łaźni w 1953 roku.
Źródło: "Zachować autentyzm. Konserwacja dwóch bloków dawnego KL Auschwitz I" (2013)
Źródło: "Zachować autentyzm. Konserwacja dwóch bloków dawnego KL Auschwitz I" (2013)
Przeczytajmy jeszcze dwie relacje byłych więźniarek o goleniu kobiet. Pierwsza z nich to fragment wspomnień Antoniny Piątkowskiej:
"Obóz znajdował się wówczas na terenie wydzielonym z męskiego głównego obozu w Oświęcimiu, w blokach oznaczonych numerami od 1 do 10. Po przywiezieniu nas do obozu zostałyśmy zaprowadzone przed blok 1, tzw. łaźnię (Saune). Stałyśmy bardzo długo. Podchodzili do nas esesmani, esesmanki lub więźniarki Niemki, oglądali nas, ale nic się nie działo. (...) Po paru godzinach zaczęto z naszego transportu wybierać po kilka kobiet i prowadzić do łaźni. Na środku baraku stał basen kąpielowy. Kazano nam się rozebrać do naga i oddać wszystkie posiadane rzeczy. Pościągano z rąk obrączki, w chwilę później musiałyśmy pójść do kąpieli".
Antonina Piątkowska, "Wspomnienia oświęcimskie", Kraków 1977
Antonina Piątkowska, "Wspomnienia oświęcimskie", Kraków 1977
Fragment obrazu Władysława Siwka przedstawiającego selekcję więźniarek na terenie obozu kobiecego w Birkenau. Selekcje przeprowadzano na otwartej przestrzeni.
I druga relacja byłej więźniarki Marty Jabłońskiej, deportowanej do KL Auschwitz w styczniu 1943 roku z więzienia w Tarnowie. Ta więźniarka została przywieziona prawdopodobnie na drugą rampę, znajdującą się około kilometra od Birkenau. Procedura przyjęcia do obozu była jednak bardzo podobna do tej, którą stosowano w obozie macierzystym:
"Esesmani wtłoczyli nas do jednego z pustych bloków, przeznaczonych tylko dla nowo przybyłych więźniów. Tam nas trzymali całą dobę i potem w małych grupkach według alfabetu zaprowadzili do kąpieli - 'Sauny'. Tu odbierali nam wszystko. Tu obcinano nam włosy i dosłownie nagie byłyśmy wepchnięte do parówki, a potem do kąpieli. Po tych zabiegach nastąpił tatuaż na lewej ręce, co oznaczało, że każda z nas przestała być człowiekiem, a zamieniała się w kolejny numer. W łaźni każda minuta przynosiła upokorzenie. Podeptano nam kobietom cześć i ambicję. Esesmani przyglądali się naszym ciałom, robiąc ordynarne docinki. Gdy wreszcie doczekałyśmy się 'lagrowego' ubioru, potwornie brudnego, cuchnącego, byłyśmy wyprowadzone do bloków".
Źródło: APMA-B. Zespół Wspomnienia, t. 22
I teraz można zadać pytanie: czy Pilecki naocznie widział te kobiety? W raporcie tylko napisał, że takie transporty zaczęły przychodzić i widział jak budują mur. Ale według mnie nie mógł widzieć tych kobiet idących w kolumnie ani golonych na ulicy obozowej. W filmie, w ujęciu z golenia kobiet kamera obejmuje niedokończony w budowie fragment betonowego muru. Tak naprawdę nie mogło być w tym miejscu wejścia w murze, które prowadziło do obozu kobiecego. Wówczas więźniarki, które wychodziły do pracy poza obóz musiałyby codziennie przechodzić przez część obozu przeznaczoną dla mężczyzn, a to już byłby absurd! Brama do obozu kobiecego znajdowała się z boku, między blokami komendantury, a administracją obozu - po drugiej stronie muru. Na potrzeby ujęcia filmowego trzeba było nagiąć nieco rzeczywistość. A poza tym, jak już przyjechał pierwszy transport kobiet z Ravensbrück w marcu, ogrodzenie obozu kobiecego było ukończone.
Kolejne pytanie, jakie zadałam sobie w czasie realizacji tej sceny: co to był właściwie za transport, który pokazaliśmy w filmie? Tutaj mimo wszystko trzeba wykluczyć transporty z dnia 26 marca 1942 roku. Czyli południowy transport z Ravensbrück, w którym przyjechały nadzorczynie SS (w tym kierowniczka obozu Johanna Langefeld) - razem z nimi przyjechały niemieckie więźniarki kryminalne i asocjalne. W naszej filmowej scenie więźniowie-mężczyźni mówili do tych kobiet niewybredne słowa, czyli traktowali je tak jak więźniarki asocjalne.
JEDNAK - w scenie przyjmowania transportu, kobiety te były po cywilnemu i miały naszyte gwiazdy Dawida czyli były Żydówkami przywiezionymi np. z getta. Więźniarki z Ravensbrück powinny być już w swoich pasiakach - bo już od dłuższego czasu były więźniarkami i miały czerwone, zielone oraz czarne trójkąty. A więc to nie mógł być pierwszy transport kobiet z Ravensbruck. Poza tym - gdyby to były więźniarki kryminalne z Ravensbrück, które miałyby zakładać nowy obóz (podobóz podlegający do lipca 1942 roku administracji Ravensbrück) - nie mogłyby być bite czy szarpane przez wachmanów lub tym bardziej nadzorczynie. Razem z więźniarkami przyjechały wybrane strażniczki w ilości około 10 kobiet, więc nie pozwoliłyby bić "swoich" więźniarek - przyszłych funkcyjnych! Te kobiety zostały specjalnie wybrane do transportu do Auschwitz. I kolejna sprawa: niemieckim więźniarkom nie golono by włosów w Auschwitz.
A więc co to były za więźniarki? W dniu 26 marca 1942 przybył wieczorem kolejny transport Żydówek ze Słowacji (tego samego dnia co transport z Ravensbrück) i je ubrano w uniformy po zamordowanych Sowietach. Według mnie, nasza scena, to mógł być transport żydowskich kobiet z... Bratysławy (czyli też ze Słowacji - najwięcej w obozie macierzystym KL Auschwitz było więźniarek ze Słowacji) z dnia 28 marca 1942 roku. Więc scena z naszym transportem też nie mogła odwzorowywać transportu z dnia 26 marca 1943 roku z wieczora - bo była kręcona w dzień.
Przejdźmy teraz do szybkiego omówienia tego, jak nakręcono tą scenę. Kobiety powinny zostać wprowadzone do obozu idąc piątkami - a w ustawieniu filmowym szły najpierw w parach, potem na szczęście w trójkach, jednak potrzebowalibyśmy dwa razy tyle statystów i jeszcze ze dwie nadzorczynie - najlepiej z psami. Transporty były bardzo liczne, 999 więźniarek w drugim transporcie ze Słowacji musiało zostać w miarę sprawnie przyjętych i zarejestrowanych. Jeśli był wieczór lub noc, kobiety zamykano w pustym bloku i procedurę rejestracji zaczynano następnego dnia. Ale tego wszystkiego nie zobaczycie na filmie, bo scenę wycięto - a szkoda!
Jeśli nie pracujecie w branży filmowej lub nie przebywacie regularnie na planach filmowych, nie macie pojęcia o tym, jakie sztuczki filmowe stosuje się, aby przekonać widza w tym, że wszystko co ogląda - jest realistyczne. Patrząc na to, jak pracowali ludzie z różnych pionów i ile czynności musieli wykonać przed tym, zanim włączono kamerę - to muszę stwierdzić, że jest to tytaniczna robota, a na planie "Raportu Pileckiego" pracowali sami profesjonaliści! Warto też podkreślić, że zdjęcia z obozem Auschwitz trwały prawie rok kalendarzowy! Zdążyliśmy zżyć się z naszym planem filmowym w Modlinie i z architekturą, którą zbudowaliśmy i tylko zmienialiśmy detale, aby pokazać upływ czasu w naszym filmowym obozie.
Sceny, w których pokazywane są nagie osoby, tym bardziej kobiety nie należą do najłatwiejszych. Scenę z goleniem włosów trzeba było nakręcić w miarę szybko z kilku powodów. Po pierwsze: nagie statystki i aktorki nie mogły być zbyt długo wystawione na widok publiczny, co jest chyba oczywiste. A po drugie: temperatura powietrza wynosiła tamtego dnia kilka stopni powyżej zera i było naprawdę zimno. Wszyscy się trzęśliśmy na deszczu, czego za bardzo nie widać w kamerze. W tej scenie nie miało być w ogóle żadnych opadów deszczu, dlatego też trzeba było zminimalizować wszelkie ślady po nim. Tutaj od razu ciekawostka: czy wiecie, że właśnie w kamerze filmowej nie widać drobnego padającego deszczu? Dlatego też cały czas kilka osób z ekipy trzymało nad nami parasole, kiedy ustawialiśmy się do tej sceny!
Kadr z filmu "Zastihla mě noc" (1985). W scenie kąpieli i rejestracji więźniarek
w obozowej łaźni ukazano dużą liczbę nadzorczyń.
w obozowej łaźni ukazano dużą liczbę nadzorczyń.
Najpierw robi się przymiarkę do ustawienia. Kamera była dość blisko nas. Kierownik planu ustawił nas w konkretnych miejscach i robił później poprawki, jeśli coś źle wyglądało w kamerze. Wydawał polecenia przez megafon. Pamiętajcie, że zawsze za plecami aktorów czy statystów stoi masa ludzi wykonujących multum rzeczy na planie filmowym. Przede wszystkim są dźwiękowcy i operatorzy kamer. Zazwyczaj jak kręciliśmy jakieś ujęcie, to wokół stało nawet 20-30 osób! Reżyser ze swoimi asystentami siedział w specjalnym namiocie oddalonym nieco od planu i tam na podglądzie widział efekt końcowy, czyli to, co będzie pokazane w filmie.
I właśnie wtedy pierwszy raz zobaczyłam, jak na żywo obcinają kobiecie włosy! Nie mogłam w to uwierzyć, ale stojąc i czekając na akceptację ujęcia przez reżysera zadałam pytanie statystce, która siedziała na stołku i której te włosy obcinano, czy ma zrobione doczepy. Okazało się, że są to jej własne włosy, które statysta-więzień co chwila podgalał od czubka głowy starą zardzewiałą maszynką! Na moje pytanie jak sobie poradzi z wygolonymi włosami, pani odpowiedziała, że i tak odrosną, a ona jest już umówiona z fryzjerem. No powiem wam, byłam w szoku. Nie sądziłam, że na planach filmowych można na żywo komuś obcinać naturalne włosy. Ale oczywiście za taki akt odwagi i poświęcenia płaci się aktorom czy statystom dość wysokie wynagrodzenie. Obok siedziała druga pani, która powiedziała mi, że jest aktorką i jej zrobiono już sztuczne kosmyki, które więzień miał obcinać.
Najtrudniej miały dwie panie, które siedziały całkiem nagie w błocie na pierwszym planie. W przerwach między powtarzaniem ujęć były przykrywane folią termiczną i dawano im tektury, aby cały czas nie siedziały na mokrej ziemi. Co chwila podawano nam też kubeczki z gorącą herbatą, no i trzymano nad nami parasole - byliśmy więc doskonale zaopiekowani. Muszę przyznać, że było to ekstremalne doświadczenie, mimo wszystko - pogoda pomogła nam wczuć się w to, co przeżywały kobiety w KL Auschwitz w marcu 1942 roku, jednak wówczas nikt nie serwował herbaty ani nie podawał koców.
Tutaj kolejna ciekawostka z serii sztuczek filmowych: co chwila podchodzili do nas panowie, którzy tekturą gładzili rozmokłą ziemię wokół siedzących kobiet. Zapytałam się szeptem, co robią i w jakim celu. Wszystko mnie interesowało w pracy na planie filmowym, zadawałam więc dużo pytań. Panowie odpowiedzieli, że muszą zlikwidować odciski współczesnych butów w błocie! Jeśli chwilę wcześniej podszedł ktoś z herbatą i ją rozdawał, zostawił po sobie odciski butów, a te raczej nie pasowałyby do realiów obozu Auschwitz! Trzeba więc było co chwila wygładzać błoto. Coś niezwykłego!
Współpraca przy produkcji filmowej dotyczącej obozu koncentracyjnego może być ogromnym doświadczeniem dla kogoś, kto interesuje się historią i jest pasjonatem tego tematu. Jak sami widzicie, na temat jednego krótkiego ujęcia można rozmawiać godzinami, analizując każdy najdrobniejszy szczegół. Ale właśnie od tego są konsultanci historyczni, których zadaniem jest taka dogłębna analiza, a wszystko po to, aby uniknąć błędów w ostatecznej wersji filmu. Czasem nie da się tych błędów uniknąć, wizja reżysera idzie własnym torem i podpowiedzi konsultanta mogą nie zostać w tej wizji uwzględnione.
Przeczytaj artykuł autorstwa Joanny Stöcker:
"O Auschwitz" (odc. 44): Kobiety w Auschwitz
Źródło: Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau (YouTube)
Źródło: Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau (YouTube)
Ostatnio wzięłam udział w bardzo ciekawym seminarium z Muzeum Auschwitz na temat współczesnych sztuk wizualnych pokazujących obóz Auschwitz, w tym także filmów fabularnych. Pracując przy "Raporcie Pileckiego" od razu miałam w tyle głowy to, że zaraz ktoś z działu naukowego Muzeum zacznie analizować ten film. I zaczną się krytyczne uwagi: nie taki układ bloków, nie taki kolor ścian, nie ta ilość kominów kuchennych... A że znam niektórych pracowników Muzeum i wiem, na co oni mogliby zwrócić uwagę, dlatego postanowiłam już w czasie pracy na planie filmowym wyprzedzić efekt końcowy filmu oraz zminimalizować ilość potencjalnych błędów, głównie w scenografii. W następnych wpisach z serii o pracy na planie filmowym opiszę scenograficzne "smaczki", czyli drobne elementy w dekoracji, które sprawiły, że nasz filmowy Auschwitz wyglądał jak ten prawdziwy.
Zobacz też:
Thank you for posting! Very interesting analyze! Could you also write some analyze about movie Dara of Jasenovac (2020)? It is set on WW2 Croatian camp and features female guards.
OdpowiedzUsuńOh, I have never heard about this movie. I need to watch it...
UsuńGood photos from the movie! What kind of boots did you wear? Real German WW2? Could you post some pictures of them?
OdpowiedzUsuńNo, these boots are just a costume. They are not original.
Usuń