Homoseksualizm nabyty u nadzorczyń obozowych?

 

Zakazana miłość za drutami

"Nie potrafię sobie wytłumaczyć, jak to się stało, że związałam się z kobietami. Nigdy nie miałam takiej skłonności. Teraz nagle dociera do mnie, że jak widzę kobietę, która mi się podoba, to czuję do niej pociąg i wtedy nie jestem w stanie wytłumaczyć swoich dalszych zachowań. Jest to szczególnie widoczne, gdy taka kobieta przebywa w moim bezpośrednim sąsiedztwie".
Fragment zeznania nadzorczyni Anny Gerwing.
Ravensbrück, 2 kwietnia 1943 roku.

W dzisiejszych czasach ukazało się wiele książek, w których można przeczytać historie miłości między więźniami niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Niektóre z tych publikacji opisują intymne relacje pomiędzy więźniami a więźniarkami, inne poruszają kwestie związków między więźniarkami a esesmanami - mężczyznami z załogi obozowej. Większość z tych książek ma tło historyczne, jednak na potrzeby literatury, niektóre fakty zostały przeinaczone lub uwypuklone nad wyrost, aby wzbudzić jeszcze większe emocje u osób czytających. Osoby, które nie znają realiów obozowych, nigdy nie czytały regulaminów obowiązujących członków personelu SS, nie potrafią odróżnić gdzie kończy się prawda historyczna, a zaczyna fikcja literacka. Jest to ogromny problem, o którym informują Miejsca Pamięci oraz instytucje zajmujące się badaniem i edukacją Holokaustu. 

Na horyzoncie majaczy już nowy serial "Tatuażysta z Auschwitz", którego fabuła dotyczy zakazanej miłości za drutami obozu koncentracyjnego! Sceny, w których więzień całuje się z więźniarką w baraku, oboje spotykają się jakby nie istniały żadne odgórne przepisy poruszania się po terenie obozu - to wszystko wprowadza chaos do głów widzów i tylko utrwala fałszywe wyobrażenie o tym, czym były niemieckie obozy koncentracyjne. Owszem, zdarzały się takie "obozowe miłości", ludzie próbowali za wszelką cenę zaznać jakiejkolwiek bliskości cielesnej. Jednak w większości przypadków taki "związek" oznaczał wymienianie spojrzeń na odległość lub lekkich uśmiechów w czasie przemarszu kolumn do pracy. Mężczyźni-więźniowie nie mogli przebywać w bliskiej odległości przy kobietach-więźniarkach. A jeśli już przebywali, to wyłącznie w obecności kogoś z załogi SS, kto ich nadzorował. Wszelkie kontakty fizyczne były dla więźniów całkowicie zakazane! A jeśli już kogoś nakryto na złamaniu tego przepisu - był on poddawany bardzo surowej karze, która często mogła oznaczać osadzenie w karnej kompanii lub w bunkrze, w efekcie czego więźniowi groziła nawet śmierć. 

Kadr z filmu "Tatuażysta z Auschwitz", 2024

No dobrze, ale zapewne powiecie: przecież jest wiele relacji o esesmanach podglądających kąpiące się więźniarki w łaźni, albo próbujących je molestować lub wręcz gwałcić. Były to jednorazowe przypadki i w takim wielotysięcznym tłumie skoncentrowanym na określonym obszarze wcale nie było to niczym dziwnym, że zdarzały się aż tak ekstremalne sytuacje. Podobnie sprawa miała się w wypadku załogi SS. Także esesmani mieli zakaz zbliżania się do kwater nadzorczyń oraz nadzorczynie miały przykazane, aby nie przebywać w kwaterach esesmanów. Relacje pomiędzy członkami personelu SS miały mieć charakter jedynie służbowy. Recz jasna, zarówno jedna jak i druga strona nagminnie łamała ten przykaz i stąd możemy dziś czytać w relacjach byłych więźniów o "pijackich orgiach" jakie odbywały się w koszarach SS i o zataczających się nadzorczyniach przeprowadzających poranne apele. Wiele nadzorczyń zaszło w nieplanowane, pozamałżeńskie ciąże z esesmanami w trakcie swojej służby. Zazwyczaj oznaczało to zakończenie ich pracy na terenie obozu. 

Pisałam już parokrotnie o nadzorczyniach, które nie będąc pewnymi tego, kto jest ojcem dziecka, na własną rękę próbowały wykonać aborcję, która dla aryjskich kobiet była w Rzeszy Niemieckiej całkowicie zakazana. W obozie koncentracyjnym każdy ostatecznie pozostawał sam ze swoim "problemem". I nie ważne czy to był problem natury "niechcianego płodu" czy niezaspokojona potrzeba bliskości, którą kobiety-nadzorczynie chciały zapełnić wszelkimi możliwymi sposobami. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy, czyli do nabytego homoseksualizmu u nadzorczyń obozowych...  

Tak naprawdę był jeden typ nadzorczyń, którego panicznie bały się więźniarki. Nie chodziło o to, że dana nadzorczyni bije więźniarki lub chodzi z psem i szczuje go na kobiety. Nie chodziło też o strażniczki, które dociekliwie sprawdzały czy w pasiaku nie ma dziur, czy numer jest prosto naszyty, czy włosy nie wystają spod chustki lub czy zgadza się ilość kratek pościeli ułożonej na pryczy. Był jeden typ osobowości nadzorczyń obozowych, o którym żadna więźniarka nie chciała nawet myśleć, bo był tak straszny. Jednak groźba napotkania takiej nadzorczyni była bardzo realna w Ravensbrück. Zapewne domyślacie się, o jakim typie obozowej nadzorczyni chcę teraz napisać. 

Nadzorczyni Gerda Ernst, fotografia z Ravensbrück 

Były takie nadzorczynie, które wyszukiwały więźniarek i próbowały je molestować lub zachęcać do bliższych kontaktów tak, aby nikt postronny tego nie zobaczył. W obozach koncentracyjnych, a zwłaszcza w początkowym okresie istnienia obozu Ravensbrück, było wiele więźniarek aresztowanych w wyniku donosu za intymne kontakty z innymi kobietami. W Rzeszy Niemieckiej homoseksualizm zarówno męski jak i kobiecy był szczególnie mocno potępiany. I chociaż niemieckie lesbijki nie miały osobnej kategorii wśród więźniarek (nosiły czarne trójkąty na pasiakach w odróżnieniu do więźniów-mężczyzn, którym przypisano różowe trójkąty), to ich preferencje seksualne były ogólnie znane w obozie. Powszechnie wiedziano, która więźniarka jest lesbijką, kobiety specjalnie dobierały się w pary i próbowały "żyć ze sobą" w takim nieformalnym obozowym związku. 

Prawdopodobnie także i wśród nadzorczyń SS był pewien odsetek kobiet, które przejawiały skłonności homoseksualne. Możliwe, że część z nich miała już za sobą kontakty seksualne z innymi kobietami, a po faktycznym dojściu Hitlera do władzy i pod groźbą aresztu, zaprzestały takich kontaktów. Były też i takie nadzorczynie, których relacje tutaj przytoczyłam, mające pełną świadomość swoich potrzeb i próbujące za wszelką cenę wejść w intymne relacje z więźniarkami lub innymi nadzorczyniami. Czasami przez nieuwagę takiej nadzorczyni prawda wychodziła na jaw i wówczas sytuacja mogła obrócić się bardzo szybko przeciwko niej:

"Wówczas od dłuższego czasu pracowałam jako Anwaisung w Binsenkomando. Kilka dni wcześniej otrzymałam polecenie od nadzorczyni Schreiber, aby przejrzeć drewniane skrzynie ustawione na placu i dopilnować, żeby więźniowie odpowiedzialni za ogrzewanie baraków nie brali tych skrzyń na podpałkę. Przechodząc między skrzyniami nagle zauważyłam nadzorczynię Gerwing i więźniarkę Schömbs. Obydwie stały blisko siebie, a Schömbs obejmowała nadzorczynię Gerwing za szyję. Kiedy strażniczka Gerwing mnie zauważyła, zawstydziła się i odepchnęła Schömbs od siebie. Natychmiast zawróciłam, wróciłam do baraku i poinformowałam nadzorczynię Ernst o tym co widziałam".
Fragment zeznania więźniarki Hedwig Kersten, nr 4350, Ravensbrück 29 marca 1943 roku.

Dzień po powyższym zeznaniu, także nadzorczyni Gerda Ernst złożyła swoje krótkie zeznanie przed sądem SS na terenie obozu Ravensbrück. To, co powiedziała jest niezwykłe i szokujące, kiedy pomyślimy, co działo się za zamkniętymi drzwiami w domach nadzorczyń na osiedlu SS:

"Już dawno temu od innych nadzorczyń słyszałam, że Gerwing jest lesbijką. Nadzorczynie, które mi to mówiły, pracowały razem z Gerwing w zakładach Heinkel i stamtąd ją znały. Ja sama pewnego dnia znalazłam się w nienaturalnej sytuacji z nadzorczynią Gerwing. Przyszła do mojego mieszkania w domu nr IV w lutym 1943 roku - nie potrafię już podać dokładnego dnia - i poprosiła o pożyczenie bluzki. Po chwili rozmowy powiedziałam Gerwing, że jestem zmęczona i chcę iść spać. Chciałam się z nią pożegnać słowami: 'Chcę iść teraz spać'. Ona zamiast wyjść z pokoju kazała mi się po cichu rozebrać. Jednak nie rozebrałem się w tych okolicznościach, tylko usiadłam na skraju łóżka i chciałem poczekać, aż wyjdzie. Gerwing podeszła do mnie i dotknęła mnie w niewłaściwy sposób, chwytając moje piersi. Kiedy jej tego zabroniłam, Gerwing opuściła mój pokój. Od tamtego czasu już do mnie nie przychodziła".
Fragment zeznania Gerdy Ernst z dnia 30 marca 1943 roku w Ravensbrück.

2 kwietnia 1943 roku przesłuchana została więźniarka Susanna Schömbs. Jej zeznania rzuciły jeszcze więcej światła na to, jakie relacje łączą ją ze strażniczką Gerwing:

"Od około pięciu tygodni przydzielona byłam do komanda tkania mat. Więźniarka Hedwig Kersten była przydzielona do tego komanda jako Anweisung. Często zabierała mnie ze sobą na plac, gdzie składowano skrzynie i tam spotykała się z nadzorczynią Gerwing. Tutaj paliłyśmy papierosy. Często dochodziło do kłótni między więźniarką Kersten a nadzorczynią Gerwing, która wypominała jej, że jest bardziej lojalna wobec nadzorczyni Ernst, a ją oszukiwała. Nadzorczyni Gerwing i więźniarka Kersten mówiły sobie po imieniu (oficjalnie mówienie do nadzorczyni bez użycia formy 'Sie' - pani, było zabronione - przyp. J.Cz.). Potem doszło do tego, że obie się pokłóciły i przestały ze sobą rozmawiać. Od tego czasu zaczęłam spotykać się sam na sam z nadzorczynią Gerwing za skrzyniami. Gerwing powiedziała mi, że to, co dawała Kersten, teraz będzie mi dawać. Codziennie dostałam więc od niej chleb, papierosy, a nawet krem do skóry. Z biegiem czasu rozwinęła się między nami przyjacielska relacja, całowałyśmy się i mówiłyśmy sobie na 'ty'. Kiedy się całowałyśmy, Gerwing zawsze była bardzo podniecona, chwytała mnie za piersi, a raz mocno mnie do siebie przycisnęła i cała się trzęsła. Pocałowałam ją jeszcze raz i dotknęłam jej piersi, ale nie dotykałam jej narządów płciowych. Jestem przekonana, że nadzorczyni Gerwing jest lesbijką. Ja jestem całkowicie normalna, jestem żonata i mam dziecko. Znoszę te nieprzyzwoite zachowania, bo zawsze dostaję chleb od nadzorczyni Gerwing oraz papierosy, a potrzebuję dużo palić".
Fragment zeznania Susanny Schömbs, 2 kwietnia 1943 roku w Ravensbrück.

W sprawie przesłuchano zarówno obie nadzorczynie, jak i dwie niemieckie więźniarki. Między kobietami doszło do nieukrywanej rywalizacji i każda z nich chciała uzyskać dla siebie inne względy. Nadzorczyni Gerwing chciała podporządkować sobie więźniarki i uzależnić je od siebie, wykorzystując je fizycznie. Natomiast więźniarki będąc w pobliżu nadzorczyń wiedziały, że mogą liczyć na ich przychylność i zdobyć więcej jedzenia oraz papierosów. Był to klasyczny układ współzależności obozowej, związek poliamoryczny, w którym każda ze stron czerpała dla siebie korzyści. Jednak w tym układzie doszło do kłótni i zazdrości pomiędzy kobietami, skutkiem czego każda z nich zaczęła zeznawać przeciwko sobie nawzajem. 

5 kwietnia 1943 roku więźniarka Kersten również zeznała przeciwko nadzorczyniom:

"Od półtora roku pracowałam jako Anweisung w komandzie tkania mat. Od nadzorczyni Schreiber otrzymałam polecenie, aby sprawdzać na placu, gdzie składowano skrzynie, czy więźniowie ich nie niszczą na opał. Przy każdej takiej kontroli towarzyszyła mi nadzorczyni Gerwing i chodząc za skrzyniami dawała mi regularnie papierosy. Nadzorczyni sama także paliła przy mnie. Była tam też więźniarka Schömbs, która również otrzymywała od nadzorczyni papierosy. To właśnie za skrzyniami złapała mnie nadzorczyni Gerwing po raz pierwszy, pocałowała mnie i dotknęła moich piersi. Zameldowałam o tym natychmiast do nadzorczyni Ernst. (...) Łącznie spotkałam się z nadzorczynią Gerwing 3-4 razy za skrzyniami, doszło między nami tylko do wymiany pocałunków, nadzorczyni Gerwing nie dotykała moich narządów płciowych. Dotykała moich piersi i zawsze była bardzo podniecona. Któregoś dnia znalazłam się pod nadzorem Gerwing wraz z czterema innymi więźniarkami. Przewoziłyśmy ciężarówką papiery do spalenia. W czasie podróży nadzorczyni Gerwing próbowała włożyć rękę pod moją sukienkę, ale opierałam się mówiąc, że inne więźniarki to zobaczą. Ponieważ byłam bardzo zawstydzona i zarumieniona z powodu zachowania nadzorczyni Gerwing, zapytała mnie, co jest ze mną nie tak, to wszystko było ludzkie, a ona po prostu taka była. (...)
Kiedy zostałam upomniana, przyznałam się do palenia papierosów w pokoju służbowym w obecności nadzorczyni Ernst. Dostałam je od niej. Ona sama również ze mną paliła. Kiedyś w obecności nadzorczyni Gerwing położyłam rękę na ramieniu nadzorczyni Ernst, która siedziała na krześle. Zapaliłyśmy razem papierosa. Aby zdenerwować Gerwing, nadzorczyni Ernst nagle wstała i pocałowała mnie w policzek ze słowami: 'Jesteś teraz moją ulubienicą'. Następnie nadzorczyni Gerwing opuściła pokój, a ja wkrótce też wyszłam. Poza tym wydarzeniem nadzorczyni Ernst już mnie nie całowała ani nie dotykała w nieprzyzwoity sposób. Byłam po imieniu z nadzorczynią Gerwing, ale nie z nadzorczynią Ernst".
Fragment zeznania Hedwig Kersten, 5 kwietnia 1943 roku w Ravensbrück.

Nadzorczyni Anna Gerwing oraz Gerda Ernst zostały ostatecznie ukarane, a sprawa miała swój finał w sądzie. 29 lipca 1943 roku wyrokiem sądu SS w Berlinie nadzorczyni Gerwing otrzymała wyrok jednego roku więzienia, natomiast nadzorczyni Ernst cztery tygodnie aresztu. Można powiedzieć, że wyroki były niewspółmiernie niskie do przewinienia tych kobiet. Oprócz różnych sytuacji związanych z molestowaniem seksualnym więźniarek oraz odgórnym pozwoleniem na dotykanie przez więźniarki ich ciał, obie strażniczki złamały wiele innych punktów regulaminu obozowego: dawały swoim zaufanym więźniarkom jedzenie i papierosy, przenosiły nielegalnie korespondencję omijając procedurę obozowej cenzury, a także dawały więźniarkom elementy własnej biżuterii. 

Dokumenty procesowe dotyczące tych dwóch nadzorczyń spuszczają zasłonę milczenia, jaka do tej pory uniemożliwiała nam zobaczenie tego, co działo się pomiędzy żeńskim personelem SS a więźniarkami. Tutaj trzeba też wyraźnie podkreślić: obie więźniarki, które zamieszane były w tą aferę, miały niemiecką narodowość! Jeśli już natrafi się na opisy dotyczące intymnych relacji między nadzorczynią a więźniarką, w większości przypadków będzie to niemiecka więźniarka funkcyjna. Czy w obozach koncentracyjnych niemieckie nadzorczynie zatajały swój homoseksualizm czy może była to cecha nabyta w trakcie ich służby? Na to pytanie nie uda się jednoznacznie odpowiedzieć. Jedno jest pewne: seksualna przemoc ze strony nadzorczyń kierowana do więźniarek była jeszcze jednym elementem fizycznego terroru stosowanego wobec osadzonych kobiet.  

Zeznania nadzorczyń oraz więźniarek zostały przetłumaczone z języka niemieckiego.
Dokumenty pochodzą z "teczek personalnych SS-manek z KL Ravensbrück".
Sygnatura: IZ-14/2


Zobacz też:

Komentarze

Prześlij komentarz


Popularne posty:

Translate