"Raport Pileckiego": zwłoki na planie filmowym
Jednym z najtrudniejszych wyzwań, jeśli chodzi o zrobienie filmu fabularnego o tematyce obozowej, jest pokazanie ludzkich zwłok. To nie żadna tajemnica, że w obozach koncentracyjnych było dużo, bardzo dużo martwych ciał. Każdy więzień czy osoba z personelu załogi, stykali się z ludzkimi zwłokami każdego dnia. Ich widok był codziennością i zrósł się z krajobrazem obozu. Zwłoki były wszędzie: w barakach, na apelach, w polu, gdzie pracowali więźniowie, na drogach w czasie przemarszu kolumn, na ulicach obozowych, w wagonach towarowych przywożących nowych więźniów, a także w komorach gazowych i krematoriach.
Jak rozwiązać problem realistyczności zwłok na planie filmowym? Do czasu, kiedy sama nie byłam obecna przy produkcji "Raportu Pileckiego", nie miałam pojęcia, jak rozwiązuje się ten problem. Przecież dziś nikt ze statystów nie rozbiera się do naga i nie kładzie na taczce udając martwą osobę! I tak pewnego dnia, kiedy byłam na planie zdjęciowym, zauważyłam liczne worki leżące na ziemi. Już samo to wyglądało makabrycznie, a z jednego z worków wystawała ludzka głowa... I oto cały sekret ludzkich zwłok: są to silikonowe manekiny, specjalnie odlane oraz uformowane w ludzkie ciała, które można układać w dowolnej pozycji, a także ubierać czy malować, aby wyglądały jeszcze realniej.
Produkcje filmowe mogą te manekiny wypożyczać i jak zapewne się domyślacie, są różne wersje tych manekinów: męskie, kobiece, zapewne nawet dziecięce. Na naszym planie filmowym było wiele scen, w których można było zobaczyć zwłoki. Jako konsultant udzielałam wskazówek, gdzie te martwe ciała mogły się znaleźć oraz jak były przewożone na terenie obozu Auschwitz. Do przewozu zwłok więźniów najczęściej wykorzystywano różnego rodzaju rolwagi i taczki, czasem duże wozy.
Poniżej przedstawiam swoje opracowanie dotyczące zwłok w obozie Auschwitz, poparte zdjęciami oraz ilustracjami byłych więźniów, którzy z dość dużą dokładnością zapisali w wizualnej formie wszystko to, co dotyczyło ludzkich zwłok w obozie. Tego typu opracowania musiałam przygotowywać jako konsultant ds. obozu Auschwitz:
I na koniec, jedyna scena z naszego filmowego krematorium. Tego dnia na planie zdjęciowym obecna była nawet straż pożarna, gdyż ogień w filmowym krematorium był autentyczny. Ujęcie weszło do filmu, a teraz odsłaniam kulisy tego, jak to ujęcie zostało zrealizowane:
Komentarze
Prześlij komentarz