"Raport Pileckiego": transport do obozu Auschwitz

Z pewnością na to czekaliście: "Raport Pileckiego" od 13 grudnia 2023 roku jest dostępny na platformie Netflix! Zapraszam do oglądania oraz do przeczytania serii moich wpisów na temat tego filmu. Miałam przyjemność pracować przy tej produkcji jako osoba z pionu scenograficznego, udzielałam także konsultacji w sprawach samego obozu Auschwitz. Na blogu opisuję jak wyglądała praca przy tej wysokobudżetowej produkcji, a także co udało się zrobić, a czego niestety nie udało się dopracować. Zawsze jestem dość krytyczna jeśli chodzi o filmy fabularne z obozami koncentracyjnymi w tle, tym razem będzie tak samo! 

Zaczniemy od początku, czyli od ujęć pokazujących pierwsze chwile Witolda Pileckiego w obozie Auschwitz. Jest tutaj dużo do omówienia, nie zabrakło też kilku dość sporych błędów, o których napiszę, żebyście mieli świadomość jak bardzo nawet drobne szczegóły potrafią przykuć uwagę znawców tematu. Zanim pojawiły się pierwsze sceny z transportem więźniów, przez ułamek sekundy można zobaczyć przedramię Witolda, który wspominając o tym, że był więźniem obozu Auschwitz pokazuje swój numer obozowy. W rzeczywistości więźniów tatuowano na lewym przedramieniu, a sam numer powinien być odwrócony do góry nogami względem osoby patrzącej. Numer tatuowali więźniom inni więźniowie, więc pisali oni patrząc od swojej strony. W filmie numer obozowy Witolda jest wytatuowany na prawym przedramieniu.



Następnie widać sekwencję ujęć z otwierania wagonów towarowych oraz wyładowywania nowych więźniów. Takie sceny są typowe dla filmów holokaustowych z obozem koncentracyjnym jako głównym miejscem akcji. Mamy tutaj: nocną scenerię, ujadające psy, kordon esesmanów i tłum nowych więźniów w cywilnych ubraniach. Mężczyźni skaczą z wysokiej platformy pociągowej  i są brutalnie bici przez więźniów funkcyjnych. Tłum kłębi się przez całą drogę do obozu, więźniowie są poganiani i bici, kilku z nich nawet zostaje śmiertelnie postrzelonych. Tutaj pojawia się kolejny błąd logistyczny. Po wyjściu z wagonów wszyscy więźniowie powinni ustawić się w kolumnie po pięć osób w rzędzie. Takie były przepisy obozowe! W filmie tego nie ma, a więźniowie po prostu są pędzeni do obozu, byle jak najszybciej znaleźć się w jego obrębie. 

Tak o tej chwili pisał sam Witold Pilecki:

"Około 10 wieczór (godzina 22.00) pociąg się zatrzymał w jakimś miejscu i dalej już nie jechał. Słychać było krzyki, wrzask, otwieranie wagonów, ujadanie psów. To miejsce we wspomnieniach moich nazwałbym momentem, w którym kończyłem ze wszystkim, co było dotychczas na ziemi i zacząłem coś, co było chyba gdzieś poza nią. Nie jest to silenie się na jakieś dziwne słowa, określenia. Przeciwnie – uważam, że na żadne słówko ładnie brzmiące, a nieistotne, wysilać się nie potrzebuję. Tak było. W głowy nasze uderzały nie tylko kolby esesmanów – uderzało coś więcej. Brutalnie kopnięto we wszystkie nasze pojęcia, do których myśmy się na ziemi przyzwyczaili (do jakiegoś porządku rzeczy – prawa). To wszystko wzięło w łeb. Usiłowano uderzyć możliwie radykalnie. Załamać nas psychicznie jak najszybciej.
Zgiełk i jazgot głosów zbliżał się stopniowo. Nareszcie gwałtownie otwarto drzwi naszego wagonu. Oślepiły nas reflektory skierowane we wnętrze.
– Heraus! rrraus! rrraus! – padały wrzaski, a kolby esesmanów spadały na ramiona, plecy
i głowy kolegów.
Należało szybko znaleźć się na zewnątrz. Skoczyłem i wyjątkowo nie dostałem kolbą; stając w piątki trafiłem w środek kolumny. Zgraja esesmanów biła, kopała i robiła niesamowity wrzask:„zu Fünfe!” Na stojących na skrzydłach piątek, rzucały się psy, szczute przez żołdaków. Oślepieni reflektorami, pchani, bici, kopani, szczuci psami, raptownie znaleźliśmy się w warunkach, w jakich wątpię, by ktoś z nas był kiedykolwiek. Słabsi byli oszołomieni do tego stopnia, że naprawdę tworzyli bezmyślną grupę".
rtm. Witold Pilecki "Raport z Auschwitz", 1945





Władysław Siwek, również były więzień obozu Auschwitz namalował po wojnie duży obraz zatytułowany "Zugang w 1940 roku". Przedstawił na nim scenę przybycia nowego transportu do obozu. Z pewnością ta scena jest zupełnie inna od znanych Wam klasycznych ujęć z rampy w obozie Birkenau. Zastanawiacie się, gdzie we wrześniu 1940 roku przyjeżdżały transporty z nowymi więźniami Auschwitz? Otóż przyjeżdżały one na bocznicę kolejową nieopodal obozu. Znajdował się tam dużych rozmiarów budynek Monopolu Tytoniowego. Dziś w tym miejscu swoją siedzibę ma Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Oświęcimiu.  

Władysław Siwek, "Zugang w 1940"
Źródło: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau

W filmowej scenie z przyjęcia transportu razi mnie brak ustawiania więźniów w przepisowych piątkach, a także dziwna statyczność esesmanów/wartowników. Widać ich stojących w kordonie po prawej stronie kadru i wykazują oni nietypowy spokój na widok nowego transportu. Na obrazie Władysława Siwka można od razu zauważyć brutalność esesmanów, którzy biją kolbami karabinów więźniów po głowach. W filmie pierwsze skrzypce w tym zachowaniu wiedli więźniowie funkcyjni. 

Poniżej ta sama sytuacja została przedstawiona na obrazie Jana Komskiego, który swoje wspomnienia z przyjazdu do obozu namalował dopiero w 1990 roku. Ten obraz także ma tytuł "Zugang". Tutaj warto zauważyć, że część bloków w obozie macierzystym była parterowa. Wieże strażnicze natomiast zostały błędnie namalowane, w 1940 roku nie było aż tam masywnych wież, właściwie nie było w ogóle wieżyczek, te pojawiły się dopiero w połowie 1941 roku i były to raczej prowizoryczne tzw. "zwyżki". Duże wieże strażnicze mające 7 metrów wysokości postawiono dopiero pod koniec 1943 roku!

Jan Komski, "Zugang"
Źródło: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau

Obecność psów służbowych chodzących z wartownikami pomiędzy drutami też jest wątpliwa: we wrześniu 1940 roku jeszcze nie wprowadzono regularnej psiej kompanii w obozie Auschwitz, a samo ogrodzenie obozu posiadało tylko jeden rząd słupów w drutami. Dopiero na wiosnę 1941 roku w obozie Auschwitz postawiono drugi rząd słupów z drutami. W filmie od razu zbudowano pełne ogrodzenie, jednak jest ono tak bardzo charakterystycznym skojarzeniem z Auschwitz, że umysł człowieka na samo słowo "Auschwitz" od razu widzi dwa rzędy drutów ze słupami. Tak samo psy wartownicze. Obecność szczekających psów zbyt mocno wpisała się w filmowe wizerunki Auschwitz, aby ich mogło tu nie być. 

Podcast "Pierwsze chwile w obozie Auschwitz":

Podcast "Pierwsze chwile w obozie Auschwitz"
Źródło: Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau (YouTube)

We wrześniu 2023 roku przyjechałam do Oświęcimia i specjalnie na potrzeby tego bloga zrobiłam kilka zdjęć z terenu Wyższej Szkoły Zawodowej. Można tam zobaczyć niewielki pomnik i tablicę poświęconą Witoldowi Pileckiemu, który jest dziś patronem tej uczelni:






Cała sekwencja przyjęcia nowego transportu jest ukazana w bardzo ciemnych barwach i to dosłownie, gdyż akcja dzieje się w nocy. Po przekroczeniu bramy z napisem Arbeit macht frei, więźniowie wysłuchują krótkiego przemówienia komendanta obozu, który stoi na... szubienicy. Tak, na głównej ulicy obozowej reżyser postawił przenośny model szubienicy, odpowiadający temu, jaki stał na dziedzińcu między blokami 10 i 11. Pisałam w sprawie tej szubienicy do osób mających bezpośredni kontakt z reżyserem, jednak ta szubienica uparcie stała przez cały czas zdjęć z obozem Auschwitz. Bardzo proszę więc mnie nie krytykować, że konsultant dopuścił do tego, aby szubienica stała w miejscu, w którym nigdy nie stała ani stać nie powinna - wizja reżysera tutaj wygrała z logiką i faktami historycznymi...



Dobrze, że pokazano ujęcia z ciągniętymi na paskach zwłokami mężczyzn, których zastrzelono na tym krótkim odcinku między rampą wyładowczą, a samym obozem. W czasie tego kilkunastominutowego przemarszu, wielu więźniów zmarło zanim jeszcze na dobre przekroczyli bramę obozu! Wspominał o tym nawet Pilecki w swoim "Raporcie":

"Pędzono nas przed siebie, ku większej ilości skupionych świateł. W drodze kazano jednemu z nas biec do słupa w bok od drogi i zaraz w ślad za nim puszczono serię z peema. Zabito. Wyciągnięto z szeregu dziesięciu przygodnych kolegów i zastrzelono w marszu z pistoletów, w ramach „odpowiedzialności solidarnej” za „ucieczkę”, którą zaaranżowali sami esesmani. Wszystkich jedenastu ciągnięto na rzemieniach uwiązanych do jednej nogi. Drażniono psy skrwawionymi trupami i szczuto je na nich. Wszystko to robiono przy akompaniamencie śmiechu i kpin".
rtm. Witold Pilecki "Raport z Auschwitz", 1945

Jest jeszcze taka jedna sprawa, która pewnie będzie szokująca dla większości: otóż początkowo więźniowie nie wchodzili do obozu przez bramę z tym sławnym napisem, tylko wchodzili głównym wejściem, które znajdowało się między blokami komendantury obozu, a domem komendanta obozu (czyli dziś od ulicy Legionów), następnie skręcali w lewo między blokami komendantury i administracją. Między sierpniem a październikiem 1940 roku rozpoczęto wymianę całego ogrodzenia - z drewnianych słupów na betonowe i wówczas zaprojektowano, wykonano i umieszczono słynny napis nad nową bramą wejściową do obozu. W "Raporcie Pileckiego" mamy więc od razu stan ogrodzenia obozowego odpowiadający temu z wiosny 1941 roku, natomiast o wyglądzie bloków i kuchni napiszę osobny post. 




Film w czasie produkcji dość wiernie trzymał się pierwowzoru "Raportu". Każda scena, którą udało się nakręcić w ciągu kalendarzowego roku (!!!) odpowiadała temu, co Pilecki spisał po wojnie. Niestety, większość scen z obozem Auschwitz została okrojona, sama byłam zdziwiona jak wiele niesamowicie realistycznych ujęć nie zostało opublikowanych w ostatecznej wersji filmu. Wielka szkoda! Postaram się w kolejnych wpisach dodać kilka zdjęć z ekranu podglądowego z ujęciami, które nie weszły do filmu bo i tutaj warto je omówić i pokazać. Z samych tylko scen obozowych można byłoby zmontować osobny film edukacyjny o Auschwitz, który trwałby 8 godzin... jeśli nie dłużej. 

"Zbliżaliśmy się do bramy, umieszczonej w ogrodzeniu z drutów, na której widniał napis: 'Arbeit macht frei'. Później dopiero nauczyliśmy się go dobrze rozumieć. Za ogrodzeniem, rzędami ustawione były murowane budynki, wśród których widniał rozległy plac. stojąc wśród szpaleru esesmanów, przed samą bramą, doznaliśmy na moment większego spokoju. Odpędzono psy, kazano nam wyrównać piątki. Tutaj liczono nas skrupulatnie – na końcu doliczając ciągnione trupy. Wysoki, wtedy jeszcze pojedynczy płot z drutu kolczastego i brama pełna esesmanów nasunęły mi mimowolnie, czytany kiedyś aforyzm chiński: 'Wchodząc, pomyśl o odwrocie, a wychodzić będziesz cało...'. Uśmiech ironiczny zrodził się gdzieś we mnie i przygasł... na co to tutaj się przyda...".
rtm. Witold Pilecki "Raport z Auschwitz", 1945



Mam nadzieję, że moje wpisy i analiza filmu "Raport Pileckiego" są dla Was ciekawymi informacjami, zwłaszcza, że mogę podeprzeć się własnymi wspomnieniami z pracy na planie filmowym i obszernym materiałem archiwalnym, który zgromadziłam na potrzeby tego filmu. Udało mi się też udokumentować etapy pracy i budowy niektórych makiet i elementów scenografii. W ostatecznej wersji filmu możecie wszystkiego nie zauważyć, bo większość z tych elementów była zbyt mała lub w ogóle nie została zapisana w końcowej wersji filmu. Już wkrótce ponownie spotkamy się z filmowym Pileckim!


Zobacz też:

Komentarze

Popularne posty:

Translate