"Po raz ostatni przesyłam wam swoje myśli..."

11.12.1945: Z Lüneburga do Hameln

O tym, co działo się z Irmą Grese w dniu 11 grudnia 1945 roku, na dwa dni przed śmiercią, wiemy dość dobrze z kilku źródeł: oficjalnego dokumentu podpisanego przez gubernatora aresztu w Lüneburgu, Petera Claphama; z kilku archiwalnych fotografii wykonanych w momencie wyprowadzania skazanych z aresztu i ich wsiadania do wojskowych ciężarówek (zdjęcia dołączyłam do niniejszego wpisu); z listu Irmy Grese do rodzeństwa, który napisała 11 grudnia, jeszcze w nocy oraz ze słów Helene Grese z 1987 roku, kiedy wspomniała chwilę pożegnania ze swoją siostrą. Mamy więc ukazany ten dzień z kilku  perspektyw: brytyjskich żołnierzy kierujących aresztem i odpowiedzialnych za transfer więźniów, ze strony samej Irmy Grese, a także jej młodszej siostry, Helene. Warto omówić każdy z tych dokumentów, który składa się na całość obrazu wydarzeń z przeszłości. 

Josef Kramer jest wyprowadzany z aresztu w Lüneburgu, 11.12.1945.
Brytyjski oficer w czarnym berecie to Peter Clapham.
Peter Clapham Collection,  Acc. No. 19810899-001_464

Badając czyjąś biografię trzeba dotrzeć do wszystkich możliwych źródeł i nie opierać się tylko i wyłącznie na tym, co przeczytało się w jakiejś książce czy artykule prasowym. Wydarzenia z grudnia 1945 roku, pokazują wyraźnie, co działo się ze skazanymi zbrodniarzami i jak oni sami przygotowywali się do własnej śmierci. Zapewne w pełni mógłby to zrozumieć tylko ktoś, kto byłby w podobnej sytuacji. Jedyne, co można dziś zrobić, kiedy od tamtych wydarzeń oddziela nas 80 lat różnicy, to pokazać te dokumenty i je przeanalizować.  

Chciałabym przedstawić pierwszy dokument z dnia 11 grudnia 1945 roku, który został wystawiony dla każdej z jedenastu skazanych osób, które w tamtym dniu zostały przetransportowane z aresztu w Lüneburgu do więzienia w Hameln na wykonanie egzekucji. 

"Order for transfer of prisoner: Irma Grese"
Canadian War Museum, Peter Clapham Collection,
Acc. No. 19810899-001_28

W dokumencie z aresztu w Lüneburgu można przeczytać, że:

"Niniejszym nakazuje się przeniesienie Irmy Grese, więźniarki przebywającej obecnie w Landger. Gefgs. Lüneburg, do Zuchthaus Hameln, gdzie zostanie ona poddana postępowaniu zgodnie z warunkami pierwotnego wyroku skazującego, który zostanie przekazany wraz z więźniarką w momencie przeniesienia i będzie służył jako upoważnienie do przetrzymywania więźniarki zgodnie z jego warunkami. 

Następujące dokumenty będą towarzyszyć więźniowi: 
Oczekuje się na wydanie postanowienia sądowego".

Elisabeth Volkenrath, Irma Grese oraz Johanna Bormann są wyprowadzane z aresztu, 11.12.1945. Peter Clapham Collection,  Acc. No. 19810899-001_457

Ten konkretny dokument, podpisany przez Petera Claphama, został przygotowany w trzech kopiach, po jednym egzemplarzu dla różnych wydziałów B.A.O.R. Jedna z tych kopii znajduje się obecnie w zasobach Archiwum Państwowego Dolnej Saksonii - Głównym Archiwum Państwowym w Hanowerze, pod sygnaturą: "Nds. Lüneburg, Acc. 70/84, Nr 3". Skąd o tym wiem? Ponieważ pierwszy raz zobaczyłam ten dokument w 2016 roku na wystawie w Miejscu Pamięci Bergen-Belsen, w segregatorze dotyczącym biografii Irmy Grese. Zrobiłam zdjęcie strony z tym dokumentem i na kopii z archiwum w Hanowerze dopisano jeszcze adnotację "Am 11.1245 12:00 Uhr Hof. Zuchts. Hameln", co można rozumieć jako informację, że 11 grudnia 1945 roku o godzinie 12:00 skazani zostali przyjęci w więzieniu Hameln. 

Opis dokumentu brzmi: "Rozkaz o monitorowaniu więźniów z 11 grudnia 1945 r. Postanowienie dotyczy przeniesienia Irmy Grese z więzienia Sądu Krajowego w Lüneburgu do więzienia w Hameln w celu wykonania na niej kary śmierci". 

Jedna z kopii dokumentu z dnia 11 grudnia 1945 roku znajduje się
na wystawie w Miejscu Pamięci Bergen-Belsen.

Brytyjczycy w dalszym ciągu rozpatrywali sposób utylizacji ciał powieszonych zbrodniarzy. Kiedy Irma Grese była przewożona do więzienia w Hameln, w tym samym czasie trwały intensywne ustalenia pomiędzy Kwaterą Główną B.A.O.R., wydziałem ds. cywilnych a Sekcją Karną, mające na celu wybranie odpowiedniego sposobu pochówku ciał straconych osób. Egzekucje zaplanowano na dzień 12 grudnia 1945 roku, pozostało więc niewiele czasu na podjęcie ostatecznej decyzji. 

"Burial of War Criminals", The National Archives,  FO 1060/239.

11 grudnia 1945 roku Biuro Głównej Kwatery B.A.O.R., a dokładniej zastępca Rządu Wojskowego na strefę brytyjską, generał Brian Robertson podjął odgórną decyzję dotyczącą tego, co stanie się z ciałami powieszonych osób w więzieniu Hameln. W dokumencie z zasobów "The National Archives" pod sygnaturą "FO 1060/239" można przeczytać:

"1. Zwracamy uwagę na pismo Wydziału I. A. & C. INTR/4300/9/HQ z dnia 8 grudnia 1945 roku, w którym stwierdza się, że Wydział I. A. & C. nie popiera pochówku na morzu jako odpowiedniej metody usuwania zwłok zbrodniarzy wojennych. 

2. W związku z uwagami I. A. & C. oraz Wydziału Politycznego dotyczącymi naszego sygnału CCG/13055 (HQ/3056/Sec.P) DTO 011830A, podjęto decyzję, że ciała straconych zbrodniarzy wojennych zostaną pochowane bez rozgłosu i ceremonii, bez żadnych znaków wskazujących miejsce ich pochówku, w niepoświęconej ziemi na terenie więzienia".

Budynek sądu krajowego i areszt w Lüneburgu. Luty 2016

W zasobach "The Wiener Library London" jeszcze do niedawna była dostępna transkrypcja wywiadu z Helene Grese, młodszą siostrą Irmy Grese z 1987 roku, który przeprowadził z nią Peter Wiebke. Niestety, pan Wiebke wycofał zgodę na otwarty dostęp do tego wywiadu, dlatego korzystając z okazji przedstawiam fragment dotyczący wypowiedzi Helene odnośnie pożegnania z Irmą Grese w chwili wyprowadzania skazanych z aresztu i ich załadunku do wojskowych ciężarówek. Z pewnością ten moment był dla rodzeństwa Grese najtrudniejszy: ich ostatnie pożegnanie. Trzeba mieć na uwadze ogólną atmosferę, jaka panowała w tamtej chwili: mieszkańcy Lüneburga tłumnie ustawili się wzdłuż ulic przylegających do aresztu i zapewne kierowali złowieszcze słowa w kierunku skazanych. Ludziom niezwiązanymi bezpośrednio ze skazanymi trudno było zrozumieć, że rodziny osób wywożonych na egzekucję przeżywały wtedy największy dramat swojego życia. 

Fragment transkrypcji wywiadu z Helene Grese z 1987 roku.
Wywiad przeprowadził Peter Wiebke. 
Źródło: The Wiener Library London, OSP 1240.
Aktualnie dokument nie jest dostępny do wglądu!

Oto jak tamte wydarzenia zapamiętała Helene Grese:

"Wiedzieliśmy dokładnie, co dzieje się w więzieniu. Kiedy pewnego wieczoru ponownie tam poszliśmy – było to po ogłoszeniu wyroku – przyszedł strażnik i powiedział: 'Jutro ich zabiorą! Jutro zostaną wywiezieni!'. Dopiero wtedy, moja siostra Lieschen również przyjechała ze strefy wschodniej, spróbowaliśmy znaleźć panią Kramer. Powinna być teraz w Lüneburgu, w hotelu. W ten sposób udało nam się następnego dnia pożegnać. Machaliśmy rękami i tak dalej. Bardzo szybko wymieniliśmy jeszcze kilka listów. To było straszne! Prawie zostałam przejechana przez czołg.

Wszystko było już ustalone, ona stoi tam i macha, żegna się, a ludzie wokół nie mają o niczym pojęcia, zawsze spotykałyśmy się w tym samym miejscu, gdzie mogłyśmy się widzieć, kiedy ich przewożono. Tylko dzisiaj, ostatnim razem, chyba coś krzyknęłam i ludzie mnie złapali i zabrali na policję. Policja wiedziała jednak, że tam jestem i najpierw próbowała uspokoić ludzi. W międzyczasie moja siostra i pani Kramer wyszły na zewnątrz. Wkrótce mogłam odejść.

Skazani natychmiast zostali przewiezieni do Hameln".

To bardzo prawdopodobne, że Helene Grese coś krzyknęła w stronę Irmy Grese lub wojskowych ciężarówek. Bardzo możliwe, że próbowała biec za konwojem, ale została złapana przez policyjny patrol. Mieszkańcy Lüneburga wiedzieli doskonale, kim jest Helene - znali jej twarz z procesu sądowego i pamiętali, że po ogłoszeniu wyroków często przychodziła do aresztu, aby odwiedzić swoją siostrę. 


Treść listów Irmy Grese została pierwotnie zamieszczona w pracy naukowej autorstwa Claudii Taake w 1998 roku. Oto treść listu Irmy Grese z dnia 11 grudnia 1945 roku, który napisała w nocy, a tak naprawdę nad ranem kiedy było jeszcze ciemno, w areszcie w Lüneburgu:

"11. Dezember 1945 

Meine treuen innig geliebten Geschwister!

Zum letzten Mal darf ich Euch meine Gedanken schicken. Es ist die Stunde gekommen,wo es nur noch Minuten sind, die ich leiblich in Eurer Nähe weile darf. Alles geht einmal dem Ende entgegen, somit jetzt auch ich. Ich kann nicht an Tanten und Onkel schreiben, denn es hat Eile und darum seid bitte so gut und tut ihr das, was ich jetzt versäume, schreibt. Mir ist nicht so, als ob ich in den Tod gehen soll, sondern als ob ich zu jemanden geschickt werde, der mit großer Sehnsucht auf mich wartet. Kein Zeichen der Todesangst macht sich in meinem heißgeschlagenen Herzen bemerkbar!

Lieschen und Leni, für all Eure schweren Opfer, welche Ihr freudig für mich hergabt, danke ich Euch zum letzten mal. Wenn ich Euch noch meine letzte Bitte anvertrauen darf, so bitte ich Euch, genau so stolze Deutsche zu bleiben, wie bisher, nie wankelmütig oder verzweifelt Euer Herz zu zeigen, sondern Trotz und unerbittliche Liebe unserem geliebten Vaterlande zu erweisen. Das sind immer meine Grundsätze gewesen und ich nehme diese mit in den Tod. Ich weiß, jeder Mensch ist nicht gleich. Doch Ihr seid doch meine geliebten Geschwister, drum möchte ich mit diesem heiligen Glauben mein zu hartes Schicksal genauso stolz und trotzig über mich ergehen lassen. Ich bitte Euch, Vati, Alfred, Otto, Mutti, alles mitzuteilen und sie alle sollen es mir nicht nachtragen, daß ich so wenig Schriftliches an sie von mir gab.

Wenn es mir morgen noch vergönnt sein soll, Euch vom Auto aus zu sehen, will ich mich noch zum letzten Gruß in voller Lebensgröße, mit lachendem Gesicht von Euch durch das Zeichen mit der rechten Hand an die linke Brust, für alle Zeiten verabschieden. Dann heißt es aber nicht 'Hier' sondern 'Heil'. Zu Anneli, meiner Getreuen, werde ich noch einmal die rechte Seite meiner Jacke straff ziehen und dann seid Ihr meinen Augen für kurze Zeit entschwunden, Euer Geist wandert mit mir und ich werde Euch dann jede Nacht besuchen, und wenn es somit, vor all dem Bösen bewahren!

Die heutige Nacht eilt dahin und bald kommt der Morgen, dann kommt die bewußte Stunde, 'Fertigmachen' Einsteigen, Abschied nehmen für ewig. Ja, so wird es sein. Ich will Euch nicht die Herzen schwer machen und in meinen Schriftzügen an Euch, meine Geliebten, den letzten lieben Abschiedsgruß legen. Ihr sollt ewig an mich denken. Treue Liebe soll auch Ihr dem Vaterlande schenken. Ich bin auch in der schwersten Not meinem Vaterlande treu bis in den Tod. Mit dieser Widmung verläßt Euch von der ungerechten Welt -

Eure geliebte Schwester
Irma Grese"

Johanna Bormann, Elisabeth Volkenrath i Irma Grese wsiadają do ciężarówki, 11.12.1945
Peter Clapham Collection,  Acc. No. 19810899-001_460

"11 grudnia 1945

Moi wierni, ukochani bracia i siostry!

Po raz ostatni mogę przesłać wam moje myśli. Nadeszła godzina, w której pozostało mi już tylko kilka minut, aby fizycznie przebywać w waszym towarzystwie. Wszystko kiedyś dobiega końca, tak samo jak ja. Nie mogę napisać do ciotek i wujków, ponieważ sprawa jest pilna, więc proszę, bądźcie tak mili i zróbcie to, czego ja teraz nie mogę, napiszcie. Nie czuję się tak, jakbym miała umrzeć, ale jakbym była wysyłana do kogoś, kto czeka na mnie z wielką tęsknotą. W moim gorącym sercu nie ma śladu strachu przed śmiercią!

Lieschen i Leni, za wszystkie wasze ciężkie ofiary, które z radością złożyłyście dla mnie, dziękuję wam po raz ostatni. Jeśli mogę powierzyć wam moją ostatnią prośbę, to proszę was, abyście pozostały tak samo dumnymi Niemkami jak dotychczas, nigdy nie okazujcie w swoich sercach zmienności lub rozpaczy, lecz udowodnijcie nieustającą miłość do naszej ukochanej ojczyzny. Takie były zawsze moje zasady i zabieram je ze sobą do grobu. Wiem, że nie wszyscy ludzie są tacy sami. Ale jesteście moimi ukochanymi braćmi i siostrami, dlatego z tą świętą wiarą chcę z taką samą dumą i buntowniczością znosić mój zbyt ciężki los. Proszę cię, tato, Alfredzie, Otto, mamo, powiedzcie im wszystkim i niech nie mają mi za złe, że tak mało do nich pisałam. 

Jeśli jutro będę miała jeszcze okazję zobaczyć was z samochodu, pożegnam się z wami po raz ostatni, stojąc w pełnej wielkości, z uśmiechem na twarzy, prawą ręką przy lewej piersi, na zawsze. Ale wtedy nie znaczy to 'tu', tylko 'cześć'. Do Anneli, mojej wiernej, jeszcze raz mocno pociągnę prawą stronę mojej kurtki, a kiedy za chwilę znikniecie z moich oczu, wasze duchy będą mi towarzyszyć, a ja będę was odwiedzała każdej nocy i w ten sposób chroniła przed wszelkim złem! 

Dzisiejsza noc mija szybko i wkrótce nadejdzie ranek, a wraz z nim świadoma godzina 'gotowości', wsiadania, pożegnania na zawsze. Tak, tak właśnie będzie. Nie chcę obciążać waszych serc, a w moich słowach do was, moi ukochani, chcę zawrzeć ostatnie miłe pożegnanie. Powinniście pamiętać o mnie na zawsze. Wy również powinniście obdarzyć ojczyznę wierną miłością. Nawet w najtrudniejszych chwilach pozostaję wierna ojczyźnie aż do śmierci. Z tym dedykacją opuszczam was i ten niesprawiedliwy świat -

Wasza ukochana siostra
Irma Grese"

Ciężarówka ze skazanymi kobietami odjeżdża w stronę Hameln, 11.12.1945
Peter Clapham Collection,  Acc. No. 19810899-001_463

Analiza ostatniego listu Irmy Grese z dnia 11 grudnia 1945 roku

Na koniec warto spróbować dokonać analizy tego ostatniego, krótkiego listu pożegnalnego Irmy Grese, gdyż jest to też pewne świadectwo tego, jak umierała młoda kobieta skazana za zbrodnie wojenne. Padło tutaj wiele ważnych słów, które wymagają komentarza, aby dobrze zrozumieć, co ich autorka miała na myśli. W wielu naukowych publikacjach, przede wszystkim niemieckich, podaje się, że listy Irmy Grese z aresztu w Lüneburgu, przesiąknięte były ideologicznym fanatyzmem oraz brakiem jakichkolwiek emocji: żalu i poczucia winy wobec ofiar, które poniosły śmierć na terenie obozów koncentracyjnych. 


List napisany jest w formie "testamentu duchowego". Tego typu słowa często kierowały osoby skazane na śmierć, chcąc pożegnać się ze swoimi bliskimi, a równocześnie przekazać swoje przesłanie oraz wskazówki, na podstawie których można byłoby rozeznać się w wartościach, jakie przyświecały umierającej osobie za jej życia. Początek listu napisany jest w tonie niemalże "kaznodziejskim". Zresztą cały ten list mógłby zostać odczytany w ramach kazania - gdyby nie była znana z imienia i nazwiska osoba, która go napisała oraz jej czyny - można byłoby nawet stwierdzić, że te słowa kogoś skazanego na śmierć - brzmią bardzo niepokojąco.  

W liście czuć "presję czasu": "pozostało mi już tylko kilka minut", choć w rzeczywistości Irma Grese żyła jeszcze dwa dni. Pisząc te słowa, domyślała się, że wyroki zostaną wykonane tuż po przyjeździe do Hameln, czyli tego samego dnia. Możliwe, że nie znała dokładnego dnia egzekucji. Czuć także usilną próbę autorki do pozostawienia po sobie śladu w formie przesłania, kierowanego do najbliższych osób z rodziny i przyjaciół, którzy byli przy niej przez ostatnie miesiące: w czasie procesu oraz w tygodniach poprzedzających egzekucję. 

Bardzo wyraźnie zarysowana jest kompozycja tekstu. Wstęp to emocjonalne wyznanie bliskości i świadomości nadchodzącego końca. Dalsza część może być próbą ujęcia myśli w charakterze filozoficzno-ideologicznej deklaracji wiary oraz dumy narodowej. Duży fragment dotyczy rodziny skazanej, zawiera podziękowania, ostatnie symboliczne gesty, a także opis planowanego pożegnania. Zakończenie listu to ostateczne potwierdzenie autodeklaracji wierności ojczyźnie oraz skarga na "niesprawiedliwy świat". 

Ciężarówka ze skazanymi kobietami odjeżdża w stronę Hameln, 11.12.1945
Peter Clapham Collection,  Acc. No. 19810899-001_462

Chociaż Irma Grese napisała: "W moim gorącym sercu nie ma śladu strachu przed śmiercią!"w warstwie podskórnej czuć u niej narastające wewnętrzne napięcie. Mogą o tym świadczyć powtarzane słowa, dzięki którym upewniała samą siebie, że to, co opisuje - wydarzy się naprawdę: "Tak, tak właśnie będzie". Jakby do niej jeszcze nie w pełni docierała rzeczywistość zbliżającej się fizycznej śmierci ciała. Lub może chciała oddalić w czasie to, co miało wkrótce nastąpić. Mocno zauważalna jest silna potrzeba pozostania w pamięci bliskich: "Powinniście pamiętać o mnie na zawsze". Z dzisiejszej perspektywy 80 lat już wiadomo, że w pewnym sensie - została zapamiętana. 

Jeszcze przed opuszczeniem aresztu, Irma Grese opracowała w myślach całą scenę tego, jak te kilka minut w drodze z aresztu do ciężarówki będzie wyglądać: jakie gesty wykona w ostatnich sekundach przed wejściem do samochodu i jaką pozę oraz mimikę twarzy przybierze: "Stojąc w pełnej wielkości, z uśmiechem na twarzy…", jakby za w czasu ćwiczyła ostatnią scenę spektaklu. W liście czuć, że Irma Grese próbowała wyprzeć swój lęk i zastąpić go narracją o dumie oraz honorze. Ten rodzaj heroizacji jest zgodny z jej wcześniejszym zachowaniem w czasie procesu: wyprostowana sylwetka, lekki uśmiech, układanie w myślach poetyckich wersetów, aby odwrócić uwagę od tego, co działo się wokoło. Z pewnością jej "nieustraszoność" była częścią psychicznej konstrukcji i autoprezentacji do samego końca. Z drugiej strony wiadomo dziś, że pod tą "maską" obojętności, coraz częściej pojawiały się u Irmy Grese rysy na emocjonalnym chłodzie po wyroku skazującym: płacz, brak snu, apatyczność...


Najsilniejszy motyw z listu to wierność niemieckiej ojczyźnie: "...proszę was, abyście pozostały tak samo dumnymi Niemkami jak dotychczas, nigdy nie okazujcie w swoich sercach zmienności lub rozpaczy, lecz udowodnijcie nieustającą miłość do naszej ukochanej ojczyzny". Może być tak, że język używany w liście przez Irmę Grese nawiązuje do zasad i wartości III Rzeszy, wpojonych jej w ciągu kilkunastu lat, od kiedy naziści doszli w Niemczech do władzy i nie należy się temu dziwić. Pokolenie Irmy Grese oraz jej niemieckich rówieśników, urodzonych w latach 20. XX wieku, było społeczeństwem Rzeszy Niemieckiej, a ich młodość oraz najważniejszy okres wchodzenia w dorosłość przypadł na lata wojny. "Nawet w najtrudniejszych chwilach pozostaję wierna ojczyźnie aż do śmierci" - podkreśliła w swoim liście Irma Grese. 

Bunt, duma, honor, wierność ojczyźnie aż po grób - to są uniwersalne cechy, jakimi odznacza się żołnierz na polu walki. Nie ma w tych słowach Irmy Grese nic zaskakującego, bowiem te same wartości przyświecały każdej osobie z SS czy z SS-Gefolge. Wiadomo, że nadzorczynie nie były jednostką wojskową, a jednak poprzez koszarowy, militarny styl życia oraz współpracę z "zakonem SS", kobiety te mogły współistnieć wśród zasad oraz ideałów podobnych do tych, którymi kierowali się niemieccy żołnierze. W chwili, gdy cały jej dotychczasowy świat runął, Irma Grese trzymała się ostatniego pewnego punktu: ideologii, która dała jej tożsamość. Jej niemiecki patriotyzm stał się substytutem sensu, ostatnią podporą przeciw rozpaczy: dlatego po nieudanej próbie samobójczej, Irma Grese chciała już tylko umrzeć "za Vaterland".

W liście widać też odwrócenie odpowiedzialności, kiedy Irma Grese pisała o "niesprawiedliwym świecie". Czy śmierć osób w komorach gazowych także nie okazała się dla nich tym samym "niesprawiedliwym światem"? Irma Grese z uporem budowała heroiczny mit własnej śmierci: legendę o silnej, dumnej Niemce "której duszy nikt nie złamie".


Ostatni list ujawnił silną potrzebę Irmy Grese do pozostania w bliskości z rodziną, którą traciła przez własne decyzje życiowe oraz wybory. To bardzo ciekawe, że swoją śmierć porównuje do spotkania z kimś, kto na nią czeka z tęsknotą: "Nie czuję się tak, jakbym miała umrzeć, ale jakbym była wysyłana do kogoś, kto czeka na mnie z wielką tęsknotą". Bardzo możliwe, że miała na myśli swoją zmarłą matkę, do której była fizycznie podobna i za którą z pewnością tęskniła oraz swojego przyjaciela Franza Hatzingera, który zmarł na tyfus w kwietniu 1945 roku i został pochowany niedaleko obozu Belsen.
Pisząc te słowa, jednocześnie sama siebie pocieszała: "...wasze duchy będą mi towarzyszyć"Próbowała też swojemu rodzeństwu pozostawić odgórne zobowiązanie do ich dalszego życia, już bez niej: "...proszę, abyście pozostały dumnymi Niemkami". Opis ostatniego pożegnania jest teatralny, wręcz reżyserski: "...stojąc w pełnej wielkości (…) prawą ręką położę przy lewej piersi (…) powiem: Heil".

Wiele razy zastanawiałam się, co oznaczało to słowo "Heil". Niestety zawiera ono w sobie bardzo negatywny kontekst hitlerowskiego pozdrowienia. Jednak zauważyłam coś jeszcze, co wymyka się symbolice nazistowskiej. Czemu Irma Grese napisała, że ten gest ręki na sercu i słowo "Heil" skieruje tylko do rodzeństwa, a dla znajomej Anneli zaciśnie połę swojej kurtki? Otóż słowo "Heil" było często wykorzystywane w niemieckiej kulturze, a także w religii. Oznacza "oddawanie czci" lub "błogosławieństwo". Wiele niemieckich psalmów ewangelickich zawiera w sobie słowo "Heil" w odniesieniu  do wychwalania Boga. Według mnie, gest, który wykonała Irma Grese w drodze na śmierć, w relacji do swoich najbliższych, oznaczał ich błogosławieństwo oraz zapowiadaną opiekę duchową. W ten sposób Irma Grese chciała symbolicznie pożegnać się z tymi, których najbardziej kochała. Pytanie, czy udało się jej wykonać ten gest błogosławieństwa wobec bliskich, patrzących na jej podróż ku straceniu?


Słowa "...będę was odwiedzała każdej nocy i w ten sposób chroniła przed wszelkim złem" są mocno uderzające: w chwili, gdy sama była przerażająco bezradna, Irma Grese oferowała… swoją opiekę po śmierci. Bardzo możliwe, że chciała w ten sposób podtrzymać własną wartość (pomimo, że została osądzona jako zbrodniarka, ktoś bardzo zły i godny potępienia - nie chciała zostać zapomnianą czy odrzuconą przez własną rodzinę), zastąpić realną bezsilność wizją swojej pozagrobowej mocy duchowej lub stworzyć własny mit - nie odejdzie w nicość, lecz stanie się dobrym opiekunem.

Irma Grese, młoda kobieta mająca 22 lata balansowała między ludzkim strachem, potrzebą bliskości, a ideologiczną rolą, którą odgrywała aż do ostatniego słowa. W liście czuć też dramatyczne rozdarcie: pomiędzy dziecięcą potrzebą bliskości, tęsknotą, prośbą, marzeniami, by jeszcze raz zobaczyć swoją rodzinę i oczekiwaniami, że o niej nie zapomną, a słowami charakterystycznymi dla kogoś, kto pojmował swoją śmierć jako heroiczną: pełną patosu, dumy, miłości do ojczyzny oraz skargi na niesprawiedliwość. Ostatni list Irmy Grese nie jest więc taki jednoznaczny. Można go rozpatrywać na wielu poziomach, pamiętając w jakich okolicznościach został on napisany i jakie wydarzenia doprowadziły jego autorkę do miejsca, w którym stworzyła swoje listowne pożegnanie.


Zobacz też:

Komentarze


Popularne posty:

Translate