SS-Blockleiterin: obowiązki kierowniczki bloku


Realizując rekonstrukcję historyczną sylwetki nadzorczyni SS, myślałam o tym, aby ta postać przedstawiała kierowniczkę bloku więźniarskiego czyli SS-Blockleiterin.
Nadzorczynie pełniące tą funkcję w obozie były najlepiej zapamiętane przez więźniarki, także z imienia i nazwiska, gdyż przez cały dzień towarzyszyły podległym sobie kobietom w czasie ich kwarantanny. Pilnowały ogólnego porządku w bloku, przeprowadzały dzienne oraz nocne kontrole, sprawdzały również stan czystości bloku i samych więźniarek.  
 
Dla każdej więźniarki najważniejszą informacją było, która nadzorczyni jest kierowniczką jej bloku (SS-Blockführerin/SS-Blockleiterin), gdyż to właśnie ona, razem z więźniarką tzw. ‘funkcyjną’, była odpowiedzialna za organizację życia na bloku mieszkalnym dla więźniarek. Jeśli na dany blok została przydzielona nadzorczyni nie nadużywająca siły, wtedy więźniarki mogły mówić o względnym szczęściu, gdyż oznaczało to mniej szykan i bicia, mniej ciągłych kontroli czystości oraz wielu innych upokarzających sytuacji z dnia codziennego w obozie.
 
 
„Blok był czysty, każda z nas miała własne łóżko z czystym prześcieradłem, dwoma kocami powleczonymi w niebieską, kraciastą podpinkę. Warunki podczas kwarantanny były zupełnie znośne jak na obóz. Aufzjerka, która zarządzała naszym blokiem, była także zupełnie przyzwoita. Nie chciała nic od nas ani my od niej, wdzięczne jej byłyśmy za tę obojętność, z jaką na nas patrzyła i z jaką chodziła wśród nas. Przyglądała się nam czasami ciemnymi, łagodnymi oczami, uśmiechała się niekiedy jakimś smutnym, wstydliwym uśmiechem. Próbowała kilkakrotnie nawiązać z nami rozmowę, ale to jakoś nie szło, słowa rwały się w połowie zaczętego zdania, mimo wysiłku z obydwu stron. Cóż ciekawego zresztą mogła nam powiedzieć ta Niemka?”.
Michalina Woźniakówna
„Ravensbrück. Moje wspomnienia obozowe”
 
Również bardzo młode wiekiem nadzorczynie SS pracujące w Ravensbrück, jak Elfriede Kurtzer (Kurzer), zyskały w krótkim czasie opinię sadystycznych morderczyń. Wytrącone z równowagi potrafiły skopać więźniarkę na śmierć. Nie musiały obawiać się poniesienia jakichkolwiek konsekwencji  - więźniarki z ich bloku zdane były wyłącznie na zachowanie oraz przychylność swojej ‘Blockleiterin’.  
 
„We wrześniu 1944 r., kiedy pełniłam obowiązki sztubowej na bloku 29-tym, na tenże blok została przydzielona jako kierowniczka bloku dozorczyni SS nazwiskiem Kurzer, młoda, bo licząca zaledwie 18, 19 lat. Dozorczyni ta znana była z okrucieństwa na terenie całego obozu. Biła bez powodów więźniarki, kopała do utraty przytomności. Jako sztubowa odprowadzałam do rewiru po kilkanaście ofiar tygodniowo, pobitych przez dozorczynię Kurzer. W listopadzie 1944 r. w ciągu jednego dnia wyżej wspomniana dozorczyni zakopała na śmierć butami trzy Żydówki węgierskie. Dwie zmarły w bloku 29-tym w ciągu tej samej nocy, a trzecia przyczołgała się na blok 30-ty, gdzie w umywalni zmarła w ciągu dwóch godzin po pobiciu. Zimą dozorczyni Kurzer wypędziła z bloku kobiety stare i chore, nie nadające się do pracy przed blok, gdzie musiały klęczeć na śniegu z podniesionymi rękami do góry. Jak furia wypadała od czasu do czasu ze swego pokoju służbowego, biła rzemiennym pasem i kopała nieszczęśliwe ofiary, które mdlały i nie mogły wytrzymać pozycji”.
Eugenia Kluskówna nr 4411, FKL Ravensbrück
Zeznanie z dnia 24.01.1947, Biblioteka Narodowa w Warszawie
 


Najsurowsze nadzorczynie o sadystycznych skłonnościach traktowały podległy sobie blok niczym własne królestwo. Wiedziały bowiem doskonale, że nikt poza nimi nie ma prawa  ingerować w to, co dzieje się wewnątrz ścian baraku. ‘Blockleiterinnen’ pozwalały sobie na każdy rodzaj dręczenia i szykanowania więźniarek.
Edith Fraede, około 34-letnia nadzorczyni była kierowniczką bloku nr 11 zamieszkałego przez Żydówki, a następnie Polki. Często biła więźniarki za najdrobniejsze wykroczenia względem regulaminu obozowego, nie okazywała żadnej litości - zyskała opinię jednej z najgorszych ‘Blockleiterin’ w obozie Ravensbrück.


Edith Fraede, Blockleiterin w Ravensbrück  

„Pełniąc obowiązki Blockleiteriny bloku nr 11 w Ravensbrück w czasie zamieszkiwania w nim Żydówek, wywiezionych następnie w transport w 'nieznane', zamieszkały później w większej części przez Polki z transportu warszawskiego i lubelskiego z 22 września 1941 roku, dała się poznać jako jedna z najsurowszych Blockleiterin. Biła wciąż przy byle okazji. Miała zwyczaj wskakiwania przez okno i dopadania pierwszej z brzegu więźniarki, którą rozbierała, badając czy jest przepisowo ubrana. Wskakiwała na stół, żeby zobaczyć z góry, czy która nie jest uczesana z przedziałkiem, obchodziła więźniarki ustawione do apelu, rewidując im kieszenie i karząc za znalezienie czegoś poza chustką do nosa i dozwolonego kawałka papieru, np. grzebienia, listu z domu itp. Za te wszystkie przekroczenia biła i niszczyła listy. Biła zwłaszcza za zauważoną rozmowę w czasie czekania na apel. Często robiła karne meldunki z błahych powodów, np. nie dość idealnie posłane łóżko. Stwarzała atmosferę nieustannego lęku, trudną do wytrzymania nerwowo”.        
Hiszpańska Maria, Sobieszczańska Janina
Biblioteka Narodowa w Warszawie
 
 
 
Obowiązki kierowniczki bloku ujęte w regulaminie obozowym "Lagerordnung".
Źródło:
Mahn- und Gedenkstätte Ravensbrück 

Opuszczająca swój blok nadzorczyni pozostawiała w nim  sparaliżowane strachem więźniarki. Jeśli miały szczęście i nadzorczyni nie pojawiła się ponownie - mogły wtedy przygotowywać się do wieczornego apelu lub snu.  Często jednak awantura miała swój ciąg dalszy w postaci  nakładanego meldunku karnego na wybrane więźniarki lub na cały blok. Oznaczać to mogło nocną ‘stójkę’ - karne, wielogodzinne stanie lub klęczenie, a także odebranie obiady czy kolacji. Kierowniczki bloków miały wiele możliwości, aby pokazać podległym więźniarkom, kto ma ostatnie słowo.   


"Blokami zarządzały aufzjerki, tak zwane kierowniczki bloków/Blockleiterin. Każdy blok miał swoją kierowniczkę, 'opiekunkę'. Było ich bardzo dużo w przebiegu czasu 1939-45. Wściekła dozorczyni Schuster, składała nam trzy razy dziennie 'wizyty', które zawsze pozostawiały bolesne ślady.
Rano, przed apelem przychodziła na blok i wychodzące na apel kontrolowała niesłychanie. Defilowałyśmy przed nią, podnosząc wysoko najpierw jedną, potem druga nogę, które pilnie oglądała, szukając dziur w pończochach. Za najmniejszą dziureczkę był meldunek i raport karny. Za pierwszym meldunkiem takim, dostawało się tydzień stójki tzn. stało się za karę od godziny piątej po południu do godziny 8-mej wieczorem przed bunkrem codziennie i nie dostawało się przez cały ten tydzień kolacji. Za drugim meldunkiem był bunkier.


W południe przychodziła drugi raz na blok i wtedy przeprowadzała kontrole szafek. Biada tej, u której naczynia nie stały według wydanego zarządzenia, lub był choć jeden jedyny włosek na grzebieniu, który musiał wyglądać jak nowy. Nie tylko, że zrobiła meldunek, ale zbiła, skopała jak psa. Ta kontrola kradła nam czas z tych dwudziestu minut przerwy obiadowej, gdyż przez cały czas jej 'urzędowania' trzeba było na 'baczność' stać, nawet wtedy, gdy po przejrzeniu już szafek szła do sypialni obejrzeć łóżka. Za złe, nieprzepisowo posłane łóżko, był tak samo meldunek i kara.


Po raz trzeci przychodziła wieczorem, kiedy to musiałyśmy, jak manekiny obracać się dookoła własnej osi, z podniesionymi rękoma. Schuster oglądała suknie, czy są guziki, czy pod pachą nie wydarta i czy są czyste kieszenie w fartuchach i kurtkach. Nazbierawszy odpowiednia ilość meldunków, odchodziła wreszcie z butna miną, by zaraportować głównej dozorczyni, że blok 16-ty jest tak niesforny, takie tam są 'świnie', które zostaną ukarane, ale niezależnie od tego trzeba znowu ukarać cały blok. Przychodziła więc na drugi dzień główna dozorczyni Zimmer i komunikowała, że blok nasz jest pozbawiony obiadów przez 6 niedziel, lub, że za karę będzie cały dzień stał, albo że przez 3 dni nie dostaniemy obiadu w czasie którego będziemy stać na ulicy".
Helena Salska

 
 
Zobacz też:
 
https://ssaufseherin.blogspot.com/2018/01/erika-boedecker-przyjacioka-haftlingow.html
 

Komentarze

Popularne posty:

Translate