Szkolenie nadzorczyń: pierwsze dni w obozie


Ravensbrück był określany mianem wzorcowego obozu koncentracyjnego dla kobiet - był to jedyny obóz w całości zaplanowany i przeznaczony dla kobiet-więźniarek, ale także dla kobiet, które pracowały w nim jako personel pomocniczy SS i przed rozpoczęciem służby przechodziły kilkutygodniowe szkolenie na terenie Ravensbrück. Jak wyglądały pierwsze dni i tygodnie, które kandydatki na nadzorczynie spędzały na terenie obozu koncentracyjnego? Zachowały się relacje zarówno byłych więźniarek jak i samych nadzorczyń, które wspominały swój pierwszy kontakt z obozem.

"Margarete Buber-Neumann opisuje przyjazd zwerbowanych i oddelegowanych służbowo kobiet na początku 1943 r., gdy pracowała jako pisarka dla nadzorczyni Langefeld:
Zanim jeszcze dostały szare mundury nadzorczyń, przychodziły grupami do Oberaufseherin. Większość była ubrana skromnie, raczej biednie, stała w biurze naczelnej nadzorczyni nieśmiało, niespokojnie, ze zmieszaniem wypisanym na twarzy, wiele z nich nie wiedziało, co zrobić z rękoma. Langefeld mówiła im, w którym domu będą mieszkały, gdzie mają 'fasować' sobie mundur i kiedy rozpoczną służbę. - Potem obserwowałam przez okno, jak szły przez plac obozowy, jak wpadały na siebie i przerażone wlepiały wzrok w maszerujących obok więźniów. - U niektórych wkrótce po 'umundurowaniu' następowała decydująca przemiana. W wysokich butach z cholewami wyglądało się zupełnie inaczej; jeszcze tylko lekko przekrzywiona furażerka i już pojawiało się uczucie pewności siebie. (...) Co parę dni odbywały się apele nowych nadzorczyń, na których wkładano im do głów surowość, i jeszcze raz surowość. - Ich codziennym towarzystwem były odtąd rozkazujące, jazgoczące i bijące nadzorczynie, kapo, nierzadko takie same jak te pierwsze, oraz więźniarki w większości brudne, patrzące na nie ze złością i wrogo albo łaszczące się do nich, co wzbudzało ich pogardę".
Buber-Neumann "Gefangene bei Stalin und Hitler" [w:] Bernhard Strebel "KL Ravensbruck", Gdańsk 2018

Nadzorczyniom próbowano stworzyć prawdziwie luksusowe warunki życia w Ravensbrück. To dla nich specjalnie zbudowano aż osiem domów w willowym stylu, w każdym z nich mieszkało około 25 kobiet. Kandydatki przechodzące szkolenie mieszkały natomiast w drewnianych budynkach ulokowanych poza murem obozu. Do swojej dyspozycji miały ogromne łazienki i świetnie wyposażone pokoje, sprzątane przez specjalnie wyselekcjonowane do tego więźniarki. Jako swoje urzędowe wyposażenie otrzymały dwa komplety mundurów, koszule, bieliznę, ciepłe, wełniane peleryny, a także wojskowe buty z cholewami. Wiele z nich, po ukończeniu osobnego szkolenie, miało pozwolenie na broń lub posiadało psa służbowego, który towarzyszył im w pracy przy pilnowaniu więźniarek. 


Apel nadzorczyń SS z okazji wizytacji Heinricha Himmlera, styczeń 1940.
Źródło: Mahn- und Gedenkstätte Ravensbrück

Niezwykle ciekawa jest relacja byłej nadzorczyni SS, Erny Bodem, która przeszła szkolenie w obozie Ravensbrück w 1943 roku. Następnie wysłana została na służbę do obozu KL Lublin (Majdanek), w połowie 1944 roku, po ewakuacji załogi SS z Lublina rozpoczęła pracę w KL Auschwitz, natomiast pod koniec 1944 roku awansowała na stanowisko Oberaufseherin podobozu Freudenthal na terenie dzisiejszych Czech. Erna Bodem jest przykładem nadzorczyni, która została odgórnie oddelegowana do służby przez lokalny urząd pracy.

"Do roku 1943 pracowałam w domu rodzicielskim. W listopadzie 1943 ojciec ożenił się ponownie, sprowadził macochę do domu, wobec czego ja wezwana zostałam do urzędu pracy, gdzie zobowiązano mnie do służby w SS (Dienstverpflichtung). Po zakomunikowaniu mi tej decyzji oświadczyłam, że muszę poradzić się ojca, co mam robić. Ojciec mój, który wraz z mym starszym bratem Józefem należał do roku 1938 do czeskiej partii komunistycznej, oświadczył mi, że nie mam się co sprzeciwiać decyzji Arbeitsamtu, bo gdy na decyzję tę nie zgodzę się, to zostanę aresztowana. To samo oświadczono mi w Arbeitsamcie, przy zakomunikowaniu mi decyzji o zobowiązaniu do służby. Nie widząc innego wyjścia zgłosiłam się ponownie do Arbeitsamtu i z początkiem grudnia 1943 wysłana zostałam do obozu koncentracyjnego Ravensbrück. 


Nadzorczyni Erna Bodem, fotografia na potrzeby procesu sądowego, 1947
Na tabliczce błędnie zapisano nazwisko "Boden"

W dniu mego przyjazdu do Ravensbrück, przybyło tam ponad 20 takich jak ja kandydatek do służby w obozie. Najpierw załatwiłyśmy formalności w komendanturze, gdzie nas fotografowano, wypełniano kwestionariusze i każda z nas podpisała zobowiązanie się do pełnienia służby aż do końca wojny. Następnego dnia umundurowano nas i zaprowadzono do Schutzhaflagerführera. Funkcję tę pełnił wówczas SS-Obersturmführer Bräuning. Wygłosił on do nas mowę, w której wyłożył nam, że będziemy pełnić funkcje dozorczyń w obozie koncentracyjnym, że w obozie tym zamknięci są przestępcy i wrogowie państwa, którzy ponoszą winę za wybuch wojny, że więźniowie ci pracują na różnych kommandach, że naszym obowiązkiem będzie dozorować ich w czasie pracy, że mamy pilnować by żadna z więźniarek nie zbiegła, przy czym nie wolno nam się z nimi zadawać, zakazane jest każde prywatne słowo z więźniarkami, że komunikować mamy się tylko z kapem kommanda, która zna język niemiecki. Następnego dnia przydzielona zostałam do kommanda Planierung, które przez trzy dni prowadziła ze mn dozorczyni z psem (Hundeführerin). Po trzech dniach komando to podjęłam sama. Liczyło ono 25-50 więźniarek, które odbierałam rano o godzinie 8.30 przy bramie obozu, odprowadzałam do bramy na przerwę obiadową o godzinie 12-tej. Przerwa obiadowa trwała do godziny 1-ej. Po przerwie odbierałam więźniarki przy bramie o godzinie1-ej i po skończonej pracy koło godziny 5-ej odprowadzałam je do bramy. Kapem komanda była Niemka z czarnym winklem. W komandzie pracowały więźniarki różnej narodowości, a więc Rosjanki, Polki, Ukrainki, Niemki, zatrudnione były przy kopaniu dołu dla bunkra, który miał być w tym miejscu wybudowany. Pracę tę wykonywały więźniarki w miesiącach grudniu i w styczniu na bardzo silnym mrozie, ubrane były w drewniane buty, nie miały płaszczy. Codziennie zmieniał się skład komanda, pewna część więźniarek pozostawała w obozie. Mróz był dla mnie mimo, że ubrana byłam w buty z cholewami nie do wytrzymania i przede wszystkim z tego powodu praca ta nie podobała mi się".
Protokół przesłuchania Erny Bodem, 
Kraków 21 maja 1947

Dokument z maja 1944 roku dotyczący ewakuacji nadzorczyń SS z obozu 
KL Lublin do KL Płaszów oraz KL Auschwitz. Na liście widnieje nazwisko Erny Bodem


Zobacz też:



Komentarze

Popularne posty:

Translate