Uniform SS-Helferin na wystawie o nadzorczyniach?

The Exhibition 'In the SS-Auxiliary'

THE MAKING OF

#9 Original or Fake?

The question of original and fake has accompanied the history of exhibitions from the very beginning. Beyond a criminalistic assessment, this question is directed above all at the viewer and his perception. Where does the fake fails to measure up to the original, what do we conceive of as irreplaceable? Is there an own "authenticity" to the fake? And what happens if the original and its fake are indistinguishable?  

In the exhibition we are confronted with this very question through the uniform of an SS auxiliary staff. The uniform purchased by a collector in 2008 presents a conundrum: a sewn-in name tag shows the name of Jane Bernigau, supervisor at Groß-Rosen concentration camp. But unlike the SS auxiliary, she was not a member of the SS, therefore not to expect in a uniform with SS insignia. In addition, the research of our restaurator has revealed that the name tag was in fact sewn in at a later stage, probably to replace another name tag. Thus, a lack of uniforms could explain the handing over of the uniform to Bernigau – or just as well harden the suspicion of a forgery.    

Uniforms of female guards and SS personnel are an extreme rarity. Many were disposed of quickly and irretrievably by their former owners in the wake of criminal prosecution. Since then, there has been a large international market for militaria and especially for SS uniforms – and a lucrative niche for professional copyists.

Due to the special sensitivity to light, a reproduction of the uniform representing the original has been manufactured for the exhibition. In this sense, we return once again to the initial question of the relationship between original and fake, and yet find a new situation: Do we need 'authenticity', or authentic 'evidence', to understand the events of the past, to remember them?

Text: Mahn- und Gedenkstätte Ravensbrück / facebook

Chciałabym poruszyć pewien ważny problem, który pojawił się także przy okazji otwarcia nowej wystawy o nadzorczyniach w Ravensbrück. Problem, który sygnalizuję przy innych okazjach, zwłaszcza analizując produkcje filmowe lub zdjęcia archiwalne personelu SS z obozu KL Auschwitz. Dla większości osób nieobeznanych z tematem kobiet w służbach pomocniczych, SS-Helferin i SS-Aufseherin to jedna i ta sama formacja. Niestety to tak nie wyglądało, a obie formacje różniły się między sobą w znacznym stopniu. 

Z informacji, którą można wyczytać z tabliczki na wystawie, uniform został zakupiony w 2008 roku przez prywatnego kolekcjonera. Na metce napisane jest imię i nazwisko Jane Bernigau - była ona przełożoną (Oberaufseherin) nadzorczyń w obozie Gross-Rosen. Sami pracownicy Muzeum Ravensbrück powątpiewają w autentyczność tego uniformu. Zresztą egzemplarz, który jest na wystawie jest kopią tego zakupionego uniformu - ze względów bezpieczeństwa oraz działania światła postanowiono wykonać jego replikę. 

Według mnie strój, który pozyskało Muzeum, jest nieprawdziwy. 
To nie jest nawet uniform formacji SS-Helferin! 

Dlaczego? Po krótkiej analizie i dokładniejszym przyjrzeniu się, stwierdziłam, że jest to prawdopodobnie jakaś nieudana podróbka imitująca oryginalny uniform SS-Helferin. Po pierwsze: furażerka. SS-Helferinnen nosiły gładkie, CZARNE furażerki z naszytym na przodzie orłem Waffen-SS. Furażerka na wystawie jest w kolorze sukna feldgrau i ma dodatkowo srebrną otoczkę wskazującą na wyższą rangę osoby. Po drugie: brakuje bardzo charakterystycznego elementu w bluzie uniformu SS-Helferin czyli brustaszy - małej kieszonki na wysokości lewej piersi, do której kobiety wkładały poszetkę - małą, białą chusteczkę. Poniżej zamieściłam archiwalne zdjęcie trzech kobiet z formacji SS-Helferin:

Po trzecie: naszywka z runami SS - w zaprezentowanym na wystawie uniformie naszywka jest ewidentnie repliką, wykonaną bardzo kiepsko - runy nie są idealnie równe - a tak było w oryginalnych uniformach. Naszywka powinna być naszyta wyżej, na wysokości kieszonki. Otoczka naszywki była wykonana z cienkiego srebrnego sznurka i obszywała dokładnie krawędź plakietki.


Szkoda, że nie postarano się zdobyć oryginalnej naszywki dla SS-Helferin lub pozyskać kopię dobrej jakości. Sam krój tego uniformu z wystawy także nie odpowiada oryginałom, kolor  całego uniformu powinien być bardziej popielaty niż feldgrau. Wydaje mi się, że sam materiał również był inny - to nie było sukno. 

Dlaczego to jest ZŁE?

Mylenie ludziom (turystom) formacji SS-Helferin, która nie miała do czynienia fizycznie z więźniarkami, z formacją SS-Aufseherin - jest bardzo złym posunięciem! Ludzie zapamiętują różne informacje przede wszystkim wzrokowo. I teraz efekt będzie taki, że na filmach dotyczących obozów koncentracyjnych będziemy oglądać SS-Helferinnen z pejczami w ręku... Bo przecież skoro jest taki uniform na oficjalnej wystawie o nadzorczyniach, to takie kostiumy można szyć na potrzeby filmu, teatru czy opery, jak w przypadku najnowszej "Pasażerki" z Graz...   Niby intencje autorów wystawy były dobre - żeby wreszcie pokazać jakiś uniform - ale wyszło tak, że na wystawie znalazł się kostium, który jest całkowitym zaprzeczeniem prawdy historycznej dotyczącej wyglądu nadzorczyń! Wątpię, aby Jane Bernigau nosiła uniform zupełnie innej formacji niż ta, w której służyła. Niemcy kładli ogromny nacisk na poprawność mundurową i mundurowy regulamin. Byłoby to po prostu niezgodne z regulaminem. Żadna nadzorczyni nie nosiłaby stroju formacji SS-Helferin! Te dwie formacje nie miały ze sobą po drodze. Pierwsza była typowo administracyjna i biurowa (SS-Helferin), druga typowo wartownicza i nadzorująca (SS-Aufseherin). Więcej je różniło niż łączyło. 

To zdjęcie zostało wykonane prawdopodobnie w czasie tzw. "Służby Rzeszy" na terenie obozu RAD, nie w Ravensbrück...

I na koniec jeszcze mała adnotacja... Uniform, który ma na sobie Jane Bernigau ze zdjęcia, nie jest ani uniformem SS-Helferin ani tym bardziej nie jest to strój służbowy nadzorczyń! To uniform RAD - Reichsarbeitsdienst - Służby Pracy Rzeszy. Jeśli się przypatrzymy, Bernigau ma pod szyją zapiętą srebrną, okrągłą broszkę z symbolem tej organizacji: kłosami zboża otaczającymi swastykę. W czasie wojny kobiecy oddział tej służby wykonywał różne prace pomocnicze dla Wehrmachtu. Od 4 września 1939 roku każda niemiecka kobieta musiała zgłosić się lub została oddelegowana do sześciomiesięcznej służby pracy na rzecz kraju. Jane Bernigau też prawdopodobnie (skoro są jej zdjęcia) do takiej służby została skierowana. Kobiety zakwaterowane były w długich, drewnianych barakach, które swym wyglądem do złudzenia przypominały baraki obozowe - stąd zapewne mylne opinie, że te zdjęcia zostały wykonane na terenie Ravensbrück. Bernigau mogła pełnić służbę w RAD w 1944 roku, już po ukończeniu służby w obozach. Po wojnie posługiwała się fotografią legitymacyjną pokazującą ją właśnie w tym uniformie RAD. 

Jane Bernigau w uniformie kobiecej służby RAD


Zobacz też:

Komentarze

  1. To niebywałe, że muzeum popełniło taka pomyłkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzeum nie traktuje tego jako pomyłki. Nazwisko Jane Bernigau, które widnieje na metce przy marynarce, zostało uznane za nazwisko tej samej osoby, która pracowała jako nadzorczyni. Mimo to, uważam, że żadna nadzorczyni nie nosiłaby uniformu SS-Helferin, więc pokazywanie stroju zupełnie innej formacji kobiecej jest niepoprawne i wprowadza ludzi w błąd. Rozmawiałam w tej sprawie z jedna osoba z muzeum, że moim zdaniem tej kostium to replika, ale wątpię, żeby coś się zmieniło. Liczyłam na to, że zamieszczą na wystawie autentyczny uniform (że mają taki w swoich zbiorach), jednak ten strój jest najsłabszym elementem na wystawie, mylnie pokazującym jak naprawdę wyglądały nadzorczynie. Już lepsze jest samo zdjęcie Herty Lutz w uniformie z czarną peleryną.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty:

Translate