Po trupach do władzy: Oberaufseherin Edith Fraede


Edith Fraede, Oberka z Neubrandenburga

Niech Was nie zmyli niewinnie wyglądająca twarz kobiety ze zdjęcia. Łagodne spojrzenie jasnych oczu właścicielki z pewnością nie było kierowane w stronę więźniarek. Edith Fraede to prawdopodobnie jedna z najbardziej sadystycznych nadzorczyń z Ravensbrück. Warto zapamiętać to nazwisko, a samej kobiecie przyjrzeć się możliwie z bliska, na tyle na ile pozwalają nam zachowane po niej dokumenty. 

Żałuję, że nie mam wglądu w akta osobowe tej kobiety. Są one schowane w czeluściach archiwów niemieckich i osobiście raczej nigdy nie będę miała możliwości, aby cokolwiek więcej o niej się dowiedzieć, niż to, co jest oficjalnie dostępne. Jeszcze trzy lata temu nazwisko Fraede nic mi nie mówiło. Dopiero kontakt z dokumentami i relacjami pochodzącymi od polskich więźniarek Ravensbrück nakierował mnie na postać nadzorczyni Edith Fraede. Do tego stopnia, że później niemal wszędzie widziałam to nazwisko, bałam się wręcz, że Fraede "wyskoczy mi z lodówki"... 

Mrożące krew w żyłach opisy zachowania nadzorczyni Fraede sprawiły, że chciałam dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Czy była szalona? Czy była sadystką? A może to był jej sposób na zrobienie szybkiej kariery? I fakt, karierę zrobiła, gdyż dość sprawnie awansowała - pięła się po szczeblach obozowej hierarchii, aż na końcu otrzymała przydział na funkcję kierowniczki podobozu w Neubrandenburgu. Tuż po odejściu innej okrutnej kierowniczki, Wilhelmine Pielen. Czyli jedną kobietę-potwora zastąpiono drugim potworem. Prawdopodobnie jeszcze gorszym... 

Oto notatka, którą znalazłam w archiwum obozu Ravensbrück w Warszawie, sporządzona przez kilka byłych więźniarek:

Jak można zauważyć, byłe więźniarki bardzo dobrze zapamiętały Edith Fraede. Zarówno jej wygląd zewnętrzny, jak i brutalne zachowanie. Ich relacje, zarówno dotyczące czasu pobytu w Ravensbrück jak i w Neubrandenburgu, były do siebie podobne. Wynika z nich, że Edith Fraede była jedną z najokrutniejszych nadzorczyń w obozie! Jej nazwisko było powszechnie znane wśród więźniarek. Był to z pewnością typ niezwykle groźnej nadzorczyni: nieprzewidywalnej w zachowaniu! Prawdopodobnie Fraede czuła się bardzo pewnie w swojej roli - pracowała w obozie od wrześnie 1940 roku, szybko otrzymała wysokie stanowiska służbowe, była prawdopodobnie zdeterminowana, aby służbę wypełniać rzetelnie. Już samo jej podejście do więźniarek było nietypowe: nad wyraz surowe kontrolowanie wyglądu więźniarek, wchodzenie do baraku przez okno, rozbieranie więźniarek, aby sprawdzić ich przepisowy ubiór czy ciągłe przeglądanie ich w trakcie apeli świadczyło wręcz o nadgorliwości w pełnieniu służbowych obowiązków przez nadzorczynię Fraede. 

"Spotkałam Edith Fraede w pierwszych dniach mojego pobytu w obozie Ravensbrück. Była kierowniczką bloku 11, w którym przebywały wyłącznie Żydówki. Była jedną z najokrutniejszych nadzorczyń z załogi obozu, jaką kiedykolwiek spotkałam w obozie. Torturowała każdego więźnia, który był blisko niej. Idąc do pracy, Fraede zabrała ze sobą owczarka niemieckiego, którego szczuła za więźniarkami obozu. Kilkakrotnie obserwowałam, jak pies, spuszczony przez Edith Fraede, rzucił się na chorą więźniarkę i ugryzł ją w szyję lub w inną część ciała".
Marta B.; BArch B 162/9085, Bd. 8, Bl. 972 AR-Z 57/70

Edith Fraede, Ravensbrück 1940

Jeśli prześledzi się etapy kariery nadzorczyni Fraede, można zauważyć, że im wyższe stanowisko pełniła, tym coraz brutalniejsze stawało się jej zachowanie wobec więźniarek. Fraede urodziła się 6 grudnia 1915 roku w Berlinie jako nieślubne dziecko. W latach 1922-1930 uczęszczała do szkoły powszechnej przy Waldenser Strasse. Następnie przez rok pracowała jako roznosicielka gazet. W 1932 roku zgłosiła się do pracy w fabryce czapek, by przez kolejne lata zmieniać prace. W kwietniu 1935 roku dostała zatrudnienie w berlińskiej firmie Osram. 

Edith Fraede prawdopodobnie nigdy samodzielnie nie zgłosiłaby się do pracy w obozie koncentracyjnym, jednak przez bliską znajomość z esesmanem Kurtem Klebeck z obozu Sachsenhausen, w którym Fraede była zakochana, zainteresowała się tematem pracy w charakterze nadzorczyni. Służbę w Ravensbrück rozpoczęła z dniem 1 września 1940 roku - była więc jedną z tych nadzorczyń, które dość wcześnie rozpoczęły służbę, mając na uwadze fakt, że obóz Ravensbrück otworzono w maju 1940 roku. Fraede samodzielnie zgłosiła się do tej pracy, to też ma spore znaczenie. 
Fraede została niemal natychmiast skierowana na szkolenie z obsługi broni palnej. Jako uzbrojona nadzorczyni początkowo pilnowała (na stanowisku Kommandoführerin) komand więźniarek pracujących poza murem obozu. W swojej książce "Weibliche Angelegenheiten", Johannes Schwartz wymienia wiele nazw komand, których pracę nadzorowała Fraede. Oprócz dozorowania komand zewnętrznych, Fraede pełniła także obowiązki kierowniczki bloków więźniarskich (Blockleiterin). Wymieniany jest blok nr 2 dla asocjalnych więźniarek (czarne trójkąty) oraz blok nr 11 dla Żydówek. Jesienią 1942 roku Fraede zniknęła z oczu więźniarkom. Wówczas przez kilka dni między 24 a 26 sierpnia konwojowała wybrane więźniarki z obozu Ravensbrück do Mauthausen w Austrii. Więźniarki przeznaczone były do tamtejszego burdelu. Po powrocie Fraede została zatrudniona w Wydziale Politycznym w Ravensbrück i wówczas miała kontakt z aktami więźniarek (stanowisko w 'Aktenverwaltung') niż z nimi samymi. W 1943 roku powróciła na służbę jako kierowniczka magazynu mienia i odzieży. Na wszystkich tych stanowiskach, Fraede dała się poznać jako sadystyczna nadzorczyni. Do więźniarek odnosiła się z arogancją i brutalnością. 

Oberaufseherin Edith Fraede na terenie 
podobozu Neubrandenburg, 6.12.1944

W lipcu 1944 roku Edith Fraede objęła stanowisko kierowniczki podobozu w Neubrandenburgu. Awansowała na najwyższe stanowisko Oberaufseherin, tym samym otrzymała pełnię władzy w podlegającym jej obozie. Na terenie samego obozu mogła robić co chciała. Jej zachowanie do tego stopnia wymykało się wszelkim regułom i zasadom, że wkrótce po jej przybyciu, więźniarki  wzajemnie ostrzegały się przed "Oberką".

"Na porządku dziennym było bicie i masowe mordowanie więźniarek przez nadzorczynie. Biły za bezczelne spojrzenie, spóźnienie się minutę na apel, biły te, które pod sukienkami owijały ramiona papierem, żeby nie zamarznąć, biły te, które próbowały wnieść do obozu marchewkę lub kalarepę. Biły za najmniejsze przewinienie i bez żadnego powodu. Biły w obozie i w czasie pracy. Jedyna różnica polegała na tym, że biły publicznie w obozie, natomiast w fabryce biły w toalecie, żeby pracownicy cywilni tego nie widzieli. Nadzorczyni nazywana 'Tygrysicą' była szczególnie okrutna. W fabryce zwykle ciągnęła swoje ofiary do łazienki, wypędzała wszystkich innych, a potem sadystycznie je maltretowała. Kilka razy dziewczyny torturowane przez 'Tygrysicę' trafiały do ​​nas do magazynu, gdzie próbowałyśmy przywrócić im przytomność i przynajmniej trochę im pomóc. Za każdym razem, gdy szłyśmy po pracy do obozu, ciągnęłyśmy ze sobą na noszach zmarłe kobiety, a także te, które same nie mogły już chodzić. Kilkakrotnie byłam naocznym świadkiem 'kąpieli' więźniarek w wielkich kadziach z wodą. W obozie stały one obok placu apelowego, prawdopodobnie z przeznaczeniem na wodę gaśniczą. Nadzorczynie wpychały ofiarę do kadzi, wrzucały wraz z ubraniem i nie pozwalały jej wyjść. I to działo się w chłodne dni, w temperaturach zbliżonych do punktu zamarzania".  
Nora Smirova [w:] 
Heinz Barche : »Mahnung und Verpflichtung.«, Neubrandenburg 1985

Galina Nikititschna również zapamiętała maltretowanie więźniarek przez nadzorczynie w podobozie Neubrandenburg:

"A jak byłyśmy bite! Bito nas za wszystko, za każdą najmniejszą rzecz. Chusta nie była w porządku, fartuch był źle zawiązany, nie spojrzałaś na nadzorczynię tak, jak powinnaś! Codziennie było bicie. Moja przyjaciółka Sascha i ja byłyśmy bite kilka razy dziennie. Kiedy Sascha została uderzona w twarz, z dumą nadstawiła jeden, potem drugi policzek pod dłoń nadzorczyni. Kiedyś zostałam uderzona tak mocno, że upadłam na podłogę, a strażniczka mnie kopała, tylko dlatego, że pomogłam w pracy starej, chorej Czeszce. Ledwie mogłam wstać, uciekłam do magazynu, rzuciłam się w kąt i pozwoliłam płynąć łzom".

"Komendantka obozu była stosunkowo młodą dziewczyną. Była średniego wzrostu i miała blond włosy. Wyróżniała się traktowaniem więźniarek z bezwzględnością i całkowitym sadyzmem. To ona przeczytała wyrok śmierci na Rosjankę za rzekomy sabotaż. Powiedziała nam wtedy, że egzekucja Rosjanki powinna być dla nas przykładem".
Kazimiera O.; BArch B 162/9088, Bd. 11, Bl. 1418 AR-Z 57/70

Obszerne zeznanie na temat nadzorczyni Fraede złożyła Katarzyna Zofia Z. Jako, że zeznanie było składane wiele lat po wojnie w czasie trwającego procesu sądowego dotyczącego Edith Fraede, jej nazwisko po mężu brzmiało już: Blume.

"Od 19 lub 20 lipca 1940 roku do sierpnia 1943 roku byłam więźniem politycznym w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, a od sierpnia 1943 roku przebywałam w filii tego obozu w Neubrandenburgu. Edith Blume poznałam w Ravensbrück w 1941 roku, kiedy była kierowniczką bloku żydowskiego, nazywała się wówczas Edith Fraede. Widziałam jak Edith Fraede biła żydowskie kobiety i kopała je nogami. Były więźniarkami żydowskiego bloku, podczas tych akcji krzyczała po niemiecku: 'brudne żydowskie świnie'. Widziałam takie fakty kilka razy. Z tego powodu Edith Fraede była postrzegana przez różne więźniarki jako 'zgroza' bloku żydowskiego, ponieważ miała okrutne relacje z żydowskimi kobietami. Takie są fakty.

Nie wiem, czy Edith Fraede maltretowała więźniarki powodując ich śmierć. Podczas pobytu w obozie w Neubrandenburgu bardzo dobrze władałam językiem niemieckim, w tym czasie pracowałam w urzędzie, a moim zadaniem było otrzymywanie różnych informacji od personelu obozu. Pewnego razu, kiedy rozmawiałam w tej sprawie z dwoma Niemcami, Edith Fraede wezwała mnie z pokoju na korytarz. Uderzyła mnie mocno w twarz ręką i powiedziała: 'Jak śmiesz być przed Niemcami w takiej pozycji?' Moja lewa połowa twarzy była opuchnięta. Edith Fraede była przełożoną w obozie w Neubrandenburgu. Przedstawiono mi dwa zdjęcia z akt śledztwa, te zdjęcia przedstawiają jej osobę.

Podczas nalotów w Neubrandenburgu, gdy więźniarki przebywały w fabryce, kilkakrotnie zamykano nas w piwnicach, w tym czasie strażnicy wchodzili do bunkra. Więźniarki nie mogły wyjść z piwnicy nie otwierając jej od zewnątrz, to było niemożliwe.

Zostałyśmy zamknięte przez nadzorczynie, które oficjalnie podlegały Edith Fraede jako głównej nadzorczyni. W Neubrandenburgu więźniarki pracowały w fabryce na dwie zmiany, w dzień i w nocy. 27 kwietnia 1945 roku, kiedy obóz koncentracyjny Neubrandenburg miał być ewakuowany, usłyszałam serię strzałów, a więźniarki wokół mnie mówiły, że Edith Fraede biegała po obozie 'wściekle i szaleńczo' z biczem, którego używała bijąc więźniarki stawiające opór i strzelała na ślepo z pistoletu".
BStU: 139-143 126/61, Bd. 2

Helena S. także zapamiętała metody dręczenia więźniarek przez Fraede w Neubrandenburgu:

"Wciąż pamiętam przełożoną Fraede, która traktowała więźniarki nie mniej brutalnie niż pozostałych. Zawsze nosiła rękawiczki, ponieważ prawdopodobnie miała wysypkę (egzemę) na dłoniach. Udało jej się zmusić nas do stania przez kilka godzin podczas apelu w mrozie lub deszczu, bijąc nas przy najmniejszej okazji, kopiąc nas i szczując nas psem".
BArch B 162/9088, Bd. 11, Bl. 1430 AR-Z 57/70

* * *

Edith Blume została oskarżona o zamordowanie 30 więźniarek podczas służby w obozach koncentracyjnych Ravensbrück i Neubrandenburg. 6 lipca 1960 roku została aresztowana na terytorium NRD. Przesłuchano wielu świadków, w tym także matkę Edith. Jednak z braku dowodów jej sprawa została umorzona 31 stycznia 1961 roku. Poniżej protokół przesłuchania Edith Blume; Berlin, 12 grudnia 1960.

W ramach przygotowania do procesu, szukano świadków (także w Polsce), 
którzy mogliby zeznawać przeciwko Edith Fraede, 1960

Czy podczas swojej pracy jako kierowniczka (Kommandoführerin) w obozie satelickim Neubrandenburg wydała Pani rozkaz, że cały obóz musiał zostać „ukarany”?
Tak, kiedy więźniarki uciekły z podobozu Neubrandenburg, otrzymałam instrukcje od dowódcy obozu Hahndorfa, aby więźni wystąpienie o 'ukaranie'. Wykonałem tę instrukcję. […]

Organ śledczy wie z zeznań świadków, że na apelu pobiłaś sowiecką więźniarkę Pannę Boguską do tego stopnia, że ​​zmarła on trzy dni później w wyniku Twojego znęcania się. Opisz incydent.
Zdecydowanie zaprzeczam, że uderzyłam skazaną tak mocno, że w rezultacie zmarła. Kiedy świadkowie stawiają takie zarzuty, proszę o konfrontację ze świadkami. […]

Czy podczas marszu do Malchow/Meklemburgii strażnicy SS rozstrzeliwali więźniów?
Nie znam żadnego takiego przypadku. 

 Edith Blume, 1960

Z zeznań byłych więźniów podobozu Neubrandenburg wynika, że ​​więźniowie  maszerujący do Malchow byli rozstrzeliwani przez esesmanów. Skomentuj to!
Jak powiedziałam wcześniej, nie znam żadnego takiego przypadku.

Co się stało z więźniarkami po tym, jak znalazły się w Malchow?
W Malchow więźniarki umieszczono w prowizorycznym obozie. Zostałam w Malchow na noc. Następnego dnia nadzorczynie zostały przetransportowane ciężarówką w kierunku Boitzenburga. Więźniarki pozostały w Malchow. Grupa ciężarówek zatrzymała się na krótko przed Boizenburgiem. Komendant obozu Suhren powiedział nam, że wojna się skończyła i możemy wrócić do domu. Następnie dołączyłyśmy do grupy Wehrmachtu, która chciała przeprawić się przez Łabę do Anglików. Zaraz po Boizenburgu napotkaliśmy wojska angielskie. Wojska angielskie zaprowadziły nas do Lüneburga. Tam żołnierze trafili do niewoli angielskiej. Udało mi się jechać dalej w kierunku Bielefeld z nadzorczynią Hani Dedler. W Pödingenhausen niedaleko Herford zatrzymałam się razem z Dedler u rodziny Thieme i przesłałam pozdrowienia od ich syna, który został wzięty do niewoli w Lüneburgu. Zatrzymałyśmy się u rodziny Thiemen i tam szukałyśmy pracy. W firmie budowlanej Lindemann pracowałam do 1 sierpnia 1945 roku. Następnie rozpoczęłam podróż powrotną do Berlina. Nielegalnie przekroczyłam dawną granicę strefową w pobliżu Eilsleben i udało mi się przedostać do Berlina. 5 sierpnia 1945 roku byłam z dziadkami Fraede w Berlinie-Friedenau przy Ringstrasse 37.

Jak przebiegał Twój pobyt w Berlinie?
Po powrocie do Berlina najpierw pracowałam w interesie mojego ojczyma Willi Radtke. Od początku 1946 do końca marca 1947 roku pracowałam w firmie Zeiß-Ikon w Berlinie-Friedenau. Mojego obecnego męża poznałam latem 1946 roku, pobraliśmy się 5 kwietnia 1947 roku. Mieszkam w demokratycznym Berlinie odkąd wyszłam za mąż.

Z jakich powodów w życiorysie przesłanym pod koniec maja 1960 roku do National-Zeitung ukryłaś czas służby w FKL Ravensbrück?
To prawda, że ​​pod koniec maja 1960 roku złożyłam podanie o pracę w National-Zeitung. W swoim liście motywacyjnym ukryłam czas pracy w FKL Ravensbrück. Zrobiłam to, ponieważ obawiałam się, że zostanę pociągnięta do odpowiedzialności przez organy państwowe NRD.
BStU Bestand: 110-114 126/61, Bd. 2

Źródła: 

"Übersicht zu dem Material Außenlager Neubrandenburg"
www.kurt-und-herma-roemer-stiftung.de

"Weibliche Angelegenheiten"; Johannes Schwartz, Hamburger Edition, 2018


Zobacz też:

Komentarze

Popularne posty:

Translate