"Ostatni Etap" w HD: omawiam ujęcia z kultowego filmu!

Witajcie po dłuższej przerwie! Mamy dziś możliwość obejrzenia kultowego polskiego filmu "Ostatni Etap" w niezwykle wysokiej rozdzielczości. Przez dziesięciolecia ta produkcja była zapominana, a oryginalne taśmy kurzyły się gdzieś w filmowych archiwach... Film był tak złej jakości, że nawet wiele lat po wojnie niektóre ujęcia były brane za... autentyczne zdjęcia obozowe! Na szczęście w 2020 roku film został poddany cyfrowej rekonstrukcji, a efekt końcowy zaskoczył wszystkich: wreszcie można zobaczyć, co tak naprawdę znajdowało się na ujęciach! Miałam okazję osobiście obejrzeć "Ostatni Etap" w odnowionej wersji w czasie pokazu w listopadzie 2021 roku w Warszawie. 

Nie będę omawiać fabuły filmu, skupię się raczej na wyglądzie postaci, zwłaszcza nadzorczyń oraz tego, jak pokazano różne sytuacje z obozu Auschwitz-Birkenau. Film "Ostatni Etap" jest nazywany "matką wszystkich filmów holokaustowych", gdyż był to pierwszy, powojenny film fabularny dotyczący historii KL Auschwitz-Birkenau, a scenariusz do niego powstał już w maju 1945 roku. Pomysłodawczyniami powstania tego dzieła były dwie byłe więźniarki: Wanda Jakubowska oraz Gerda Schneider. Zaczynamy!


Film otwiera scena porannego apelu w obozie Birkenau i ta scena była w późniejszych latach powielana w niemalże każdym filmie fabularnym dotyczącym tego obozu. "Ostatni Etap" stał się taką jakby matrycą dla wszystkich produkcji i błędy z tego filmu też były potem powielane. Trzeba przyznać, że "Ostatni Etap" został naprawdę realistycznie zekranizowany, wszak powstał już w dwa lata po zakończeniu wojny i teren byłego obozu Birkenau wyglądał niemalże identycznie jak w styczniu 1945 roku... Możemy więc mieć wgląd w to, jak w rzeczywistości to miejsce wyglądało w czasie swojego pierwotnego funkcjonowania. W kadrze widzimy szeroki plan na główną ulicą obozową i ceglane baraki. Teren pokrywa błoto, dziś w tym miejscu rośnie bujna trawa... Poraża i przytłacza ilość statystów. A jednak pamiętajmy, że w czasie wojny w jednym takim bloku zgromadzono około tysiąca więźniarek. W jednym bloku! Czyli na potrzeby filmu trzeba byłoby zatrudnić około dziesięciu tysięcy statystów! W rzeczywistości przy produkcji filmu "Ostatni Etap" zatrudniono około tysiąca statystów. 


Więźniarki stoją w pięciu bardzo długich rzędach i tak prawdopodobnie były ustawione w czasie wojny. Ale rzecz jasna było ich więcej przed każdym blokiem. Widzimy nadzorczynie, które idą wzdłuż tych szeregów i składają meldunki o stanie liczebnym każdego bloku do nadzorczyni raportowej. Jest też wyszczególniona scena, gdzie jedna z nadzorczyń (kierowniczka bloku?) zwraca uwagę na więźniarkę, która mdleje na apelu z powodu ciąży. Owa nadzorczyni idzie wzdłuż szeregów więźniarek dość szybkim krokiem, a za nią drepcze... więźniarka funkcyjna, tzw. "starsza bloku", czyli blokowa. Żadna z nich raczej nie liczy dokładnie więźniarek, gdyż idą zbyt szybko. W rzeczywistości ta scena powinna wyglądać tak, że to blokowa składa meldunek nadzorczyni "kierowniczce bloku" (Blockleiterin), a następnie owa "kierowniczka bloku" powinna sama przeliczyć więźniarki i wpisać ich stan liczbowy w swój dzienny raport. W filmie nieco uproszczono ten proceder.


Nadzorczyni zauważa mdlejącą więźniarkę i do niej podchodzi razem z blokową. Ale właściwie czemu? Dla mnie ta scena jest wymuszona i nieco naciągana. Już wyjaśniam dlaczego... Po pierwsze: jeśli więźniarka zemdlała w czasie apelu, zazwyczaj nikt nie reagował, ani inne więźniarki, ani tym bardziej nadzorczynie. Bo po co? Te z więźniarek, które zemdlały - leżały w błocie do końca apelu. W filmie nie widać więźniarek leżących w błocie lub tych, co zmarły! A przecież zwłoki kobiet też kładziono przed blokiem do policzenia! Czyli tutaj wygładzono rzeczywistość! Nie pokazano w filmie prawdy. Tak naprawdę w filmie powinni pokazać to, że tuż obok więźniarek stojących, kładziono kilka ciał tych, co zmarły w nocy. 

Po drugie: bardzo rzadko nadzorczynie dręczyły na apelach jakieś konkretne więźniarki. Taka kierowniczka bloku powinna raczej przejść między szeregami i sprawdzić, czy któraś nie podłożyła sobie papieru pod stopy lub nie włożyła swetra pod pasiak. A w filmie mamy scenę, gdzie nadzorczyni pyta się więźniarki: "Zmęczona jesteś?" i nie czekając na odpowiedź stwierdza: "Kilka przysiadów powinno ci pomóc". To też tak nie powinno wyglądać. "Sport" czyli karne ćwiczenia stosowane były wobec pojedynczy więźniarek, ale tylko po tym jak wypisano karny meldunek i ta kara odbywała się często indywidualnie w obecności nadzorczyni. Lub cały blok miał karne ćwiczenia - nie jedna więźniarka na apelu liczebnym! 


I kolejna ważna sprawa przy tym ujęciu, a właściwie dwie sprawy. Nadzorczyni stoi za blisko więźniarki! Niemalże się ze sobą stykają, a powinna być między nimi większa odległość z takiego względu, że nadzorczynie brzydziły się kontaktem z więźniarkami - bały się zakażenia. 

Zwróćcie też uwagę na twarz więźniarki. Dlaczego nie patrzy ona na nadzorczynie, kiedy ta do niej mówi? Prawidłowa odpowiedź brzmi: bo nie może patrzeć na nadzorczynię! Więźniarki w kontakcie z załogą SS nie mogły patrzeć w oczy Niemcom! Musiały patrzeć do góry lub w dół lub na bok - tego wymagał regulamin obozowy! Nie wolno było odzywać się do nadzorczyni, nawet jeśli ta mówiła coś do więźniarki i sama sobie odpowiadała na pytanie. Tak więc ten szczegół z mimiką twarzy więźniarki jest bardzo ważny i zgodny z prawdą historyczną. Jeżeli w jakimś filmie zobaczycie, że nadzorczyni rozmawia z więźniarką i ta jej odpowiada i patrzą sobie w oczy - to jest to ogromny błąd!


Ciąg dalszy sceny z apelem porannym. Widzimy więźniarki ustawione wzdłuż rowu melioracyjnego. Jak dla mnie stoją one zbyt blisko tego rowu - czemu tak stoją, nie wiem. Powinna być zachowana jakaś odległość między pierwszym szeregiem a rowem, żeby nadzorczynie mogły przejść lub więźniarki funkcyjne. Widać też, że na dalszym planie nie ma już stojących więźniarek, a powinny stać - ewentualnie przy swoich blokach. Powinna być też większa odległość pomiędzy szeregami więźniarek. Nie powinny być tak ściśnięte. 

Fajnie, że pokazano moment przyjmowania meldunków od nadzorczyń, kierowniczek bloków. W żadnym innym filmie tego nie widziałam. Nadzorczyni raportowa stoi przy pulpicie i wpisuje dane do ogólnego dziennego raportu. Na końcu tego ujęcia przychodzi kierownik obozu i podsumowuje stan liczebny całego obozu kobiecego. Potem zostaje zarządzone formowanie kolumn roboczych. 


I kolejne ujęcie do analizy to wymarsz komand roboczych do pracy. Tutaj mam dwie uwagi. Nadzorczynie stoją po lewej stronie przy bramie wyjściowej. Ale tak naprawdę w obozie Birkenau przy bramie stały: Oberaufseherin Mandl, nadzorczyni raportowa Drechsler oraz kilku esesmanów. Reszta nadzorczyń, która pracowała jako kierowniczki komand, szło ze swoimi grupami więźniarek do pracy poza obóz. W filmie widzimy jedną, niesamowicie długą kolumnę więźniarek, otoczoną funkcyjnymi kapo oraz esesmanami z psami. W rzeczywistości, to nadzorczynie powinny iść z psami służbowymi i ewentualnie jednym esesmanem na dane komando. Kapo szły w pierwszym szeregu każdego komanda roboczego, nie obok kolumny. 


Absolutnie więźniarki funkcyjne nie powinny wychodzić z kolumny! Tworzy się tutaj chaos. Esesmani mogliby mieć karabiny ze sobą. Nadzorczynie powinny prowadzić na smyczy psy służbowe. Poza tym różne kolumny szły w różnych kierunkach. Więźniarki nie maszerowały w takiej jednej, długiej kolumnie. Co ciekawe, to filmowe ujęcie często było brane za autentyczne zdjęcie z obozu Birkenau! Jednak wprawne oko badacza historii obozu Birkenau od razu wyłapie błędy. 


Oberaufseherin Mandl (na dolnym zdjęciu po lewej) ciągle towarzyszy nadzorczyni raportowa Drechsler (po prawej). W rzeczywistości Drechsler nie łaziła za Marią Mandl krok w krok jak jej cień. W filmie jej pozycja została pomniejszona, trochę tak, jakby utraciła swój autorytet. Niewiele mówi, a przecież Drechsler była postrachem całego obozu! Sama dokonywała rewizji, chodziła po obozie i sprawdzała porządek, nakładała meldunki i prześladowała więźniarki. Niewiele osób wie, że Drechsler miała osobną Blockführerstubę przy drugiej bramie wejściowej do obozu kobiecego - od strony rampy! Budynek zachował się do dnia dzisiejszego i grupy wycieczek przechodzą obok niego w czasie zwiedzania terenu byłego obozu. 


Gdybym nie pracowała jako konsultant do spraw obozu Auschwitz, sama prawdopodobnie nie zwróciłabym uwagi ani nie zrozumiałabym sensu tej poniższej sceny z filmu "Ostatni Etap". Sytuacja w czasie selekcji do gazu. Padł rozkaz, aby wszystkie Żydówki wyszły na selekcję. Przez obóz idzie Drechsler i zatrzymuje się przed wejściem do szpitala obozowego wołając "starszą rewiru", czyli więźniarkę funkcyjną pracującą w tym szpitalu. "Starsza rewiru" podchodzi do nadzorczyni i w milczeniu czeka na polecenie. Nadzorczyni rozkazuje, aby wszystkie żydowskie więźniarki wyszły z rewiru. W odpowiedzi słyszy: "Frau Aufseherin, rewir nie otrzymał takiego polecenia od lekarza obozowego". Co tu się zadziało? Czemu więźniarka stawia się nadzorczyni? Drechsler krzyczy: "Ja tu dowodzę!", na co więźniarka odpowiada klasycznym "Jawohl!" i... idzie do pokoju służbowego lekarza obozowego. 


Tej sceny nie zrozumieją ci, co nie znają reguł panujących w obozie Birkenau. Otóż obozowy rewir podlegał pod rozkazy lekarzy-esesmanów. Nadzorczynie miały kategoryczny zakaz wchodzenia na teren rewiru oraz wtrącania się w jego funkcjonowanie! Nie mogły więc wydać rozkazu do selekcji na terenie rewiru, gdyż wchodziło to w kompetencje lekarzy SS. A nadzorczynie stały jednak niżej w hierarchii niż esesmani, podoficerowie. W obozie koncentracyjnym każdy musiał znać swoje miejsce w szeregu. Świetna scena pokazująca jak bardzo zawikłana była sytuacja każdej z grup na terenie obozu! 


Sceny z selekcjami są bardzo ciekawe. Tych selekcji jest kilka w filmie "Ostatni Etap". Jest selekcja Żydówek oraz przede wszystkim selekcja więźniarek w czasie powrotu komand z pracy. Takie selekcje do gazu były bardzo częste w obozie Birkenau. W trakcie jednej z selekcji widać Oberaufseherin Mandl jadącą samochodem służbowym z kierowcą. Możliwe, że Mandl była wożona samochodem służbowym, jednak w relacjach byłych więźniarek często pojawiał się opis prywatnego samochodu kierowniczki Mandl: żółta Simca. Mandl sama go prowadziła, nie potrzebowała prywatnego kierowcy. Ba, nawet na jednej ilustracji stworzonej przez więźniarkę Birkenau, pojawia się ten charakterystyczny, żółty samochód!  


Poniżej jest chyba moja ulubiona scena i według mnie jedna z najbardziej realistycznych. To scena selekcji więźniarek w czasie ich powrotu z pracy. Załoga obozu, głównie nadzorczynie i esesmani stawali po dwóch stronach głównej drogi. Trzymali w rękach duże, drewniane laski. Więźniarki partiami wpuszczano do obozu, a ich zadaniem było przebiegnięcie przez ten szpaler nadzorczyń, esesmanów i więźniarek funkcyjnych. Te z kobiet, które potknęły się lub nie biegły zbyt szybko, były wyławiane laskami z tłumu i odstawiane na bok - do gazu.


W tej scenie jest wszystko: grająca kobieca orkiestra w czasie powrotu komand z pracy, przerażenie wśród więźniarek, pokazane są etapy przygotowania do tej selekcji oraz oczywiście sam sposób wybierania więźniarek. Kłębiący się tłum postaci, więźniarki biegają we wszystkich kierunkach próbując uniknąć złapania. Niektóre z nich wpadają do rowów i są z nich wyciągane przez funkcyjne. Złapana zostaje nawet jedna z gończyń i odstawiona do grupy wybranych do gazu. Próbuje krzyczeć do raportowej Drechsler, że jest więźniarką funkcyjną, ale nadzorczyni się tym nie przejmuje. W czasie tej sceny nadzorczynie noszą długie, czarne peleryny i ich wizerunek jest najbardziej autentyczny.


Po selekcji widać cały ten bałagan, jaki znajdował się na placu: niektóre więźniarki leżały nieprzytomne na ziemi, wszędzie rozrzucone były miski czy bojtle, nawet nadzorczynie miały w filmie rozwichrzone włosy i pozrywane peleryny. 


Poniżej zamieściłam jeszcze kilka kadrów, które zwróciły moją uwagę. Bardzo ciekawie wygląda ujęcie z bramą wjazdową do obozu kobiecego. Widać esesmana jadącego na rowerze służbowym - bardzo często załoga SS poruszała się po terenie obozu na rowerach, widać je nawet na zdjęciach archiwalnych. Był to najprostszy środek lokomocji dostępny dla każdego z załogi. Nadzorczynie poruszały się po naprawdę sporym powierzchniowo terenie, na posiłki wyjeżdżały do kantyny oddalonej o trzy kilometry od Birkenau - stąd też rower był ich głównym wyposażeniem. Po prawej stronie poniższego ujęcia widać też więźniarki pracujące przy rozbudowie obozu lub jakiś innych pracach ziemnych - pchają drewniane taczki i lorki czyli małe wagoniki na szynach.


Ta scena nieco mnie zaskoczyła. Jest jednocześnie zgodna z prawdą historyczną, ale też jest przerysowana. Chodzi mi o obecność więźniów-mężczyzn na terenie obozu kobiecego. Więźniowie-mężczyźni mogli wchodzić na teren obozu dla kobiet, tylko wtedy, jeśli mieli przepustki lub wykonywali jakieś konkretne zlecenia. I w tej scenie też tak jest. Jednak pokazanie ujęcia rozmowy więźniarki z więźniem, kiedy tych dwoje stoi niemalże na środku obozu pomiędzy jakimś pracującym komandem i sparują sobie z rękami w kieszeniach - to jest dla mnie nie do pojęcia! To jest nieco abstrakcyjne i nie mogłoby w ten sposób funkcjonować w rzeczywistości. Wszelkie kontakty pomiędzy kobietami-więźniarkami a mężczyznami-więźniami były zakazane. Ewentualnie mogły się odbywać tylko na drodze służbowej iw obecności kogoś z załogi SS.


Ostatnia wybrana przeze mnie scena, to rozmowa "starszej rewiru" z Oberaufseherin Mandl w jej biurze. Mandl oczywiście domyśla się sabotażu ze strony więźniarek pracujących na rewirze i wzywa na rozmowę więźniarkę pracującą w szpitalu obozowym. Tutaj chciałabym zwrócić uwagę na dwie rzeczy: więźniarka wchodząc do biura melduje się po niemiecku, pomimo tego, że przed chwilą jej przyjście zostało zapowiedziane. Jednak obozowy regulamin kazał więźniarkom meldować się za każdym razem, kiedy były one w obecności nadzorczyni, nieważne ile razy dzienne nadzorczyni widziała daną więźniarkę. Mogła ją wzywać na rozmowę trzy, pięć lub dziesięć razy dziennie, a i tak za każdym razem w czasie rozmowy, więźniarka musiała się jej meldować.

I druga ważna sprawa: Mandl nie ma na głowie furażerki, kiedy siedzi u siebie w biurze. To szczegół, ale tak też wyglądał regulamin mundurowy: że w pomieszczeniu, pracując w biurze, nadzorczynie nie musiały siedzieć w furażerkach ani w pasach z kaburą. I pas i furażerkę zakładały je tylko wtedy, kiedy wychodziły na zewnątrz.


Jestem ciekawa, co sądzicie o tej produkcji, czy według Was też oddaje realizm historii obozu Birkenau? Pomimo pewnej otoczki ideologiczno-politycznej, a także nałożonego filtru estetyzacji, film "Ostatni Etap" na stałe wpisał się do polskiej kinematografii wojennej, a dziś możemy go podziwiać w zupełnie nowej, odświeżonej jakościowo wersji. 



Zobacz też:

Komentarze

  1. Anonimowy15.8.22

    Thank you so much for posting, this is such a unigue film!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty:

Translate