Heinrich Himmler i czarna elita Nowych Niemiec
Chyba właśnie kogoś odkryłam... Nie, tą osobą nie jest Himmler, który spogląda na Was z miniaturki wpisu, tylko polska historyczka zajmująca się tematami Holokaustu i przede wszystkim biografią Heinricha Himmlera. Pani nazywa się Alicja Bartnicka (dr Alicja Bartnicka!) i czytając informacje na stronie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dotyczące profilu jej zainteresowań badawczych oraz przedmiotów, można tylko klasnąć w dłonie. A więc czytamy, że pani Bartnicka zajmuje się koordynowaniem i prowadzeniem takich zajęć ze studentami, jak: wprowadzenie do historii Holokaustu, zagłada Żydów w czasie II wojny światowej, źródła do historii Holokaustu, miejsca pamięci i instytucje badawcze, obraz Holokaustu w literaturze i filmie (o, wow!), a także prowadzi intrygująco brzmiący przedmiot: "świat po Holokauście".
No, można pomyśleć, że pani Bartnicka jest chodzącą instytucją i encyklopedią wiedzy dotyczącą niemalże wszystkiego, co związane z szeroko pojętym Holokaustem czasów II wojny światowej. Zawsze się zastanawiam, czy dzisiaj są w Polsce badacze, którzy wciąż fascynują się tematyką Zagłady, ale fascynują się dogłębnie i wkładają w to swoje emocje i serce. Wygląda na to, że pani Bartnicka jest taką osobą, która większość swojego naukowego życia poświęca właśnie na zgłębianie tej trudnej tematyki i nie robi tego tylko dla celów czysto badawczych, aby zdobyć kolejne stopnie awansu naukowego. Co ciekawe, jej doktorat dotyczył biografii Heinricha Himmlera, czyli jednej z najważniejszych i najbardziej intrygującej postaci nazistowskich dygnitarzy z samej góry: ojca założyciela "czarnego zakonu rodu SS". Pełny temat jej pracy brzmiał: "Światopogląd w działaniu. Heinrich Himmler - jego wizja i rola w budowaniu aryjskiego imperium Tysiącletniej Rzeszy". Tak - to ewidentnie temat na doktorat. Jestem ciekawa, czy ten temat był u niej poruszany też w pracy magisterskiej, bo bardzo często to właśnie tematy prac magisterskich są później przez studentów rozwijane jako doktorat. Niewiele osób w Polsce sięga w ogóle po biografie nazistowskich dygnitarzy, takich jak Himmler, Goebbels czy Göring. Albo Hitler - ten właściwie wcale nie funkcjonuje jako osobny temat do badań i analiz w polskich doktoratach. Inaczej sprawa ma się w zagranicznych badaniach naukowych - tam temat nazistowskich przywódców został już przemaglowany na wszystkie możliwe sposoby, a ich efektem są kilkuset stronicowe książki.
Źródło: Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Tymczasem pani Bartnicka z uporem zajmuje się biografią Himmlera i wychodzi na to, że jest jedynym polskim ekspertem od jego życiorysu. Podąża ona drogą, jaką już dawno przeszli niemieccy badacze i historycy. Obecnie pani Bartnicka jest adiunktem naukowym w Katedrze Historii Nowożytnej i Krajów Niemieckich Wydziału Nauk Historycznych UMK. Brzmi bardzo poważnie, ale trzeba mieć też świadomość, że taka osoba, nawet po doktoracie, jest dopiero na początku swojej kariery naukowej. Przed panią Bartnicką zapewne wiele prac naukowych do napisania i wiele tematów z historii Niemiec do przebadania. Mi zawsze brakowało dogłębnego zbadania, co działo się z niemieckimi nazistowskimi członkami różnych formacji po wojnie - jak wchodzili oni w nowe, niemieckie społeczeństwo i jak tuszowali swoje wojenne biografie.
Podobny problem z badaniami naukowymi dotyczącymi sprawców zauważam w temacie nadzorczyń - sama przeszłam identyczną drogę, jaką od początku lat 90. XX wieku szli niemieccy badacze. Z tą różnicą, że ja nie miałam wglądu do archiwów ani niemieckich źródeł, byłam bowiem zbyt młodą osobą i nie mogłam pozwolić sobie nawet na samodzielny wyjazd do Niemiec. Dopiero od około 8 lat mam możliwość, aby podróżować, zwiedzać miejsca pamięci w Niemczech i wystawy dotyczące nadzorczyń obozowych i wymieniam się informacjami z osobami spoza Polski. Czy jest więc sens pisać doktorat o takim Himmlerze, korzystając z tych samych źródeł, z których korzystali już wiele lat wcześniej badacze z Niemiec i powielać to, co zostało już napisane? W jednej z recenzji stwierdzono nawet, że 'pytania badawcze nie zostały przez autorkę rozprawy zbyt klarownie wyłożone we wstępie'. Bo tak naprawdę, wszystko już zostało o Himmlerze powiedziane. Przeprowadzono wywiady w latach 60. XX wieku z żyjącymi jeszcze członkami jego rodziny, w tym z jego własną córką Gudrun oraz żoną... Opublikowano jego dzienniki znalezione w Izraelu. Ten człowiek został prześwietlony możliwie najdokładniej. A i tak nigdy nie zrozumiemy, co naprawdę siedziało w jego głowie. Można tylko popatrzeć na Himmlera czy innego wysoko postawionego działacza nazistowskiej machiny wojennej z innej perspektywy: ojca, męża, głowy rodziny, zapalonego ideologa, wizjonera, artysty...
Co do samego Himmlera... Mam spory problem z napisaniem czegokolwiek o tej osobie. Zawsze mam problem z pisaniem o osobach, które pełniły publiczne funkcje, były politykami 'z pierwszych stron gazet'. A taki właśnie był Himmler - był na świeczniku i chciał dominować i decydować. Był perfekcjonistą i wizjonerem "Tysiącletniej Rzeszy". Napędzał tą machinę coraz to nowszymi pomysłami, coraz bardziej szalonymi. Czy w tym szaleństwie była jednak metoda? Czy może jego światopogląd, na którym pani Bartnicka oparła swoje badania, doprowadził do ostatecznej klęski nazistowskich Niemiec? Himmler wmówił swoimi członkom SS, że są elitą narodu, czystą krwią Nowych Niemiec, omamił swoimi wizjami doskonałego społeczeństwa, doprowadzając ludzi na skraj przepaści. Nazistowskie Niemcy zgubiła pycha i zadufanie.
Powiem śmiało, że "Tysiącletnia Rzesza" miałaby możliwość funkcjonowania na przestrzeni wielu dziesiątek lat, jednak nie zatrzymano się w porę z działaniami wojennymi, a łakomstwo polegające na tym, że Rzesza Niemiecka chciała wchłonąć całą Europę i Rosję zgubiło ten naród i pogrzebało wizje takich osób jak Himmler. A tak przy okazji, Himmler nieco się pomylił twierdząc, że Germanie i Słowianie nie mieli ze sobą nic wspólnego. Mit aryjskości i aryjskiej krwi ma się nijak do przeszłości. Jeśli będziecie podróżować na północ od miasteczka Fürstenberg/Havel, dotrzecie do Neustrelitz w Meklemburgii. Tam znajduje się skansen słowiańskiej wioski! Słowiańskiej! Przez wiele setek lat, w dawnych czasach to właśnie Słowianie i Germanie żyli obok siebie w zgodzie i poszanowaniu własnych wierzeń. Brandenburgia i Meklemburgia to pradawne ziemie słowiańsko-germańskie - tam zaczęła się nasza wspólna historia. Himmler wybrał tylko to, co go interesowało i z premedytacją poukrywał niewygodne fakty historyczne tak, aby jego wizja była zgodna z wizją Nowych Niemiec. Nikt oczywiście nie odważył się tego zakwestionować.
W czasie wojny niewiele osób miało okazję widzieć Himmlera na żywo. Może myślicie, że każdy Niemiec mógł pójść sobie na wiec i obejrzeć jak Reichsführer SS przemawia do ludu? Tylko wybrane osoby, najbardziej zaufane i oddane partii i SS mogły doświadczyć naocznie jak wygląda i kim jest Himmler. Dla nadzorczyń obozowych Himmler jawił się jako ktoś z bardzo odległego świata, do którego zwykła nadzorczyni nie miała dojścia. Raz do roku Himmler wizytował obóz Ravensbrück i wtedy wybrane nadzorczynie i inni członkowie załogi obozowej mogli przez moment zobaczyć jak Himmler maszeruje otoczony kierownictwem obozu. Na co dzień znano Himmlera głównie z jego podpisów na dokumentach administracyjnych, także tych dotyczących zawieranych związków małżeńskich oraz z oficjalnych portretów, jakie zdobiły ściany gabinetów komendantów i obozowych biur. Przenikliwe spojrzenie Reichsführera SS zza okrągłych szkiełek jego okularów utrwalone na fotografiach miało jeden jasny przekaz: oto wasz dowódca patrzy na was każdego dnia, w każdej chwili i widzi, czy dobrze służycie swojemu narodowi.
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz