Dulag 121: tędy przeszła Warszawa... i mój dziadek

 

Mówi się, że każda polska rodzina doświadczyła w jakiś sposób II wojny światowej i że w każdej polskiej rodzinie ktoś zmarł lub zginął w walce albo w obozie koncentracyjnym. Nie inaczej jest też z moimi przodkami, a dokładniej z historią mojego dziadka, którego nigdy osobiście nie poznałam ani ja ani mój tata. Co prawda mój tata poznał swojego ojca, jednak byli razem tylko przez rok, a potem ciągłość pokoleniowa została przerwana. Mój dziadek został wciągnięty w mechanizm wojny, chociaż zapewne tego nie chciał i nie nadawał się do walki zbrojnej. Ostatnią rzeczą jaką chce 34-letni mężczyzna, któremu właśnie urodził się syn, to zostawić rodzinę i iść walczyć z marną bronią w ręku. A tak wyglądała rzeczywistość warszawiaków w 1944 roku. 

Do dnia dzisiejszego polskie rodziny ponoszą straty w niezagojonych ranach z przeszłości, w braku więzi pokoleniowych i w braku możliwości pogodzenia się ze stratą najbliższych. Żadne medale honorowe, uroczystości ku pamięci poległych ani wieńce nie przywrócą im życia i nie uzupełnią pustki, jaka powstała na kolejne pokolenia. Ta dziura w pamięci od zawsze była moim kamyczkiem, który uwierał mnie w bucie. Mój dziadek, który wyszedł z domu w Warszawie w sierpniowe popołudnie 1944 roku i na zawsze zniknął na terytorium dzisiejszej Austrii był dla mnie zagadką i już jako dziecko zastanawiałam się, dlaczego do tej pory nie wrócił. Kim był? Jaki miał charakter? Czy odnosił sukcesy w pracy? Czy miał jakieś marzenia i plany na przyszłość, kiedy jeszcze nie było wojny... 


Mój dziadek, Stanisław Czopowicz, przed wojną

Pytania kłębiły mi się w głowie i im byłam starsza, tym coraz więcej zaczynałam odkrywać z jego historii. Dziś wiem, że wojenna droga mojego dziadka przedstawia się całkiem klasycznie: do wybuchu Powstania Warszawskiego pracował jako mechanik w Filtrach Warszawskich i mieszkał z rodziną przy ulicy Nalewki 4. Po wybuchu Powstania został wciągnięty do batalionu "Chrobry II" i poszedł walczyć, cokolwiek to oznaczało. Jedno jest pewne: pod koniec sierpnia lub na początku września mój dziadek musiał dostać się do niewoli z terenu Powiśla. Następnie bardzo szybko został ulokowany w obozie przejściowym "Dulag 121" w Pruszkowie, by w dniu 4 września 1944 roku znaleźć się w... KL Auschwitz. Był to transport ludności cywilnej z Powstania Warszawskiego. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego transport z ludnością cywilną, skoro walczył w batalionie? Czyżby próbował zataić to, że brał czynny udział w walkach? W obozie Auschwitz mój dziadek otrzymał numer obozowy 194739 i przez kolejne 15 dni był więźniem tego obozu, jak się domyślam - przebywał na kwarantannie.




Zatrzymam w tym miejscu opowieść o dziadku i wrócę na chwilę do obozu przejściowego "Dulag 121", który został zlokalizowany w podwarszawskim Pruszkowie. Od kilku lat funkcjonuje tam małe muzeum, które zbiera relacje osób, naocznych świadków wojny lub ich rodzin. Muzeum ma też stronę internetową i konto na YouTubie, gdzie możecie posłuchać wywiadów z osobami, które przeszły przez ten obóz przejściowy. 


Nie byłam świadoma tego, że mogę pojechać do Pruszkowa i zobaczyć to miejsce, w którym przez krótki czas przebywał mój dziadek. W maju 2023 roku skorzystałam z okazji, że byłam w komisji konkursowej dla uczniów w szkole niedaleko Pruszkowa i po egzaminie podjechałam rowerem do tego muzeum. Akurat trwały przygotowania do Nocy Muzeów, jednak dzięki uprzejmości pracowników mogłam szybko obejrzeć wystawę oraz zachowany w oryginale jeden z wielu budynków dawnego Zakładu Naprawy Taboru Kolejowego. Znajduje się tam też ogromne drzewo, które rosło w tym miejscu także w 1944 roku, czyli w czasie wojny. 

Dulag 121, film dokumentalny

Przez obóz w Pruszkowie przeszło prawie 650 tysięcy osób, głównie mieszkańców Warszawy! To właśnie stąd ludzie wysyłani byli na roboty do Niemiec lub, jak mój dziadek, do obozów koncentracyjnych. W tym miejscu rodziny widziały siebie często po raz ostatni. Wiele kobiet razem z dziećmi trafiło do obozu Ravensbrück, mężczyźni do KL Auschwitz lub dalej na zachód do Rzeszy Niemieckiej. Miejsce Pamięci "Dulag 121" to ważny punkt na mapie polskiej martyrologii, o którym powinien pamiętać każdy mieszkaniec Warszawy. 

Zapraszam do obejrzenia krótkiej foto-relacji z mojej wizyty w Muzeum, a do historii mojego dziadka wrócę w kolejnych wpisach. 






















Zobacz też:

Komentarze

Popularne posty:

Translate