"Femmes bourreaux": o nadzorczyniach po francusku!

"Kobiety kaci" - nowa publikacja o nadzorczyniach po francusku!

Czasami przeglądam zasoby Internetu w poszukiwaniu informacji o nowych wydawnictwach na temat obozu Ravensbrück i ostatnio znalazłam publikację o nadzorczyniach po francusku. Zakupiłam ebooka za 10 Euro, aby przejrzeć co tam w środku jest ciekawego i... nie znalazłam nic, co by mnie mocniej zainteresowało. O tym za chwilę. Najpierw przeczytajmy opis wydawcy:  

"To fantastyczne, przerażające stworzenia, przypominające mroczne legendy. Bezlitosne, są prawdopodobnie nawet bardziej niebezpieczne niż kaci z SS, ponieważ są kobietami. Czy to naprawdę kobiety? Tak twierdzi Lina Haag, ocalała z obozu w Lichtenburgu.

Nazywały się Irma Grese, pseudonim "Hiena z Auschwitz", Maria Mandl, Johanna Langefeld i Hermine Braunsteiner, by wymienić te najbardziej znane. W każdym obozie koncentracyjnym i zagłady, do którego zostały przydzielone, uosabiały strach, brutalność i śmierć. Te kobiety, które odgrywały aktywną rolę w nazistowskim aparacie ludobójstwa, były strażniczkami. Nazistowskie prawo wymagało, aby więźniarki i deportowane były pilnowane przez kobiety, a w tym celu utworzono specjalny korpus SS, liczący około 4000 rekrutów.

Strażniczki, które zazwyczaj pochodziły ze skromnych środowisk - pracownicy fizyczni, pomoc domowa lub listonosze - były rekrutowane przez ogłoszenia, ustnie lub bezpośrednio w miejscu pracy. To właśnie w Ravensbrück, pierwszym i największym obozie dla kobiet, szkolono je od 1939 roku. W środowisku obozu koncentracyjnego szybko stały się specjalistkami od przemocy. W 1942 r., gdy obozy mnożyły się, a "ostateczne rozwiązanie" zostało ustalone w tajemnicy, wysłano je na wschód, aby pomagały SS w ich makabrycznej pracy: upokarzaniu, torturach, selekcji do komór gazowych. Ich okrucieństwo w niczym nie ustępowało okrucieństwu mężczyzn. Choć po wojnie niektóre strażniczki zostały osądzone i stracone przez aliancki wymiar sprawiedliwości, o większości udało się zapomnieć. Potrzeba było wytrwałości łowców nazistów, takich jak Simon Wiesenthal, aby je wytropić, czasami tak daleko, jak w Stanach Zjednoczonych.

Femmes bourreaux śledzi powstanie i codzienne życie tych strażniczek w obozach: historia, która nigdy wcześniej nie została napisana".

Kup książkę "Femmes bourreaux" (grasset.fr)

Opis może wydać się nie do końca poprawnie podany po polsku, gdyż jest tłumaczeniem z języka francuskiego. Moja znajomość tego języka niestety nie wystarcza do tego, aby czytać książki płynnie po francusku. Tutaj trochę wspomogłam się internetowym tłumaczem. Co myślicie o tym opisie książki? Ja się nieco uśmiechnęłam pod nosem. 

"Historia, która jeszcze nigdy nie została napisana"? Ludzie! Francuska publikacja jest zlepkiem wszystkiego tego, co już DO TEJ PORY NAPISANO o nadzorczyniach obozowych! Nie inaczej. Nie znajdziecie tam żadnych odkrywczych informacji ani archiwalnych fotografii, które rzuciłyby nowe światło na badania dotyczące udziału niemieckich kobiet w zbrodni ludobójstwa. Niestety, w tym wypadku możecie czuć się zawiedzeni. Jeśli jednak nigdy nie czytaliście niczego o współudziale kobiet w procesie Zagłady i dodatkowo mówicie po francusku - mogę polecić tą książkę jako bardzo proste przekrojowe źródło podstawowych informacji o formacji kobiet z SS-Gefolge. Nadzorczynie rzecz jasna nie były żadnym specjalnym "korpusem SS" jak można przeczytać w opisie książki, mam nadzieję, że jest to tylko skrót myślowy dość niefortunnie zastosowany. 

Autorką publikacji "Femmes bourreaux" jest Barbara Necek. I tutaj chciałabym się na chwilę zatrzymać przy jej osobie. Wszak autor książki jest ważnym elementem potrzebnym do tego, aby zrozumieć, czemu ją napisał i dlaczego właśnie ten temat? Zaczęłam szukać informacji o pani Necek i znalazłam kilka ciekawych aspektów dotyczących jej działalności historycznej i nie tylko.  Otóż pani Necek jest z pochodzenia... Polką. Urodziła się w polskiej rodzinie, prawdopodobnie zna język polski, może nawet przeczyta mój wpis? Urodziła się w Austrii, obecnie mieszka na terenie Francji, gdzie od 20 lat pracuje jako dokumentalistka. Jest dziennikarką i reżyserką filmową oraz autorką książek historycznych. 

Zawsze sprawdzam biografię autorów książek piszących o nadzorczyniach. Musicie mi wybaczyć, jestem niezwykle ciekawa tego, dlaczego sięgają oni do tematów z samego dna obozowego piekła? Dlaczego nadzorczynie? Bo temat jest "na czasie"? Bo się dobrze sprzedaje tytuł ze słowem "kat", "bestia" lub "zbrodniarka"?  Na stronie francuskiego wydawnictwa Grasset można też wyczytać, że pani Necek specjalizuje się w historii nazizmu i upamiętniania ofiar, a na jej koncie jest już kilka zrealizowanych filmów dokumentalnych, m.in. "Proces w Auschwitz - koniec milczenia" (2017), "Kobiety Trzeciej Rzeszy" (2018) i "Ruch oporu w Mauthausen" (2021). Kto wie, może za chwilę ukaże się film o nadzorczyniach? 

Femmes bourreaux: la brutalité comme tremplein social, avec Barbara Necek
Źródło: AkademTV, YouTube

"Femmes bourreaux" to pierwsza książka pani Necek, a jak wiemy, apetyt rośnie w miarę jedzenia i w tym wypadku może być to oznaka przejedzenia, a pani Necek może nabawić się wkrótce rozstroju żołądka. Obawiam się, że ten temat może autorkę przerosnąć. Czym innym jest pisanie o ofiarach i więźniach obozów, a czym innym jest sięganie po tematy z drugiej strony. Pani Necek wydaje się być pewna siebie, ale popełnia błędy. Sprawdziłam nawet, że w lutym 2024 roku odbyło się już kilka spotkań autorskich dotyczących najnowszej, kieszonkowej wersji książki o nadzorczyniach. 

Na filmie z YouTube zamieszczonym u góry, w czasie udzielania wywiadu z panią Necek, przewija się nawet kadr z filmu "Ostatni etap", na którym widać dwie aktorki ubrane w uniformy nadzorczyń - bez podpisu. Ktoś oglądający mógłby wziąć ten kadr za autentyczne zdjęcie z czasów wojny, bo tuż zaraz serwowane są nam fotografie historyczne. Zamieszczono też przebitki ze zdjęciami kobiet z formacji SS-Helferin wymieszane ze zdjęciami nadzorczyń z albumu propagandowego SS z Ravensbrück. Nie można, omawiając temat nadzorczyń, pokazywać ludziom wszystkich kobiet noszących jakiekolwiek uniformy z nazistowskim orłem. Jestem ciekawa czy pani Nedek była w Miejscu Pamięci Ravensbrück oraz czy obejrzała dokładnie tamtejsze wystawy, zwłaszcza tą dotyczącą nadzorczyń. Bo sądząc po tym, co pokazywane jest przy okazji premiery książki - nie była. 

Trzeba jednak pamiętać, że to wszystko, co jest w tej książce, zostało już dawno omówione i opisane przez niemieckich czy austriackich badaczy. A z takimi autorytetami historyków pani Necek raczej konkurować nie może. Ja zresztą też nie. Ta książka przypomina mi bardzo publikację "Sprawczynie" (chociaż do poziomu "Sprawczyń" książce pani Necek wiele brakuje), możliwe, że to przez fakt, że na jednej i na drugiej okładce jest postać nadzorczyni Herty Lutz z psem. To takie ikoniczne zdjęcie. Herta Lutz dumnie stała przed aparatem fotograficznym w 1944 roku i teraz też dumnie spogląda ze swoim ironicznym uśmiechem z książkowych okładek. Herta Lutz "żyje" swoim nowym życiem. 

Szczerze, znalazłam dwa błędy w podpisach dotyczących fotografii zamieszczonych jako niewielki aneks. Na jednej z nich podpisano, że nadzorczynią przy biurku jest Emma Zimmer, a to nieprawda. Nadzorczynią ze zdjęcia jest Helene Massar, kierowniczka obozowej szwalni w Ravensbrück. Zdjęcie jest powszechnie znane, nie wiem czemu została podana błędna informacja. Zdjęcie Luisy Danz pochodzi z mojego bloga (lub z innej strony, która zdjęcie pobrała), ja natomiast dostałam je wiele lat temu od osoby, z którą współpracowałam przy wyszukiwaniu dokumentów na temat Danz. Mam w ogóle wrażenie, że pani Necek korzystała z mojego bloga, wszak zna język polski i nie byłoby to dla niej problemem przeczytać to, co jest na nim zamieszczone. 

Fałszywa legitymacja służbowa nadzorczyni z Ravensbrück.

Dużym potknięciem jest zamieszczenie nieprawdziwej, fałszywej legitymacji służbowej nadzorczyni. W Internecie można natrafić na podrobione ausweisy nadzorczyń - to oszustwo! A w książce "Femmes bourreaux" jedna z takich podróbek została zamieszczona z adnotacją, że jest to legitymacja nadzorczyni z Ravensbrück. To bardzo duży błąd autorki i świadczy o jej niewiedzy w temacie jak odróżnić autentyczną legitymację od tej współcześnie wykonanej. A przecież nie brakuje zdjęć autentycznych ausweisów, nawet na aukcjach internetowych! Błąd jest tym bardziej widoczny, że na zdjęciu portretowym z fałszywej legitymacji jest kobieta z formacji wspierającej... Wehrmacht. Co ciekawe, w tej samej książce jest zamieszczone zdjęcie legitymacji nadzorczyni Marianne Minges i to jest prawdziwa legitymacja nadzorczyni. Jeżeli zamieszczacie jakiekolwiek zdjęcia pokazujące nadzorczynie, to sprawdzajcie dziesięć razy, czy to na pewno jest autentyczny artefakt dotyczący tej konkretnej formacji.

Cóż mogę napisać na koniec tej krótkiej recenzji? Może tylko tyle, że trzeba długo badać jakiś temat, zanim się do niego usiądzie, a już na pewno zacznie się pisać książkę... Opracować publikację, która jest zlepkiem wiedzy z wydanych już książek nie jest jakimś wielkim osiągnięciem. Wydaje mi się nawet, że pani Necek osobiście nie odwiedziła żadnego archiwum, a wszystkie zamieszczone cytaty i dokumenty zaczerpnęła ze wcześniejszych publikacji naukowych lub wspomnień byłych więźniarek.

Natomiast wkrótce napiszę o niezwykłej serii książek, w których możecie przeczytać zupełnie nieznane informacje o nadzorczyniach obozowych, a ich autor spędził wiele dni na wyłuskiwaniu tych informacji z czeluści niemieckich archiwów. To będzie coś! 


Zobacz też:

Komentarze

  1. Dawno tu nie zaglądałam. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu sporo autorów luźno zainteresowanych historią (zwłaszcza II WŚ) bierze się za pisanie książek. I jest ciągły szał na clickbaitowe tytuły i miniaturki Youtuberów prezentujących "historyczny" kontent o obozach, esesmanach no i oczywiście o nadzorczyniach. Czekam na wpis o tej serii książek z nieznanymi informacjami, będzie co czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądaj częściej - teraz tyle się dzieje w tematach holokustowych, że ja nie nadążam z pisaniem. Ostatnio wzięłam udział w ciekawym seminarium online z Muzeum Auschwitz właśnie na temat Auschwitz w kulturze wizualnej i w literaturze. Napiszę o też o tym!

      Usuń
  2. argh. A timely warning; I've just been trying to find out more information about related stuff and noticed there's more absolute nonsense out there than factual information. And that's just the obvious stuff, it's the more insidious "facts" such as the ones you point out that worry me. D:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty:

Translate