Oświadczenie Irmy Grese z dnia 14 czerwca 1945 roku

Analiza oświadczenia Irmy Grese z dnia 14 czerwca 1945 roku

Wiadomo, że Irma Grese była przesłuchiwana trzy razy przed procesem sądowym. Wszystkie trzy oświadczenia złożyła będąc w areszcie w miejscowości Celle. Została tam przewieziona w dniu 14 maja 1945 roku i taka adnotacja znajduje się w książce przyjęcia więźniów do tego aresztu. Pierwsze oświadczenie pochodzi z dnia 21 maja 1945 roku.

Brytyjczycy przeznaczyli czas przed oficjalnym rozpoczęciem procesu sądowego na wykonanie dokumentacji fotograficznej potrzebnej do identyfikacji zbrodniarzy oraz na wstępne przesłuchania aresztowanych. Kapitan Alfred James Fox przesłuchiwał Irmę Grese w areszcie w Celle - 21 maja 1945 roku.

"19 maja 1945 roku odwiedziłem więzienie w Celle, gdzie zobaczyłem Irmę Grese. Rozmawiałem z nią za pośrednictwem tłumacza, a ona zasugerowała, że chce złożyć podpisane oświadczenie. Zanotowałem jej zeznanie, które jest załączone i które podpisała w mojej obecności". 
"Statement of SS-Kommandoführerin Irma Grese", Private Papers of Major T.C.M.     Winwood, Documents.11522 (Box P. 419). Imperial War Museum, Londyn.

W drugiej połowie maja 1945 roku do Belsen przyjechał także podpułkownik Leopold John Genn. Jako starszy oficer śledczy otrzymał zadanie, aby wesprzeć działania przygotowawcze do przyszłego procesu zbrodniarzy. Również on przesłuchał aresztowaną nadzorczynię. 

"Man of Many Parts", Picturegoer, 26 października 1946.
Po wojnie, Leo Genn rozpoczął karierę aktorską.

14 czerwca 1945 roku, w odstępie kilku godzin, Irma Grese złożyła dwa kolejne oświadczenia w obecności podpułkownika Leo Genn'a. I to właśnie to drugie (i właściwie też trzecie) oświadczenie chciałabym tutaj przeanalizować, gdyż padło w nim wiele ważnych słów oraz informacji na temat pracy nadzorczyni obozowej. Z dzisiejszej perspektywy - jest to ważny dokument! W chwili, kiedy Irma Grese mówiła o swojej pracy na terenie obozów koncentracyjnych, Brytyjczycy dopiero zbierali zeznania świadków, przede wszystkim byłych więźniów. Zapewne wielu z nich w swoich relacjach wymieniało nazwisko "Grese" lub rozpoznało młodą nadzorczynię na fotografii, wykonanej także w areszcie w Celle.   

Oświadczenie Irmy Grese z dnia 14 czerwca 1945 roku.
Źródło: TNA WO 309/1699 

Irma Grese musiała być świadoma tego, że ocaleni z obozów zeznają na jej temat. Nie było więc sensu zatajanie prawdy o tym, co robiła i na czym polegała jej praca w obozie Auschwitz oraz Bergen-Belsen - bo do tych dwóch miejsc najczęściej odwoływała się w swoich własnych oświadczeniach i odnośnie zbrodni popełnionych w tych dwóch obozach miał dotyczyć przyszły proces sądowy. Przyjrzyjmy się zatem słowom Irmy Grese - czy wszystko jest dziś dla nas zrozumiałe - co powiedziała, a co próbowała przemilczeć na swoją korzyść. 

Wszystkie trzy oświadczenia Irmy Grese zostały publicznie odczytane na sali sądowej w Lüneburgu w dniu 5 października 1945 roku.

Słowa adwokata zapisane w stenogramie sądowym: 

"Prokuratura stara się teraz przedstawić trzy dokumenty, w których wydaje się, że oskarżona Irma Grese złożyła oświadczenia pod przysięgą, które mogą być dla niej niekorzystne, jeśli Sąd weźmie je pod uwagę".
Źródło: The Trial Of Josef Kramer and Fourty Four Others - Seventeenth Day Friday, 5th October, 1945 

Fotografia identyfikacyjna Irmy Grese i Hilde Lohbauer, którą pokazywano
ocalonym, aby mogli rozpoznać swoich oprawców.
Zdjęcie wykonał sierżant Harris w dniu 26 maja 1945 roku
na dziedzińcu aresztu w Celle.
Źródło: The National Archives, 
WO 309/1584

In the matter of war crimes
at Belsen and Auschwitz 

W sprawie zbrodni wojennych
w Belsen i Auschwitz 

DEPOSITION of IRMA GRESE (Female) SS KOMMANDOFÜHRERIN at Auschwitz and Belsen, late of WRECHEN, near FELDBERG, sworn before Lieutenant-Colonel Leopold John Genn, Royal Artillery, Commanding No 1 War Crimes Investigation Team.

ZEZNANIE IRMY GRESE (kobiety) SS KOMMANDOFÜHRERIN w Auschwitz i Belsen, pochodzącej z WRECHEN koło FELDBERG, złożone pod przysięgą przed podpułkownikiem Leopoldem Johnem Genn'em, Królewskim Artylerzystą, Dowódcą Zespołu Śledczego nr 1 do spraw Zbrodni Wojennych.

Komentarz: We wstępie do oświadczenia podano miejsce jej urodzenia - "Wrechen obok Feldbergu", co jest prawdą -  dziwnym byłoby to, gdyby nie wiedziała, gdzie się urodziła. Podano także dane osoby ją przesłuchującej, czyli podpułkownika Leopolda Genn'a. Jedyną informacją, która zwróciła moją uwagę jest podana funkcja jaką pełniła Irma Grese - "SS-Kommandoführerin". Ona sama chyba powinna najlepiej wiedzieć czy taką konkretnie funkcję pełniła... Ja jednak chciałabym coś do tego dopowiedzieć. Otóż w ciągu prawie trzech lat, które Irma Grese przepracowała w trzech różnych obozach koncentracyjnych - pełniła w nich różne funkcje na różnych stanowiskach. I rzeczywiście: najczęściej pracowała jako "Kommandoführerin" - kierowniczka grupy roboczej. Taką funkcję pełniła już w Ravensbrück w 1942 roku, kiedy dozorowała różnorodne komanda robocze, zazwyczaj pracujące poza terenem głównego obozu, np. w "kolumnie Sanatorium" w Hohenlychen czy w ogrodach Opitz.

W obozie Ravensbrück Irma Grese pracowała głównie jako nadzorczyni
pilnująca komand roboczych. Pod numerem 16. znajduje się jej nazwisko
przypisane do komanda "Gärtnerei Opitz". 16.09.1942
Źródło: Mahn- und Gedenkstätte Ravensbrück

W obozie Auschwitz także pracowała pilnując więźniarek w komandach roboczych, np. w komandzie "ziołowym", była tez szefową paczkarni oraz cenzurowała listy. Prawdopodobnie mogła też pracować jako "Blockleiterin", czyli kierowniczka bloku, ale nie znalazłam nigdy żadnego zeznania to potwierdzającego. Wiadomo też, że w Birkenau w 1944 roku pracowała jako kierowniczka odcinka BIIc, jednak również nigdy nie widziałam rozkazu komendantury obozu Auschwitz, w którym podana byłaby informacja o nadaniu jej statusu "Oberaufseherin". Wiadomo natomiast, że w grudniu 1944 roku, przez krótki czas, pełniła obowiązki "Rapportführerin" w obozie kobiecym na odcinku BIIb. Jeśli dobrze zrozumiałam jej słowa z zeznania sądowego - promocje otrzymała dopiero w dniu 1 stycznia 1945 roku. Możliwe, że jako kierowniczka całego odcinka obozowego BIIc takim już takim nieoficjalnym statusem się posługiwała. Do pomocy Irma Grese miała około 6-7 innych nadzorczyń, które zmieniały się co tydzień. Jednak ona sama była codziennie obecna w tej części obozu od maja do końca października 1944 roku. 

Także w obozie Belsen, Irma Grese przez pewien czas pełniła ważną rolę "Arbeitsdienstführerin", czyli kierowniczki pracy. Przydzielała więźniarki do konkretnych komand roboczych i odpowiadała za liczebność komand. Była to jedna z ważniejszych i bardziej odpowiedzialnych funkcji, jaką mogła pełnić nadzorczyni. 

Bardzo możliwe, że podając funkcję "Kommandoführerin", Irma Grese chciała umniejszyć ważności swojej osoby - kierowniczka komanda roboczego nie posiadała aż tak wysokiego statusu jak "Oberaufseherin" czy "Arbeitsdienstführerin". Irma Grese chciała więc wykorzystać ówczesną nieznajomość wśród brytyjskich oficerów hierarchii członkiń SS-Gefolge, aby pokazać swoją pracę w obozach jako mniej znaczącą i po prostu - bardziej zwyczajną. Z drugiej strony nikogo nie okłamała, gdyż funkcję "Kommandoführerin" również pełniła.    

1. I have said in a previous statement that I have never beaten or ill-treated prisoners. I have thought it over and I now wish to confess that I have done so and to tell the truth.

W poprzednim oświadczeniu powiedziałam, że nigdy nie biłam ani nie znęcałam się nad więźniami. Przemyślałam to i teraz chcę wyznać, że jednak tak było, i powiedzieć prawdę.

Komentarz: Irma Grese zaczyna swoje drugie oświadczenie od przyznania się do zatajenia informacji o biciu więźniów. To przyznanie się wynikało prawdopodobnie z pojawiających się na jej temat zeznań świadków, byłych więźniarek, które twierdziły, że Irma Grese stosowała przemoc w czasie swojej pracy na terenie obozów. Nie było więc wyjścia - Irma Grese musiała odnieść się do tych oskarżeń i powiedzieć coś na ten temat - we własnej obronie. Na plus zasługuje fakt, że chciała o tym powiedzieć, nie szła w zaparte, nie udawała, że tak nie było i chciała "powiedzieć prawdę" - była więc świadoma tego, co działo się wokół niej i w czym uczestniczyła. 

W późniejszym procesie sądowym jej trzy oświadczenia zostały odczytane publicznie, a słowa o biciu więźniów zostały wykorzystane przeciwko niej jako samooskarżenie. Oświadczeń nie opatrzono żadnym bieżącym komentarzem, oskarżona nie mogła też na nie zareagować. Natomiast prasa bardzo chętnie wybrała z tych oświadczeń co bardziej drastyczne fragmenty, aby je natychmiast przedrukować w artykułach. Opublikowane informacje o biciu więźniarek, zamówionych narzędziach do bicia więźniarek czy relacje o komorze gazowej - wywołały ogólną sensacje oraz niemałe oburzenie. Swoją szczerością Irma Grese pogrążyła jednocześnie własną szansę na obronę. Był to więc taki jej przysłowiowy "gwóźdź do trumny". 

2. My duties at Belsen included taking Appell, or roll-call, twice a week. My rank was Kommandoführerin. I was employed as Aufseherin. In this capacity it was my duty to supervise tidiness and general cleanliness in the camp. My duties were in the women's camp only. I never struck prisoners during the 3 ½ weeks I was at Belsen.

Moje obowiązki w Belsen obejmowały przeprowadzanie apeli dwa razy w tygodniu. Mój stopień to Kommandoführerin. Pracowałam jako Aufseherin. W tym charakterze moim zadaniem było nadzorowanie porządku i ogólnej czystości w obozie. Moje obowiązki dotyczyły wyłącznie obozu kobiecego. Podczas 3,5 tygodnia pobytu w Belsen nie uderzyłam żadnej więźniarki.

"Bild einer Kommandoführerin", artykuł opisujący zeznania Irmy Grese w czasie procesu załogi Bergen-Belsen, "Hannoverscher Kurier", 19.10.1945

Komentarz: Irma Grese powtarza, że również w obozie Belsen pełniła funkcję "Kommandoführerin", jednak prowadzenie apeli lub apeli roboczych (w czasie których formowały się komanda pracy) nie należało do "Kommandoführerin", tylko do nadzorczyni raportowej - "Rapportführerin". A tak przy okazji "Kommandoführerin" to nie jest stopień (nadzorczynie nie miały stopni wojskowych), tylko zajmowane stanowisko pracy. Wydaje mi się, że przez krótki czas Irma Grese pełniła także i tę funkcję w obozie Belsen - była nadzorczynią raportową. Kierowniczka komanda pracy nadzorowała pracę komanda roboczego wewnątrz obozu, ale też poza nim. Niewykluczone, że Irma Grese mogła pełnić jednocześnie kilka funkcji - takie sytuacje też się zdarzały, jednak w tym wypadku znowu próbowała umniejszyć sobie i swojej odpowiedzialności. 

Artykuł "Irma Grese. Blond Kommandoführerin z Belsen": "Wśród oskarżonych jest Irma Grese, dobrze zbudowana blondynka, która ma zaledwie dwadzieścia jeden lat. To ona  skupia na sobie największe zainteresowanie. Jest to zrozumiałe, gdyż naturalnym jest pytanie, dlaczego ładna kobieta o regularnych rysach twarzy trafiła do towarzystwa  Kramera i mogła pełnić funkcję strażniczki w otchłani, której ujawnienie przeraziło świat".
"Lüneburger Post", 14.09.1945

Co ciekawe, w późniejszych artykułach prasowych także pojawiały się nagłówki zawierające słowo "Kommandoführerin" w odniesieniu do Irmy Grese (jak np. w artykule z "Lüneburger Post" z dnia 14 września 1945 roku czy z "Hannoverscher Kurier" z dnia 19 października 1945) - wynikało to z publicznego odczytania jej zeznań. Ze słów Irmy Grese: "W tym charakterze moim obowiązkiem było nadzorowanie porządku oraz ogólnej czystości w obozie" - można byłoby wywnioskować, że "tutaj tylko sprzątała" i poza tym nic innego nie robiła. Na końcu dodała, że w Belsen nie uderzyła żadnej więźniarki i mam wrażenie, jakby znowu trzymała się schematu zapominając, że chciała przyznać się do bicia.    

3. While at Auschwitz I struck female prisoners on the face with my hand for using dixies as latrine buckets. Though I never struck prisoners in Belsen and I never saw anyone else do so, I remember seeing Rapportführerin Drechsel strike prisoners at Auschwitz. She did this with her hand. I only saw it from a distance, but they were struck only on the head. I myself did not strike prisoners often, but quite frequently when they did something I didn’t like.

W Auschwitz uderzałam kobiety więźniarki otwartą dłonią w twarz za używanie menażek jako wiader toaletowych. Chociaż w Belsen nie biłam więźniów i nie widziałam, żeby ktoś inny to robił, pamiętam, jak Rapportführerin Drechsel biła więźniarki w Auschwitz. Robiła to ręką. Widziałam to tylko z daleka, ale uderzała je tylko w głowę. Sama nie biłam więźniów często, ale dość regularnie, kiedy robili coś, co mi się nie podobało.

Komentarz: Sprawę bicia więźniarek Irma Grese poruszyła w kolejnym zdaniu twierdząc, że uderzała kobiety jedynie w czasie pracy w obozie Auschwitz. Warto przeczytać uważnie ten fragment, bo słowa Irmy mają swoje potwierdzenie w wielu innych relacjach, także pochodzących od byłych więźniarek. Za co karała Irma więźniarki? Za nieprzestrzeganie przepisów obozowych, a dokładniej za nieodpowiednie używanie wyposażenia, czyli misek lub kubków. I według mnie - miała do tego prawo jako nadzorczyni. Rzeczywiście nadzorczynie pilnowały, aby więźniarki nie stosowały misek lub kubków do innych celów niż do jedzenia w nich. Bardzo często jednak więźniarki stosowały te przedmioty jako przenośną, osobistą toaletę, jeśli nie mogły załatwić swoich potrzeb w miejscu do tego przeznaczonym, czyli w specjalnym baraku. Jeśli ktoś wie, gdzie znajdowały się obozowe latryny w Birkenau, to wie też, że więźniarki musząc się załatwić - często korzystały z wiader w swoim baraku (jeśli była noc i nie wolno było wyjść poza barak), załatwiały się do misek lub... że to tak określę: "robiły pod siebie" - i nie był to rzadki widok. Wiele wspomnień byłych więźniów dotyczy straszliwych warunków sanitarnych w barakach w Birkenau - bez kanalizacji i sedesów. Więźniowie chorujący na biegunkę załatwiali się leżąc na pryczach, a cały brud ściekał na dolne koje, czyli na osoby leżące niżej. To co piszę jest obrzydliwe i niehigieniczne z dzisiejszej perspektywy, jednak tak właśnie wyglądała rzeczywistość miejsca pracy Irmy Grese i tak wyglądał świat obozu Auschwitz, a dokładniej Birkenau. 

Irma Grese starała się pilnować tej zasady - niekorzystania z misek w niewłaściwy sposób - aby zmniejszyć ryzyko zatrucia u kobiet, które w ten sposób rozwiązywały swój problem fizjologiczny. Załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych do misek w baraku mogło także spowodować rozprzestrzenianie się epidemii tyfusu, krwawej biegunki lub innych chorób. I wolała doraźnie ukarać więźniarkę - bijąc ją po twarzy - niż napisać karny meldunek, po którym taka więźniarka otrzymałaby znacznie surowszą karę. Bardzo często nadzorczynie, które niechętnie pisały meldunki lub nie chciały na to tracić czasu (taki meldunek trzeba było opisać i przekazać dalej do biura) - biły więźniarki po twarzy, uważając ten sposób karania za najbardziej właściwy. 

Myślę, że w przypadku Irmy Grese chodziło przede wszystkim o stosowanie się do zasad panujących w obozie. Irma Grese chciała wykonywać swoją pracę zgodnie z zasadami, które przyswoiła na szkoleniu, a jeśli któraś z więźniarek łamała zasady - była przez nią karana. Dyscyplina, którą wprowadzono w obozach miała funkcję kontroli więźniów i trzymania ich w ryzach. Zapanowanie nad ogromną ilością osób skumulowanych na małym obszarze - jest bardzo trudnym zadaniem. Irma Grese jako nadzorczyni chciała sprawnie zarządzać powierzonymi jej więźniarkami, a doraźne kary jakie stosowała - były narzędziem wspomagającym poprawne wykonywanie jej rozkazów.  

"Tak czy inaczej, po wstąpieniu do  służby swoją pracę wykonywała z wielkim oddaniem. W odróżnieniu od większości strażników wkładała wiele starań w to, aby właściwie nosić mundur i utrzymywać schludny wygląd. I robiła wszystko, żeby się wyróżnić i awansować". 
Magda Hellinger, Maya Lee, "Naziści znali moje imię".

Irma Grese podaje także nazwisko nadzorczyni raportowej Drechsel (lub Drechsler) twierdząc, że tamta biła więźniarki, ale tylko po głowie. W obozie Birkenau nadzorczyni raportowa znana była jako osoba o sadystycznych skłonnościach, a jej pojawienie się wzbudzało powszechny lęk i strach u więźniarek. Nie była także specjalnie lubiana przez inne nadzorczynie. W archiwum Muzeum Auschwitz znalazłam bardzo ciekawą relację polskiej więźniarki dotyczącej sprzeczki pomiędzy Irmą Grese a nadzorczynią Drechsler. Wydarzenie miało miejsce w czasie, kiedy Irma Grese kierowała "komandem ziołowym" i chodziła z kilkunastoma więźniarkami zbierać różne składniki do przygotowania posiłków dla więźniarek. 

"Pewnego razu szefowa tego komanda, słynna z urody Aufseherin Grese, aby skrócić sobie drogę do lasu, poprowadziła nas przez teren niedozwolony dla więźniów, gdzie znajdowała się z pozoru niewinnie wyglądająca szopa - komora gazowa (...) Nazajutrz z rana, kiedy jak codziennie wychodziłyśmy do pracy, zatrzymano nas przy bramie i po gwałtownej kłótni, jaka wybuchła między Drechsler a Grese, cofnięto nas do obozu. Od tego dnia ‘komando ziołowe’ przestało istnieć. Rozwiązano je po dwóch i półmiesiącach".
Irena Szczypiorska, Wspomnienia t. 19.          

Margot Drechsler często biła więźniarki, a jej antypatyczna uroda i sposób zachowania spowodowały, że otrzymała złowrogi przydomek "Kostuchna".

4. On the whole I consider that I treated prisoners well. I did not think that any of them were hostile to me when I was working in the camp. I now find that they all appear to be hostile to me. I think that is because they were hostile to all S.S. because they cannot forget the number of people among them who were gassed at Auschwitz. I myself think they are perfectly right to feel hostile towards us.

Ogólnie uważam, że dobrze traktowałam więźniów. Nie sądziłam, że którykolwiek z nich był wobec mnie wrogo nastawiony, kiedy pracowałam w obozie. Teraz widzę, że wszyscy wydają się być wobec mnie wrodzy. Myślę, że to dlatego, że byli wrodzy wobec wszystkich członków SS, ponieważ nie mogą zapomnieć o liczbie osób spośród nich, które zostały zagazowane w Auschwitz. Sama uważam, że mają pełne prawo być do nas wrogo nastawieni.

Komentarz: To najbardziej emocjonalny akapit w całym oświadczeniu Irmy Grese, w którym wyraziła opinię o swoim zachowaniu i pragnieniu zaakceptowania swojej osoby przez więźniarki. Nigdy nie czytałam żadnego zeznania byłej nadzorczyni obozowej, która jawnie powiedziała, że pragnęła, aby więźniarki ją w pewnym sensie... lubiły. To samo powtórzyła później w czasie przesłuchania w Lüneburgu, co tylko świadczy o tym, jak bardzo ten aspekt jej służby był dla niej ważny. 

"Zawsze wierzyłam, że więźniowie mnie lubili. Ale teraz widzę, że wszyscy byli przeciwko mnie. Myślę, że to dlatego, że jestem SS".
Zeznanie Irmy Grese z dnia 16 października 1945 roku.

Taka opinia o samej sobie może świadczyć o nietypowym "oderwaniu" od świadomości tego, w jakim charakterze Irma Grese przebywała w obozach koncentracyjnych. Pracowała jako nadzorczyni, a zadaniem takiej osoby było pilnowanie więźniarek i nadzorowanie ich pracy. Obóz nie był miejscem na rozpoczynanie znajomości z "wrogami Rzeszy" - jak Niemcy często określali ludzi zamkniętych w obozach. Nadzorczyni nie miało się "lubić", tylko wykonywać jej rozkazy. A tutaj w słowach Irmy Grese jest pewna rozbieżność: nadzorczyni chciała być zaakceptowana i lubiana przez osoby jej podporządkowane. 

Ta dziwna chęć "zaprzyjaźnienia się" z więźniarkami ma także potwierdzenie w zeznaniach Magdy Hellinger, która przebywała razem z Irmą Grese w czasie jej służby na odcinku BIIc. Magda wielokrotnie wspominała o tym, jak bardzo Irma Grese chciała zaimponować starszej więźniarce funkcyjnej, opowiadając szczegóły ze swojego prywatnego życia i rozmawiając z nią jak ze starszą siostrą lub kuzynką. Kolejne wspomnienia dotyczą nietypowego podejścia Irmy Grese do więźniarek, które sama darzyła nieukrywaną sympatią: często do nich machała przyjaźnie, uśmiechała się, a nawet ułatwiała im egzystencję, przekazując nielegalnie żywność oraz odzież. Irma Grese często łamała oficjalne przepisy obozowe, zwłaszcza w pierwszych miesiącach swojej pracy w obozie Auschwitz. Wchodziła w różne konflikty z przełożonymi, co nie uszło uwadze więźniarek: Irma Grese nie przyjaźniła się z żadną inną nadzorczynią - może to był powód dlaczego szukała zrozumienia i akceptacji wśród więźniarek?  

Był jeszcze jeden powód, dla którego Irma Grese chciała być w zażyłych relacjach z niektórymi więźniarkami: tęskniła za domem rodzinnym i rodzeństwem. Po raz pierwszy w swoim życiu Irma Grese wyjechała tak daleko od domu. Do tej pory pracowała w miejscach oddalonych od Wrechen o maksymalnie 40 kilometrów. Trzy miesiące po rozpoczęciu pracy w obozie Auschwitz, Irma Grese pojechała w czerwcu 1943 roku do Meklemburgii - na krótki urlop. Spotkała się wtedy z siostrami, za którymi bardzo tęskniła i często pisała do nich listy. Taka była też prawda o pracy tej młodej nadzorczyni z Auschwitz: Irma Grese czuła się samotna i pracowała w miejscu oddalonym od rodzinnych stron. Swoją samotność, niedojrzałe, naiwne usposobienie i niezrozumienie chciała zagłuszyć szukając "bratnich dusz", choćby nawet pośród osób, z którymi nie powinna wchodzić w tak bliskie i emocjonalne uczucia: z więźniarkami. Starała się pomagać tym z nich, które w fizyczny sposób przypominały jej własne rodzeństwo, zwłaszcza siostry Lieschen oraz Helene. Zauważyły to też więźniarki. Prawdopodobnie z tego powodu zaczęto w obozie plotkować na temat tej nadzorczyni, że jest w "bliskich relacjach" z więźniarkami, co poskutkowało oszczerstwami i niesprawdzonymi plotkami, dotyczącymi relacji intymnych Irmy Grese z więźniarkami. 

W tym krótkim akapicie, Irma Grese wspomniała też o osobach, które zagazowano w obozie Auschwitz. Była więc w pełni świadoma tego, co działo się z tysiącami ludzi, którzy szli w stronę ceglanych budynków z wysokimi kominami. Kiedy w 1943 roku przyjechała do obozu Auschwitz, uruchomiono wówczas nowe krematoria w oddalonym o trzy kilometry obozie Birkenau. W pierwszym oświadczeniu Irma Grese powiedziała, że "o komorach gazowych dowiedziała się od więźniów" - co było nieprawdą! Chciała w ten sposób zrzucić z siebie świadomość uczestniczenia w procesie eksterminacji. W drugim oświadczeniu już wyraźnie powiedziała, że ocaleni są do niej wrogo nastawieni, gdyż "nie mogą zapomnieć o tych, których zagazowano w Auschwitz". I nic w tym dziwnego, że byli więźniowie nie darzyli sympatią swoich niedawnych oprawców - Irma Grese wielokrotnie widziała rodziny żegnające się ze sobą na rampie, w 1944 roku jako kierowniczka obozu BIIc była obecna w czasie przeprowadzanych selekcji i chociaż sama nie miała decydującego zdania co do osób wybranych na śmierć - musiała osobiście wpisywać adnotację do księgi rejestracyjnej więźniów o skierowaniu tych osób na śmierć. O swoim zadaniu przy selekcjach powiedziała już wyraźnie w czasie przesłuchania sądowego. 

Tutaj też mała uwaga: Irma Grese często w swoich zeznaniach mówiła, że "należała do SS" lub "była w SS" - stosowała niewłaściwy skrót myślowy. Dziś wiadomo, że niemieckie kobiety pracujące w obozach koncentracyjnych nie należały do SS, tylko do jednostki wspierającej SS - SS-Gefolge. Były cywilnymi pracownicami. 

5. I have been shown photograph B.U. 3746, showing a woman with bad scars on her face which I believe to have been caused by beating with a stick. I have never seen such a thing happen at Belsen, but I have definitely seen Unterscharführer Tauber beat people in this way at Auschwitz. He did it with a stick.

Pokazano mi zdjęcie B.U. 3746, przedstawiające kobietę z poważnymi bliznami na twarzy, które, jak sądzę, powstały w wyniku bicia kijem. Nigdy nie widziałam czegoś takiego w Belsen, ale z całą pewnością widziałam, jak Unterscharführer Tauber bił w ten sposób ludzi w Auschwitz. Robił to kijem.

Komentarz: Irmie Grese pokazano zdjęcia wykonane przez fotografów armii brytyjskiej, po wkroczeniu na teren byłego obozu Belsen. Zdjęcia uwieczniły sytuację w pierwszych dniach po wyzwoleniu obozu, przede wszystkim ukazano na nich straszliwe warunki sanitarne oraz stosy zwłok leżące bezwładnie na terenie obozu. Wiele zdjęć przedstawiało portrety pojedynczych osób w zbliżeniach twarzy, tak jak kobiety, której twarz nosiła straszliwe ślady po biciu. Osoby przesłuchujące Irmę Grese zadawały jej szczegółowe pytania dotyczące jej pracy w Belsen, aby sprawdzić czy była ona świadoma tego, co działo się wokół niej w tych ostatnich kilku tygodniach przed wkroczeniem wojsk brytyjskich. Prawdopodobnie obawiano się, że ta młoda nadzorczyni mogła przejawiać syndrom jakiejś choroby psychicznej. A jednak oświadczenia Irmy Grese oraz jej późniejsze zeznania w sądzie były dowodem na to, że była ona świadoma tego, że wokół niej masowo umierają ludzie, a zwłoki leżały nieposprzątane na ziemi, co stanowiło zagrożenie epidemiologiczne. 

Dziś też widomo, że komendant obozu Belsen, Josef Kramer, spotkał się nieoficjalnie w 1945 roku z Heinrichem Himmlerem na terenie obozu, aby przedyskutować rozpoczęcie budowy komory gazowej i krematorium do spalania zwłok. Obóz Belsen, do którego zwożono transporty z innych, ewakuowanych obozów ze Wschodu, był przepełniony, a personel SS nie był w stanie zapanować nad wciąż rosnącą liczbą chorych więźniów.  

"SS woman helping to bury the dead". Belsen, kwiecień 1945.
Źródło: Imperial War Museum, Private papers T.C.M. Winwood

Ze wspomnień majora Winwood'a, obrońcy Josefa Kramera:

"Nie potrzebując tłumacza, mogłem rozmawiać z Kramerem w więzieniu, a jedna z ostatnich rzeczy, które mi powiedział, dotyczyła wizyty Heinricha Himmlera i jego adiutanta w obozie na krótko przed jego wyzwoleniem. Tylko Kramer wiedział o tej wizycie. Cała trójka udała się do miejsca na skraju obozu, gdzie odbyła się dyskusja, której Kramer nie słyszał. Był on jednak przekonany na podstawie ich gestów i tak dalej, że rozmawiali o instalacji komór gazowych i krematoriów, aby upewnić się, że kiedy nadejdą alianci, nikt nie pozostanie, aby opowiedzieć tę historię. Los dopadł Himmlera niewiele kilometrów od obozu".
Źródło: "Over their shoulders", T.C.M. Winwood, Imperial War Museum.

Trudno jest mi uwierzyć, że Irma Grese nie widziała nigdy ran na twarzach więźniarek w Belsen, skoro ta jedna fotografia została wykonana właśnie na terenie tego obozu. Może nie chciała tego widzieć? Lub widok takich obrażeń u więźniów była tak powszechny, że nikt z załogi personelu obozu - nie zwracał już na nie najmniejszej uwagi...

"Młoda kobieta sfotografowana dwa dni po wkroczeniu Brytyjczyków do obozu;
jej twarz wciąż nosi blizny po straszliwym pobiciu przez strażników SS".
Źródło: Imperial War Museum, BU 3746

6. I have again reflected and I wish to add that I have, in fact, beaten prisoners other than with my hand as already described. This was at Auschwitz, when for at least a week several of us S.S. women had short whips made in the camp workshops, with one of which I several times struck prisoners before these whips were taken away from us as unauthorised. Arms were never carried or possessed by any S.S. women.

Po dalszym zastanowieniu chcę dodać, że biłam więźniów także inaczej niż ręką, jak już wcześniej opisałam. Miało to miejsce w Auschwitz, kiedy przez co najmniej tydzień kilka z nas, kobiet SS, miało krótkie bicze wykonane w warsztatach obozowych. Jednym z takich biczów kilkakrotnie uderzyłam więźniarki, zanim zostały nam one odebrane jako nieautoryzowane. Kobiety SS nigdy nie nosiły ani nie posiadały broni.

Komentarz: Z wielkim trudem przychodziło Irmie Grese przyznawanie się do bicia więźniarek. Robiła to bardzo ostrożnie i opornie, zapewne pod wpływem kolejnych zeznań świadków. Po skonfrontowaniu się z tym, co o niej mówili byli więźniowie, Irma Grese dodawała do swoich oświadczeń coraz to bardziej szczegółowe i drastyczniejsze opisy narzędzi, których używała do dyscypliny. Po "biciu ręką" pojawiło się też specjalne narzędzie: "krótki bicz".

Irma Grese musiała być też świadoma tego, że nadzorczynie miały zakaz... bicia więźniów! Taki zakaz stosowania jakiejkolwiek przemocy względem więźniarek pojawiał się w oficjalnych rozkazach komendantury obozów. Wyraźny zakaz karania więźniarek przez nadzorczynie odnotowano w rozkazie komendantury obozu Ravensbrück z dnia 24 lipca 1942 roku, czyli w czasie, kiedy w tym obozie pracowała już Irma Grese:

"Żadna strażniczka nie ma prawa ukarać więźnia. Ma jednak obowiązek zgłosić meldunek o naruszeniu przez więźnia regulaminu obozowego". 
Źródło: "Kommandanturbefehl" nr 3, 24 VII 1942; BArch, NS4RA, Vorl. 1, fol 1-25


Stenogram rozprawy sądowej w Lüneburgu z dnia 5 października 1945 roku
zawierający odczyt trzech oświadczeń Irmy Grese.
Źródło: Imperial War Museum, Private Papers of Major T.C.M. Winwood.

"Nieautoryzowane" narzędzia przemocy zostały zakazane przez komendanta obozu Birkenau, Josefa Kramera. Jeśli Irma Grese powoływała się na Kramera, świadczy to o tym, że bicz miała i używała dopiero od maja 1944 roku - kiedy Kramer pełnił najwyższą funkcję w obozie Birkenau. Tutaj mała adnotacja: wiele osób już w 1945 roku błędnie podawało informację, że Irma Grese była "asystentką Kramera" lub jego "sekretarką"  - co jest BŁĘDEM! 

Zakaz bicia więźniarek wynikał ze zbyt dużej ilości tego typu przypadków, kiedy pobite kobiety nie były niezdolne do pracy. Podobnie jak inne nadzorczynie, Irma Grese zamówiła krótki bicz w jednym z warsztatów znajdujących się na terenie obozu Auschwitz. Możliwe, że chciała dorównać innym nadzorczyniom. Możliwe też, że chciała mieć taki bicz do własnej obrony i wzbudzać tym większy respekt oraz posłuszeństwo u więźniarek. Bardzo prawdopodobne jest też to, że w czasie pracy w Ravensbrück Irma Grese nie nosiła przy sobie takich "gadżetów" do dyscypliny. Po raz pierwszy zetknęła się z nimi właśnie w czasie pracy w obozie Auschwitz. 

Oficerowie SS z obozu Auschwitz, od lewej: lekarz Josef Mengele, Rudolf Höss
oraz Josef Kramer - komendant obozu Birkenau (Auschwitz II). 
Ośrodek wypoczynkowy dla SS "Solahutte", maj 1944.
Źródło: USHMM, Waszyngton

W czasie procesu sprawa używania narzędzi do bicia wracała niczym bumerang. Irma Grese szczegółowo opisała nawet wygląd "krótkiego bicza" lub szpicruty, względnie palcata.

 Z przesłuchania sądowego z dnia 16 i 17 października 1945:

"-Czy nosiłaś pejcz w Auschwitz?
- Tak, zrobiony z celofanu w fabryce tkackiej w obozie. To był bardzo lekki pejcz, ale jeśli kogoś nim uderzyłam, to bolało. Po ośmiu dniach komendant Kramer zakazał używania pejczy, ale mimo to używałyśmy ich dalej. Nigdy nie miałam przy sobie gumowej pałki.
(...)
-Nosiłaś ciężkie buty i lubiłaś chodzić z rewolwerem przypiętym do pasa i pejczem w dłoni, prawda?
- Nie podobało mi się to.

-Uważałaś, że posiadanie pejcza wyprodukowanego w fabryce było bardzo sprytne i nawet kiedy komendant kazał ci przestać go używać, nadal go używałaś, prawda?
- Tak.

- Z czego naprawdę był zrobiony ten pejcz?
- Z celofanowego papieru zaplecionego jak warkocz. Był półprzezroczysty jak białe szkło.

-Taki, jakiego używa się wobec konia?
- Tak.

- W takim razie większość więźniów, którzy twierdzili, że widzieli cię z batem do jazdy konnej, nie mylili się zbytnio, prawda?
- Nie, nie mylili się.

- Czy inne Aufseherinnen też miały takie bicze?
- Nie.

-To był tylko twój pomysł?
- Tak.

- W Lagerze "C" też nosiłaś laskę i czasami biłaś ludzi pejczem, a czasami laską?
- Tak.

- Czy wolno było bić ludzi?
- Nie.

- Więc to nie była kwestia rozkazu od przełożonych. Robiłaś to wbrew rozkazom?
- Tak.

- Czy byłaś jedyną osobą, która biła więźniów wbrew przepisom?
- Nie wiem.

- Czy kiedykolwiek widziałaś, żeby ktoś inny bił więźniów?
- Tak.

- Czy czasami otrzymywałaś rozkazy, aby to robić?
- Nie

- Czy wydawałaś rozkazy bicia więźniów innym Aufseherinnen pracującym pod tobą?
- Tak.

- Czy miałaś prawo wydawać takie rozkazy?
- Nie
".

W rzeczywistości "bicz, "szpicruta" i "palcat" mają inny wygląd, chociaż wszystkie trzy służą do dyscypliny stosowanej powszechnie na zwierzętach. Sprawa jest tutaj jasna: Irma Grese miała pełną świadomość, że wykonanie takiego narzędzia dyscypliny i stosowanie go na ludziach - było zabronione. Mimo to z własnej woli zamówiła swój egzemplarz krótkiego pejcza, według mnie był usztywnionej konstrukcji, mógł mieć około 40 cm długości i był wykonany z zaplecionych celofanowych pasków, w środku znajdował się trzon, czyli lekko giętki pręt. Irma Grese nosiła swój pejcz zatknięty w cholewę wysokiego buta, dzięki czemu miała go zawsze przy sobie.

"Byłam zaskoczona, kiedy znowu spotkałam Irmę Grese. Po raz ostatni widziałam ją w głównym obozie Auschwitz, ale pewnego dnia natknęłam się na nią w Birkenau. Mijałyśmy się na drodze obozowej, ale potrzebowałam kilku minut, żeby ją rozpoznać. Nie była już pucołowatą młodą kobietą o naiwnym wyrazie twarzy i długich warkoczach. Była teraz szczuplejsza, a włosy miała upięte ciasno pod furażerką. Jej mundur wyglądał schludnie, był lepiej dopasowany, a pas i buty porządnie wypucowane. Miała pistolet u pasa i pejcz zatknięty w cholewę buta".
Magda Hellinger, Maya Lee, "Naziści znali moje imię".

Na końcu tego akapitu, Irma Grese dodała krótkie zdanie o tym, że nadzorczynie nigdy nie nosiły broni palnej - co oczywiście było kłamstwem, a sama Irma Grese zreflektowała się na ten temat w kolejnym oświadczeniu złożonym jeszcze tego samego dnia. Znowu określiła nadzorczynie mianem "kobiet SS" (SS-Frauen), co było błędnym skrótem myślowym. 

7. I also now admit that I punished prisoners by making them kneel on the grounds for periods of a quarter of an hour at a time. I did not, at the same time, make them hold their hands above their heads, but I saw this being done, when I have made my report to another part of the camp at Auschwitz. I do not know the names of the people in Auschwitz responsible for inflicting this punishment.

Przyznaję również, że karałam więźniów, każąc im klęczeć na ziemi przez około kwadrans. Nie kazałam im jednocześnie trzymać rąk nad głową, ale widziałam, że taką karę stosowano w innej części obozu w Auschwitz, kiedy składałam tam raport. Nie znam nazwisk osób odpowiedzialnych za wymierzanie tej kary.

Komentarz: W tym fragmencie Irma Grese powiedziała o klasycznej, bardzo często stosowanej przez nadzorczynie karze zbiorowej: tzw. "staniu w kniboju", czyli klęczeniu z podniesionymi rękami. Była to najpowszechniejsza kara stosowana przez personel SS na więźniach - zwłaszcza na kobietach-więźniarkach. Dodatkową torturą było trzymanie w podniesionych rękach cegieł lub kamieni. Kara była dość ciężka - już po krótkim czasie drętwiały ręce i bolały kolana, zwłaszcza, że więźniarki klęczały na twardym, często kamienistym lub błotnistym gruncie. Za opuszczenie rąk na dół groziło dodatkowe bicie pejczem lub kijem po głowie. Wiele kobiet mdlało podczas tej kary lub umierało, jeśli były chore i skrajnie wyczerpane. Kara mogła trwać kilkanaście minut lub nawet godzinę - w zależności od przewinienia lub humoru nadzorczyni. 

"Nie wiadomo, z jakiego powodu i za co kobiety są karane co wieczór klęczeniem. Do późna we mgle jesiennych zmroków i krematoryjnych dymów można widzieć przed barakami szeregi piątek klęczących w błocie. Czasem trzymają ręce do góry, kiedy indziej w podniesionych dłoniach muszą dźwigać cegły. Wiew jesieni płynie spoza drutów i od pól, wiew zagłady tchnie z krematoryjnych wyziewów".
Seweryna Szmaglewska, "Dymy nad Birkenau".

Widok klęczących piątek nie był niczym niecodziennym w rzeczywistości obozu Birkenau. Właściwie każdy, czy to personel SS czy więźniowie - byli do tego widoku przyzwyczajeni. "Stanie w kniboju" było także nazywane "sportem" - ćwiczeniami. Irma Grese powiedziała, że czasami stosowała tego typu karę, aby ukarać całe swoje komando lub poszczególne więźniarki, które przyłapała na łamaniu zasad obowiązujących więźniów. Mogła to być kradzież jedzenia,  jakiejś części garderoby lub szmuglowanie grypsów. 

"Esesmani wykazywali złośliwość połączoną z okrucieństwem, np. w Brzezince esesówka Irma Greze ‘Gryze’, urządziła komandu Weberei (krawczynie) w Wielkanoc 1944 roku całodniowy ‘sport’ na pobliskich wertepach".
Jan Masłowski, "Oświęcim. Cmentarz świata".

Nie umiem potwierdzić czy rzeczywiście więźniarki przez nią ukarane, nie trzymały rąk w górze - bo nie widziałam tego osobiście, jednak sądzę, że czasami jej więźniarki także te ręce trzymały w górze - na tym polegała ta kara - na trudności wynikającej z utrzymania jak najdłużej rąk w górze aż do całkowitego ich zdrętwienia.

Janina Tollik, "Apel karny"
Źródło: Album "Nigdy więcej!", 1951

8. I remember saying in the first statement I made to an English [British] officer that "Himmler is responsible for all that has happened, but I suppose I have as much guilt as all the others above me." I meant by this that simply by being in the S.S, and seeing the crimes committed on orders from those in authority and doing nothing to protest or stop them being committed makes anybody in the S.S. as guilty as anybody else. The crimes I refer to are the gassing of persons at Auschwitz and the killing of thousands at Belsen by starvation and disease. I consider the crime to be murder.

Pamiętam, że w pierwszym oświadczeniu złożonym angielskiemu oficerowi powiedziałam: "Himmler jest odpowiedzialny za wszystko, co się wydarzyło, ale przypuszczam, że mam tyle samo winy, co wszyscy inni wyżsi ode mnie". Miałam na myśli to, że samo bycie w SS i widzenie zbrodni popełnianych z rozkazu przełożonych, bez podejmowania prób ich powstrzymania czy protestu, czyni każdego członka SS równie winnym co innych. Zbrodnie, o których mówię, to zagazowywanie ludzi w Auschwitz oraz śmierć tysięcy ludzi z głodu i chorób w Belsen. Uważam te czyny za morderstwo.

Komentarz: Punkt 8. tego oświadczenia jest, według mnie - najważniejszy. Padły tutaj z ust Irmy Grese bardzo ważne słowa, które potwierdziły jej własny proces autorefleksji nad tym, w czym brała udział w ostatnich trzech latach swojego życia. Wiele osób pisząc o Irmie Grese twierdzi, że nigdy nie przejawiła żadnej skruchy ani nie odniosła się do własnych czynów. A w oświadczeniu z 14 czerwca 1945 roku - właśnie to uczyniła! Irma Grese była świadoma swojej winy jako pojedynczej jednostki - owszem, Himmler jako szef SS był kierownikiem i głównym architektem eksterminacji. Ale to właśnie od zaangażowania najmniejszych trybików (każdej osoby z personelu załóg obozowych) zależało to, czy ta machina zagłady będzie działać poprawnie czy zacznie chwiać się w posadach. 

Irma Grese miała w areszcie dużo czasu na to, aby zastanowić się jaki był jej faktyczny udział w funkcjonowaniu obozu Auschwitz czy Belsen. Jest to jej własna odpowiedź z przeszłości na dzisiejsze słowa Mariana Turskiego: "AUSCHWITZ NIE SPADŁO Z NIEBA!". Irma Grese zrozumiała, że "bycie w SS, patrzenie na zbrodnie i nic nierobienie - czyni każdego członka SS - winnym". Gazowanie ludzi w Auschwitz oraz śmierć tysięcy z nich w Belsen z powodu chorób uznała jako ZBRODNIĘ i MORDERSTWO. Myślę, że jako jedna z nielicznych osób należących do SS-Gefolge miała odwagę wypowiedzieć na głos te słowa, które wybrzmiały echem 80 lat po zakończeniu II wojny światowej. 

9. I know about the gas chamber at Auschwitz because prisoners who worked in it told us about it. I only saw it myself from a distance, but I have no doubt that many were gassed there.

Wiem o komorze gazowej w Auschwitz, ponieważ więźniowie, którzy tam pracowali, opowiadali nam o niej. Sama widziałam ją tylko z daleka, ale nie mam wątpliwości, że wielu ludzi zostało tam zagazowanych.

Komentarz: Tutaj Irma Grese wyraźnie powiedziała, że była świadoma czym są komory gazowe i co się w nich dzieje. Co ciekawe, powiedziała w liczbie pojedynczej: "wiem o komorze gazowej w Auschwitz". Czy miała na myśli komorę gazową i krematorium w obozie macierzystym Auschwitz I? Możliwe, gdyż Irma Grese od marca 1943 roku bywała także na terenie obozu macierzystego. Krematorium nr I funkcjonowało do lata 1943 roku. Potem zostało przekształcone w magazyn leków dla lazaretu SS, a wysoki komin rozebrano. Jednak większość swojej służby Irma Grese spędziła na różnych odcinkach obozu Birkenau (Auschwitz II). I to tam przecież funkcjonowało kilka ogromnych krematoriów połączonych z komorami gazowymi. Dwa z nich (określane jako krematorium II i krematorium III) stały na końcu rampy kolejowej na przeciwko siebie - niczym dwa lustrzane budynki. To w obozie Birkenau dokonała się główna część eksterminacji, a Irma Grese od maja 1944 roku pracowała w obozie przejściowym BIIc dla węgierskich Żydówek, masowo zwożonych i mordowanych w tamtejszych komorach gazowych! Nie było możliwości, aby nadzorczyni nie wiedziała, co dzieje się z ludźmi wybranymi w czasie selekcji. 

W tych dwóch krótkich zdaniach, Irma Grese powiedziała też coś bardzo, bardzo ważnego: "Sama widziałam ją (komorę gazową, a raczej  budynek krematorium - J.C.) tylko z daleka" - nadzorczynie, i zresztą każda osoba z personelu SS, która nie była przypisana do pracy na terenie miejsc bezpośredniej eksterminacji (czyli krematoriów) - miała ZAKAZ wchodzenia w zamknięty obszar wokół budynków krematoriów. Wielokrotnie czytałam fałszywe relacje, jakoby nadzorczynie i sama Irma Grese - wchodzili sobie od tak do rozbieralni w komorach gazowych patrząc na to, jak wygląda proces mordowania ludzi - TO CAŁKOWITA BZDURA!!! Za wejście nieupoważnionej osoby, nawet z personelu SS, na teren któregoś z krematoriów - groziły tej osobie bardzo surowe kary dyscyplinarne! 

Nadzorczyni raportowa, Margot Drechsler, miała więc rację, kiedy zatrzymała "komando ziołowe" z ich "Kommandoführerin" Grese - próbujące wejść na zamknięty obszar, w którym stała prowizoryczna komora gazowa w Birkenau, poza ścisłym obrębem ogrodzenia obozowego (wiosna 1943 roku). Drechsler nakrzyczała na Grese i miała do tego pełne prawo - nadzorczyni a tym bardziej więźniarki, które od wielu miesięcy przebywały w Birkenau - nie powinny być świadkami procesu eksterminacji, gdyż ten traktowany był jak najpilniej strzeżona tajemnica. 

Ostatnio zauważyłam, że w czerwcu 2025 roku wydana zostanie książka "Demony nazistów. Nawiedzone miejsca i okultyzm III Rzeszy", a w niej rozdział pt. "Irma Grese nadal straszy?". Nie wiem, jak bardzo chęć zarobienia pieniędzy wpłynęła na wydawnictwo, że dopuściło do druku tego typu publikację, bazującą na absurdalnych plotkach - jednak już teraz ostrzegam przed czytaniem tego typu książek! Irma Grese nigdy nie była na obszarze żadnego krematorium, a pisanie o jej duchu straszącym w ruinach tej budowli w Birkenau - jest podłe - zarówno dla samej Irmy Grese (która już nie żyje, nie może się bronić i w żaden sposób odeprzeć takich bzdurnych informacji!), ani dla uszanowania pamięci tysięcy ofiar, które zakończyły swój żywot w oparach cyjanowodoru! Jako badacze Zagłady załamujemy ręce dowiadując się, że wydawnictwa publikują sensacyjne, całkowicie zafałszowane, plotkarskie opracowania - podważając rzetelność badań naukowych, które bazują na oficjalnych dokumentach archiwalnych. 

10. I recognise a number of people on photographs I have been shown of S.S. guards who were at Belsen. No. 3 on photograph 1 was a clerk at Auschwitz. I do not know his duties at Belsen. No. 4 on photograph 3 was an electrician at Belsen and Auschwitz. No. 1 on photograph 5 was a cook at Auschwitz and in the food store at Belsen. No. 2 on photograph 5 worked with No. 4 on photograph 3 as an electrician both at Auschwitz and Belsen. No. 4 on photograph 7 was a cook at Belsen. No. 5 on photograph is Doctor Klein. No. 3 on photograph 9 was a waiter in the Officers' Mess at Belsen. No. 1 on photograph 9 was only at Belsen a few days. He came from Mittelbau. I do not know how he was employed. Nos. 1 and 3 on photograph 12 were employed at both Auschwitz and Belsen in the guardroom checking prisoners in and out. On photograph 22 No. 6 was in charge of all S.S. women guards. No. 5 was No. 6’s second in command. No. 3 was a telephonist. No. 1 was in charge of the bread store. On photograph 19 No. 6 was in the kitchen for a little while, No. 5 and No. 4 were Aufseherinnen. No. 3 looked after the pigs, No. 2 was a telephonist. On photograph 25 No. 5 was in charge of the wood cutting and chopping, No. 4 supervised outside working parties. On photograph 35 No. 5 was a telephonist, No. 2 was sick while I was there, No. 3 worked in the kitchen. On photograph 37 No. 2 was in the kitchen, No. 3 was also in the kitchen.

Rozpoznaję wiele osób na zdjęciach strażników SS, które mi pokazano i które były w Belsen. Nr 3 na zdjęciu nr 1 był urzędnikiem w Auschwitz. Nie wiem, jakie miał obowiązki w Belsen. Nr 4 na zdjęciu nr 3 był elektrykiem w Belsen i Auschwitz. Nr 1 na zdjęciu nr 5 był kucharzem w Auschwitz i pracował w magazynie żywności w Belsen. Nr 2 na zdjęciu nr 5 pracował z nr 4 ze zdjęcia nr 3 jako elektryk zarówno w Auschwitz, jak i w Belsen. Nr 4 na zdjęciu nr 7 był kucharzem w Belsen. Nr 5 na zdjęciu to doktor Klein. Nr 3 na zdjęciu nr 9 był kelnerem w mesie oficerskiej w Belsen. Nr 1 na zdjęciu nr 9 był w Belsen tylko przez kilka dni. Przybył z Mittelbau. Nie wiem, czym się zajmował. Nr 1 i nr 3 na zdjęciu nr 12 pracowali zarówno w Auschwitz, jak i w Belsen w wartowni, sprawdzając więźniów przy wchodzeniu i wychodzeniu. Na zdjęciu nr 22 nr 6 był odpowiedzialny za wszystkie strażniczki SS. Nr 5 był jego zastępcą. Nr 3 był telefonistą. Nr 1 był odpowiedzialny za magazyn pieczywa. Na zdjęciu nr 19 nr 6 pracował przez krótki czas w kuchni, nr 5 i nr 4 były Aufseherinnen. Nr 3 zajmował się świniami, nr 2 był telefonistą. Na zdjęciu nr 25 nr 5 był odpowiedzialny za rąbanie drewna, nr 4 nadzorował grupy robocze poza obozem. Na zdjęciu nr 35 nr 5 był telefonistą, nr 2 był chory, gdy tam byłam, nr 3 pracował w kuchni. Na zdjęciu nr 37 nr 2 był w kuchni, nr 3 również w kuchni.

Komentarz: Zapewne w czasie składania tego oświadczenia, pokazywano Irmie Grese różne zdjęcia identyfikacyjne osób, które zostały aresztowane razem z nią na terenie obozu Belsen. Irma Grese wymienia numery z tabliczek, trzymanych przez te osoby. Sama Irma Grese miała na zdjęciu tabliczkę z numerem "2". Moją uwagę zwróciły dość szczegółowo zapamiętane przez Irmę Grese zawody oraz stanowiska, jakie zajmowały konkretne osoby w różnych obozach - świadczy to o tym, że Irma Grese miała bardzo dobrą pamięć i potrafiła celnie zidentyfikować konkretne osoby.

Przykładowe zdjęcie identyfikacyjne kobiet aresztowanych na terenie obozu Belsen.
Źródło: bergenbelsen.co.uk

11. I never saw any of the beforementioned S.S. ill-treating prisoners in any way. I have now confessed to all the ill-treatment of prisoners of which I was guilty because it has been on my conscience. I have nothing else to admit.

Nigdy nie widziałam, aby ktokolwiek z wyżej wymienionych osób SS znęcał się w jakikolwiek sposób nad więźniami. Teraz wyznałam wszystkie przypadki znęcania się nad więźniami, do których się przyznaję, ponieważ mam to na sumieniu. Nie mam już nic więcej do dodania.

Komentarz: Prawdopodobnie mówiąc, że "nie widziała, aby którakolwiek z wyżej wymienionych osób znęcała się nad więźniami", Irma Grese nie chciała nikogo obciążać swoimi zeznaniami. Mówiła więc na korzyść swoich znajomych, z którymi jeszcze do niedawna pracowała. Z jej perspektywy było to właściwe podejście. 

Ważne jest też to, że przyznała się do bicia więźniarek i że "miała to na sumieniu". Chociaż z drugiej strony - było to niezamierzone działanie, którym (chyba nie w pełni świadomie) obciążyła samą siebie dowodami popełnianej przez nią przemocy względem więźniów, a późniejsze obawy adwokata sądowego nie były bezpodstawne, kiedy stwierdził, że publiczne odczytanie tych oświadczeń może wpłynąć niekorzystnie na sytuację oskarżonej Irmy Grese. 


Tego samego dnia, 14 czerwca 1945 roku, kilka godzin później, Irma Grese złożyła jeszcze jedno oświadczenie, w którym zawarto tylko jeden rozbudowany punkt, zawierający w sobie kilka ważnych informacji. Bardzo możliwe, że w międzyczasie przesłuchujący oskarżonych brytyjski oficer dowiedział się od innych osób o sprawach, które wymagały doprecyzowania ze strony Irmy Grese. Przede wszystkim wrócono do kwestii karania więźniarek przy użyciu narzędzi powodujących ich fizyczny ból oraz poruszono bardzo ważną kwestię broni palnej, noszonej przez nadzorczynie w czasie ich pracy na terenie obozów. 

Dalsze oświadczenie Irmy Grese z dnia 14 czerwca 1945 roku:

1. On further reflection I wish to say that in three respects the statements I made in my previous deposition were not accurate. First of all I previously stated that I never carried arms. In fact Aufseherinnen at Auschwitz did carry pistols, I among them. My pistol, however, was never loaded and I did not know how to use it nor did I ever do so. Second, when I stated that the only time I had used a weapon to beat prisoners was when I had a whip for a week; this was untrue. I did, in fact, always have a whip which I used consistently whenever necessary. Third, I admit that there was also a walking-stick which we kept in the Lagerältester’s room and which, although it was unauthorised, we frequently used to beat prisoners. I usually used to beat them on the shoulders, but there were times when, because of the numbers involved, they were beaten on any part of the body that happened to be easiest. All the beatings to which I refer were immediate and I have never taken part in deliberately organised punishments. If it was desired to inflict an organised beating the prisoner had to be reported and confined in a special cell pending punishment. I never saw any such authorised punishment carried out.

Po głębszym zastanowieniu chciałabym powiedzieć, że w trzech aspektach oświadczenia, które złożyłam w moich poprzednich zeznaniach, nie były one dokładne. Po pierwsze, wcześniej stwierdziłam, że nigdy nie nosiłem broni. W rzeczywistości Aufseherinnen w Auschwitz nosiły pistolety, wśród nich ja. Jednak mój pistolet nigdy nie był naładowany i nie wiedziałam, jak go używać, ani nigdy tego nie robiłam. Po drugie, kiedy powiedziałam, że jedyny raz użyłam broni do bicia więźniów, to kiedy miałam pejcz przez tydzień; było to nieprawdą. W rzeczywistości zawsze miałam pejcz, którego używałam konsekwentnie, gdy było to konieczne. Po trzecie, przyznaję, że była też laska, którą trzymałyśmy w pokoju Lagerältester i której, choć była niedozwolona, często używałyśmy do bicia więźniów. Zwykle biłam ich po ramionach, ale zdarzało się, że ze względu na liczbę więźniów byli bici po każdej części ciała, która była najłatwiejsza. Wszystkie pobicia, do których się odnoszę, były natychmiastowe i nigdy nie brałam udziału w celowo zorganizowanych karach. Jeśli chciano wymierzyć zorganizowane bicie, więzień musiał zostać zgłoszony i zamknięty w specjalnej celi w oczekiwaniu na karę. Nigdy nie widziałam żadnej takiej autoryzowanej kary.

Komentarz: To jest duża różnica względem poprzedniego oświadczenia, w którym Irma Grese twierdziła, że bicz miała tylko przez tydzień i został jej on zabrany - niczym "nieautoryzowana" zabawka. A teraz, "po głębszym zastanowieniu" przyznała się, że pejcz miała przez cały czas, ale używała go "konsekwentnie, gdy było to konieczne". Tutaj znowu odwołuje się do prawa karania więźniarek, kiedy te w jakiś sposób łamały obowiązujące prawo. Laska, którą miały nadzorczynie w pokoju Lagerältester (starszej obozu, więźniarki funkcyjnej - zapewne chodziło o czas, kiedy Grese pracowała na odcinku BIIc) był to albo kij, drąg lub trzcinka przypominająca laskę, której uderzenie było bardzo dotkliwe. Nie wiem czemu owa "laska" była niedozwolona- możliwe, że Irma Grese znowu odwołuje się do zakazu jakiegokolwiek bicia więźniarek, zwłaszcza przy pomocy różnych narzędzi. Pobicia były "natychmiastowe", a więc chodzi o wykonanie kary doraźnej, wynikającej z zaistniałej sytuacji. 

I teraz dochodzimy do bardzo ciekawej sprawy, a mianowicie: kary "celowo zorganizowanej", jak określiła to Irma Grese. Co to była za kara? Była to kara wymierzanej publicznie chłosty więźniarkom, polegającej na 25 uderzeniach kijem w obnażone pośladki. Taka kara miała być każdorazowo akceptowana osobiście przez Reichsführera SS - Himmlera i tylko za jego pisemną zgodą karę chłosty można było przeprowadzić na wytypowanych więźniach. Była więc to kara "autoryzowana" przez Himmlera oraz komendanta obozu. 

Może i to prawda, że w ciągu 1,5 roku, jakie Irma Grese spędziła pracując w obozie Auschwitz, nie widziała nigdy kary chłosty wykonywanej na więźniarkach - a jednak taką "autoryzowaną karę" widziała na własne oczy i nawet miała w niej swój czynny udział! Nie była ona przeprowadzona na więźniarce, lecz zastosowano ją wobec... innej nadzorczyni.  

W zeznaniach sądowych pojawia się nazwisko nadzorczyni "Buchhalter", którą aresztowano za kradzież mienia Rzeszy oraz nielegalne kontakty z więźniami. Jednak wśród znanych 170 nazwisk nadzorczyń z obozu Auschwitz, nie ma żadnej o nazwisku "Buchhalter". Była natomiast kobieta pracująca krótko jako nadzorczyni o nazwisku "Buchalla" i to zapewne o nią chodziło - błędny zapis stenograficzny wynikał z nieznajomości języka niemieckiego przez osoby spisujące zeznania oskarżonych. 

Nadzorczyni Anna Buchalla została skazana w maju 1943 roku za nielegalne kontakty z więźniami, przekazywanie prywatnej korespondencji oraz za kradzież mienia Rzeszy. 
Była więźniarką czterech obozów koncentracyjnych!
Przeczytaj więcej o historii Anny Buchalla:
"Zamieniła służbowy uniform na obozowy pasiak"

Z zeznań sądowych nadzorczyni Elisabeth Volkenrath:

"-Czy pamiętasz, że Aufseherin o nazwisku Buchhalter została ukarana?
-Tak, ponieważ wysyłała listy pisane przez więźniów do ich krewnych w nieoficjalny sposób i miała romans z więźniem płci męskiej. Kara odbyła się w domu, w którym mieszkałyśmy, wieczorem w jadalni i wszystkie musiałyśmy przy tym być. Grese również była obecna.

- Jaka była kara?
- Dwadzieścia pięć uderzeń pejczem, które musiały być wymierzone przez Aufseherin.

-Czy komendant nazywał się wtedy Hoess?
- Tak, przyszedł, odczytał wyrok i powiedział wszystkim Aufseherinnen, że ta kobieta została ukarana z rozkazu Reichsführera Himmlera".

Z zeznań sądowych nadzorczyni Irmy Grese:

"Słyszałeś, jak Volkenrath opisywała sytuację, w której ukarano kobietę z S.S. o nazwisku Buchhalter. Czy byłaś przy tym obecna?

- Tak. Komendant Hoess rozkazał mi wymierzyć jej ostatnie dwa z 25 uderzeń, którymi została ukarana z rozkazu Reichsführera Himmlera. Miałam wtedy 20 lat".

Anna Buchalla została w maju 1943 roku ukarana przed sądem SS karą chłosty oraz osadzeniem w obozie koncentracyjnym w charakterze... więźniarki. Jej publiczna chłosta wykonana w jadalni Stabsgebäude, gdzie mieszkały nadzorczynie - była sposobem na "złamanie" 20-letniej młodej Irmy Grese i pokazanie, jaka kara spotyka te z nadzorczyń, które nie potrafią dostosować się do panujących zasad. Świat obozów koncentracyjnych nie szczędził nawet swoich własnych pracowników. Bardzo szybko niektóre z nadzorczyń mogły przekonać się o tym, że wcale nie tak trudno było zamienić służbowy uniform... na obozowy pasiak.

Ostatnią kwestią poruszoną przez Irmę Grese była bardzo kontrowersyjna sprawa posiadania broni palnej. Pisałam już o tym wielokrotnie na blogu. Jestem nieco w szoku, że 21-letnia dziewczyna w ogóle powiedziała o tym, że nadzorczynie w czasie pracy nosiły broń. Możliwe, że ktoś ze świadków wspomniał o tym w swoich zeznaniach - że widział Irmę Grese z pistoletem. Jestem skłonna wierzyć, że pistolet naprawdę nosiła w kaburze, ale to, że "nigdy nie był naładowany" oraz to, że "nie wiedziała jak go używać" - już nie uwierzę! 

"Irma Grese stała przede mną. Miała na sobie jasnoniebieską koszulę i białe skórzane rękawiczki. Mundur był ciasno dopasowany, aby uwydatnić jej krągłą sylwetkę. Kabura na broń znajdowała się nisko na jej biodrach i nosiła w niej srebrny pistolet. Miała piaskowo-blond włosy, błyszczące niebieskie oczy i nie miała więcej niż dwadzieścia lat".
Edith Perl, "Not even a number".

Irma Grese mogła "mydlić oczy" brytyjskim oficerom twierdząc, że nienaładowane pistolety były atrapą - straszakiem na niepokorne więźniarki. Jednak jeśli tylko ktoś zna się lepiej na rzeczywistości obozów oraz pracy załogi SS, wie też doskonale, że każda osoba z personelu SS, która otrzymała do ręki pistolet - miała wcześniej OBOWIĄZEK ukończenia szkolenia z obsługi broni palnej! Każdy pistolet był zarejestrowaną bronią, a szkolenia strzelnicze organizowano osobno dla mężczyzn i osobno dla kobiet z SS-Gefolge. Irma Grese mogła nigdy nie wyjąć tego pistoletu, bo ich używanie przez nadzorczynie było nieoficjalnie zabronione - tego oczekiwało kierownictwo obozu. Widok niemieckiej strażniczki strzelającej nawet w obozie do więźniów - był czymś trudnym do pojęcia nawet dla samych Niemców.      


Podsumowanie

Oświadczenie Irmy Grese z 14 czerwca 1945 roku może być dziś traktowane jako ważny dokument odsłaniający realia pracy nadzorczyń w obozach koncentracyjnych. Sam fakt, że w dniu 21 maja 1945 roku Irma Grese wyszła z propozycją, że chce złożyć takie oświadczenie, a następnie je dopowiadała - mógł być sygnałem, że była skłonna do powiedzenia prawdy o swojej służbie jako nadzorczyni obozowej. Seria oświadczeń była także rodzajem jej własnej autorefleksji oraz uświadomienia sobie aktywnego uczestnictwa w masowej eksterminacji ludzi, którą określiła mianem zbrodni. 

Irma Grese była świadoma, że:

- w obozie Auschwitz I i Auschwitz II istniały komory gazowe i że uśmiercano w nich masowo ludzi, a wchodzenie na teren masowej eksterminacji (krematoriów) było surowo zabronione,

- więźniowie wybrani w czasie selekcji byli kierowani na śmierć,

- więźniowie w obozie Belsen masowo chorowali oraz umierali, a załoga obozu nie podjęła żadnych kroków, aby temu zapobiec,

- nadzorczynie miały odgórny ZAKAZ używania przemocy wobec więźniarek, a noszenie i używanie narzędzi powodujących cierpienie lub ból fizyczny u więźniów - było zabronione,

- mając zgodę na noszenie broni palnej w czasie służby, musiała wcześniej pozytywnie ukończyć szkolenie strzelnicze,

- nosząc pistolet w kaburze nie powinna go wyjmować ani tym bardziej publicznie używać,

- za łamanie przepisów służbowych nadzorczyniom groziły kary dyscyplinarne, łącznie z osadzeniem w obozie w charakterze więźniarki,

- masowe zabijanie ludzi w obozie Auschwitz było zbrodnią, za którą ona sama także odpowiadała, a nie tylko jej przełożeni czy sam Heinrich Himmler.


Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z tekstem tego oświadczenia Irmy Grese oraz moim komentarzem - będziecie już wiedzieć, że ta młoda nadzorczyni niejako przyznała się do winy, czego nie zrobiły w tamtym czasie inne oskarżone razem z nią osoby, ani tym bardziej Heinrich Himmler, który wolał popełnić samobójstwo (maj 1945), unikając odpowiedzialności - niż zmierzyć się oko  w oko ze sprawiedliwością. Dlatego też zawsze powtarzam, że Irma Grese miała w sobie więcej odwagi niż jej przełożeni oraz najwyższe kierownictwo SS. Nawet Josef Kramer, komendant obozu Birkenau odpowiedzialny za prawidłowe przeprowadzenie eksterminacji latem 1944 roku określonej mianem "akcji węgierskiej", w swoim ostatnim piśmie z prośbą o ułaskawienie (które zacytuję w całości 27 listopada) napisał, że jest "całkowicie niewinny zarzucanych mu zbrodni w Bergen-Belsen i Auschwitz, nie był zbrodniarzem wojennym, był tylko żołnierzem i jako taki wykonywał rozkazy przełożonych wojskowych".

Za swoją szczerość i decyzje podjęte w przeszłości, wynikające z pracy w szeregach służby pomocniczej SS-Gefolge, Irma Grese zapłaciła najwyższą cenę, gdyż taka była wola ówczesnego, powojennego społeczeństwa, które - pamiętając o niewyobrażalnej zbrodni - nie widziało szansy rehabilitacji dla 22-letniej byłej nadzorczyni z Auschwitz oraz na jej dalszą egzystencję w nowym, demokratycznym świecie, zbudowanym na zgliszczach obozowych krematoriów. 

Zdjęcia z obozu BIIc (Birkenau) wykonałam w maju 2025 roku.

Zobacz też:

Komentarze


Popularne posty:

Translate