'Dziewczynki z ochronki' - fryzury więźniarek
‘Dziewczynki z ochronki’
Więźniarki Ravensbrück były zobowiązane przez obozowe władze do nieustannego dbania o swój własny wygląd. Był to jeden z podstawowych nakazów dotyczący wszystkich kobiet i egzekwowany przez blokowe oraz nadzorczynie. Wszelkie niedopatrzenia odnośnie wyglądu oraz stroju więźniarek pociągały za sobą surowe kary.
"Która nas tak nazwała? Nie pamiętam. Ale to było nad wyraz prawdziwe. Tak właśnie wyglądałyśmy: karykaturalne, groteskowe dziewczynki z ochronki. Z ochronki bezlitośnie surowej. Włosy, którym regulamin nakazywał nienagannie gładkie odczesanie w tył, od czoła, broń Boże, bez rozdziałka, zaplatałyśmy w ścisły warkoczyk, na czubku głowy, a ten z kolei wplatałyśmy w drugi dolny, jak to robiono małym dziewczynkom (...) Suknie nasze miały uroczy krój worka i mieniły się pięknie w szare i szafirowe pasy. Na to wkładałyśmy fartuch ciemnogranatowy, wybitnie dziecinnego kroju, z kieszonką z prawej strony, wiecznie pełną skarbów dziewczynek z ochronki: kawałek sznurka, strzępek kolorowego papieru, ogryziony kikucik ołówka, resztka zrudziałej wstążki, kamyczek do szlifowania paznokci. Ostatni list z domu... Od czasu do czasu dozorczyni blokowa robiła nam w tych kieszonkach rewizje i odbierała nielitościwie z trudem nagromadzone skarby. Niejedna wówczas płakała z żalu zupełnie dziecinnymi łzami".
Wanda Dobaczewska "Kobiety z Ravensbrück"
Wanda Dobaczewska "Kobiety z Ravensbrück"
Rekonstrukcja uniformu polskiej więźniarki Ravensbrück, 2019
"Wyglądałyśmy żałośnie. Przyzwyczajonym do biustonosza, pasa, podwiązek i dopasowanego ubrania po prostu wydawało się, że byłyśmy rozebrane i że te za obszerne łachmany lada chwila spadną. Za długie suknie plątały się przy ruchu, w olbrzymich rękawach gubiły się ręce, obrzydzeniem napełniała stara, brudna, parowana tylko bielizna. Drewniaki zsuwały się z nóg i nieznośnie stukały. Były to przyczepione do nóg ciężary, które czyniły chodzenie pełną wysiłku pracę. Zimny wiatr smagał ciało nieszczelnie okryte, szarpał mokre a niezwiązane niczym włosy, powodował drżenie całego ciała, zasypywał oczy ostrym węglowym pyłem".
Maria Wysznacka "Bestie i ludzie"
Wygląd więźniarek był kontrolowany przez cały czas. Podczas apeli, w trakcie pracy, a nawet w czasie snu, gdyż nie wolno było spać w wierzchnim odzieniu. Bardzo często w środku nocy do bloku wchodziła nadzorczyni z psem sprawdzając regulaminowy ubiór więźniarek.
"Nawet w czasie najcięższego mrozu, kiedy w sypialni od oddechu obmarzała poduszka, wolno było spać wyłącznie w bieliźnie i pod jednym kocem. W nocy wpadały do sypialni aufzjerki, ściągały koce i sprawdzały, czy która nie okryła się np. suknią".
Maria Wysznacka "Bestie i ludzie"
Maria Wysznacka "Bestie i ludzie"
"I tu znowu cała niemiecka natura okazywała się nam w całej pełni. Aufseherki opętańczo, bez wytchnienia, ścigały i szukały, żeby kto nie podłożył sobie na plecach czy na piersiach jakiejś szmaty, czy trochę papieru. Zaglądały pod suknie czy która nie ma dwóch par majtek, albo halki, którą wolno było nosić tylko w zimie. Ściągały nam i wyrzucały rękawki; do niektórych robót otrzymywałyśmy rękawy do łokcia, które ogromnie dodawały ciepła; starałyśmy się więc wszystkie produkować sobie podobne rękawy, ale Niemki zauważyły niedługo, że coś za dużo ich jest i zaczęły je odbierać".
Irena Pawlewska-Szydłowska, maszynopis
Irena Pawlewska-Szydłowska, maszynopis
Obozowy pasiak, biała chustka na głowie, ciężkie drewniaki, miska, łyżka i kubek stanowiły cały majątek każdej więźniarki Ravensbrück. Z czasem kobiety nauczyły się ‘organizować’ czyli zdobywać nielegalne przedmioty codziennego użytku, dzięki którym mogły lepiej funkcjonować w obozowej rzeczywistości. Wszystkie dodatkowe rzeczy, które w czasie rewizji przeprowadzanej przez funkcyjne więźniarki lub nadzorczynie mogłyby być zabrane, były dokładnie ukrywane w siennikach, między deskami w baraku lub w tzw. ‘bojtlach’ - specjalnie uszytych woreczkach, które więźniarki nosiły stale przy sobie w ciągu dnia.
Maja Berezowska "Ausseny - więźniarka z przyborami do jedzenia", 1942
Źródło: Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku
Maja Poniatowska na ilustracji autorstwa Mai Berezowskiej, 1942
Źródło: Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku
Maja Poniatowska na ilustracji autorstwa Mai Berezowskiej, 1942
"Sukienka, z której zrobiłyśmy worki, była jedwabna i wzorzysta. ‘Modna i elegancka’. Suknia wizytowa. Ale jej dawna wartość nie miała obecnie żadnego znaczenia. Ważne było to, iż darła się łatwo i dawały się z niej bez trudu sporządzić dwa ‘beutle’, w których można przemycić przy rewizji najpotrzebniejsze drobiazgi. Beutel stanowił niezbędny ekwipunek. Ściągnięty na sznurek i przewieszony przez ramię, wyglądał niepozornie i nie utrudniał ruchów. W beutlach nosiło się wszystko: zaoszczędzone porcje chleba, kawałki sznurków, papieru i szmat, pamiątki ocalałe przy rewizji i niezbędne drobiazgi zakupione już w obozie. Był czymś pośrednim między żebraczą torbą a dziecięcym skarbcem. Z przytroczoną do sznura miską i łyżką był wyposażeniem w obozie niezbędnym, a zarazem legitymacją. Po wyglądzie beutla nieomylnie rozpoznawało się zamożność i ‘przynależność’ więźnia. Bywały worki ubogie i wykwintne, solidne i efektowne w sposób tani i jaskrawy. Worki utrzymujące jeszcze pozory i takie, których zaniedbany wygląd świadczył o załamaniu się właściciela. Ale dno upadku stanowił brak beutla; człowiek, który stracił potrzebę posiadania własności, który nie starał się o trwalsze zaspokojenie swych potrzeb - taki człowiek nie liczył już na dzień jutrzejszy...".
Zofia Krzyżanowska "Czarna flaga"
Zofia Krzyżanowska "Czarna flaga"
Zobacz też:
Komentarze
Prześlij komentarz